Alfred Szklarski - Tomek na Czarnym Lądzie

Здесь есть возможность читать онлайн «Alfred Szklarski - Tomek na Czarnym Lądzie» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Прочие приключения, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Tomek na Czarnym Lądzie: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Tomek na Czarnym Lądzie»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Seria powieści Alfreda Szklarskiego o przygodach Tomka Wilmowskiego na różnych kontynentach. Między innymi chłopiec bierze udział w wyprawie łowieckiej na kangury w Australii i przeżywa niebezpieczne przygody w Afryce, żyje wśród czerwonoskórych Nawajów i Apaczów. W te niezwykłe przygody wpleciona jest historia odkryć dokonywanych przez polskich podróżników. Książki są lekturą łatwą i atrakcyjną dla chłopców od wielu pokoleń.

Tomek na Czarnym Lądzie — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Tomek na Czarnym Lądzie», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Trójka przyjaciół często wyprawiała się w sawanny na polowania. Murzyni ochoczo znosili zabite zebry i antylopy, a wieczorem wokół obozu rozchodziły się smakowite zapachy pieczonego mięsa.

Po dwóch tygodniach odpoczynku zdecydowali się wracać do głównego obozu. Tomek gorliwie pomagał przy sporządzaniu przestronnej bambusowej klatki dla okapi. Zwierzątko przyzwyczaiło się już do widoku ludzi i brało pożywienie z ręki. Ośmielała je zapewne obecność krewniaków osłów. Smuga wprowadzał je do zagrody codziennie na kilka godzin. Wkrótce też trójka zwierząt żyła w jak najlepszej zgodzie, co szczególnie cieszyło łowców, gdyż obawiali się, aby okapi nie zdechł z tęsknoty za matką.

Pewnego dnia o świcie wreszcie wyruszyli w drogę. Ze względu na małą liczbę tragarzy musieli się często zatrzymywać na dłuższe wypoczynki, by zdobywać pożywienie dla zwierząt. Nastręczało to w dżungli wiele trudności. Dla leśnej świni zbierali korzenie i bulwy, chociaż nie gardziła ona i małpim mięsem, którym karmiono obydwa lamparty. Okapi sprawiał najmniej kłopotu. Klatkę o szeroko rozstawionych bambusowych prętach stawiali po prostu w krzewach, a łagodne zwierzę samo zdobywało sobie paszę.

Dziesięć dni karawana przedzierała się przez gęstwę dżungli. Od czasu do czasu rozlegało się dudnienie tam-tamów, lecz napotykani po drodze Pigmejczycy nie niepokoili podróżników. Zaprzyjaźnieni Bambutte zdążyli już rozgłosić wieść o pojawieniu się dziwnych białych ludzi, którzy łowią żywe zwierzęta i rozdają cenne podarunki. Smuga ofiarowywał im sól, tytoń i świecidełka, w zamian Pigmejczycy wskazywali dogodniejsze ścieżki lub nawet pomagali w niesieniu zwierząt.

W południe jedenastego dnia marszu Smuga orzekł, że karawana znajduje się już w pobliżu głównego obozu. Co pewien czas strzelano w górę z karabinów, aby oznajmić towarzyszom swój powrót. Łatwo sobie wyobrazić wzruszenie i radość Tomka, gdy około czwartej po południu odpowiedziały im bliskie strzały z broni palnej.

Wkrótce też karawana wkroczyła na leśną polanę, nad którą na wysokim maszcie powiewała polska flaga. Wilmowski i Hunter na czele Murzynów wybiegli na spotkanie towarzyszy. Łowcy ściskali się i całowali, Murzyni tańczyli z radości. Nawet Masajowie zapomnieli o swej powadze i żartowali wraz ze wszystkimi.

Wilmowski serdecznie uściskał syna. Odsunął go trochę od siebie, aby przyjrzeć mu się lepiej. Chłopiec zmężniał i spoważniał.

– Jesteś już niemal dorosłym mężczyzną! – żartował Wilmowski.

– Przysiądziesz z podziwu, Andrzeju, gdy się dowiesz, że twój zuch stoczył rzetelną bitwę z ludźmi-lampartami. Ho, ho! Było to naprawdę nie lada zwycięstwo! Sam naliczyłem w obozie sześciu truposzów- wtrącił bosman Nowicki.

Mocno opalona w słońcu twarz Wilmowskiego przybladła. Spojrzał na syna, potem zwrócił się do Smugi, który ciężko westchnął i rzekł:

– Tak, Andrzeju, to prawda. Tomek przeszedł swój chrzest bojowy i… dowodził bitwą. Mimo niespodziewanego napadu stracił tylko jednego człowieka… unieszkodliwiając sześciu wrogów. Podczas mojej i bosmana nieobecności Murzyni przebrani za lamparty i oszołomieni jakimś narkotykiem napadli na obóz w dżungli. Działo się to w nocy. Nawet dzisiaj trudno mi uwierzyć, że Tomek zdołał się obronić przed tłumem napastników. Przybyliśmy już pod sam koniec bitwy. Wierny Inuszi zasłużył na naszą szczególną wdzięczność, chociaż i Bugandczycy spisali się nadspodziewanie odważnie. Długa to historia, zajmijmy się najpierw zwierzętami.

Wilmowski zbliżył się do Masaja. Mocno uścisnął jego żylastą dłoń i podziękował wszystkim Bugandczykom. Z kolei przystanął przed zmieszanym chłopcem i odezwał się:

– Oszołomiły mnie zasłyszane wiadomości. Cóż mam na to wszystko powiedzieć? Naprawdę cieszę się, że wróciłeś zdrów, powinszuję ci więc tylko jak mężczyzna mężczyźnie.

Silnie uścisnął prawicę syna, który usiłował opanować wzruszenie.

POLOWANIE NA SŁONIE I ŻYRAFY

Trudno by było opisać radosny nastrój, jaki zapanował w obozie. Nikt tej nocy nie myślał o spoczynku. Z okazji szczęśliwego powrotu towarzyszy Wilmowski wydzielił wszystkim zwiększone racje żywności z zapasu, który obecnie można było już naruszyć. W najbliższym czasie wyprawa miała się udać w drogę powrotną do Bugandy, gdzie było znacznie łatwiej o prowiant. Raczono się więc konserwami, sucharami i owocami, a rozmowom nie było końca. Każdy miał coś do powiedzenia, każdy pragnął się czegoś dowiedzieć.

Okazało się, że Wilmowski i Hunter nie próżnowali w obozie. Dzięki ich troskliwym staraniom goryle czuły się w niewoli zupełnie znośnie. Nie tylko przyzwyczaiły się już do widoku ludzi, lecz nawet chętnie wśród nich przebywały. Pod tym względem szczególne upodobanie wykazywał młody goryl. Wyczuł w Wilmowskim przyjaciela. Snuł się za nim jak cień, w końcu przeniósł się z klatki rodziców do jego namiotu, gdzie urządzono mu wygodne posłanie na macie, z poduszką i kocem. Gorylątko było najlepszym pośrednikiem pomiędzy swymi rodzicami i ludźmi. Dzięki temu goryle szybko się oswajały.

Nie był to jedyny sukces pozostałych w bazie łowców. Schwytali i niemal oswoili kilka żyjących wyłącznie w Afryce koczkodanów 62[ 62 Cercopithecidae – rodzina małp wąskonosych żyjących stadami w lasach głównie tropikalnej Afryki.] o zielonkawej sierści. Z innych odmian tego gatunku złowili błękitnawe i czerwone koczkodany Lalanda, a także pięć o bardzo wydłużonych pyskach pawianów 63[ 63 Papio – rodzaj z rodziny koczkodanów. Mają potężnie rozwinięte uzębienie, podobnie jak małpy człekokształtne. Potrafią się bronić przeciw najgroźniejszym drapieżnikom i stawiają czoła nawet człowiekowi. W niewoli łatwo się uczą różnych sztuczek. W Egipcie były czczone jako zwierzęta święte. Zamieszkują całą Afrykę na południe od Sahary i Arabię.], nazywanych z tego powodu również małpami psiogłowymi. Bardzo pomyślny przebieg polowania wprawił łowców w doskonały humor. Nastrój ich udzielał się Murzynom, którzy śpiewali, tańczyli i jedli przez całą noc.

Minęły trzy dni. Tragarze na tyle już wypoczęli, że można było rozpocząć przygotowania do powrotu. Wilmowski proponował, aby dokończyć łowy w Bugandzie, w pobliżu ujścia rzeki Kotonga do Jeziora Wiktorii, chciał bowiem dla przewiezienia zwierząt do Kisumu wynająć angielski parowiec kursujący po jeziorze. W ten sposób mogliby uniknąć długiego i uciążliwego marszu oraz znacznie zyskać na czasie. Byłoby to szczególnie korzystne ze względu na zwierzęta.

Wszyscy wyrazili zgodę na propozycję Wilmowskiego. Tomek w skrytości serca marzył jeszcze o polowaniu w okolicach Kilimandżaro, lecz nie zaoponował ni jednym słowem. Musiano myśleć przede wszystkim o jak najpomyślniejszych warunkach przewiezienia schwytanych okazów. Pocieszał się myślą, iż daleko jeszcze do zakończenia łowów. Przecież muszą schwytać żyrafy, słonie, nosorożce i lwy. Samo oswajanie słoni potrwa dwa do trzech miesięcy! Nie należy się więc martwić brakiem okazji do polowań.

Niebawem rozpoczęli powrotny marsz przez dżunglę. Murzyni uginali się pod ciężarem klatek. Łowcy pomagali im w wycinaniu ścieżek w gęstwinie, zdobywali pokarm dla ludzi i zwierząt, a także troszczyli się o bezpieczeństwo karawany. Dzień za dniem upływał na ciężkiej i mozolnej pracy. Toteż gdy w końcu wydostali się z bezmiaru ciemnej dżungli na tonącą w promieniach słonecznych sawannę, Wilmowski zarządził dłuższy wypoczynek, by wszyscy nabrali sił do dalszego marszu.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Tomek na Czarnym Lądzie»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Tomek na Czarnym Lądzie» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Tomek na Czarnym Lądzie»

Обсуждение, отзывы о книге «Tomek na Czarnym Lądzie» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x