Rebecca Winters - Podróż na Cyklady

Здесь есть возможность читать онлайн «Rebecca Winters - Podróż na Cyklady» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современные любовные романы, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Podróż na Cyklady: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Podróż na Cyklady»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Samantha, studentka nowojorskiej akademii sztuk pięknych, właśnie robiła pracę dyplomową, kiedy przypadek sprawił, że poznała greckiego milionera – Perseusa Kostopoulosa. Perseus od dwudziestu lat kochał Sofię, piękną Greczynkę, która gdzieś zniknęła, a on dotąd ciągle jej szukał. Samanthą głęboko wstrząsnęła historia tej tragicznej miłości, postanowiła więc pomóc mu odnaleźć tę kobietę, chociaż już wiedziała, że jest w nim zakochana i że bezpowrotnie go straci, a jej miłość nigdy nie zostanie odwzajemniona.

Podróż na Cyklady — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Podróż na Cyklady», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– W górnym prawym oknie.

Podeszła bliżej i wskazała miejsce drżącym palcem. Jego badawcze spojrzenie deprymowało ją. Wzdrygnęła się.

– To mój gabinet.

– Ja… nie miałam o tym pojęcia – próbowała się bronić. – Ale przyznaję, że to ciekawy zbieg okoliczności.

– Czyżby? – zapytał z ironią w głosie.

Szczęście, że właśnie w tej chwili Lois zajrzała do środka.

– No jak, znalazła się praca? Chciałabym zamknąć.

– Tak – wymamrotała Sam. – Już idziemy. Dzięki, Lois. Jestem ci bardzo wdzięczna.

– Tylko pamiętaj, żeby być tu w poniedziałek wcześnie rano. Zdarzało mi się widzieć, jak profesor nie dopuszczał do dyplomu za mniejsze uchybienia.

– To praca dyplomowa? – zainteresował się Kostopoulos, kiedy opuścili budynek wydziału. Ostrożnie umieścił płótno w bagażniku.

Sam nie patrzyła na niego. Tak było bezpieczniej.

– Tak. Rozdanie dyplomów za niecały tydzień. Ale jak pan słyszał, profesor może mnie cofnąć, gdy się dowie, że zabrałam pracę. Wtedy będę musiała powtarzać rok. A jeśli niechcący coś się uszkodzi, to jak nic obniży mi ocenę.

– Proszą się teraz o to nie martwić. Nawet jeśli spełni się ten najgorszy scenariusz, sam wyjaśnię wszystko pani profesorowi.

Potrząsnęła głowa.

– Nie zna go pan. Jak raz coś sobie postanowi, to nikt, nawet pan, nie zdoła go przekonać.

– To się okaże – stwierdził krótko.

Jechali w milczeniu. Dopiero kiedy zatrzymali się przed biurowcem, ogarnęła ją panika. Przecież nie może zagwarantować, że jego oczekiwania się spełnią.

– Panie Kostopoulos… Nie oderwę tej kartki bez specjalnych narzędzi. Mam je w domu. Jeśli mnie pan tu zostawi, to zdąży pan na spotkanie. Zadzwonię, jak tylko skończę.

– Gdzie pani mieszka?

Zadowolona, że bez zastrzeżeń przystał na jej propozycję, podała mu adres i usiadła wygodniej. Cieszyła się, że jeszcze chwila, a uwolni się od jego towarzystwa.

Nie wyobrażała sobie, że stałby za nią i patrzył, jak odrywa kartkę. Nie mogłaby się skupić. Nie dość, że się przy nim denerwowała, to tak intensywnie odczuwała jego obecność, że nie potrafiła tego ukryć.

– Na następnych światłach w lewo. Mieszkam tam, gdzie te bloki. Straszny tu ruch. Najlepiej będzie, jak wysadzi mnie pan na rogu.

Zwolnił przed światłami. Sięgnęła do klamki, ale drzwi nie dały się otworzyć. Odwróciła się do niego.

– Może pan otworzyć?

Jej prośba trafiła w próżnię, bo Kostopoulos właśnie rozmawiał przez komórkę. Z jego słów zorientowała się, że instruuje sekretarkę, by przełożyła spotkanie na następny tydzień.

Serce zabiło jej niespokojnie. Budziło się w niej podejrzenie, że Kostopoulos jednak zamierza z nią iść i nadzorować operację.

Miała przynajmniej kilka powodów, dla których nie mogła do tego dopuścić. Przede wszystkim w mieszkaniu jest niesamowity bałagan. Nie mówiąc już o tym, że jest tak małe, iż nawet jedna osoba z trudem się w nim poruszała. Właściwie to pokój z sypialnią i aneksem kuchennym. Jedynym miejscem, na którym mogła go posadzić, była kanapa, z której najpierw musiałaby pozdejmować różne rzeczy.

Otworzyła usta, bo Kostopoulos skręcił na parking zarezerwowany dla dostawców, ale już wiedziała, że żadne argumenty nie powstrzymają go przed tym, co sobie zamierzył. Dla niego przepisy nie istniały.

Z ulgą wysiadła z auta, on natomiast wyjął z bagażnika płótno i wszedł za nią do budynku. Wystukała kod domofonu, by otworzyć drzwi do przedsionka z windami. Wolała, by z nią nie jechał. Na samą myśl ogarniała ją klaustrofobia.

Chwyciła głęboki oddech.

– Nie musi pan ze mną jechać. Jeśli zostawi pan swój telefon, zadzwonię, gdy tylko skończę.

Nadjechała winda, otworzyły się drzwi. Kostopoulos gestem wskazał, by wsiadała. Obrzucił ją uważnym spojrzeniem.

– Skoro już tu jestem, to poczekam. Tak będzie prościej.

Kiedy winda stanęła na siódmym piętrze, wysiedli. Przed drzwiami swego mieszkania, zerknęła na niego niespokojnie.

– Może jednak lepiej, żeby poczekał pan w samochodzie – powiedziała bez tchu.

Ściągnął brwi.

– Jeśli boi się pani reakcji swojego chłopaka, to chętnie mu wytłumaczę, dlaczego wdzieram się do pani mieszkania.

Poczuła, że oblewa się rumieńcem.

– To mieszkanko jest tak małe, że nawet dla mnie nie starcza miejsca, nie mówiąc już o drugiej osobie.

Lekceważąco wzruszył ramionami.

– W takim razie nie ma problemu. Ja całe dzieciństwo spędziłem w pokoiku nie większym od szafy. Nie ma się czego wstydzić.

– A nie pomyślał pan, że może nie jestem przygotowana na przyjmowanie gości?

– Nie jestem gościem – odparł z nonszalancją, która doprowadzała ją do białej gorączki. – No dobrze. Proszą dać mi klucz.

Nie minęła sekundą jak wyjął klucze z jej sztywnych palców i otworzył zamek. Poczekał, aż wejdzie.

Nie mogła się pozbierać. Wprawdzie tylko musnął jej rękę, kiedy brał klucze, ale ten dotyk był jak rażenie prądem. Jeszcze nigdy nic podobnego jej się nie zdarzyło. Nie mogła się skoncentrować.

– Gdzie mam to położyć? – spytał rzeczowo.

Zła na siebie, że zachowuje się jak idiotka, podeszła do małego stolika i pośpiesznie uprzątnęła pozostałości po przełkniętym w biegu śniadaniu. Nie sumitując się, wymamrotała:

– Może pan to tutaj postawić.

Z konieczności deptał jej po piętach. Ostrożnie przestąpił nad leżącą na podłodze suszarką do włosów i gazetą pochlapaną farba.

Wczoraj w nocy skończyła pracę nad kolażem i spryskała go zabezpieczającym sprayem. Bojąc się, że werniks nie zdąży wyschnąć z powodu większej niż zwykle wilgoci, wstała wcześnie rano i suszyła go suszarką.

– Zaraz znajdę młotek i dłutko.

Materiały i przybory trzymała w niewielkiej garderobie przy łazience, ale przez ostatnie miesiące doszły jeszcze puszki i słoiczki z farbami; nagromadziło się ich tyle, że musiała wszystko poprzestawiać, by dostać się do narządzi.

Weszła do pokoju, położyła przyniesione rzeczy na stoliku. Kostopoulos był zajęty przyglądaniem się batikowemu obrusowi rozłożonemu na oparciu kanapy. Jej ostatnie dzieło. Właśnie wysychał po farbowaniu.

Zauważyła, że Kostopoulos coś trzyma w ręce. Dopiero po chwili zorientowała się, że to wysłużony wałek do ciasta. Jej służył do innych celów. Po raz pierwszy odkąd go poznała miała wrażenie, że w jego czarnych oczach błysnął cień uśmiechu. Podniósł wyżej wałek i przyjrzał mu się z uwagą.

– Domyślam się, że ma go pani pod ręka, by bronić się przed intruzami.

– To świetny pomysł! – Dotąd nie przyszło jej do głowy, że wałek mógłby służyć do obrony.

Ten spontaniczny okrzyk chyba go rozbawił, bo leciutko wygiął w uśmiechu kąciki ust. A już myślała, że nie jest do tego zdolny.

– Używam go przy pracy nad kolażami…

Nie okazał zdziwienia.

– Proszę mówić dalej – zamruczał.

– Chce pan poznać szczegóły?

– Owszem. Muszę przyznać, że od dawna nikt mnie tak nie zaciekawił.

Tę jego uwagę można było odczytać na wiele sposobów. Żaden z nich nie był szczególnie miły.

– Fascynuje mnie, jak ten prozaiczny przyrząd przyczynia się do powstania końcowego produktu – dodał.

Ciekawe tylko, czy ten końcowy produkt przypadł mu do gustu? Jak do tej pory nie wypowiedział się na ten temat.

– Skoro tak panu zależy. – Unikając jego badawczego wzroku, wzięła wałek. Z leżącej na podłodze gazety oderwała strzęp papieru.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Podróż na Cyklady»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Podróż na Cyklady» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Podróż na Cyklady»

Обсуждение, отзывы о книге «Podróż na Cyklady» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x