Zjedli deser truskawkowy i Cooper zaczął zbierać naczynia.
– Chodź ze mną do kuchni – powiedział. – Najwyższy czas, żebyśmy porozmawiali o dzieciakach.
Zaproponowała, żeby przełożyli tę rozmowę na następny dzień. Zrobiło się już późno. Matt i Shannon mogą lada chwila wrócić do domu.
– To nie ma sensu – stwierdził, kierując się w stronę domu. – - Zresztą nie będę udawał, że nie wiem, co cię niepokoi. Znam swoją córkę. Boisz się, że Shannon może uwieść ci syna, prawda?
Priscilla ucieszyła się, że udało jej się utrzymać w dłoniach szklane miseczki po truskawkach, które zebrała ze stołu. Cooper chciał nadać swoim słowom żartobliwy ton, ale nie mógł ukryć lekkiego drżenia głosu.
– Tego również, chociaż myślę, że Matt jest na to zbyt dojrzały. Tak naprawdę, to niepokoję się o Shannon. Zachowuje się zbyt wyzywająco, chociaż wcale nie jest tak doświadczona i pewna siebie jak chciałaby być. Obawiam się, że jakiś chłopa może opacznie zrozumieć jej zachowanie i Shannon znajdzie się w sytuacji, z której nie będzie się już mogła wycofać.
Cooper westchnął ciężko i pokiwał głową.
– Ta smarkula nawet nie wie, co jej grozi. Może zmarnować sobie życie. Później trzeba wielu lat, żeby coś takiego naprawić.
Włożył brudne naczynia do zlewu, a następnie włączył ekspres, nawet nie pytając, czy ma ochotę na kawę. Jego barki były pochylone bardziej niż zwykle. Priscilla cieszyła się, że nie widzi teraz twarzy Coopera.
– To przede wszystkim moja wina – ciągnął. – Po zwalałem jej na zbyt wiele, ponieważ mnie ojciec zawsze trzymał krótko. Wydawało mi się, że w ten sposób uniknę w przyszłości młodzieńczych buntów… Potem rozwiodłem się z żoną. Nie ukrywam, że nie poświęcałem rodzinie tyle czasu, ile powinienem, a Denise, moja była żona, nie mogła sobie poradzić z Shannon. Nie rozumiała jej rozbrykanej natury. Starała się ją karać, a potem sama płakała razem z córką.
Priscilla skinęła głową.
– Jako nauczycielka nie mogę tego pochwalać, chociaż oczywiście rozumiem postępowanie Denise.
Uśmiechnął się do niej z wdzięcznością.
– Z mojego punktu widzenia przyjaźń z Mattem to najlepsze, co mogło jej się przytrafić. Nie znam mądrzejszego i bardziej upartego w dążeniu do celu nastolatka. Prawdę mówiąc, nawet niektórzy dorośli nie mogą się z nim równać. Dosłownie zaniemówiłem, jak zaczął cytować Dowa Jonesa…
– Ma dwie akcje firmy Mattel – wpadła mu w słowo.
– Dwie akcje, no cóż… – powiedział z uśmiechem. Ekspres zaczął perkotać i Cooper odwrócił się, żeby nalać kawy do kubków. Po chwili na jego twarz znów wrócił wyraz powagi.
– Proszę, oto kawa. – Podziękowała skinieniem głowy. – Matt ma niewątpliwie dobry wpływ na Shannon. Przestała wreszcie nosić te swoje obcisłe spódniczki i półprzezroczyste bluzki i od paru dni nie przeklina. W ogóle zmieniła się na lepsze. Ale… widziałem, jak się do siebie przytulali.
– I całowali – dodała Priscilla. – Przynajmniej u nas w domu.
Cooper pokręcił głową.
– Myślę, że nie robili niczego więcej. Jednak jeśli chcesz, zabronię jej spotykać się z Mattem.
Priscilla potrząsnęła energicznie głową.
– To nie jest rozwiązanie problemu. Poza tym lubię Shannon i uważam, że ta znajomość pod pewnymi względami ma również dobry wpływ na Matta. Chodzi mi tylko o seks…
Przez chwilę zastanawiał się nad czymś intensywnie. Jego czoło pokryło się zmarszczkami.
– A może… porozmawiałabyś z nią, Priss. Są rzeczy, o których kobieta musi się dowiedzieć od kobiety. Na Denise nie ma co liczyć. Nie chciała nawet uświadomić Shannon i sam to musiałem zrobić.
Priscilla zawahała się. Sięgnęła po kubek, żeby zyskać na czasie.
– Mogę spróbować – powiedziała po niemal minutowej przerwie.
– Będę ci bardzo wdzięczny. Oboje odetchnęli z ulgą. Coop poczuł, że olbrzymi kamień spadł mu z serca, zaś Priscilla cieszyła się, że doszli jakoś do porozumienia. Aż nazbyt często stykała się z rodzicami, którzy bronili swoich dzieci aż do momentu, kiedy nic już nie można było zrobić.
Przez chwilę rozpamiętywała wszystkie swoje szkolne porażki i niepowodzenia. Zapomniała o tym, gdzie się znajduje i po co tu przyszła. Dopiero chrząknięcie Coopera wyrwało ją z zamyślenia. Stał przed nią, tak silny i… pociągający. Na parapecie, tuż za oknem, przysiadł ptak i zaczął stroszyć piórka. Gdzieś w oddali odezwał się silnik powracającego z pola ciągnika. Ale ona nie zwróciła na to najmniejszej uwagi.
– Hm, czy możemy uznać, że skończyliśmy rozmowę o dzieciach? Przynajmniej na razie.
Skinęła głową.
– Świetnie, ponieważ zdaje się, że nie tylko one mają problemy z seksem – powiedział niepewnie.
Bardzo mi się podobasz, Priss. Nie spodziewałem się, że spotkam w Bayville kogoś takiego. A twoje pocałunki… Wolę nie mówić, jak na mnie działają… A może tylko na mnie? – Spojrzał na nią spod oka.
Potrząsnęła głową. Ukrywanie prawdy nie miało teraz większego sensu. Poza tym wiedziała, że nie potrafi kłamać.
– Nie, nie tylko na ciebie. Coop chwycił ją za rękę.
– Nie chcę się z tobą bawić, Priss – powiedział.
– Jeśli uważasz, że powinniśmy z tym skończyć, to posłucham cię, chociaż z ciężkim sercem. Sam nie wiem, do czego może to nas doprowadzić, ale wydaje mi się, że warto spróbować… – Spojrzał jej w oczy.
– Zdecyduj, Priss, „tak”, czy „nie”? Priscilla stała na solidnej, nowej desce. Mimo to nogi jej drżały, jakby znajdowała się na ruchomych piaskach. Teraz wiedziała, że Cooper rzeczywiście ją wybrał, chociaż, dalibóg, nie miała pojęcia, dlaczego. Nagle dotarło do niej, że wystarczy jedno krótkie „nie” i cała sprawa będzie załatwiona. Otworzyła usta, żeby na zawsze zakończyć to, co się tak naprawdę jeszcze nie zaczęło.
– Sama nie wiem, Coop… – Priscilla nie wierzyła własnym uszom. Czyżby to ona wypowiedziała te słowa. – Potrzebuję czasu. Może na razie skoncentrujemy się na problemach naszych dzieci.
– Dzieci będą zadowolone, jeśli zobaczą, że zachowujemy się odpowiedzialnie – stwierdził. – Czy wiesz, dlaczego pocałowałem cię tylko dwa razy?
– Może nie miałeś ochoty na więcej pocałunków – powiedziała słabym głosem. Uśmiechnął się z przekąsem.
– Nie. Dlatego, że starałem się zachowywać rozsądnie – rzucił. – Poza tym nie lubię ciekawskich oczu. Wolę być z tobą sam na sam.
Zrobił krok w jej kierunku. Priscilla pobladła, ale nie mogła ruszyć się z miejsca. Nagle usłyszeli tupot nóg, a potem głośne, pełne zachwytu okrzyki. Shannon już w przedpokoju zaczęła opowiadać, jak wspaniale było na farmie. Wcale się nie zdziwiła na widok Priscilli. Usiłowała ją nawet namówić, żeby została na kolacji. Miałaby wtedy większe audytorium. Ale Priscilla jak rak wycofała się do drzwi. Ojciec i córka potrzebowali teraz czasu. Poza tym Matt pewnie szukał jej po całym domu. Pożegnała się pospiesznie i wybiegła na podwórko. Dopiero po chwili zauważyła, że, nie wiedzieć czemu, zaczęła się do siebie uśmiechać.
Po powrocie okazało się, że syn rzeczywiście jej szukał. Miał ochotę potrenować nocną jazdę do końcowego egzaminu. Otrzymał już warunkowe prawo jazdy i mógł teraz korzystać z samochodu w obecności dorosłej osoby. Wcześniej często zdarzało mu się jeździć po wiejskich drogach, tak więc obecność matki była jedynie formalnością. Priscilla prawie nie patrzyła na drogę i bez przerwy się uśmiechała.
Читать дальше