Susan Phillips - Kandydat na ojca
Здесь есть возможность читать онлайн «Susan Phillips - Kandydat na ojca» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современные любовные романы, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Kandydat na ojca
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Kandydat na ojca: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Kandydat na ojca»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Kandydat na ojca — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Kandydat na ojca», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
I to był błąd. Stał tak blisko, że musiała odchylić głowę do tyłu, żeby na niego o spojrzeć. Z tej odległości jego rysy były zatarte, nie na tyle jednak, by nie dostrzegła, że jego usta są jeszcze bardziej surowe niż jej się wydawało. Dostrzegła małą bliznę na podbródku, inną- u nasady włosów. Jego ciało to mięśnie i stal. Żaden wredny bachor na całej planecie nie będzie dokuczał dziecku tego mężczyzny.
To moja huśtawka, kujonico! Spadaj albo ci dołożę!
Przemądrzała Janie, przemądrzała Janie…
– Proszę, chodźmy do sypialni.
Puściła jego dłonie. Oderwał je od jej piersi.
– Naprawdę ci na tym zależy, co, Różyczko?
Skinęła głową.
Patrzył na nią, ale oczy wojownika nie zdradzały, o czym myśli.
– Zapłacono za mnie – przypominała mu.
– No tak, to fakt… – Wydawał się nad czymś zastanawiać. Czekała cierpliwie, świadoma, że powolny mózg pracuje ospale.
– Więc wracaj do agencji i powiedz, że to zrobiliśmy.
– Nie umiem kłamać, przejrzeliby mnie od razu.
– Czyli nie mamy innego wyjścia, tak?
Powoli odzyskiwała nadzieję.
– Nie mamy.
– No dobrze, Różyczko, wygrałaś. Lepiej od razu chodźmy do sypialni. – Wsunął palec pod różową wstążkę. – Na pewno nie zabrałaś kajdanków? • Z trudem przełknęła ślinę. -Nie.
– Więc miejmy to już za sobą.
Pociągnął za kokardę, jakby to była psia obroża. Jej serce waliło jak oszalałe, gdy prowadził ją na górę. Dotykała go przy każdym kroku, chciała się odsunąć, ale jej nie puszczał.
Wchodzili po schodach. Obserwowała go czujnie kątem oka. Zdawała sobie sprawę, że to tylko wyobraźnia, ale wydawał się jej coraz większy i silniejszy. Przesunęła wzrok na jego klatkę piersiową, potem niżej, na biodra, i szeroko otworzyła oczy ze zdumienia. Jeśli wzrok jej nie mylił, był podniecony, choć zachowywał się, jakby było zupełnie inaczej.
– Hej, Różyczko, tutaj jestem.
Potknęła się, gdy prowadził ją do głównej sypialni. Cały czas głowiła się, jakim cudem ktoś tak niedoświadczony jak ona zdołał go podniecić. Zaraz jednak znalazła odpowiedź na to pytanie -jest kobietą, a on mężczyzną o mentalności i umyśle jaskiniowca. Pijany, uznał, że każda kobieta jest dobra. Powinna dziękować losowi, że ciągnie ją do jaskini za kokardę, nie za włosy.
Zapalił światło. Bezlitosna lampa ujawniła wielkie łoże ze stertą poduszek, ale bez kołdry. Na przeciwległej ścianie widniały liczne okna, na szczęście z zamkniętymi okiennicami. Oprócz tego w sypialni stała komódka i krzesło; żadnych zbędnych drobiazgów.
Puścił wstążkę, zamknął za sobą drzwi. Przełknęła ślinę, gdy przekręcał zamek w drzwiach.
– Co robisz?
– Moi kumple mają klucz do mieszkania. Zakładam, że nie życzysz sobie towarzystwa. Oczywiście, jeśli się mylę…
– Nie, nie, nie mylisz się.
– Na pewno? Niektóre RSA specjalizują się w seksie grupowym.
– ARS. Tak, ale one są zaawansowane, a ja dopiero początkująca. Czy mógłbyś zgasić światło?
– A jak będę cię widział, jeśli to zrobię?
– Przecież mamy księżyc. Na pewno zobaczysz tyle, ile trzeba. A w półmroku będzie bardziej tajemniczo.
Nie czekając na jego reakcję rzuciła się do kontaktu. Pokój pogrążył się w półmroku, rozjaśnianym smugami księżyca.
Podszedł do łóżka, odwrócił się do niej tyłem. Obserwowała, jak ściąga koszulkę przez głowę. Mięśnie na plecach napięły się, gdy niedbale rzucał ją w kąt.
– Możesz położyć ciuchy tam, na krześle.
Kolana się pod nią uginały, gdy podchodziła do wskazanego krzesła. Teraz, gdy nadeszła najważniejsza chwila, paraliżował ją strach. Co innego planować wszystko w domowym zaciszu, a co innego naprawdę kochać się z nieznajomym.
– Może wolałbyś najpierw troszkę porozmawiać, żebyśmy mogli się lepiej poznać?
– Straciłem na to ochotę, gdy przekroczyliśmy próg sypialni.
– Rozumiem.
Jego buty uderzyły o podłogę.
– Różyczko?
– Tak?
– Zostaw kokardę.
Żeby zachować równowagę, musiała się przytrzymać oparcia krzesła.
Odwrócił się w jej stronę i jednym ruchem rozpiął rozporek. Światło księżyca, które wyłaniało z mroku nagą klatkę piersiową, kazało jej opuścić wzrok. Był gotów. Czy naprawdę ona to zrobiła?
Zepsuł jej widok, bo przysiadł na krawędzi łóżka, żeby ściągnąć skarpetki. Miał wąskie stopy, o wiele dłuższe niż Craig. Jak na razie wszystko w nim było większe niż u Craiga. Głęboko zaczerpnęła tchu i zsunęła pantofle.
Ubrany tylko w rozpięte dżinsy, ułożył się na plecach, z poduszką pod głową. Odnalazła guzik z boku żakietu. Splótł dłonie za głową i patrzył.
Kiedy dotknęła zapięcia, ogarnęła ją panika. Starała się odzyskać panowanie nad sobą. Nie ma znaczenia, że zobaczy ją nagą. Przecież nie ma żadnych brzydkich znamion, a tak bardzo go potrzebuje. Teraz, gdy już go zobaczyła, nie wyobrażała sobie, by kto inny mógłby być ojcem jej dziecka.
Ale ręka nie słuchała poleceń. Zauważyła, że do końca rozpiął rozporek. Dostrzegła ciemną strzałkę włosów na płaskim brzuchu.
Dalej! – nakazywał mózg. Pokaż mu się! Ale palce nie chciały się ruszać.
Obserwował ją bez słów. W jego wzroku nie było czułości ani delikatności. Nie starał się jej uspokoić.
Za wszelką cenę starała się otrząsnąć z odrętwienia. Przypomniała sobie, że Craig nie lubił gry wstępnej. Powiedział kiedyś, że dla mężczyzny liczy się efekt końcowy. Cal będzie pewnie zadowolony, jeśli od razu przejdzie do rzeczy. Podeszła do łóżka.
– Mam gumki w szufladzie komody, Różyczko. Weź je.
Choć ta prośba komplikowała sytuację, była zadowolona, że wykazuje tyle zdrowego rozsądku. Może nie jest typem naukowca, ale ma sporo ulicznej mądrości; miejmy nadzieję, że dziecko odziedziczy po nim tę cechę.
– Nie ma potrzeby – odparła cicho. – Jestem przygotowana.
Lekko uniosła nogę, podciągnęła spódniczkę, aż biały jedwab odsłonił udo. Sięgnęła pod spód i wyjęła prezerwatywę, ukrytą za podwiązką. W tym momencie z całą wyrazistością uświadomiła sobie, co planuje zrobić. Celowo uszkodziła prezerwatywę. Popełni kradzież.
Fizyka molekularna albo oddala cię od Boga, albo do niego przybliża. W jej przypadku doszło do zbliżenia. W tej chwili wypierała się wszystkiego, w co wierzyła. Zaraz jednak zaczęła szukać usprawiedliwienia. Cal nie potrzebuje tego, po co tu przyszła, więc nie robi mu żadnej krzywdy. On jest tylko narzędziem. To, co zrobi, nie będzie miało dla niego żadnych negatywnych skutków.
Odsunęła na bok obiekcje, rozerwała opakowanie i podała mu prezerwatywę. Wolała nie ryzykować, iż nawet w słabym świetle dostrzeże, że dokonała sabotażu paczuszki.
– No proszę, jaka z ciebie zaradna istotka.
– Bardzo zaradna. – Zaczerpnęła tchu, żeby uspokoić nerwy, Podciągnęła spódniczkę na tyle, że mogła uklęknąć na materacu. Usiadła okrakiem na jego udach, zdecydowana mieć to jak najszybciej za sobą.
Patrzył na nią zjedna ręką za głową, z prezerwatywą w drugiej. Nadal klęcząc, zdobyła się na odwagę i sięgnęła do jego dżinsów. Musnęła palcami twardy brzuch. Zanim się zorientowała, leżała na plecach.
Jęknęła przerażona i spojrzała mu w oczy. Ciężar jego ciała przygważdżał ją do materaca, silne dłonie uniemożliwiały jakikolwiek ruch.
– Co… co ty robisz?
Zacisnął usta w wąską linię.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Kandydat na ojca»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Kandydat na ojca» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Kandydat na ojca» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.