– Doprawdy, bardzo mi miło widzieć tu pana znowu, obawiałam się, żeś już opuścił Bath.
Podziękował jej za te słowa i wyjaśnił, że wyjeżdżał był na tydzień, następnego ranka po owym wieczorze, kiedy to miał przyjemność ją widzieć.
– No cóż, pewna jestem, żeś pan tu bez przykrości wrócił, bo to jest miejsce jak stworzone dla młodych, a prawdę mówiąc, i dla wszystkich innych. Powiadam panu Allenowi, kiedy mi mówi, że ma już dość tu siedzenia, że nie powinien narzekać, toż to taka miła miejscowość, a lepiej być tutaj niż w domu o takiej nudnej porze roku. Powiadam mu, że trzeba mieć szczęście, by lekarze kazali człowiekowi tutaj przyjeżdżać.
– Mam nadzieję, pani, że pan Allen będzie się czuł w obowiązku polubić Bath, kiedy okaże się dobroczynne dla jego zdrowia.
– Dziękuję panu, na pewno tak będzie. Pewien nasz sąsiad, doktor Skinner, przyjechał tu, aby się leczyć zeszłej zimy, i nabrał zdrowia i ciała.
– Ta okoliczność musi być wielce zachęcająca.
– Tak, drogi panie, a ponieważ doktor Skinner z rodziną siedział tutaj trzy miesiące, powiadam mojemu mężowi, żeby się nie spieszył z wyjazdem.
W tym punkcie przerwała im pani Thorpe prosząc, by pani Allen posunęła się nieco, robiąc miejsce pani Hughes i pannie Tilney, które chciały się do nich przyłączyć. Gdy to uczyniono, pan Tilney, który wciąż stał przed paniami, po chwili namysłu poprosił Katarzynę, aby z nim zatańczyła. Ta grzeczność, choć sama w sobie zachwycająca, sprawiła ogromną przykrość młodej damie, która odmówiła, wyrażając przy tym swą boleść z takim przekonaniem, jakby ją naprawdę czuła, toteż gdyby Thorpe – który przyłączył się do nich w chwilę później – zjawił się był minutę wcześniej, uważałby pewno ten ból za nieco przesadny. Beztroska, z jaką zbył fakt, że kazał jej czekać na siebie, bynajmniej nie pojednała jej ze swoim losem, również szczegóły, o których zaczął rozprawiać, natychmiast kiedy zajęli miejsca w kontredansowym dwuszeregu, o koniach i psach owego znajomego, z którym się przed chwilą był rozstał, o proponowanej wymianie terierów – nie interesowały jej do tego stopnia, by miała nie zerkać często ku tej sali, gdzie zostawiła pana Tilney’a. Nigdzie nie mogła dojrzeć najdroższej Izabelli, której szczególnie pragnęła pokazać owego pana. Znalazły się w różnych kompletach. Rozdzielono ją z całym towarzystwem, była daleko od wszystkich znajomych, jedna udręka szła za drugą, a z całości wyciągnęła tę pożyteczną naukę, że angażowanie się z góry do tańca na balu bynajmniej nie gwarantuje ani godnego samopoczucia, ani miłego spędzenia czasu. Z tego moralizatorskiego nastroju wyrwało ją nagle czyjeś dotknięcie w ramię. Obejrzawszy się zobaczyła panią Hughes, która stała tuż za nią z panną Tilney i jakimś panem.
– Bardzo przepraszam za tę natarczywość, panno Mor-land – powiedziała pani Hughes – ale w żaden sposób nie mogę znaleźć panny Thorpe, a pani Thorpe powiada, że pani nie będziesz miała najmniejszych obiekcji przeciwko wpuszczeniu tej młodej damy do szeregu tu, koło siebie.
Pani Hughes nie mogła się zwrócić na tej sali do żadnej istoty bardziej skorej do spełnienia jej prośby. Młode panny zostały sobie nawzajem przedstawione, przy czym panna Tilney powiedziała, że świadoma jest wyświadczonej jej uprzejmości, panna Morland z prawdziwą subtelnością osoby wielkodusznej stwierdziła, że to drobiazg, doprawdy, pani Hughes zaś, zadowolona, że tak dobrze ulokowała swoją młodą podopieczną, wróciła do swego towarzystwa.
Panna Tilney miała zgrabną figurę, ładną buzię i bardzo miły wyraz twarzy, w obejściu jej zaś – choć pozbawionym wyraźnej pretensjonalności i śmiałej szykowności panny Thorpe – więcej było prawdziwej elegancji. Maniery jej świadczyły o rozsądku i dobrym wychowaniu, nie była ani nieśmiała, ani sztucznie bezpośrednia, potrafiła być młodą, ładną panną na balu, która bynajmniej nie usiłuje skupić na sobie uwagi wszystkich zebranych mężczyzn. Nie okazywała też ekstatycznego zachwytu czy przesadnej rozpaczy z powodu byle błahego zdarzenia. Katarzyna, którą bardzo zainteresował zarówno jej wygląd, jak pokrewieństwo z panem Tilney’em, chciała się z nią bliżej zapoznać, odzywała się więc skwapliwie przy każdej sposobności, kiedy jej tylko starczało pomysłów i odwagi. Lecz przeszkodą w szybkich postępach znajomości był częsty brak jednego albo drugiego, młode panny zdołały więc przejść zaledwie wstępne etapy. Każda z nich odpowiedziała drugiej na pytanie, czy lubi Bath, czy zachwyca się tutejszymi okolicami i budowlami, czy rysuje, gra, śpiewa oraz czy jeździ konno.
Ledwie skończyły się dwa tańce, kiedy Katarzyna poczuła na ramieniu lekki uścisk wiernej Izabelli, która rozpromieniona i zadowolona zawołała:
– Nareszcie cię mam! Moja najdroższa, przecież szukam cię od godziny. Cóż cię skłoniło do tańca w tym komplecie, kiedy wiedziałaś, że tańcuję w tamtym? Taka byłam nieszczęśliwa bez ciebie!
– Izabello kochana, jakże ja miałam iść do ciebie? Przecież nawet nie widziałam, gdzie jesteś.
– To właśnie mówiłam cały czas twojemu bratu, ale on nie chciał mi wierzyć. Niechże pan idzie i szuka jej, panie Morland, powtarzałam, ale wszystko na próżno, nie chciał mnie ani na krok odstąpić. Czyż tak nie było, drogi panie? Ale wy, mężczyźni, jesteście tacy niepomiernie leniwi! Zbeształam go tak bardzo, droga moja Katarzyno, że nie byłabyś zdolna uwierzyć. Wierz dobrze, że nigdy nie robię sobie ceregieli z takimi panami.
– Spójrz na tę młodą damę z białymi koralikami we włosach – szepnęła Katarzyna odciągając przyjaciółkę od Jamesa. – To siostra pana Tilne’ya.
– Wielkie nieba! Nie powiadaj! Niechże jej się natychmiast przyjrzę. Co za cudowna dziewczyna! Nie widziałam jeszcze tak ładnej panny! Ale gdzie się podziewa jej brat, zdobywca serc niewieścich? Czy jest tu na sali? Pokaż mi go zaraz, jeśli jest, umieram z ciekawości, muszę go zobaczyć. Niech pan nie słucha, proszę – nie mówimy o panu.
– Ale o czym te szepty? Co się tu dzieje?
– No, proszę, wiedziałam, że tak będzie. Wy, mężczyźni, jesteście tak strasznie ciekawi! I mówić o ciekawości kobiet! Przecież to fraszka w porównaniu z wami. Ale niechże panu wystarczy, że nie dowiesz się niczego.
– I sądzisz, pani, że to mi istotnie wystarczy?
– Doprawdy, nigdy jeszcze nie widziałam kogoś takiego jak pan. A jakież to może mieć dla pana znaczenie 1, o czym my rozmawiamy? Może o panu? Dlatego, radzę, nie słuchaj pan, bo możesz usłyszeć coś niezbyt przyjemnego.
W tej pustej gadaninie, która trwała jakiś czas, zapodział się pierwotny temat rozmowy i chociaż Katarzyna bardzo była rada, że dano jej chwilę spokoju, nie mogła stłumić w sobie odrobiny podejrzliwości widząc, jak nagle i gruntownie potrafiła Izabella położyć kres żarliwie deklarowanemu pragnieniu ujrzenia pana Tilne’ya. Kiedy orkiestra zaczęła znowu grać, James chciał poprowadzić swą piękną partnerkę do tańca, ona jednak odmówiła.
– Powiadam panu – oświadczyła – że za żadne skarby świata tego nie zrobię. Jakże pan może tak mnie molestować. Pomyśl tylko, moja kochana Katarzyno, czego twój brat żąda ode mnie! Chce, żebym z nim tańcowała, chociaż mu powiedziałam, że to rzecz najbardziej niestosowna i zupełnie sprzeczna z zasadami. Jeśli nie zmieni my partnerów, całe miasto weźmie nas na języki.
– Na honor – zawołał James – na publicznych asamblach jest to rzecz najzupełniej przyjęta!
Читать дальше