Baronowa Orczy - Eldorado

Здесь есть возможность читать онлайн «Baronowa Orczy - Eldorado» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Исторические приключения, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Eldorado: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Eldorado»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

„Eldorado” jest dalszym ciągiem książki pt. „Szkarłatny kwiat”.
W Paryżu, w okresie największego terroru rewolucji francuskiej działa tajemniczy „Szkarłatny Kwiat”, który ratuje niewinnych ludzi od śmierci. Policja dużo by dała, aby wpaść na jego trop. Owym tajemniczym, nieuchwytnym bohaterem jest młody Anglik, który wraz z grupą przyjaciół utworzył tajną ligę. Jeden z jej członków, Armand, zakochuje się w aktorce i swym nieostrożnym zachowaniem naprowadza policję na trop „Szkarłatnego Kwiata”. Dostaje się on do więzienia oskarżony o uprowadzenie syna Ludwika XVI aresztowanego przez rewolucjonistów.
„Szkarłatny Kwiat” bestialsko torturowany zgadza się na wydanie młodego delfina. Komisarz policji w licznej asyście i w towarzystwie „Szkarłatnego Kwiata” i jego ukochanej jadą do rzekomej kryjówki syna Ludwika XVI. Jest to jednak podstęp.
Czy naszemu bohaterowi uda się uratować i czy Armand odzyska swoją piękną aktorkę? O tym już opowie ta książka.

Eldorado — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Eldorado», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– O cóż chodzi?

Tymczasem de Batz zrzucił płaszcz i kapelusz, położył je na plecionym krześle i zajął miejsce koło ognia. Założył nogę na nogę i zaczął się gładzić po łysej czaszce, nie śpiesząc się widocznie z odpowiedzią. Zachowanie jego zdawało się działać na nerwy H~eronowi.

– O cóż chodzi? – powtórzył, uderzając pięścią w stół, aby zwrócić uwagę przybysza – odezwij się wreszcie! Czemu przychodzisz o tak późnej porze? Czy po to, aby mnie i siebie skompromitować?

– Powoli, powoli, przyjacielu – odpowiedział de Batz filozoficznie – nie trać czasu na próżne słowa. Czy przychodziłem kiedy do ciebie bez potrzeby? Czy miałeś kiedy powód do uskarżania się na mnie?

– Wizyty twoje będą w przyszłości jeszcze kosztowniejsze, mój drogi, mam obecnie większą władzę – zamruczał H~eron.

– Wiem o tym – odparł de Batz – nowe prawo. Możesz zaskarżyć kogo zechcesz, poszukiwać i skazywać kogo chcesz i wysyłać przed trybunał, nie dając najmniejszej nadziei ratunku – wiem.

– Czy po to przyszedłeś w nocy do mnie, aby mi to wszystko opowiedzieć? – zaperzył się H~eron.

– Nie. Przyszedłem tak późno, gdyż przypuszczam, że w przyszłości ty i twoi powiernicy będziecie tak zajęci przez cały dzień polowaniem dla gilotyny, że tylko nocne godziny pozostaną dla przyjaciół. Widziałem cię przed kilkoma godzinami w teatrze, więc miałem nadzieję, że jeszcze się nie położyłeś.

– Dobrze, a czego żądasz?

– Raczej, powiedzmy, czego ty żądasz, obywatelu H~eronie?

– Za co?

– Za moją ciągłą swobodę działania za twoimi plecami.

H~eron odsunął nagłym ruchem krzesło i zaczął przechadzać się po pokoju wielkimi krokami. Spoglądał piorunującym wzrokiem na de Batza, przypatrującego się z pochyloną na bok głową przymrużonymi oczyma spokojnie temu nieludzkiemu potworowi, który otrzymał tego dnia nieograniczoną władzę nad tysiącami istot ludzkich.

H~eron był jednym z tych mężczyzn, którzy są niepokaźni pomimo wysokiego wzrostu. Głowę miał małą, wąską, włosy spadające w nieładzie na czoło, plecy kabłąkowate, a nogi długie, kościste, zgięte w kolanach jak u spracowanego konia. Zapadnięte policzki i duże wyłupiaste oczy o okrutnym wyrazie stanowiły dziwną sprzeczność z miękkim kształtem ust o czerwonych pełnych wargach i nikłym podbródku.

Nawet w tej chwili, gdy patrzył na de Batza, chciwość i okrucieństwo staczały w nim zaciętą walkę, której wynik zawsze jest niepewny u ludzi tego pokroju, co on.

– Nie wiem, czy w dalszym ciągu będę miał z tobą do czynienia. Jesteś obmierzłą sztuką, która dosyć już narzucała się komitetowi bezpieczeństwa publicznego przez przeszło dwa lata. Chciałbym z przyjemnością zmiażdżyć cię raz na zawsze jak uprzykrzoną muchę.

– Z przyjemnością, nie wątpię o tym, ale bardzo byłoby to niepraktyczne z twojej strony – odparł zimno de Batz. – Otrzymasz trzydzieści pięć liwrów za moją głowę, a ja ofiaruję ci dziesięć razy więcej za moją wolność działania.

– Wiem, ale ta gra staje się zbyt niebezpieczna.

– Czemu? Jestem bardzo mało wymagający. Żądam niewiele: nie puszczaj swej sfory na mój trop…

– Masz zbyt wielu sprzymierzeńców…

– Nie chodzi mi wcale o nich – nie suszę sobie głowy o ich bezpieczeństwo, niech sami sobie radzą.

– Ale ile razy złowimy którego z nich, mogą ciebie wydać w sądzie.

– W czasie tortur, wiem – dodał de Batz spokojnie, wyciągając nad ogniem ospowate ręce. – Używacie teraz tortur w sądzie, prawda, przyjacielu? Ty z twoim poplecznikiem prokuratorem zaprowadziliście wszystko, co tylko piekło wymyślić może.

– Co ci do tego? – rzekł H~eron szorstko.

– Ależ nic a nic, naturalnie! Chciałem ci nawet zaofiarować trzy tysiące pięćset liwrów z obietnicą, że więcej nie będę się już zajmował tym, co się dzieje w murach więzienia.

– Trzy tysiące pięćset liwrów! – zawołał H~eron z takim zdumieniem, że nawet jego oczy straciły błysk okrucieństw, przybierając wyraz najwyższej chciwości.

– Dwa małe zera, dodane do trzydziestu pięciu, który otrzymałbyś za moją głowę – rzekł de Batz, i jakby od niechcenia ręka jego wsunęła się do kieszeni płaszcza. – Nie mieszaj się do moich spraw przez trzy tygodnie, a pieniądze będą twoje.

Zapadło milczenie. Przez wąskie, zakratowane okno srebrzyste promienie księżyca walczyły z żółtym światłem lampy oliwnej, oświecając bladą twarz agenta komitetu, w którego duszy toczyła się walka między okrucieństwem a chciwością.

– A więc, czy załatwimy interes? – spytał w końcu de Batz, swym miodowym głosem, na wpół wyciągając kuszący zwój papierków. – Daj mi tylko zwykłe pokwitowanie, a pieniądze będą twoje.

H~eron mruknął zawistnie:

– To niebezpieczna zabawka, mówię ci. Pokwitowanie wpadnie w niepowołane ręce i znajdą się ni stąd ni zowąd pod gilotyną.

– Pokwitowanie może wpaść jedynie w ręce sprzymierzonych – odparł Gaskończyk – bo nawet jeżeli mnie zaaresztują, to i w tym wypadku dostanie się do rąk agenta komitetu, któremu na imię H~eron. Musisz ryzykować, przyjacielu – przecież i ja czynię to samo.

H~eron wahał się jeszcze przez chwilę. De Batz śledził go spode łba. Niejednego już z tych patriotów wypróbował w ten sposób i zawsze austriackie pieniądze przeważały na szali.

Monarchistyczny konspirator nie lubił narażać własnej osoby, ale tu pewien był wyniku. Patrzył na H~erona, uśmiechając się z zadowoleniem.

– Dobrze – rzekł w końcu główny agent. – Wezmę pieniądze, ale pod jednym warunkiem.

– A tym jest?…

– Że nie będziesz się wtrącał do małego Kapeta.

– Do delfina?

– Wszystko mi jedno, jak go nazywasz – odparł H~eron, zbliżając się do de Batza i patrząc na niego z góry z nietajoną nienawiścią. – Nazwij, jak chcesz tę małą żmiję, ale pozostaw ją w spokoju.

– To znaczy, że chcecie go po prostu zabić… A w jaki sposób mam temu zapobiec?

– Ty i twoi sprzymierzeńcy wciąż spiskujecie, aby go wykraść. To się nie uda. Mówię wam, że się to nie uda. Gdyby ten dzieciak znikł z więzienia, byłbym człowiekiem straconym. Robespierre mówił mi to nieraz. Dlatego też zostaw go, nie wtrącaj się do niego, bo inaczej nie ruszę palcem dla ciebie, a w dodatku postaram się, żeby raz z tobą skończyć.

Wyglądał tak drapieżnie, że mimo wolli samolubny spiskowiec wzdrygnął się pod wpływem nieprzezwyciężonego strachu. Odwrócił wzrok od piorunującego spojrzenia H~erona, podobnego w tej chwili do hieny, której chcą wydrzeć zdobycz z pazurów. Wpatrzył się w ogień w głębokim zamyśleniu. Słyszał ciężkie kroki przeciwnika i widział jego cień, rysujący się na pustych ścianach izby. Nagle uczuł, że ktoś chwyta go za ramię. Zerwał się z miejsca ze zdławionym krzykiem lęku, na który H~eron odpowiedział wybuchem śmiechu. Agent komitetu uradowany był widocznym strachem przyjaciela. Nic go nie cieszyło więcej, niż wzbudzanie przerażenia w otoczeniu.

– Muszę iść na zwykłą nocną inspekcję – rzekł – chodź ze mną, obywatelu de Batz.

Ponura wesołość odmalowała się na jego twarzy, gdy wymawiał te słowa, brzmiące raczej jak rozkaz. A gdy de Batz wahał się, skinął na niego raz jeszcze i wyszedł na korytarz z latarnią w ręku. Wyciągnął z kieszeni pęk kluczy i zadzwonił nimi niecierpliwie, przywołując w ten sposób towarzysza.

– Chodź, obywatelu – rzekł szorstko – chcę pokazać ci jedyny skarb w tym domu, którego wasze przeklęte palce nigdy nie dotkną.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Eldorado»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Eldorado» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Eldorado»

Обсуждение, отзывы о книге «Eldorado» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x