Wesele Kseni musi być niemałe,
Że obleciawszy w okrąg miasto całe,
Znajduje wreszcie, co tak długo szuka;
Wesele Kseni musi być niemałe,
Bo raźniej skacze, bo donośniej huka;
I kłami piekła dłonie larwy 50 50 larwa (tu daw.) – straszydło, potwór. [przypis edytorski]
klaszczą,
I oczy larwy skrzą się piekła paszczą.
Jakże być wielkie musi jej wesele,
Że bardziej zbliża krok i tak już bliski:
Wszakże mu ona gotuje uściski,
Widać w jej ruchach, widać to w jej oku.
Kozak na wszystko odważa się śmiele;
Nie zmruży powiek, nie cofnie się w kroku.
Już, opętana, w konwulsyjnym rzucie
Ma w jego ustach złożyć ust swych czucie,
Już chwyta szyją 51 51 szyją – dziś popr. forma B. lp: szyję. [przypis edytorski]
dłońmi wywiędłemi,
Już… i, omdlała, leży już na ziemi…
Tylko pod pięścią skronie zachrupały,
A na oblicze zdroje krwi buchały.
„Ho-hop, szatanie, bierz teraz, co twoje!” —
Mruknął ataman i szedł w drogę swoję 52 52 swoję – dziś popr. forma B. lp: swoją. [przypis edytorski]
.
„Tam, tam! Gdzie widać ognie, pod tą puszczą,
Do niej się kieruj; zawsze, zawsze do niéj!
Tylko niech prędzej twoje wiosło goni,
Tylko niech ciszej wody przy nas pluszczą.
Przeprawa trudna, a drogi czas krótki,
Ciszej, a prędzej!”. Tak Kozak ostrzega,
Kiedy u brzegu wstępował do łódki,
Kiedy pospiesznie odbijał od brzega.
Woda dnieprowa poważnie się toczy,
Częstym całunkiem o pierś łódki pluska;
Na niespodzianej, na drżącej przeźroczy
Łamie się księżyc jak ognista łuska.
Za lotnym dębem 53 53 lotny dąb – przenośnia: szybka łódź z dębowego pnia. [przypis edytorski]
drobne wiry gonią;
Nadbrzeżne echa dźwiękiem wiosła dzwonią,
Jakby na zbiegłych żeglarzy wołały.
Szybko za nimi cofa się brzeg cały:
Głuszej ich wrzawa dolata 54 54 dolatać – dziś: dolatywać. [przypis edytorski]
Kaniowa,
Częściej po jarach światełko się chowa,
Już i szum puszczy zawiał im donośnie.
Cóż to za nimi coraz bardziej rośnie,
Im bardziej z brzegiem umykają góry?
Zamek to rośnie; zna go wzrok ponury,
Co jeszcze z łódki popatrzył ku niemu.
O, jak wspaniale za nocy zasłoną,
Jak rzęsnym światłem okna jego płoną!
„Niech sobie płoną, niech i rzęśniej płoną!
Jak mnie dziś, jutro przyjdzie ciemno jemu!
Jutro, pojutrze zaświta inaczéj:
Biedny, kto mojej zapragnął rozpaczy!”
Aż mu się piekłem krew zajęła cała.
Aż mu się czapka od włosów podniosła.
Od jego dreszczu aż się łódź zachwiała.
Aż się obejrzał rybak, co u wiosła —
Kiedy te myśli, jak piekła zarzewie,
Przeszły piorunem przez Nebaby głowę,
A to gdy światła obaczył zamkowe.
Już gniew ostyga w kipiącym przelewie:
Ale jak piekieł mieszkańca zjawienie,
Choć zniknie, długo powietrze zaraża,
Tak choć przelotne, gniewu uniesienie
Gorzkim jątrzeniem długo myśl rozraża 55 55 rozrażać – rozpalać, jątrzyć, drażnić. [przypis edytorski]
.
„Lepiej by było, moja pani miła,
Sto razy lepiej – jakem ci kochankiem 56 56 jakem ci kochankiem – skoro jestem twoim ukochanym. [przypis edytorski]
! —
Abyś lat tysiąc czerepianym 57 57 czerepiany – gliniany. [przypis autorski]
dzbankiem
Tę wodę z rzeki dla siebie nosiła;
Lepiej by było dla twej jasnej doli,
W grubej siermiędze 58 58 siermięga – chłopska kapota z taniego, niebielonego płótna. [przypis edytorski]
z nieochajnym 59 59 nieochajny (z ukr.) – nieokrzesany, brudny. [przypis edytorski]
chłopem,
O głodzie, chłodzie pracując w niewoli,
Krwią się rozpływać nad nie swoim snopem,
A potem płakać pod skopconym daszkiem
Rano i wieczór, że twe białe ciało
Od mrozu, skwaru do krwi popadało —
Niż będąc tobą, pobracić się z Laszkiem!
Niż przespać jednę 60 60 jednę – dziś popr. forma B. lp: jedną. [przypis edytorski]
noc pod adamaszkiem!”
Plusnęły o brzeg rozpędzone wały 61 61 wał – tu: fala. [przypis edytorski]
,
Daleko naprzód chyża wbiegła łódka;
Prędko Kozaka dumy się przerwały,
Prędko mu przeszła rozkosz zemsty krótka.
Szkoda! Bo wiele niosły mu ulżenia
Jęk, rozwaliny, trupy, krew, pożary,
Są to własności jak zemsty, tak chwały,
Że najzgubniejsze, najdziksze marzenia
W cnoty i szczęścia powaby ustroją:
Tak, gdy chcą uwieść, kuszące nas mary
Światłem aniołów barwią szpetność swoją.
Spał świat głęboko, nocą otulony.
Obchodząc wartą ciemne człeka gniazdo,
W milczącej części 62 62 części – tu być może raczej: cześci, tj. czci. [przypis edytorski]
szła gwiazda za gwiazdą;
Niebo przez chmurne patrzało zasłony:
Ucichły hasła, łańcuchy drzymały 63 63 drzymać – dziś: drzemać. [przypis edytorski]
,
Jak martwe widmo milczał zamek biały.
I młoda para w małżeńskiej komnacie,
Na łożu pysznym, na snu majestacie,
Spoczęła mile wśród puchów zatopu
Osłonionego w drogie adamaszki.
Co, fałdowane, śród wiatru igraszki
Spływały na dół ze złotego stropu.
Ucichło wszystko pod zamku sklepieniem,
Chyba sen tęskny ozwie się westchnieniem
I wiatr, wysłany od nocy szyldwachem,
Smutnym jej hasłem zawyje pod gmachem.
A potem w okrąg milczenie na nowo;
Tylko łagodnie brzęk miły i głuchy,
Jakim powietrzne igrające duchy
Noc ożywiają, gra w ciszę zamkową.
Któż to zatętniał, stuknienież to czyje
Dało się słyszeć za drzwiami komnaty?
Nie pierś to lubej żądnym sercem bije,
Lecz goniec puka od granicznej czaty 64 64 czata – tu: strażnica, posterunek. [przypis edytorski]
.
Dyszy pośpiechem, lica trwogą blade.
„Wstań, panie rządco, ciepłe porzuć łoże:
Złe ci nowiny w tej chwili przywożę;
Wstań i posłuchaj, i weź jaką radę.
Oto nadbrzeżne słyszały dziś straże,
Jak się po Dnieprze pluskały nie kaczki,
Jak coś nie ptakiem tłukło się w czaharze 65 65 czahar – las drzew rozmaitego gatunku. [przypis autorski]
:
Wyraźnie obóz przeprawiał się Szwaczki 66 66 Szwaczka – jest to prawdziwe nazwisko kaniowskiego mieszczanina, który tamże robił powstanie w r. 1768. [przypis autorski]
,
Co aż dotychczas cicho stał za wodą.
Niechże się kokosz wywija przed szkodą,
Kiedy ją oczy jastrzębia obwiodą.
Zamek choć mocny, lecz osada mała,
Aby przed silnym szturmem się ostała,
Zwłaszcza gdy razem przyjdzie bronić miasta;
Chociaż i w mieście złego coś wyrasta,
Bo już gotują i kosy, i noże:
A nawet w zamku, kto wie, co być może?
Zaradzić złemu, jak się tylko zjawia,
Leć do starosty: on śród Bohusławia
Poi gromady, rozstrzeliwa baby 67 67 Leć do starosty: on śród Bohusławia poi gromady, rozstrzeliwa baby – Mikołaj Potocki, banita, starosta kaniowski i bohusławski. Jest to jedna z osób żyjących w podaniach gminu. Jego życie, bezprawia, później pokutę opowiadają w tysiącznych szczegółach. Są pieśni o nim, o jego miłostkach i okrucieństwach. Jeszcze teraz można znaleźć starców, którzy go znali osobiście; a powieść ich, lubo nie w tak dalekie przenosi czasy, ale w jakże dalekie od nas obyczaje i zdarzenia! Starosta kaniowski leży w Poczajowie i jego ciało pokazują ze szczególną atencją miejscowi księża bazyliani. On to wskutek pokuty za nabrojone w Ukrainie sprawki pyszny ten klasztor wydźwignął i nadał. [przypis autorski]
;
Niechaj tu przyśle posiłek, choć słaby.
Leć, nim rozświta, nim się zamek dowié;
A my tu będziem na wszystko gotowi.”
Читать дальше