Joseph Conrad - Zwycięstwo

Здесь есть возможность читать онлайн «Joseph Conrad - Zwycięstwo» — ознакомительный отрывок электронной книги совершенно бесплатно, а после прочтения отрывка купить полную версию. В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: foreign_prose, foreign_antique, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Zwycięstwo: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Zwycięstwo»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Josef Conrad ukończył Zwycięstwo kilka miesięcy przed wybuchem I wojny światowej. We wstępie uznał za stosowne usprawiedliwiać ten tytuł, być może nazbyt patetyczny w odniesieniu do fabuły.Zwycięstwo jest bowiem bardzo kameralną opowieścią, w dużej części rozgrywającą się na wyspie, na której schronił się Heyst – dżentelmen, dziwak i pesymista – oraz uratowana przez niego dziewczyna. Spokój tego miejsca zakłóca wizyta trójki przestępców, przekonanych że Heyst jest w posiadaniu skarbu. Conrad nie spieszy się przy tym z rozstrzygnięciem konfliktu, powoli prezentując różnorakie reakcje bohaterów na zagrożenie. W napiętej atmosferze, w której każda z postaci ma własne, nieujawnione cele, dochodzi w końcu do tragedii.

Zwycięstwo — читать онлайн ознакомительный отрывок

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Zwycięstwo», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Jestem pewien, że uszczypnęła panią w okrutny sposób – mruknął, zmieszany trochę swoim postępkiem.

Z wielką ulgą posłyszał jej odpowiedź:

– Nie zdarzyłoby się to po raz pierwszy. Ale choćby nawet tak było, cóż by pan mógł na to poradzić?

– Nie wiem – odrzekł z lekkim odcieniem żartobliwości, nie spotykanej już dawno w jego głosie – która zdawała się głaskać przyjemnie jej uszy. – Przykro mi, ale doprawdy nie wiem. A może mógłbym przydać się na coś? Co pani życzy sobie, abym zrobił? Proszę – niech pani rozkazuje.

I znów największe zdumienie odbiło się na jej twarzy; spostrzegła, jak dalece jest różnym od innych mężczyzn znajdujących się na sali. Różnił się od nich tak bardzo, jak ona różniła się od reszty muzykantek z damskiej kapeli.

– Rozkazywać panu? – szepnęła po chwili w osłupieniu. – Kto pan jest? – spytała nieco głośniej.

– Mieszkam w tym hotelu od kilku dni. Wypadkiem 21 21 wypadkiem – dziś: przypadkiem. [przypis edytorski] znalazłem się na sali. Ta obelga…

– Niech pan nie próbuje do tego się mieszać – rzekła tak poważnie, że Heyst spytał ze zwykłym, żartobliwym odcieniem w głosie:

– Czy pani życzy sobie, abym odszedł?

– Nie powiedziałam tego – odrzekła dziewczyna. – Uszczypnęła mnie, bo nie zeszłam dość prędko z estrady.

– Nie umiem pani wyrazić, jaki jestem oburzony – odrzekł Heyst. – Ale ponieważ pani już tu zeszła – ciągnął ze swobodą światowca, zabawiającego rozmową młodą pannę – czy nie lepiej byłoby usiąść?

Posłuchała zapraszającego gestu i siedli na najbliższych krzesłach. Patrzyli na siebie poprzez okrągły stolik zdumionymi, szeroko otwartymi oczami, a świadomość tego powstawała w nich tak powoli, że przeszła długa chwila, zanim wzrok od siebie odwrócili. Wkrótce oczy ich spotkały się znowu, ale tylko by od siebie odskoczyć. Wreszcie nawiązały stały kontakt, lecz upłynęło już wówczas z piętnaście minut od chwili, gdy siedli przy stoliku, i pauza dobiegała końca.

Tyle co do oczu. Co się zaś tyczy rozmowy, toczyła się bezbarwnie, gdyż oczywiście nie mieli sobie nic do powiedzenia. Twarz dziewczyny przykuwała uwagę Heysta. Wyraz jej nie był ani prosty, ani też łatwy do przeniknięcia. Nie odznaczał się niczym wybitnym – i trudno byłoby się tego spodziewać – ale jej rysy więcej miały subtelności od rysów innych kobiecych twarzy, które Heyst miał kiedykolwiek sposobność tak blisko oglądać. Było w niej coś nieokreślonego a śmiałego, coś budzącego niezmierne współczucie, bo i usposobienie, i los tej dziewczyny malowały się na jej twarzy. A jej głos! Oczarował Heysta nadzwyczajnym swym dźwiękiem. Był to głos stworzony do wypowiadania najcudowniejszych rzeczy, głos, który by pozwolił znieść głupią paplaninę i opromieniłby urokiem najpospolitszą rozmowę. Heyst pił jego czar, jak się słucha tonu jakiegoś instrumentu, nie bacząc na melodię.

– Czy pani także i śpiewa? – spytał nagle.

– Nigdy w życiu nie wzięłam ani jednej nuty – odrzekła, zdumiona tym pytaniem, nie mającym związku z poprzednią rozmową, bo wcale dotąd o śpiewie nie mówili. Widocznie nie zdawała sobie sprawy ze swego głosu. – Od dzieciństwa nie pamiętam, abym miała kiedykolwiek powód do śpiewania.

To pospolite zdanie przeniknęło drgającą, ciepłą szlachetnością dźwięku wprost do serca Heysta. Chłodny i czujny jego umysł śledził jak tam zapadało, dziwiąc się na wpół świadomie swej bezcelowej badawczości, póki nie osiadło kędyś głęboko na dnie, gdzie spoczywają nasze niewysłowione tęsknoty.

– Pani jest, naturalnie, Angielką? – zapytał.

– A cóż pan myślał? – odparła najczarowniejszym tonem. I dodała, sądząc widać, że z kolei i jej wypada zadać pytanie. – Dlaczego pan się zawsze uśmiecha, kiedy pan mówi?

To wystarczało, aby odjąć wszelką ochotę do uśmiechu; ale pytanie postawione było najwidoczniej z tak dobrą wiarą, że Heyst przyszedł zaraz do siebie.

– To takie niefortunne przyzwyczajenie – rzekł z delikatną, wytworną żartobliwością – – Bardzo się to pani nie podoba?

– Nie – odrzekła poważnie. – Ale zwróciłam na to uwagę. Nie spotykałam wielu przyjemnych osób w życiu.

– Jestem pewien, że ta kobieta grająca na pianinie bez porównania jest nieznośniejsza od wszystkich ludożerców, z którymi miałem do czynienia.

– Ja myślę! – wzdrygnęła się. – A jakim sposobem miał pan do czynienia z ludożercami?

– Za długo by o tym opowiadać – rzekł Heyst z nikłym uśmiechem. Uśmiechy Heysta były raczej melancholijne i nie harmonizowały z wielkimi wąsami, pod którymi żartobliwość jego czuła się doskonale, niby płochliwe ptaszę w rodzimej gęstwinie. – O wiele za długo. Jak się pani dostała do tej bandy?

– Pech – odpowiedziała krótko.

– Tak, tak – naturalnie – Heyst kiwnął potakująco głową i dodał, oburzony wciąż na owo uszczypnięcie, które raczej odgadł niż zobaczył: – Proszę pani, czy pani nie może się jakoś bronić?

Wstała właśnie z krzesła. Muzykantki wracały z wolna na miejsca. Niektóre siedziały już bezczynnie przed pulpitami, patrząc przed siebie bezmyślnie. Heyst powstał także.

– Nie dam im rady – odrzekła.

Słowa te płynęły z pospolitego ludzkiego doświadczenia, ale, dzięki jej głosowi, olśniły Heysta jak objawienie. Uczucia jego były mętne, lecz umysł jasny jak zwykle.

– To niedobrze. – A jednak ta dziewczyna nie skarży się właściwie na złe traktowanie – rozmyślał trzeźwo po jej odejściu.

II

Tak się to zaczęło. Jakim zaś sposobem doszło do wiadomego końca, niełatwo ściśle zdać sprawę. Heyst zainteresował się najwidoczniej nie tyle samą dziewczyną, ile jej losem. Był to przecież ten sam człowiek, który dał nurka za tonącym Morrisonem, znając go prawie wyłącznie tylko z widzenia i ze zwykłych plotek wyspiarskich. Ale tym razem skok do wody był zupełnie innego rodzaju i mógł doprowadzić do związku o zasadniczo odmiennym charakterze.

Czy zastanawiał się w ogóle nad tym wszystkim? Prawdopodobnie tak; dosyć miał na to rozwagi. Ale widać niedostatecznie zdawał sobie sprawę z wypadków; gdyż postępowanie jego w tym czasie – począwszy od owego wieczoru, a skończywszy na dniu ucieczki – nie zdradzało najlżejszego wahania. W gruncie rzeczy Heyst nie należał do ludzi, którzy zwykli się wahać. Tacy jak on marzyciele i widzowie ziemskiego zamętu bywają straszni, gdy żądza czynu raz nimi owładnie. Pochylają głowę i rzucają się na mur ze zdumiewającą pogodą, którą może dać tylko nieposkromiona wyobraźnia.

Heyst nie był głupcem. Przypuszczam, że wiedział – albo przynajmniej czuł – dokąd to wszystko prowadzi. Ale zupełny brak doświadczenia dawał mu potrzebną śmiałość. Głos dziewczyny był czarujący, gdy mówiła mu o swej nędznej przeszłości w prostych słowach, nacechowanych pewnym bezwiednym cynizmem, który jest nieodłączny od brzydkiej prawdy o życiu ludzi biednych. I może dlatego, że Heyst był prawdziwie ludzki – a może pod wpływem głosu dziewczyny, mieniącego się wszystkimi odcieniami tragizmu, wesołości i odwagi – opowiadanie jej nie wzbudziło w Heyście wstrętu, tylko poczucie niezmiernego smutku.

Jednego z następnych wieczorów, podczas pauzy między dwiema częściami koncertu, dziewczyna mówiła Heystowi o swym życiu. Wychowywała się prawie wyłącznie na ulicy. Ojciec jej grywał w orkiestrach małych teatrzyków. Matka uciekła od męża, zostawiając ją malutką, i gospodynie różnych nędznych domów zajezdnych opiekowały się przypadkowo jej opuszczonym dzieciństwem. Nie był to dosłownie głód i łachmany, ale nieustanny, beznadziejny ucisk biedy. Gry na skrzypcach nauczył ją ojciec; zdaje się, że upijał się od czasu do czasu, ale bez przyjemności; usiłował tylko zapomnieć o żonie, która go porzuciła. Gdy pewnego wieczora dostał ataku paralitycznego w czasie koncertu i zwalił się z łoskotem na estradę, dziewczyna przystała do trupy Zangiacoma. Ojciec jej został umieszczony w przytułku dla nieuleczalnych.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Zwycięstwo»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Zwycięstwo» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Zwycięstwo»

Обсуждение, отзывы о книге «Zwycięstwo» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x