Philipp Vandenberg - Spisek Sykstyński

Здесь есть возможность читать онлайн «Philipp Vandenberg - Spisek Sykstyński» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Исторический детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Spisek Sykstyński: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Spisek Sykstyński»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Podczas renowacji fresków Michała Anioła zdobiących sklepienie Kaplicy Sykstyńskiej konserwatorzy dokonują zadziwiającego odkrycia. Każda z namalowanych scen zawiera wymyślnie ukrytą literę. Ułożone w całość litery tworzą pozbawiony sensu napis. W poszukiwaniu zagadkowego znaczenia przesłania genialnego artysty prefekt kongregacji wiary dawnej inkwizycji natrafia w tajnym archiwum Watykanu na zadziwiający dokument, ujawnienie którego może wstrząsnąć posadami całego chrześcijaństwa.
Co kryje w sobie tajemniczy napis? Czy przemyślnie ukryta inskrypcja jest wyrafinowaną zemstą zza grobu Michała Anioła za to, co uczyniło mu państwo kościelne? Czy Watykan zdoła zatrzymać w swych tajnych archiwach jedną z największych tajemnic chrześcijaństwa?

Spisek Sykstyński — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Spisek Sykstyński», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать
Philipp Vandenberg Spisek Sykstyński I NAJWAŻNIEJSZE OSOBY BIORĄCE UDZIAŁ W - фото 1

Philipp Vandenberg

Spisek Sykstyński

I. NAJWAŻNIEJSZE OSOBY BIORĄCE UDZIAŁ W OPISANYCH WYDARZENIACH:

Ich Eminencje kardynałowie:

GIULIANO CASCONE kardynał Sekretarz Stanu

JOSEPH JELLINEK prefekt Kongregacji Wiary

GIUSEPPE BELLINI prefekt Kongregacji Sakramentów i kultu Bożego

FRANTISEK KOLLETZKI podsekretarz Kongregacji Wychowania Katolickiego

Przewielebni arcybiskupi i biskupi:

MARIO LOPEZ podsekretarz Kongregacji Wiary i arcybiskup tytularny Cezarei

PHIL CANISIUS dyrektor Istituto per le Opere Religiose, IOR

DESIDERIO SCAGLIA arcybiskup tytularny San Carlo

Wielebni prałaci:

WILLIAM STICKLER kamerdyner papieża

RANERI pierwszy sekretarz kardynała Sekretarza Stanu

Pozostałe osoby:

AUGUSTYN FELDMANN dyrektor Archiwum Watykańskiego

PIO SEGONI benedyktyn z klasztoru na Monte Cassino

PROF. ANTONIO

PAVANETTO dyrektor Dyrekcji Generalnej Pomników, Muzeów i Galerii Papieskich

PROF. RICCARDO

PARENTI specjalista w zakresie twórczości Michelangela z Florencji

PROF. GABRIEL

MANNING profesor semiotyki w Ateneum Laterańskim

BRAT BENNO alias

DR HANS HAUSMANN zakonnik

GIOVANNA dozorczyni

II. O ROZKOSZY OPOWIADANIA

Pisząc te słowa, bez przerwy dręczą mnie wątpliwości, czy w ogóle wolno mi opowiedzieć tę historię. Czy nie byłoby lepiej, gdybym ją zachował dla siebie, tak jak uczynili to ci, którzy byli do tej pory wtajemniczeni. Ale czyż milczenie nie jest największym z kłamstw? I czyż nawet błąd nie przyczynia się do poznania prawdy? Nieświadom więc owej prawdy, która przez całe życie pozostaje ukryta nawet przed prawdziwym chrześcijaninem, i ciągle szukający ucieczki w świadectwie wiary długo rozważałem wszystkie za i przeciw do chwili, gdy wzięła górę nieprzeparta, granicząca z rozkoszą chęć opowiedzenia tej historii, tak jak ją usłyszałem w owych osobliwych okolicznościach.

Kocham klasztory, trudny do wyjaśnienia wewnętrzny przymus kieruje me kroki do tych odciętych od świata miejsc, które, co należy od razu na wstępie zaznaczyć, znajdują się w najpiękniejszych zakątkach ziemi. Kocham klasztory, czas bowiem jak się wydaje, zatrzymał się tam w miejscu. Upajam się delikatnym zapachem minionych wieków, wypełniającym szeroko rozgałęzione korytarze ich budowli, ową mieszaniną woni pogrążonych w wiecznym rozpamiętywaniu przeszłości foliałów, wilgocią świeżo umytych krużganków i ulatniającego się kadzidła. Przede wszystkim zaś kocham klasztorne ogrody, zazwyczaj ukryte przed ludźmi z zewnątrz. Dlaczego? Nie wiem; to przecież chyba właśnie one pozwalają nam wyobrazić sobie, jak wygląda raj.

Te moje skłonności powinny wyjaśnić, dlaczego wtargnąłem do raju klasztoru benedyktynów owego pogodnego jesiennego dnia, jaki potrafi wyczarować jedynie niebo południa. Udało mi się wtedy po zwiedzeniu kościoła, krypty i biblioteki oderwać od grupy turystów, po czym odkryłem drogę prowadzącą przez jeden z małych bocznych portali, za którym, jak można było przypuszczać znając plan św. Benedykta, powinien znajdować się klasztorny ogród.

Ogródek ten był wyjątkowo mały, o wiele mniejszy niż można było oczekiwać po klasztorze tej wielkości. Wrażenie to spotęgowane było nisko wiszącym na nieboskłonie słońcem, które po przekątnej dzieliło rajski kwadrat na jaskrawo oświetloną i pogrążoną w głębokim cieniu połowę. Po napełniającym uczuciem niepokoju chłodzie wnętrza klasztoru ciepło słońca sprawiało prawdziwą ulgę. W pełni rozkwitłe wczesnojesienne kwiaty, floksy, dalie, irysy, gladiole i łubiny z ciężkimi pąkami kwiatów, były jak pionowe akcenty, na wąskich grządkach pieniły się wszelkiego rodzaju dziko rosnące zioła, oddzielone od siebie zwykłymi deskami. Nie, ten klasztorny ogród nie miał nic wspólnego z przypominającymi parki zieleńcami innych benedyktyńskich klasztorów, które obramowane ze wszystkich stron falangą napierających budynków i otoczone krużgankiem konkurowały z takimi świeckimi budowlami, jak Wersal czy Schönbrunn. Ten zaś ogród klasztorny wyrósł jakby sam z siebie, a w późniejszym okresie został przekształcony w taras na południowym stoku klasztoru, opierający się na wysokim murze z trasu występującego w tej okolicy. Widoku na południe nie zasłaniała żadna przeszkoda, a w pogodne dni na horyzoncie można było dostrzec łańcuch Alp. W części warzywnej ogrodu słychać było szmer wody wypływającej z żelaznej rury do kamiennego koryta; obok stał próchniejący domek ogrodnika, będący raczej szopą zbudowaną z desek, którą usiłowało naprawić z nader mizernym skutkiem wielu już budowniczych. Od deszczu chronił ją dach z papy, a jedynym miejscem, przez które wpadało do środka światło, było poprzecznie wstawione w ścianę, wysłużone skrzydło okienne. Całość sprawiała osobliwie wesołe wrażenie, zapewne dlatego, że konstrukcja ta w jakiś sposób przypominała owe domki z desek, jakie będąc dziećmi budowaliśmy w czasie wakacji. Z głębokiego cienia dobiegł mnie nagle czyjś głos.

– Jak mnie znalazłeś, mój synu?

Osłoniłem oczy dłonią, aby zlustrować zacienioną część ogrodu. Widok, jaki ujrzałem, sparaliżował mnie na moment. Przede mną siedział w inwalidzkim wózku wyprostowany mnich z twarzą okoloną bujną śnieżnobiałą brodą. Odziany był w szarawy habit, zdecydowanie odbijający od wytwornej czerni benedyktynów. Kiedy przypatrywał mi się przenikliwie patrzącymi oczami, kręcił głową tam i z powrotem jak drewniana marionetka, nie spuszczając przy tym ze mnie wzroku ani na chwilę.

– Co pan ma na myśli? – zapytałem, aby wygrać na czasie, mimo iż doskonale zrozumiałem jego pytanie.

– Jak mnie znalazłeś, mój synu? – powtórzył dziwny mnich wykonując przy tym ten sam ruch głowy. Przez chwilę wydawało mi się, że w jego wzroku widzę pustkę.

Moja odpowiedź była nader niezobowiązująca, i taką też miała być, nie miałem bowiem pojęcia, co począć z tym dziwacznym człowiekiem i jego równie dziwacznym pytaniem.

– Nie szukałem ojca – odparłem – zwiedzałem klasztor i chciałem rzucić okiem na ogród. Proszę mi wybaczyć – dodałem i już zamierzałem pożegnać się skinieniem głowy i odejść, gdy nagle starzec poruszył rękami, które do tej pory nieruchomo spoczywały na oparciu wózka. Pchnął nimi koła tak mocno, że wózek potoczył się w moją stronę, jakby został wystrzelony z katapulty. Starzec musiał być silny jak niedźwiedź. Zatrzymał się równie szybko, jak jechał. Kiedy przyjrzałem mu się z bliska, oświetlonemu już promieniami słońca, zobaczyłem okoloną kosmykami włosów i brodą pociągłą bladą twarz, o wiele młodszą, niż się mogła wydawać na pierwszy rzut oka. To spotkanie zaczęło mnie niepokoić.

– Czy znasz proroka Jeremiasza? – zapytał znienacka mnich. Zawahałem się na moment, zastanawiając, czy nie powinienem po prostu odejść, ale jego przenikliwy wzrok i bijące od tego człowieka niezwykłe dostojeństwo kazało mi pozostać.

– Tak – odpowiedziałem – znam proroka Jeremiasza, a także Izajasza, Barucha, Ezechiela, Daniela, Amosa, Jonasza, Zachariasza i Malachiasza – wyliczyłem innych, którzy pozostali w mej pamięci z czasów pobytu w internacie prowadzonym przez jeden z klasztorów.

Odpowiedź zaskoczyła mnicha, a nawet, jak się wydawało, wywołała jego zadowolenie, z jego twarzy bowiem nagle zniknęła sztywność, ruchy zaś utraciły dotychczasową marionetkowość.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Spisek Sykstyński»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Spisek Sykstyński» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Spisek Sykstyński»

Обсуждение, отзывы о книге «Spisek Sykstyński» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x