Baronowa Orczy - Eldorado

Здесь есть возможность читать онлайн «Baronowa Orczy - Eldorado» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Исторические приключения, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Eldorado: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Eldorado»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

„Eldorado” jest dalszym ciągiem książki pt. „Szkarłatny kwiat”.
W Paryżu, w okresie największego terroru rewolucji francuskiej działa tajemniczy „Szkarłatny Kwiat”, który ratuje niewinnych ludzi od śmierci. Policja dużo by dała, aby wpaść na jego trop. Owym tajemniczym, nieuchwytnym bohaterem jest młody Anglik, który wraz z grupą przyjaciół utworzył tajną ligę. Jeden z jej członków, Armand, zakochuje się w aktorce i swym nieostrożnym zachowaniem naprowadza policję na trop „Szkarłatnego Kwiata”. Dostaje się on do więzienia oskarżony o uprowadzenie syna Ludwika XVI aresztowanego przez rewolucjonistów.
„Szkarłatny Kwiat” bestialsko torturowany zgadza się na wydanie młodego delfina. Komisarz policji w licznej asyście i w towarzystwie „Szkarłatnego Kwiata” i jego ukochanej jadą do rzekomej kryjówki syna Ludwika XVI. Jest to jednak podstęp.
Czy naszemu bohaterowi uda się uratować i czy Armand odzyska swoją piękną aktorkę? O tym już opowie ta książka.

Eldorado — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Eldorado», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– To małe szczenię więcej sprawia kłopotu niż można znieść.

Chłopiec mało zwracał uwagi na brutalne wyzwiska, którymi obrzucał go Simon. Stał spokojnie w kącie pokoju, zaciekawiony widokiem de Batza, którego nie znał. De Batz zauważył, że dziecko miało wygląd dobrze odżywionego. Miało na sobie wełnianą ciepłą koszulę, sukienne spodnie, grube pończochy i buciki, ale ubranie było brudne, jak również ręce i twarz. Złote loki, gładzone niegdyś wypieszczoną ręką młodej królowej, zwisały w nieładzie koło drobnej twarzyczki, z której dawno już zniknął wszelki ślad godności osobistej.

Ludwik XVII nie robił wrażenia dziecka katowanego, choć plecy jego często uginały się pod razami okrutnego opiekuna; bladą jego twarzyczkę cechowała raczej bierna obojętność i odpychająca chęć przypodobania się.

Gdy H~eron rozmawiał z Simonem, kobieta zawołała chłopca. Zbliżył się do niej bez najmniejszego strachu. Podniosła róg brudnego, ostrego fartucha i wytarła mu usta i twarz.

– Nie mogę utrzymać go w czystości – rzekła, jakby dla uniewinnienia się, spoglądając na de Batza. – A teraz zachowaj się jak przystało na grzecznego chłopca – dodała – zwracając się do delfina – wypij lekarstwo i zmów pacierz, aby ucieszyć „mamę”. Potem pójdziesz do łóżka.

Wzięła ze stołu szklankę, napełnioną bezbarwnym płynem, który de Batz wziął w pierwszej chwili za wodę i przytknęła ją do ust dziecka.

Odwróciło głowę i zaczęło płakać.

– Czy lekarstwo bardzo niedobre? – spytał Gaskończyk.

– Mój Boże! Ależ nie, obywatelu, to najlepsza wódka, jaką można dostać – zawołała kobieta. – Kapet ją bardzo lubi, prawda? Ona dodaje ci humoru i śpisz po niej lepiej. Wczoraj wychyliłeś chętnie całą szklankę, więc i dziś uczynisz to samo. Wiesz dobrze, że „papa” gniewa się, gdy nie wypijesz przynajmniej pół szklanki – dodała, zniżając głos.

Dziecko wzbraniało się jeszcze przez chwilę, ale w końcu doszło widocznie do przekonania, że rozsądniej będzie nie upierać się dłużej i wzięło szklankę z rąk pani Simon. A wtedy de Batz ujrzał potomka Ludwika XVI pijącego wódkę na rozkaz żony prostego szewca, którą nazywał imieniem najświętszym i najdroższym dla każdego dziecka.

De Batz, choć nie był idealistą, odwrócił się ze wstrętem.

Simon przyglądał się tej scenie z widocznym zadowoleniem. Chichotał z ukontentowania i błysk triumfu zaświecił w jego wyłupiastych oczach.

– A teraz, mój mały – rzekł jowialnie – chcę, by obywatel usłyszał twój pacierz.

Skinął na Gaskończyka, aby i on wziął udział w mającym nastąpić przedstawieniu. Wyciągnął z kąta pokoju zatłuszczoną czapkę, ozdobioną trójkolorową kokardą i brudną podartą chorągiew, która niegdyś była biała, z wyhaftowanym złotym kwiatem lilii. Wsadził czapkę na głowę dziecka i rzucił chorągiew na ziemię.

– Twój pacierz, Kapet! – zawołał chichocząc.

Jego ruchy były rubaszne – silił się widocznie na najjaskrawsze prostactwo. Obijał się o meble, chodząc po pokoju, kopał nogą krzesła, stojące mu na drodze. De Batz pomyślał mimo woli o ciszy salonów wersalskich, o całych zastępach wytwornych dam, opiekujących się niegdyś dzieckiem, które stało teraz przed nim w czerwonej czapce na złotej główce z wyrazem bezmyślnej, tępej obojętności. Posłusznie, odruchowo chłopiec stanął na fladze, którą Henryk IV miał pod Ivry, a król_słońce stawiał na froncie swych wojsk. I oto Ludwik XVII, król Francji z Bożej łaski, najstarszy syn Kościoła, tratował nogami chorągiew Ludwika świętego i tańczył potworny taniec na jej strzępach. Krzykliwym głosem zaśpiewał karmaniolę.

Jego blade zwykle policzki pałały, oczy błyszczały nienaturalnym ogniem pod wpływem zabójczego trunku. W pięknej rączce trzymał czerwoną czapkę z trójkolorową kokardą i krzyczał na cały głos:

– Niech żyje republika!

De Batz zatkał sobie uszy i chciał uciec z tego miejsca hańby.

Pani Simon aż klaskała w ręce z uciechy, patrząc z dumą i macierzyńską jakby miłością na swego wychowanka. Simon utkwił badawczy wzrok w H~eronie, oczekując słowa uznania, ale ten skinął tylko potakująco głową.

– Teraz twój katechizm, Kapet! – krzyknął Simon ochrypłym głosem.

Chłopiec stanął na baczność w czapce na głowie, z rękoma na biodrach. Rozstawił szeroko nogi na starej chorągwi o białej lilii, dumie swych praojców.

– Twoje nazwisko? – spytał Simon.

– Ludwik Kapet – odpowiedziało dziecko jasnym, pewnym głosem.

– Kim jesteś?

– Obywatelem republiki francuskiej.

– Kto był twój ojciec?

– Ludwik Kapet, król, tyran, który zginął z woli ludu.

– A twoja matka?

– Była…

Z ust de Batza wyrwał się mimowolny okrzyk zgrozy. Kimkolwiek ten człowiek był, urodził się dżentelmenem i krew burzyła się w nim na widok tego, co się tu działo. Ta haniebna scena przejęła go wstrętem – zwrócił się gwałtownie ku wyjściu.

– Cóż, obywatelu? – spytał główny agent ironicznie. – Nie jesteś zadowolony z tego, co widzisz?

– Może by ów obywatel wolał zobaczyć Kapeta na złotym tronie, a nas klęczących u jego stóp, całujących go po rękach? – wtrącił jadowicie Simon.

– W pokoju jest duszno – tłumaczył się de Batz, kierując się wciąż ku drzwiom – mam zawrót głowy.

– Pluń na tę przeklętą chorągiew jako dobry patriota, za przykładem Kapeta – pouczył go Simon szorstko.

– A teraz, Kapet, mój synu – dodał, popychając chłopca – idź do łóżka, jesteś dosyć pijany, jak przystoi na dobrego republikanina.

Pociągnął chłopca żartobliwie za ucho i uderzył go w plecy kolanem. Nie chciał bynajmniej dokuczyć dziecku, bo się na nie w tej chwili nie gniewał. Przeciwnie, zadowolony był z wrażenia, jakie uczyniły na obecnych pacierz i katechizm Kapeta. Chłopiec po sztucznym podnieceniu odczuł nieprzeparte pragnienie snu. Nie rozbierając się, ani myjąc, rzucił się na sofę. Pani Simon z troskliwością podłożyła mu poduszkę pod głowę i dziecko usnęło natychmiast.

– Dobrze, bardzo dobrze, obywatelu Simonie – rzekł H~eron, zwracając się ku drzwiom – doniosę o tym komitetowi bezpieczeństwa publicznego. A wy, obywatelko Simon – dodał, zwracając się groźnie do kobiety – zanadto troskliwości okazujecie tej małej żmii. Nie potrzeba dawać poduszki pod głowę. Mamy wielu dobrych patriotów, którzy nie mają poduszek. Zabierz ją natychmiast. Buciki też są zbyteczne – chodaki wystarczą.

Obywatelka Simon nic nie odpowiedziała, gdyż piorunujące spojrzenie męża stłumiło odpowiedź na jej ustach. De Batz rzucił ostatnie wejrzenie na śpiące dziecko. Niekoronowany król francuski pogrążony był w ciężkim śnie z niedopowiedzianymi obelgami przeciwko zmarłej matce.

Rozdział VIII. Arcades Ambo

– W ten sposób dochodzimy do swych celów – rzekł twardo H~eron, wracając z towarzyszem do mieszkania.

Pierwszy raz w życiu de Batz był pod wrażeniem tego, co widział i na jego rumianej twarzy odbijały się ślady głębokiego wzburzenia.

– Jesteśmy prawdziwymi szatanami! – wykrztusił.

– Jesteśmy prawymi patriotami – odparł H~eron – gdyż staramy się, by nasienie tyranów wiodło dziś takie życie, jak tysiące dzieci za rządów jego ojca. Co mówię, los jego jest jeszcze stokroć lepszy; ma co jeść i nosi ciepłe ubranie. Niezliczone rzesze niewinnych dzieci, które nie mają na sumieniu zbrodni despotycznego ojca, muszą mrzeć z głodu, podczas gdy on ma wszystkiego pod dostatkiem.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Eldorado»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Eldorado» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Eldorado»

Обсуждение, отзывы о книге «Eldorado» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x