– Przepraszam – powiedziała pospiesznie. Nie była w stanie znosić tego dłużej. – Muszę zająć się przystawkami.
Phoebe cierpliwie słuchała weselnych planów Aisling, natomiast Josh stał nachmurzony.
– Nie przejmuj się – szepnął mu Gib do ucha. – Przyniosłem trochę piwa. – Zerknął z grymasem na swój kieliszek. – Nie wiem, dlaczego kobiety upierają się przy szampanie. Dokończ to i chodź. Napijemy się czegoś lepszego!
Josh uśmiechnął się z zakłopotaniem i posłusznie opróżnił kieliszek. Gib zawsze potrafił poprawić mu nastrój, był niezawodny.
Kolacja nie okazała się popisem kulinarnym, i nie dziwota, jako że Belli jeszcze nigdy się to nie udało. Było natomiast dużo wina i miłe towarzystwo. Szczególnie Aisling tryskała dobrym humorem. Bella natomiast była o wiele cichsza niż zwykle. Gdy jednak nie musiała już zajmować się kolejnymi potrawami, usiadła i wreszcie zaczęła dobrze się bawić.
Po jakimś czasie znów wstała od stołu, żeby przygotować kawę. Josh poszedł za nią.
– Chciałbym ci podziękować – powiedział. – Później może nie być okazji.
– Przepraszam za wołowinę – powiedziała z westchnieniem. – Zresztą deser też się nie udał.
– Wszystko było pyszne – skłamał bez zająknienia.
– Szczerze mówiąc, nie ma znaczenia, jakie było jedzenie. Liczą się twoje dobre chęci. Wieczór był naprawdę wyjątkowy i jestem ci wdzięczny. Aisling też – dodał, obejmując ją za ramiona.
Bella odsunęła się pierwsza. Zajęła się napełnianiem czajnika.
– Żadnych wiadomości od Willa? – spytał Josh.
– Czasem go widuję. – Wsypała kawę do ekspresu.
– Ale to jednak nie to samo.
– Pogodziłaś się już z nową sytuacją? Bella spojrzała mu prosto w oczy.
– Nie, nie pogodziłam się.
Nie ma wyjścia, trzeba pogodzić się z faktami i jakoś ułożyć sobie życie, pomyślała Bella następnego ranka, stojąc nad stertą naczyń czekających na zmywanie. Gdyby tak spadła z nieba automatyczna zmywarka! Jednak cuda się nie zdarzają. Również Aisling nie zmieniła planów małżeńskich. Sądząc z wieczornej rozmowy, nie interesował jej już żaden inny temat. Rzucała kolejne pomysły na miesiąc miodowy, czym zaskakiwała nawet Josha.
– W każdym razie za kilka tygodni jedziemy na Seszele – paplała – więc będzie okazja sprawdzić, czy warto tam pojechać po ślubie. Podobno jest wspaniale, ale oprócz nurkowania nie ma tam co robić.
– Zwykle nowożeńcy świetnie sobie dają radę z wolnym czasem – zauważył rozbawiony Gib, jednak Aisling nie wychwyciła żartu.
– Josh i ja jesteśmy inni. Musimy uprawiać wspinaczkę, żeglować albo nurkować. Zanudzilibyśmy się na śmierć, leżąc na plaży przez cały dzień.
Bella spojrzała znacząco na Kate i Phoebe.
– Nie to, co my! – szepnęła Kate.
– Ona coś za dużo o tym mówi – dodała cicho Phoebe.
– Założę się, że nie znosi tych wszystkich sportów.
Bella była innego zdania. Co prawda Aisling wciąż paplała o tym samym, ale gdy już będzie po ślubie stulecia – a z jej słów wynikało, że nie może być inny – na pewno zajmie się domem i będzie dobrą partnerką dla Josha zarówno w Londynie, jak i podczas wypraw.
To oznaczało, że Bella powinna wreszcie wziąć się w garść. Dosyć użalania się i marzeń, że wszystko mogło być inaczej. Czas ułożyć sobie życie. Zaczęła znów bywać na spotkaniach i przyjęciach. Starała się być ciągle zajęta, żeby wreszcie przestać myśleć o Joshu. Niestety, nie udawało jej się to. Gdy tylko otwierała rano oczy, przypominała sobie o nim i nie mogła zapomnieć do wieczora. Schudła, co wcale nie poprawiło jej wyglądu. Ciągłe wyglądała na zmęczoną, a sińce pod oczami nie dodawały jej uroku. Kate i Phoebe przeraziły się na jej widok, gdy znów spotkały się we trójkę.
– Okropnie wyglądasz!
– Dziękuję!
– Bello, pytam poważnie, co się z tobą dzieje? Drobiazg, zakochałam się, pomyślała.
– Przemęczenie. Powinnam gdzieś się wyrwać i odpocząć. Niestety, nie stać mnie. Ostatnio trochę przesadziłam i przekroczyłam limit na koncie. Kiedy przysłali wyciąg z banku, myślałam, że dostanę zawału. W każdym razie nie obraziłabym się, gdyby to mnie ktoś zaproponował wyjazd na Seszele – stwierdziła z westchnieniem.
Rozmarzyła się. Żadnego nurkowania ani żeglowania. Po prostu leżałaby na plaży z zamkniętymi oczami. Taki wysiłek na pewno zniosłaby dzielnie!
– Byłoby fajnie – przyznała Kate. – Josh i Aisling mają szczęście.
– Kiedy wyjeżdżają? – spytała Phoebe, wstając, żeby podać napoje.
– Lada dzień.
– Nie widziałam ich od tamtej kolacji. Co u Josha? Bella poczuła ucisk w gardle, słysząc jego imię.
– Nie wiem – powiedziała najbardziej obojętnym tonem, na jaki mogła się zdobyć. – Też go nie widziałam.
Phoebe uniosła brwi.
– Mam nadzieję, że nic się nie stało. To nie w jego stylu. W ogóle się nie odzywał?
– Zostawił mi wiadomość na sekretarce. Dziękował za kolację.
– Nie oddzwoniłaś do niego? Myślę, że na to czekał.
– Nie chciałam się narzucać. Na pewno wolą być sami – oświadczyła. Nie potrafiła już rozmawiać z Joshem jak dawniej, lecz trudno jej się było do tego przyznać.
– Na pewno uważają, że ich unikasz, Bello – stwierdziła Kate. – Zdaje się, że chciałaś udawać przed Joshem, ze przepadasz za Aisling?
– Tak, ale… potrzebuję troszkę czasu. Jeszcze do mnie nie dotarło, że się żeni.
– Bello, miałaś na to całe trzy tygodnie – powiedziała łagodnie Phoebe, podając napełnioną szklankę. – Wreszcie musisz się z tym pogodzić.
– Wiem – przyznała z westchnieniem i upiła kilka łyków.
Problem polegał na tym, że teraz nie potrafiłaby powiedzieć Joshowi nic więcej, poza tym, że go kocha. W końcu pomyślała, że właściwie mogłaby zadzwonić i życzyć im przyjemnej podróży. Byłby to bezpieczny temat do rozmowy.
– Zadzwonię do niego – obiecała.
Na szczęście przyjaciółki nie drążyły tego tematu.
– Seszele odpadają, ale może coś innego poprawiłoby ci humor? – zaczęła Kate. – Jutro piątek. Wpadnij na kolację. Wygląda na to, że przydałby ci się solidny posiłek.
– Chętnie, ale już umówiłam się na imprezę w Battersea – wyjaśniła Bella bez wielkiego entuzjazmu.
Następnego dnia, gdy wróciła z pracy, perspektywa imprezy wydała jej się jeszcze mniej kusząca. Był ponury, listopadowy wieczór. W drodze ze stacji metra parasolka okazała się bezużyteczna w walce z deszczem i porywistym wiatrem. Bella weszła do domu przemoczona. Nie miała ochoty na kolejne wyjście, żeby przez resztę wieczoru siedzieć z przyklejonym uśmiechem i udawać, że się dobrze bawi. Jednak wybór był niewielki. Mogła zostać, tęsknić za Joshem i próbować nie płakać.
W końcu doszła do wniosku, że mały drink poprawi jej nastrój. Przygotowała sobie wódkę z tonikiem i wygodnie rozłożyła się na kanapie. Właśnie zdążyła pomyśleć, że może szybka kąpiel doda jej energii, gdy rozległ się dzwonek do drzwi.
Z drinkiem w ręku poszła otworzyć. Gdy zerknęła przez wizjer, ujrzała… Josha. Stał szczelnie owinięty płaszczem, z mokrymi włosami i strumykami wody spływającymi po twarzy.
– Josh! – zawołała, pospiesznie otwierając drzwi. – Skąd się tu wziąłeś?
– Chciałem się z tobą zobaczyć.
Nie planował tej rozmowy. Po prostu podświadomie czuł, że musi zobaczyć się z Bella. Zjawił się bez uprzedzenia i dopiero przed drzwiami pomyślał, że może jej nie być w domu.
Читать дальше