Kornel Makuszyński - Szaleństwa Panny Ewy
Здесь есть возможность читать онлайн «Kornel Makuszyński - Szaleństwa Panny Ewy» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Детская проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Szaleństwa Panny Ewy
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:4 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 80
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Szaleństwa Panny Ewy: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Szaleństwa Panny Ewy»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Szaleństwa Panny Ewy — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Szaleństwa Panny Ewy», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Pani Zawidzka nie śmiała się serdeczniej od lat dziesięciu. Dnia tego jednakże zadziwiła się po raz drugi, kiedy jej pan Zawiłowski oznajmił że jej pomysł zburzenia muru bardzo mu przypadł serca. Właśnie ona chciała to samo powiedzieć panu Zawiłowskiemu, który też byłby zdziwiony, gdyby się dowiedział, że pomysł pochodzi od niego. Jasnym było przeto, że pomysł ten zrodziło jednoczesne szczęśliwe natchnienie. Jerzy jednak pilnie przyglądał się Ewci i kręcił głową.
– Czy nie myślisz przypadkiem o podziemnym przejściu na wypadek deszczu?
– Co ma być, będzie – odrzekła Ewa.
Podziemne przejście było zbędne, gdyż na wypadek deszczu wystarczy parasol, oczywiście dla dostojnych osób, młodzież bowiem nie zwraca uwagi na przeszkody tak mizerne. Przejście w murze okazało się najbardziej uczęszczanym traktem w Europie. Pannice wydeptały wkrótce białą ścieżkę, a osoby dostojne przechodziły nią bardzo często. najbardziej nieśmiałym wędrowcem był natomiast długonogi. Wesoły
Jerzy dziwna posmutniał. zamknął się na długie godziny w pracowni i często słychać było, jak gada sam ze sobą. Jest to rozrywka dość monotonna i zdradza niepokój ducha. W towarzystwie matki i rozgadanej Ewy Jerzy zapadał w zamyślone milczenie. Było ono objawem mniej zatrważającym niż nagły brak apetytu. Pani Zawidzka spoglądała z niepokojem na syna, dla którego za dobrych czasów potężny indyk był ptaszkiem niewielkich rozmiarów.
– Ewuniu, nie wiesz, co jest Jurkowi? – pytała zatroskana.
– A co ma być, proszę pani?
– Od pewnego czasu jest jakiś nieswój…Nie rozmawia, nie je…
– Drobnostka! – odrzekła Ewa. – Wzięło go!
– Co to znaczy? Co go "wzięło"?
– To znaczy, że Jurek ma jakieś zmartwienie.
– Zmartwienie? Ale jakie?
– Ja myślę, że coś mu się zdaje, ale jeszcze nie jest pewny. I nie ma dość odwagi, aby się przekonać.
– Nic nie rozumiem!
– Bo to się nie da tak od razu wytłumaczyć…Jeśli pani pozwoli, to ja go zbadam i wszystko pani powiem w swoim czasie.
– A czy ty cos wiesz?
– Ja? Skądże znowu! Od pewnego czasu Jurek w ogóle za mną nie gada. Ale to przejdzie!
Minęły dwa tygodnie, ale jakoś nie przeszło. Ewcia zajęta była niesłychanie "życiem towarzyskim", wyjazdami z panem Mudrowiczem od Otwocka, odwiedzinami u Szymbartów. Zdawało się, że nie zwraca żadnej uwagi na to, że Jerzy przez całe godziny tkwi w oknie i spogląda czujnie na willę Zawiłowskich, ani na to, że w oknie naprzeciwko tkwi Basia jak okienna pelargonia i widać przygląda się harcom wróbli.
– Niemądre dzieciaki! – rzekła sama do siebie z odrobiną gniewu w głosie i machnęła ręką z wyraźnym lekceważeniem. – Mogą tak stać w oknach do skończenia świata, a żadnemu nie przyjdzie do głowy… Ech! Wszystko ja i zawsze ja…
Na ten temat odbywa naradę z panem Mudrowiczem, przed którym nie miała tajemnic.
– Jestem pewna – mówiła – że Jerzy kocha się w Basi, a ona w nim. Może oni jeszcze sami o tym nie wiedzą, ale ja wiem!
– A skądże ty możesz wiedzieć, pędraku? – śmiał się pan Mudrowicz.
– Jak to "skąd"? Czy pan myśli, że ja nie wiem, jak się objawia zakochanie? Ja sama kochałam się w życiu już dwa razy i dwa razy śmiertelnie. I dwa razy zostałam haniebnie zdradzona! – dodała ponuro.
– O biedna maleńka!
– Bynajmniej… Przekonałam się, co to jest męska słabość i co jest warta fałszywa przyjaźń. Moje dwie najlepsze przyjaciółki zbałamuciły tych, za którymi byłabym poszła na koniec świata. Jeden z nich tak cudownie udawał radio, że można było skonać ze śmiechu… A drugi pisał wiersze…Ale nie mówmy o tym, bo mi się chce płakać. Chciałam panu to tylko powiedzieć, że wiem dobrze, co to jest wielka i śmiertelna miłość. I to wiem, że ani Jerzy nie zdradzi Basi, ani Basia Jerzego, bo to cudownie uczciwe serca, ale z tego chyba nic nie będzie i to mnie okropnie martwi.
– A dlaczego nic nie będzie?
– Bo Jerzy jest tylko w gębie mocny, a naprawdę jest bardzo nieśmiały, a ona też. Zresztą Jerzego martwi co innego jeszcze. Ja to doskonale czuję. Widzi pan, pan Zawiłowski jest bardzo bogaty, a Jerzy jest malarzem i nie ma nic. i dlatego Jerzy, choćby miał cierpieć nie wiem jak, nigdy się nie oświadczy na nic, bo jest piekielnie ambitny…
– Piekielnie głupi! – zgniewał się niespodzianie pan Mudrowicz. – I ty też, jeśli myślisz tak samo.
– O, proszę pana!
– Głupi jest! Nie wiem, jak bardzo bogaty jest pan Zawiłowski, o tym jednak wiem z pewnością, że Zawidzki jest od niego stokroć bogatszy. Rozumiesz?
– Nic nie rozumiem.
– Boś cielę! Słuchaj, dziewczyno… Ten pan Zawiłowski ma fabrykę czy coś takiego?
– Trzy fabryki i majtek ziemski
– Aha! Fabryki mogą spłonąć, mogą się rozwalić, licho wie zresztą co się może stać z tym wszystkim, co posiada pan Zawiłowski. Znam bogatszych od niego, co w krótkim czasie nie mieli grosza. A kto może zabrać ten ogromny, ten wspaniały majątek, który posiada Zawidzki?
– Jaki majątek? – zdumiała się Ewcia. – pięć złotych?
– Talent, talent! – zakrzyknął pan Mudrowicz. – Olbrzymi wspaniały talent!
– Ach! – szepnęła Ewcia.
– Zawidzki jest znakomitym artystą, a będzie wielkim. Ten chłopak jest już głośny, a będzie szeroko sławny. Pan Zawiłowski za cały swój majątek nie zdołałby kupić ani cząstki tego, co posiada Zawidzki. Talentu nie można kupić za wszystko złoto świata. Rozumiesz
– Tak, teraz rozumiem… – szepnęła Ewa w zamyśleniu. – Pan jest bardzo mądry!
– Nie ja jestem mądry, tylko inni są głupsi ode mnie! – rzekł pan Mudrowicz. – Majątek… majątek… – sierdził się w dalszym ciągu. – Ja też mam majątek i co mi z tego? Tyle mi z niego przyszło, że żyłem jak szczur w norze… Nie pożywiłem nawet bezdomnego psa… Nie wiedziałem, że na świecie świeci jeszcze słońce… A ten twój malarz rozsypuje je garściami, upiększa świat, wyzłaca szarość… Biedny malarz! Aha! A ren drugi malarz, ten Rogalik…
– Co, co?
– Siedzi u mnie na poddaszu i przez cały dzień śpiewa. Maluje i śpiewa… Radość chodzi za tym golcem i ten golec jest szczęśliwy… Tak kiedyś wył z jakiejś wielkiej radości, że posłałem Pawła, aby go uciszył, a Paweł się zbuntował i nie chciał iść: – " niech sobie biedaczysko pośpiewa!" – powiada mi ta kreatura.
– Paweł tak powiedział?
– Tak. Zdaje się, że jest z Rogalikiem w ogromnej przyjaźni i zanosi mu połowę swojego jedzenia. Nie przysięgnę, ale mi się zdawało, że się onegdaj obaj zaśmiewali jak obłąkani.
– Nie może być!
– Może być. Zdaje się, że są zdziwieni, dlaczego ja jeszcze nie śpiewam – rzekł pan Mudrowicz z odrobiną goryczy.
Ewcia bardzo była zamyślona po tej rozmowie. Przez kilka dni następnych przyglądała się Jerzemu, który pracował niezmordowanie nad wielkim obrazem. Chciała do niego zagadać, lecz nie miała odwagi. Nie był to już ów Jerzy, co stawał na głowie, śmiał się do całego świata i najbliższej jego okolicy i huczał, i pokrzykiwał. Zaczął tak wyglądać, jakby nie spał od wielu nocy. Wprawdzie na widok Ewy uśmiechnął się mile, nie był to jednak zawiesisty uśmiech, delikatna, subtelna i ledwie widna. Żal ścisnął serce Ewy.
– Jureczku – rzekła wreszcie z wielkim strachem – zdziwi cię to, co ci powiem… Niedawno rozmawiałam o tobie z panem Mudrowiczem.
– Bardzo mi miło – odrzekł Jerzy z bladym uśmiechem, lecz spojrzał na nią ciekawie.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Szaleństwa Panny Ewy»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Szaleństwa Panny Ewy» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Szaleństwa Panny Ewy» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.