Andrzej Zbych - Stawka Większa Niż Życie Tom – I

Здесь есть возможность читать онлайн «Andrzej Zbych - Stawka Większa Niż Życie Tom – I» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Классическая проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Stawka Większa Niż Życie Tom – I: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Stawka Większa Niż Życie Tom – I»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Andrzej Zbych to pseudonim autorskiego duetu, który przeszedł do historii, tworząc „Stawkę większą niż życie”.
O bohaterskich przygodach wojennych oficera polskiego wywiadu, działającego pod kryptonimem J-23. Przystojny Polak, w twarzowym mundurze oficera Abwehry, wygrywa II wojnę światową! Wykrada najgłębsze tajemnice Rzeszy, ujawnia plany najważniejszych operacji wroga, kpi z wysiłków niemieckiego kontrwywiadu, ośmiesza starania gestapo. W trudnej, niebezpiecznej służbie posługuje się przebiegłością, wdziękiem wobec dam, czujny okiem, mocnymi pięściami i ciętym słowem. Wkrótce awansuje do stopnia kapitana, a nawet odznaczony zostaje niemieckim Żelaznym Krzyżem.

Stawka Większa Niż Życie Tom – I — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Stawka Większa Niż Życie Tom – I», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Jak na złość, pociąg przyszedł do Paryża z niemal dwugodzinnym opóźnieniem. Kloss nie musiał nikogo pytać o przyczyny, bo były widoczne gołym okiem. Wyglądając oknem pociągu widział zbombardowane dworce, naprędce naprawiane mosty. Alianckie lotnictwo nie próżnowało.

Najbliższe połączenie z Saint Gille miał za cztery godziny, postanowił więc wyjść na miasto. Przyszło mu do głowy, że dobrze byłoby jeszcze przed przyjazdem do normandzkiego miasteczka poinformować w jakiś sposób centralę o swoich perypetiach, uprzedzić, że przyjeżdża z dwudziestodniowym opóźnieniem. Z krótkiej bytności w Paryżu przed rokiem pamiętał, że gdzieś w osiemnastej dzielnicy był punkt kontaktowy. Jak przez mgłę przypomniał sobie mały, brudny hotelik; podłoga w hallu wyłożona była terakotą w gwiaździsty wzór. Pamiętał jeszcze grubą konsjerżke, którą należało minąć bez słowa i wejść w drzwi z napisem „Biuro". To było wszystko.

Wszedł do metra i w spisie stacji szukał nazwy, która kojarzyłaby mu się z wyprawą do tego brudnego hoteliku. Znalazł ją prawie natychmiast: Anvers. To była ta stacja. Teraz pamiętał. Po wyjściu z metra należało przejść ulicę i iść prawym chodnikiem w stronę Clichy, minąć dwie lub trzy wąskie uliczki, przez które błyszczy bielą kopuła Sacre Coeur, następna będzie się nazywała… Nim doszedł, przypomniał sobie, że uliczka nosi nazwę rue de Trois Freres, a hotelik – oczywiście „Ideał".

Z czułością niemal dotknął mosiężnej klamki, zobaczył gwiaździsty wzór terakoty, wąskie okienko konsjerż-ki. Wychyliła się ku niemu twarz jakiegoś mężczyzny.

– Pan do kogo?

– Do patrona – rzekł i ruszył ku drzwiom biura.

– Jak to? – powiedział mężczyzna. – Pan nie wie? Pół roku temu deportowany. – A potem, jakby dopiero teraz dostrzegł mundur, dodał: -Jestem nowym właścicielem i nie mam nic wspólnego…

Gdy skończył, Klossa już nie było. Tak oto rozpłynęła się ostatnia szansa skontaktowania z centralą. Czy poprzedniego właściciela hotelu naprawdę deportowano, czy po prostu centrala zmieniła punkt kontaktowy?

Gdyby mógł porozmawiać z tamtym, choć nie byłoby to najbardziej zgodne z zasadami konspiracji, miałby szansę przekazania centrali, co trzeba.

Wszedł do pierwszej z brzegu restauracji. Zjadł naprędce jakiś lichy obiad, potem wstąpił do małego kina. Podczas wyświetlania kroniki wojennej publiczność, nie krępując się, reagowała gwizdami i śmiechem. Kloss zauważył z satysfakcją, że jeszcze przed rokiem taka rzecz byłaby w Paryżu nie do pomyślenia. Wyszedł na ulicę, gdy już zmierzchało. W drodze do stacji metra kupił u ulicznego sprzedawcy torebkę pieczonych kasztanów.

Trzeba spróbować – pomyślał – czy rzeczywiście najlepsze są kasztany z placu Pigalle.

Miał, widać, ostatnio pecha do podróży pociągiem, bo znowu Anglicy zbombardowali jakąś węzłową stację po drodze i w rezultacie dopiero rano dotarł do Saint Gille.

W komendanturze dowiedział się, że pułkownik Elert wyjechał i wróci w południe. Zostawił na wartowni cudem ocaloną walizkę, wyciągniętą spod stosu żelastwa, w jaki zmienił się zbombardowany pociąg, i poszedł zobaczyć Saint Gille.

Siąpał drobny deszczyk, nadmorski wiatr przenikał przez cienkie sukno płaszcza. Chłodniej niż w Polsce -pomyślał Kloss. Dostrzegł szyld hotelu „Majestic", pod którym na zwykłej desce wypisano koślawymi literami: „Kasyno oficerskie", i postanowił się ogrzać.

W kącie sali jakiś chudy leutnant, nie wyjmując z oka monokla, usiłował grać ze sobą w bilard. Raz po raz uderzane bile z łoskotem wpadały do środka. Kloss wypił podłą kawę, a potem kieliszek koniaku, ale nadal czuł przenikające go zimno.

Widocznie jestem ciągle osłabiony – pomyślał.

Podszedł do stołu bilardowego.

– Zagramy – zaproponował.

Leutnant bez słowa podał mu kij i kredę.

W milczeniu rozegrali pierwszą partię, którą Kloss sromotnie przegrał. Porucznik z monoklem bez słowa i bez uśmiechu zapisał wynik na tablicy, ale Kloss zaproponował rewanż. Tym razem chudemu leutnantowi poszło nieco trudniej, ale w końcu Kloss znowu musiał ulec.

– Napijmy się – zaproponował zwycięzca. – Nazywam się von Vormann. Erik von Vormann.

– Bardzo mi miło, oberleutnant Hans Kloss. Pozwoli pan, poruczniku von Vormann, że jako przegrany ja pana zaproszę.

– Pierwszy raz pana widzę, panie oberleutnant – powiedział von Vormann, gdy siedli przy małym stoliku z marmurowym blatem osadzonym na żeliwnych nóżkach.

– Nic dziwnego – odparł Kloss – dwie godziny temu przyjechałem. Nie zdążyłem się nawet zameldować swemu przełożonemu.

– Więc niedawno pan przyjechał! – szczerze ucieszył się von Vormann. – A jeśli pragnie się pan zameldować pułkownikowi Elertowi, to jesteśmy kolegami. – I na potwierdzające skinienie głową, uczynione przez Klossa, dodał: – Przyjemnie, że będę miał wreszcie godnego siebie partnera do bilardu.

– Nie jestem, jak pan widzi, dobrym bilardzistą, przegrałem z panem.

– Nic dziwnego, ja gram znakomicie – wydął wargi. -Tu można umrzeć z nudów, gdyby nie ten mebel – wskazał bilard. – Oczywiście zawsze pozostaje jeszcze alkohol. Pan skąd? – chciał wiedzieć.

– Ze szpitala – wyznał Kloss. – Z Wiesbaden. – Opowiedział von Vormamnowi o zbombardowaniu pociągu, który miał tu go przywieźć przed trzema tygodniami. Von Vormann zrewanżował mu się opowieścią o swoim aniele stróżu, który kazał mu opuścić ten pociąg i pójść na piwo, choć on, von Vormann, za piwem bynajmniej nie przepada.

– Więc jest pan rekonwalescentem – powiedział von Vormann. – Zazdroszczę panu. Zapewne dostał pan urlop i solidnie się zabawił.

Gdy Kloss nie sprostował, Erik ciągnął:

– Założę się, że urlop spędził pan w Paryżu. Dla nas, Niemców, to coś w rodzaju nieba i piekła równocześnie.

– Nieźle pan to sformułował – uśmiechnął się Kloss.

– Paryż, Paryż, słodki Paryż… – westchnął von Vormann i pochyliwszy się ku Klossowi, mimo woli zniżył głos. – W Paryżu najlepsze kasztany są na placu Pigalle.

Kloss zdrętwiał. Było to tak nieoczekiwane, że na moment dosłownie zgłupiał. To przecież nieprawdopodobne – kłębiło mu się w głowie – żeby centrala dysponowała dwoma agentami w mundurach oficerów Abwe-hry w takiej zabitej deskami mieścinie, jak Saint Gille. Ale z drugiej strony hasło zostało powiedziane i on musi zareagować. Zrozumiał w jednej chwili, co czują nie uprzedzeni o jego uniformie ludzie, do których on, Hans Kloss, przychodzi z umówionym hasłem. Strach, zdumienie? A jednak nie zdarzyło się, by ktokolwiek nie odpowiedział mu, jak należy. Kloss nie może przecież myśleć, że jest jedynym członkiem podziemnej armii, ubranym w mundur oficera Wehrmachtu. Muszą być także inni. Von Vormann może być jednym z nich.

Leutnant nerwowo obracał monokl w chudych palcach. Wpatrywał się w usta Klossa, jakby miał z nich paść wyrok na niego. Wahanie nie mogło trwać dłużej niż kilka sekund.

– Zuzanna lubi je tylko jesienią – powiedział spokojnie Kloss, nie patrząc na von Vormanna. Całą siłą woli stłumił w sobie narastający dygot. Czekał na trzeci człon hasła…

– Przysyła ci świeżą partię – powiedział von Vormann z ulgą i triumfem równocześnie. -Jesteśmy chyba w domu, poruczniku Kloss. Na imię ci Hans, prawda? -Wcisnął monokl do oka.

– Tak – odpowiedział machinalnie. – Co masz mi do przekazania?

– Spóźniłeś się – wycedził Erik – bardzo się spóźniłeś. To niekiedy bywa niebezpieczne.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Stawka Większa Niż Życie Tom – I»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Stawka Większa Niż Życie Tom – I» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Andrzej Stasiuk - On the Road to Babadag
Andrzej Stasiuk
Andrzej Stasiuk - Mury Hebronu
Andrzej Stasiuk
Kurt Vonnegut - Kocia kołyska
Kurt Vonnegut
Andrzej Mularczyk - Kochaj albo rzuć
Andrzej Mularczyk
Andrzej Ziemiański - Achaja – Tom II
Andrzej Ziemiański
Andrzej Ziemiański - Zapach Szkła
Andrzej Ziemiański
Andrzej Ziemiański - Achaja – Tom III
Andrzej Ziemiański
Andrzej Ziemiański - Achaja – Tom I
Andrzej Ziemiański
Teresa Southwick - This Kiss
Teresa Southwick
Отзывы о книге «Stawka Większa Niż Życie Tom – I»

Обсуждение, отзывы о книге «Stawka Większa Niż Życie Tom – I» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x