– Twój siusiaczek jest taki duży na znak, że jesteś bożym dzieckiem – mówiła matka z wielkim przekonaniem, a on jej naiwnie wierzył. Ale pewnego razu nagle wszystko wydało mu się bez sensu. Modliłem się o to, żeby złapać wysoką piłkę, a Bóg obdarzył mnie największym członkiem ze wszystkich. Kto to widział taką dziwną zamianę?
Yoshiya zdjął okulary i włożył do futerału. Taniec jest niezły, pomyślał. Niezły. Zamknął oczy i zaczął w samotności tańczyć, czując na powiekach biały blask księżyca. Powoli nabierał i wypuszczał powietrze. Nie przychodziła mu do głowy żadna muzyka pasująca do nastroju, więc tańczył w rytm szumu traw i przepływu chmur. W pewnej chwili wydało mu się, że ktoś go obserwuje. Wyraźnie czuł, że znalazł się w polu czyjegoś widzenia. Czuł to przez skórę, w ciele, w kościach. Ale było mu to obojętne. Jeśli ktoś chce patrzeć, niech sobie patrzy. Wszystko jedno kto. Wszystkie boże dzieci tańczą.
Stawiał kroki, z gracją poruszał ramionami. Jeden ruch sugerował następny, a ten naturalnie łączył się z kolejnym. Jego ciało rysowało wiele kształtów. Taniec miał pewien motyw, wariacje, a także elementy improwizacji. W rytmie zawierał się inny rytm, a między nimi krył się jeszcze jeden, niewidoczny. Yoshiya widział wszystkie ważne punkty tych skomplikowanych połączeń. W lesie kryły się różne zwierzęta jak na obrazach z trompe l’oeil. Były wśród nich przerażające bestie, których nigdy przedtem nie widział. Pewnie niedługo będzie musiał przejść przez ten las. Lecz nie bał się. Przecież on jest we mnie. To las, który nadaje mi kształt. To bestie, które noszę w sobie.
Yoshiya nie wiedział, jak długo tańczy. W każdym razie na tyle długo, że spocił się pod pachami. Potem nagle pomyślał o tym, co istnieje na dnie ziemi, po której stąpa. Jest tam złowróżbne dudnienie głębokiej ciemności, sekretny ciemny nurt niosący pragnienia, rojowisko lepkich robaków, gniazdo trzęsień ziemi, które zamieniają miasta w rumowiska. One też należą do czynników powodujących, że ziemia się kręci. Przestał tańczyć i starając się uspokoić oddech, spojrzał na ziemię pod stopami, jakby chciał zajrzeć do głębokiej dziury.
Pomyślał o matce w dalekim, zrujnowanym mieście. Co by się stało, gdybym mógł cofnąć czas i spotkać się z nią w okresie, kiedy jej dusza błąkała się jeszcze w gęstej ciemności? Pewnie tarzalibyśmy się w biocie, przywarlibyśmy do siebie ciasno, pochłanialibyśmy się nawzajem i ponieślibyśmy surową karę. Ale co z tego? Powinienem już wcześniej ponieść karę. Miasto powinno było zawalić się wokół mnie.
Po studiach dziewczyna powiedziała, że chce za niego wyjść.
– Chcę za ciebie wyjść, Żabo. Chcę z tobą żyć i urodzić twoje dziecko. Chłopca, który będzie miał takiego dużego siusiaczka jak ty.
– Nie mogę się z tobą ożenić – odparł Yoshiya. – Przedtem nie miałem okazji ci powiedzieć, że jestem bożym dzieckiem. Dlatego nie mogę się z nikim ożenić.
– Naprawdę?
– Naprawdę – potwierdził Yoshiya. – Przykro mi.
Yoshiya przykucnął i nabrał garść piasku. Przesiał go przez palce. Powtórzył to kilka razy. Czując w dłoni zimne nierówne grudki ziemi, przypomniał sobie, jak ostatni raz uścisnął wychudłą rękę pana Tabaty.
– Yoshiya, ja już długo nie pożyję – powiedział pan Tabata ochrypłym głosem. Yoshiya próbował zaprzeczyć, lecz pan Tabata pokręcił w milczeniu głową.
– To nie szkodzi. Życie na tym świecie to tylko przelotny bolesny sen, a ja dzięki łasce Pana jakoś dotarłem aż dotąd. Ale przed śmiercią muszę ci coś powiedzieć. Bardzo się wstydzę o tym mówić, lecz muszę. Chodzi o to, że ja wielokrotnie miałem grzeszne myśli o twojej matce. Jak wiesz, mam rodzinę i kocham ją z całego serca. Co więcej twoja matka to człowiek o czystym sercu. Mimo to moje serce gwałtownie pragnęło jej ciała. Nie mogłem odegnać tych myśli. Chciałem cię za to przeprosić.
Nie ma za co przepraszać, nie pan jeden miał grzeszne myśli. Nawet mnie, jej syna, do dziś prześladują niestosowne wizje, chciał wyznać Yoshiya, ale to pewnie jeszcze bardziej zakłopotałoby pana Tabatę. W milczeniu ujął jego dłoń i długo trzymał w uścisku. Próbował tej ręce przekazać uczucia kłębiące się w jego sercu. Nasze serca nie są z kamienia. Kamienie mogą kiedyś rozsypać się w proch. Mogą stracić kształt. Ale serca się nie rozsypują. Są pozbawione kształtu, możemy je sobie wiecznie przekazywać, czy są dobre czy złe. Wszystkie boże dzieci tańczą. Następnego dnia pan Tabata odszedł z tego świata.
Przykucnięty na wzniesieniu pitchera, Yoshiya poddał się upływowi czasu. Z oddali dobiegł słaby odgłos syreny karetki pogotowia. Powiał wiatr, poruszył źdźbłami trawy, pochwalił ich muzykę i ucichł.
– Boże – powiedział Yoshiya.
Tairando
Rozległ się głos stewardesy.
– Samolot znajdował się obecnie w strefą silną turbulencją, prosimy wszyscy pasażerowie powrócić na miejsca i zapinać pasy. – Satsuki siedziała pogrążona w myślach, więc minęło trochę czasu, zanim odcyfrowała znaczenie tej wiadomości podanej w bardzo niepewnej japońszczyźnie tajskiej stewardesy.
Samolot znajduje się obecnie w strefie silnych turbulencji, więc prosimy wszystkich pasażerów o powrót na miejsca i zapięcie pasów.
Satsuki była spocona. Strasznie gorąco. Zupełnie jakby gotowała się na parze. Całe ciało płonęło. Miała wrażenie, że nie zniesie dłużej ucisku nylonowych rajstop i stanika. Chciałabym wszystko z siebie zrzucić, uwolnić się, pomyślała. Podniosła głowę i rozejrzała się dookoła, lecz zdawało się, że jedynie jej jest gorąco. Inni pasażerowie business class spali skuleni pookrywani kocami, chroniąc się przed zimnym powiewem klimatyzacji. To pewnie uderzenie krwi do głowy. Satsuki przygryzła wargi. Postanowiła skupić uwagę na czymś innym i zapomnieć o gorącu. Otworzyła książkę, którą przed chwilą czytała, i wróciła do lektury. Ale oczywiście nie udało się zapomnieć, że jest jej gorąco. To nie było zwykle gorąco. Do lądowania w Bangkoku zostało jeszcze dużo czasu. Poprosiła przechodzącą stewardesę o wodę. Wyjęła z torebki pudełko i połknęła tabletkę hormonalną, o której wcześniej zapomniała.
Po raz kolejny pomyślała, że menopauza musi być ironicznym ostrzeżeniem (albo wyrazem złośliwości) Boga dla ludzkości, która niesfornie zbyt wydłużyła sobie życie. Jeszcze niewiele ponad sto lat temu przeciętna długość życia nie sięgała nawet pięćdziesiątki, a kobiety żyjące dwadzieścia czy trzydzieści lat po ustaniu miesiączki należały do rzadkości. To, że męką jest być uwięzionym w ciele, w którym jajniki i tarczyca przestały normalnie wydzielać hormony, albo że możliwy jest związek pomiędzy zmniejszeniem ilości estrogenu po ustaniu menstruacji a chorobą Alzheimera, nie spędzało nikomu snu z powiek. Większość ludzi martwiła się głównie o to, żeby mieć co do garnka włożyć. Z tego punktu widzenia rozwój medycyny jedynie zwiększył liczbę problemów, z którymi boryka się ludzkość, podzielił je na różne kategorie i skomplikował.
Niedługo znowu rozległ się komunikat, tym razem po angielsku:
– Jeżeli jest wśród pasażerów lekarz, prosimy o zgłoszenie się do stewardesy.
Ktoś z pasażerów musiał zachorować. Satsuki zamierzała się zgłosić, lecz po krótkim zastanowieniu zrezygnowała. Dwa razy zgłosiła się kiedyś w podobnych sytuacjach i w obu przypadkach musiała konkurować z innymi lekarzami lecącymi tym samym samolotem. Lekarze na co dzień przyjmujący pacjentów mieli w sobie spokój starszych rangą oficerów dowodzących na froncie i potrafili na pierwszy rzut oka rozpoznać specjalistów patologów jak Satsuki, którzy nie mieli doświadczenia na polu walki.
Читать дальше