Rebecca Winters - Tato pod choinkę

Здесь есть возможность читать онлайн «Rebecca Winters - Tato pod choinkę» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современные любовные романы, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Tato pod choinkę: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Tato pod choinkę»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Mały Kip wychowywał się bez ojca, a matka nie była ideałem. Chłopiec z całego serca kocha swoja nauczycielkę i to właśnie z Jill spędza najwięcej czasu. Gdy matka Kipa ponownie wychodzi za mąż, zostawia syna pod opieka Jill, ta zaś postanawia znaleźć jego ojca…

Tato pod choinkę — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Tato pod choinkę», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Właśnie to zamierzam zrobić.

– Może na razie pójdziecie po choinkę? – zaproponowała Jill, by wybrnąć jakoś z tej niezręcznej sytuacji. Była coraz mniej pewna, że jest w stanie oprzeć się urokowi Alaski, a przede wszystkim urokowi Zane'a Doyle'a.

– A ty? – spytał Kip.

– Ja w tym czasie posprzątam.

– Nie ruszymy się bez pani – zaprotestował z uśmiechem Zane. – A porządek zrobimy razem.

– Gdzie jedziemy? – spytał Kip po dziesięciu minutach drogi.

– Jesteśmy prawie na miejscu – odparł Zane, skręcając w ukrytą między drzewami dróżkę. – Nasze drzewko gdzieś tutaj się schowało.

– Naprawdę?

– Tak. Każde drzewo ma jakieś zadanie. To, o którym myślę, ma zostać naszą choinką. Rośnie tutaj od wielu, wielu lat. Najpierw było małe i cieniutkie. Wyglądało pewnie tak samo jak ty, kiedy się urodziłeś. Czeka na ciebie i nie może się doczekać, kiedy je odnajdziesz.

Chłopiec roześmiał się, a Jill poczuła gwałtowne ukłucie w sercu.

– Obserwowałem je, jak rośnie, staje się coraz bardziej potężne, coraz bardziej srebrzyste…

– Srebrzyste? – Kip nie posiadał się ze zdumienia. – Przecież choinki są zielone.

Zane i Jill jednocześnie wybuchnęli śmiechem.

– Ale nie wszystkie – zapewnił chłopca ojciec.

– Jilly? – szepnęło dziecko. – Czy widziałaś kiedyś srebrną choinkę?

Podniosła głowę, patrząc na Zane'a. Zelektryzowało ją ciepłe spojrzenie błękitnych oczu. Zakochałam się, pomyślała. Jestem tego pewna. Jak to możliwe, że stało się to tak szybko?

– Chyba widziałam – odparła z wahaniem. – Twój tata mówi o pewnej odmianie zwykłego świerku. Srebrny świerk to najbardziej eleganckie drzewko na święta. Pamiętam, jak moja rodzina marzyła co roku, żeby takie mieć, lecz za każdym razem musiała zadowolić się zwykłym.

– Mama i ja nigdy nie mieliśmy choinki. Są strasznie drogie. Ale Jilly dała nam kiedyś taką malutką, sztuczną, pamiętasz, Jilly?

Tym razem Zane poszukał jej wzroku. W jego oczach pojawił się ból.

– Pomyśl więc, jakie masz szczęście, że twój tato wie, gdzie ich szukać – powiedziała Jill z udawaną wesołością. – Zobaczysz, jak dzięki niej będzie w domu pięknie pachniało!

Twarz Zane'a rozjaśniła się po tych słowach.

– Poczekajcie, wyjmę tylko piłę z samochodu – powiedział. – Zresztą, jak chcecie, to wysiadajcie już i idźcie szukać naszego drzewka.

Zostawiając ślady stóp na świeżym śniegu, Jill poczuła się tak, jakby wkraczała do magicznego świata. Ogromne sosny stojące ciasno jedna obok drugiej broniły ów świat przed wiatrem, panowała więc w nim niezwykła, błoga cisza. Kroczyli ostrożnie, miękko zapadając się w śnieg. Nawet Bestia poruszał się bezszelestnie.

Nagle ich oczom ukazał się skarb, którego szukali. Pomiędzy drzewami cedrowymi stał wspaniały trzymetrowy świerk. Wyglądał dokładnie tak, jakby wyjęto go z filmu Disneya. Jill wydawało się nawet, że za chwilę wynurzy się zza niego Jelonek Bambi.

Nastrojową ciszę przerwał okrzyk Kipa:

– Ale on wcale nie jest srebrny!

– Ależ jest, w porównaniu z innymi drzewami – przekonywał go Zane. – Przyjrzyj się pozostałym świerkom. Widzisz różnicę?

Chłopiec w skupieniu przypatrywał się gałęziom gęsto pokrytym igłami.

– Tak! – wykrzyknął po chwili. – Nasz naprawdę jest najpiękniejszy!

– Zobacz, jakie ma równe gałązki.

– A czy on umrze, jeśli go zetniemy?

– Niestety tak.

Kip spojrzał z wahaniem na Jill.

– Myślisz, że powinniśmy zabić to drzewko?

– To zależy od ciebie.

– Jeżeli je zetniemy, to nie będzie go z nami w następne Boże Narodzenie, prawda?

Zane skinął głową.

– A za rok urosłoby jeszcze większe?

– Tak.

– To w takim razie może nie musimy go ścinać?

Jill dojrzała, jak Zane odwrócił wzruszoną twarz.

– Nie – szepnął.

– Uff, to dobrze. Chciałbym, żeby tu rosło do czasu, aż będę taki duży, jak ty!

– Świetny pomysł – rozpogodził się Zane. – Pewnego dnia pokażesz je swoim dzieciom.

– Wtedy będzie ogrrromne!

– Wiesz co, Kip? Kilka kilometrów stąd widziałem powalone drzewo. Odrąbiemy górną część i zabierzemy ją do domu, co ty na to?

Dziwnym trafem Jill w drodze do lasu pomyślała o tym samym. Już wcześniej przeczuwała, że pozornie twardy i stanowczy Zane jest w istocie człowiekiem wrażliwym i czułym, podobnie jak jego syn. Teraz była tego całkowicie pewna. Czy rozumiałaby się z nim tak dobrze, jak rozumiała się z jego synem? Czy kochałaby go równie mocno, choć rzecz jasna inną miłością?

Och, na pewno! Całe życie szukała kogoś takiego jak on. Gdyby tylko spotkała go w innych okolicznościach.

Wbrew wcześniejszym postanowieniom i wbrew zdrowemu rozsądkowi, zaczęła się nagle zastanawiać, czy propozycja małżeństwa, jaką złożył jej ten mężczyzna, wynika z czegoś więcej niż z wyrachowania. Być może Zane także jest nią zafascynowany? Czy gdyby pięć lat temu to ona była na miejscu Marianne, również próbowałby ją odnaleźć? Czy chciałby z nią zostać?

Postanowiła nie myśleć o tym dłużej, a już pewnością nie poruszać w rozmowie tego tematu. Teraz najważniejsze było to, aby nic nie zmąciło radości Kipa.

Jeszcze przed obiadem Zane zdążył zrobić drewniany stojak. Ponieważ jednak święta miał spędzić w Bellingham, w domu nie było żadnych ozdób ani światełek. Jill zaproponowała, żeby po południu zrobili wycieczkę do sklepu, na co Zane przystał chętnie, uznawszy, że w czasie kiedy Jill i Kip będą robić świąteczne zakupy, on dokończy malowanie ścian w sypialni na piętrze.

Trzymając w dłoni kilka dwudziestodolarowych banknotów, Jill zamknęła drzwi ciężarówki. Schowała pieniądze do kieszeni, przekręciła klucz w stacyjce i już miała ruszać, kiedy Zane lekko zapukał w szybę.

– A pieniądze? – spytał, gdy ją odsunęła.

– Mam. – Poklepała się po kieszeni kurtki.

– Weź więcej. – Wsunął głowę do kabiny i położył przy kierownicy niewielką portmonetkę. – Na wszelki wypadek.

Jill zesztywniała. Usta Zane'a znalazły się niebezpiecznie blisko jej twarzy. Nie mogła teraz myśleć o niczym innym, jak tylko o tym, aby go pocałować.

– Wiesz, co masz kupić? – zapytał, nie cofając głowy, a ona dopiero teraz zauważyła, że on także nie może oderwać wzroku od jej warg.

Wreszcie Kip stracił cierpliwość i wcisnął się między Jill i kierownicę.

– No dobra, jedziemy! Będziesz tu, tatusiu, kiedy wrócimy?

Spojrzeli po sobie, rozumiejąc się bez słów. Oboje wiedzieli, że to lęk przed porzuceniem każe dziecku zadać to pytanie.

Zane obszedł samochód i otworzył drzwiczki z drugiej strony.

– Wiesz, kolego, pomyślałem, że ściany mogą przecież poczekać – powiedział, zajmując miejsce obok syna.

– Jak to?

– Tak to. Strasznie pusto byłoby w domu bez was. Jedziemy razem!

Jill spojrzała na niego mimowolnie. Zane patrzył na nią w taki sposób, że przez jej ciało przeszedł niepokojący dreszcz.

ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY

Kip czym prędzej pobiegł na górę.

– Dobrze, tatusiu! Już idę!

Gdy tylko zniknął, Jill ułożyła pod choinką swoje prezenty. Domyślała się, że Zane dołoży przynajmniej drugie tyle, kiedy Kip pójdzie spać. Widziała, jak korzystając z nieuwagi chłopca, wychodzi ze sklepu obładowany kolorowymi pakunkami.

Usiadła w fotelu i z bijącym sercem czekała na pojawienie się Zane'a. Choinka była już gotowa. Rozwieszenie bombek i lampek zajęło im całe popołudnie i wieczór. Kip sam zrobił łańcuchy z papieru od pani Ross i ani na chwilę nie oderwał się od pracy. Zaopatrzenie sklepu w ozdoby choinkowe było dosyć skromne, więc musieli wykorzystać tylko to, co mieli pod ręką. Puszka metalicznej farby używanej do malowania łodzi nadała srebrnego połysku szyszkom wychylającym się spomiędzy gałęzi, zaś z błyszczącego papieru znalezionego na strychu Kip wyciął gwiazdę, którą Jill umieściła na czubku drzewka.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Tato pod choinkę»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Tato pod choinkę» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Tato pod choinkę»

Обсуждение, отзывы о книге «Tato pod choinkę» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x