Stanisław Supłatowicz - Ziemia Słonych Skał

Здесь есть возможность читать онлайн «Stanisław Supłatowicz - Ziemia Słonych Skał» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1958, Издательство: Czytelnik, Жанр: Приключения про индейцев, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Ziemia Słonych Skał: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ziemia Słonych Skał»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

„Ziemia Słonych Skał” (napisana wspólnie z Jerzym Broszkiewiczem; pierwsze wydanie w 1958 r.) to autobiograficzna opowieść o dzieciństwie spędzonym wśród Indian, w puszczy u podnóża Gór Skalistych. Autor opisuje zwyczaje związane z wychowaniem i przygotowaniem chłopca do życia indiańskiego wojownika: lekcje jazdy konnej, polowania, poznawanie praw natury, zdobywanie własnego imienia. W tekście zawarte są fragmenty autentycznych pieśni indiańskich.

Ziemia Słonych Skał — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ziemia Słonych Skał», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Wreszcie między dwiema skalnymi ścianami zajaśniało światło doliny. Miała może pół mili szerokości. Środkiem jej płynęła rzeka, żywiąc swą wilgocią bujne łąki wzdłuż obu brzegów. Dolina biegła z północy na południe, a otaczające ją ściany skalne zdawały się nie mieć najmniejszej nawet rysy. Tylko na wprost nas, po przeciwległym brzegu rzeki, z szerokiej szczeliny wypływał szeroki potok. Tędy wiodła droga do właściwej doliny, gdzie miały zebrać się szczepy naszego plemienia — Kapotów, Tanów, Wikminczów i Sampiczów.

Bród znajdował się nieco w górę rzeki. O tej porze roku woda nie sięgała nawet końskich brzuchów, przebyliśmy go więc z łatwością, wstępując na ogromną łąkę, porosłą trawami i szałwią, której ostry zapach unosił się w całej okolicy.

Wjechaliśmy w drugi kanion. Strumień po prawej i ściana po lewej ręce wciąż biegły na południe. Dopiero po godzinie marszu kanion skierował się na wschód, a skalna ściana z lewej strony niespodzianie urwała się tworząc ostry kąt z inną, biegnącą ku północy.

Staliśmy na brzegu polany, za którą roztaczał się las o tak gęsto splatających swe korony drzewach, że u ich stóp panował wieczny cień.

Właśnie na polanie przed tym lasem znajdował się główny obóz plemienia Szewanezów.

Nazajutrz wieczorem przybyli wojownicy pod wodzą ojca. Ponieważ Królewska Konna nie ruszyła jeszcze w pochód, ojciec i wojownicy odeszli z osady Młodych Wilków wielkim łukiem w przeciwnym niż główny obóz kierunku. Chcieli bowiem odwieść napastników jak najdalej od głównego obozu. Dopiero wczoraj wieczorem zawrócili ku nam, nie pozostawiając za sobą już śladów, by zebrać większą ilość wojowników i albo stanąć do walki, albo zwodzić ich przez miesiące fałszywym tropem.

Powracającego z wojownikami wodza nie witały tym razem śpiewy ani tańce radości. Wszyscy trzymali się osobno — osobno wojownicy wszystkich szczepów, umalowani już w wojenne barwy, osobno kobiety i dzieci, zgromadzone przy tabunie jucznych koni, osobno my, Młode Wilki, którym Owases nie zezwolił jeszcze na powitanie z matkami i rodzinami. Cały obóz milczał. Zwinięto kwieciste barwne tipi kobiet, nawet małe dzieci bawiły się w milczeniu.

Wkrótce po powrocie ojca i wojowników na obozowy plac wyszedł Gorzka Jagoda i usypał z kolorowego piasku figury białych ludzi, pokrywając je szamańskimi znakami i łącząc je ze sobą rysunkiem Wap-nap-ao, Białej Żmii.

Wszystkie szczepy otaczały go szerokim kręgiem. W pierwszym rzędzie stanęli umalowani do wojennych tańców wojownicy. Za ich plecami tłoczyła się młodzież, kobiety, z których niejedna miała zapłakane oczy, małe dzieci i starcy o trzęsących się głowach.

Kiedy z kręgu wojowników wystąpił mój ojciec, Gorzka Jagoda w całkowitej ciszy, to krzycząc jak orzeł, to znów sycząc jak wąż, rozpoczął wokół figur z kolorowego piasku swój taniec. Nie znałem jeszcze takiego tańca. To czaił się przez dłuższą chwilę, to znów rzucał się do przodu skokiem przypominającym skoki kuny. Wpierw okrążył figury trzykrotnie, a potem rzucił się na nie. Gorączkowymi ruchami zgarnął piasek i wreszcie rozrzucił jego garście jak popiół na cztery strony świata.

Wtedy rzekł do ojca wysokim, prawie kobiecym, nie swoim głosem:

— Prowadź wojowników przeciw białym. Niech rozpoczną walkę. Mówią mi duchy naszych ojców, że pomogą wam w zwycięstwie.

Ale ojciec mój milczał. Widziałem jego twarz wyraźnie i wydawało mi się, choć po słowach Gorzkiej Jagody nie drgnęła mu nawet brew, że w oczach zapaliły się ognie strasznego gniewu.

Gorzka Jagoda postąpił krok znowu w stronę ojca i znowu zaczął powtarzać:

— Prowadź swoich wojowników przeciw białym… Duchy naszych ojców i ojców naszych ojców…

Ale wtedy stała się rzecz, której nikt nie przewidział.

Oto ojciec uniósł dłoń w górę i przerwał czarownikowi. Tak nie zdarzyło się nigdy. Dlaczego ojciec to uczynił, właśnie wtedy, kiedy przez usta czarownika duchy wzywały go do rozpoczęcia zwycięskiej walki? Nikt widocznie tego nie pojmował, gdyż nawet szeregi wojowników poruszyły się niespokojnie.

Ojciec zaś rzekł:

— Nie, Gorzka Jagodo, nie wysyłasz nas na zwycięstwo. Rada wojowników powiedziała inaczej. Nie staniemy do otwartej bitwy. Nie duchy nam pomogą, ale siła własnych ramion i przebiegłość lisa. — I tu byłem pewien, że w głosie ojca drgnęła weselsza nuta. — A jeśli chcesz iść z nami tam, gdzie grozi niebezpieczeństwo walki, ucieszysz nasze serca, bo twoje ramię równie się nam przyda, jak twoje czary i rozmowy z duchami.

Struchlałem. Zdaje się, że struchleli i inni, bo w zapadłej ciszy nie słychać było nawet ludzkich oddechów. Oto po raz pierwszy wódz plemienia wystąpił przeciw głosowi mówiących przez usta czarownika duchów. A przecież Gorzka Jagoda, pan życia i śmierci, mógł nań zesłać jedną swą myśl, jednym ruchem ręki uderzenie pioruna. Wielki musiał być gniew ojca, że duchy przez usta czarownika przemówiły inaczej, niż postanowiła rada wojowników. Stali naprzeciw siebie, ojciec i szaman, nadal milcząc i patrząc sobie w oczy.

Mój strach przemienił się w gniew — w każdej chwili byłem gotów skoczyć na porrloc ojcu, nawet przeciw duchom i piorunom. Miałem przecież już imię!

Ale Gorzka Jagoda ustąpił przed wolą ojca. Uniósł dłoń w górę i rzekł:

— Masz przebiegłość lisa, mądrość sowy i siłę niedźwiedzia. Będzie tak, wodzu, jak rozkażesz.

Ojciec z uśmiechem skłonił głowę. Na czas wojenny rada wojowników i on decydowali o wszystkim. Mieli teraz głos silniejszy niż duchy i większą niż one mądrość. Gorzka Jagoda ustąpił. Powoli cofnął się poza krąg wojowników.

Wtedy na znak ojca podłożono ogień pod wielki przygotowany do wojennych tańców stos. Płomień, szybko buchając w górę, oświetlił obnażone do pasa torsy wojowników, lśnił na ostrzach noży i tomahawków, odbijał się w źrenicach. Przy ognisku stał ojciec, sięgający ziemi pióropusz chwiał mu się na ramionach, błyskały umieszczone na skroniach, cienko opiłowa-ne rogi bizona. Piersi, pomalowane w poprzeczne żółte i czerwone pasy, zdawały się być jednym wielkim płomieniem.

Znów uniósł dłoń w górę, a na ten znak ozwały się bębny, piszczałki i flety. Powolny zrazu ich rytm coraz to wciągał któregoś wojownika w szeroki taneczny krąg. Rozpoczynał się taniec wojenny.

Oto wojownicy wyruszają w długi i daleki marsz, oto podkradają się do obozu wroga i czają się w ciemnościach, naciągają łuki, gotują do rzutu dzidy i siekiery. Potem wszystko zamiera w oczekiwaniu na rozkaz wodza, a kiedy wznosi się nad dolinę straszliwy wojenny okrzyk, bębny, flety i piszczałki wpadają w szalony rytm, a wojownicy ruszają do ataku i rozpoczyna się walka. Dźwiękły już cięciwy łuków, pobiegły w noc niosąc śmierć strzały, wzleciały dzidy i tomahawki, a teraz trwa walka pierś o pierś, błyskają ciosy noża, na uderzenia odpowiada uderzenie, na skok — skok, okrzyk wojenny burzy spokój gwiazd i toczy się głośniej niż grzmot między skalnymi ścianami doliny.

Wreszcie spośród kobiet występuje najstarsza kobieta plemienia i zaczyna zawodzić pieśń wojenną, sławiąc w niej odwagę i czyny swych synów. Po każdej strofce pieśni zatrzymuje się krąg tańczących wojowników, w który wplątaliśmy się nawet już my, chłopcy, i wszyscy wyrzucamy w górę ramiona wołając trzykrotnie:

— O, Manitou! Tinghaw-susima! Tinghaw-susima! Tinghaw-susima!

— O, Manitou! Pomóż zwyciężyć! Pomóż zwyciężyć! Pomóż zwyciężyć!

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Ziemia Słonych Skał»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ziemia Słonych Skał» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Stephen Baxter - Firma Szklana Ziemia
Stephen Baxter
Stanisław Lem - Pokój na Ziemi
Stanisław Lem
John Flanagan - Ziemia skuta lodem
John Flanagan
Andrzej Ziemiański - Przesiadka W Piekle
Andrzej Ziemiański
Andrzej Ziemiański - Achaja – Tom II
Andrzej Ziemiański
Andrzej Ziemiański - Zapach Szkła
Andrzej Ziemiański
Andrzej Ziemiański - Toy Toy Song…
Andrzej Ziemiański
Andrzej Ziemiański - Achaja – Tom III
Andrzej Ziemiański
Andrzej Ziemiański - Achaja – Tom I
Andrzej Ziemiański
Władysław Stanisław Reymont - Ziemia obiecana
Władysław Stanisław Reymont
Władysław Stanisław Reymont - Ziemia obiecana, tom drugi
Władysław Stanisław Reymont
Władysław Stanisław Reymont - Z ziemi chełmskiej
Władysław Stanisław Reymont
Отзывы о книге «Ziemia Słonych Skał»

Обсуждение, отзывы о книге «Ziemia Słonych Skał» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x