– To było, nim zobaczyłeś mnie z mamą?
– W pierwszej chwili pomyślałem, że wyobraźnia płata mi figla.
– Miałeś mord w oczach!
– Wybacz, skarbie. Ojciec załamał się, kiedy Nina Woodward nie tylko dała mu kosza, ale nie chciała go więcej widzieć. Wkrótce potem dostał ataku serca.
– Tak mi przykro.
– To przecież nie twoja wina – powiedział czule. – Ale wściekłem się.
– Byłeś ciągle wściekły, kiedy tu przyszedłeś tamtego wieczoru.
– Nie przypominaj mi! – jęknął. – Zachowałem się obrzydliwie. Kiedy pomyślę, jak cię potraktowałem, co powiedziałem…
– Proszę, przestań – przerwała. Wydawał się tak przygnębiony, że nie mogła tego znieść. – To już bez znaczenia. Teraz jesteś tu i…
– To ma znaczenie – zaprzeczył. – Wyrwałaś mi serce. Kochałem cię i nienawidziłem jednocześnie, bo robiłaś ze mną to samo, co twoja matka z moim ojcem. Nie mogłem na to pozwolić. – Po prostu musiała go pocałować. – Och, moje kochanie – wymruczał ochryple. – Nie spałem całą noc, wiedząc, że nie tylko zachowałem się podle, ale zaprzepaściłem ostatnią szansę.
– Zadzwoniłeś z Nowego Jorku, żeby przeprosić.
– I niewiele mi z tego przyszło. Po powrocie wcale nie było lepiej. Zobaczyłem, jak całowałaś Richarda. To wyglądało na czułe pożegnanie.
– Właśnie mi powiedział, jak zakończyła się jego znajomość z Niną. Było mi go żal.
– Z pewnością – przyznał czule.
– Uderzyłam cię – powiedziała, nadal zawstydzona z tego powodu. – Tak bardzo mi przykro…
– Niepotrzebnie, zasłużyłem na to – powiedział z uśmiechem. – Ledwie mogłem poczuć cię w swoich ramionach, a już umówiłaś się na randkę z Gregiem Williamsem!
– To dlatego byłeś taki wkurzony! – wykrzyknęła. – Myślałam, że z powodu mamy.
– Hm, mam nadzieję, że odwołasz czwartkową randkę?
– Z przyjemnością – roześmiała się.
– A środową? I kim, u licha, jest Stephen?
– Pracuje w ośrodku badawczym. Jesteśmy przyjaciółmi.
– I nic więcej?
– Nic.
– A jeśli powiem, że chciałbym się z tobą zobaczyć w środę… i w każdy wieczór w tym tygodniu?
– Rzecz jasna, uwzględnię cię w moim notesiku. A skoro już jesteśmy przy zazdrości, to widziałam zdjęcie zrobione w Nowym Jorku. Widniałeś na nim w towarzystwie jakiejś pani.
– Byłaś zazdrosna? Cudownie! – ucieszył się, że nie tylko on cierpiał męki. – Jej mąż kręcił się gdzieś w pobliżu, są bardzo dobrym małżeństwem. Myślałem tylko o tobie. Prawdę mówiąc, nie mogłem się doczekać powrotu do Londynu. Ale kiedy wczoraj wszystko się znowu pogmatwało, a dzisiaj nie zjawiłaś się w pracy…
– Szukałeś mnie?
– Oczywiście. Męczyłem się przez resztę dnia.
– I dlatego postanowiłeś przyjechać.
– Chciałem od razu, ale pomyślałem, że najpierw zadzwonię.
– Przypomniałeś mi, że jestem ci winna telefon – wymruczała rozmarzona.
– Prawie straciłem nadzieję. A potem zadzwoniłaś. – Milczał przez dłuższą chwilę, a potem spojrzał z powagą w jej prześliczne fiołkowe oczy. – Wyjdziesz za mnie?
– Tak – powiedziała z trudem i nagle zerwała się na nogi. O, nieba! Musiała się przesłyszeć. – Ja… zrobię kawy.
Nim dokończyła, Josh znalazł się przy niej.
– Niech to lepiej będzie szampan, dobrze, skarbie?
– zaproponował.
– Naprawdę poprosiłeś mnie o rękę?
– Tak, kochanie moje. Kiedyś mi powiedziałaś, że będę musiał się z tobą ożenić. Zatem tak, najdroższa Erin, naprawdę poprosiłem cię o rękę. Kochasz mnie?
– Tak, bardzo…
Całował ją przez chwilę, a potem spojrzał głęboko w jej oczy.
– Więc skoro, skarbie, usłyszałem od ciebie zdecydowane „tak”, chyba muszę cię jednak poprosić o tego obiecanego szampana. Co ty na to?
– O, tak. Oczywiście – odparła w rozmarzeniu wtulona mocno w jego ramiona.
– Ale gdzie o tej porze kupimy szampana?
Spojrzała na niego rozkochanym wzrokiem. Chyba dobrze znał odpowiedź na to pytanie, bo przecież on wiedział wszystko.
– Och, tak bardzo cię kocham, Erin – wyszeptał i po prostu musiał ją pocałować jeszcze raz.
***