Julia Quinn - Urodzinowy prezent

Здесь есть возможность читать онлайн «Julia Quinn - Urodzinowy prezent» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современные любовные романы, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Urodzinowy prezent: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Urodzinowy prezent»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Rudowłosa, energiczna Eleanor już nie wierzy, że spotka odpowiedniego kandydata na męża. Prowadzi dom ojcu, wiejskiemu pastorowi i to ją zadowala. Jednak pewnego dnia, w czasie spaceru, prosto pod jej stopy spada z drzewa urodziwy młodzieniec…

Urodzinowy prezent — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Urodzinowy prezent», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Rozumiem.

– Mój szwagier zasugerował mi kiedyś, żebym obłożyła pokrywkę kamieniami. Twierdził, że tak byłoby dużo szybciej.

– Rozumiem – powiedziała mechanicznie Helen, lecz zaraz stwierdziła: – Nie, właściwie to niczego nie rozumiem.

– Zapobiegłoby to wydobywaniu się pary i ciśnienie byłoby większe, dzięki temu konfitury smażyłyby się w wyższej temperaturze.

– Twój szwagier musi być prawdziwym uczonym.

– Owszem. – Ellie nałożyła pokrywkę na garnek i stwierdziła: – Ale to oczywiście nie jest aż takie ważne, mnie się nie spieszy. Muszę tylko poprosić służące, żeby naprawdę często mieszały konfitury.

– To rzeczywiście wcale nie wygląda na trudne – orzekła Helen.

– Bo to naprawdę nic skomplikowanego.

Ellie jeszcze raz wyciągnęła ręce nad piecem, żeby sprawdzić, czy temperatura gotowania nie jest zbyt duża, i obie wyszły z kuchni.

Ellie włożyła zegarek na rękaw sukni, żeby pamiętać o regularnym zaglądaniu do konfitur. Smażyły się wolno, ale równo i zdaniem Ellie smak miały wyśmienity. Garnek był gruby i nie rozgrzewał się zanadto, Ellie mogła nawet trzymać go za rączki w czasie mieszania, przez co było jej bardzo wygodnie.

Ponieważ konfitury nie wymagały od niej nieustannej uwagi, postanowiła chociaż przez jakiś czas zająć się cuchnącym bałaganem w oranżerii. Drażniło ją niepomiernie, że nie jest w stanie stwierdzić, w jaki sposób ktoś morduje jej ulubione roślinki. Odkryła jedynie, że odór nie bije od samych roślin.

Kwiaty uschły, to było już nieodwracalne. Nieprzyjemny zapach pochodził jednak od rozmieszczonych dyskretnie kupek kuchennych odpadków, które, jak Ellie podejrzewała, zostały tu rzucone w drodze do śmietnika. Wśród odpadków znalazła jednak podejrzanie wyglądającą brunatną substancję, która mogła zostać zebrana jedynie w stajniach.

Bez względu na to, kto chciał narobić jej kłopotów, musiało mu na tym bardzo zależeć. Ellie nie potrafiła sobie wyobrazić, że ktoś może nienawidzić jej do tego stopnia, żeby zbierać końskie odchody i zgniłe resztki. Tak czy owak kochała swój zimowy ogród na tyle, że wciągnęła parę roboczych rękawic i postanowiła pozbyć się cuchnącego bałaganu. Znalazła kilka worków i łopatę, przykazała sobie, że co najmniej przez następną godzinę ma nie oddychać przez nos, i zabrała się do roboty.

Po kilku minutach jednak stwierdziła, że szeroka spódnica bardzo utrudnia jej pracę, znalazła więc kawałek sznurka i przysiadła na kamiennej ławeczce, żeby jakoś ją podwiązać.

– Cóż za czarujący widok!

Ellie uniosła głowę i zobaczyła męża wchodzącego do oranżerii.

– Dzień dobry, Charles.

– Zawsze chciałem, żebyś podniosła przede mną spódnicę -stwierdził z ironicznym uśmieszkiem. – A kto jest tym szczęśliwcem, dla którego zdecydowałaś się na ten czarujący gest?

Ellie zapomniała, że ma się zachowywać dostojnie, i pokazała mu język.

– Bardziej odpowiednim słowem jest co, nie kto.

Charles powiódł za jej wzrokiem na cuchnący stos usypany za drzewkiem pomarańczowym. Zrobił krok do przodu, wciągnął powietrze, zakrztusił się.

– Wielkie nieba, Ellie! – rozkasłał się. – Co ty zrobiłaś tym roślinom?

– To nie ja! – wybuchnęła. – Naprawdę sądzisz, że jestem taka głupia, żeby stwierdzić, że gnijący łeb owcy to najlepszy sposób na poprawienie samopoczucia drzewka pomarańczowego?

– Co? – poderwał się, żeby się lepiej przyjrzeć.

– Już to wyrzuciłam – powiedziała, wskazując na worek.

– Dobry Boże, Ellie, nie powinnaś była tego robić!

– To prawda – zgodziła się. – Nie powinnam. Komuś w Wycombe Abbey najwyraźniej przeszkadza moja obecność. Ale jeśli mi wybaczysz, to zamierzam pozbyć się ostatecznie tego bałaganu, nawet gdyby miało mnie to zabić, Nie zniosę dłużej tej sytuacji.

Charles wypuścił powietrze z płuc i bez słowa patrzył, jak Ellie wbija łopatę w stos odpadków.

– Wiesz co – powiedziała. – Mógłbyś mi przytrzymać worek. Chociaż może wcześniej powinieneś włożyć rękawice.

Charles zamrugał, nie mogąc uwierzyć, że jego żona sama zabrała się do sprzątania.

– Ellie, mogę kazać służbie, żeby się tym zajęła.

– Nie, nie możesz – powiedziała prędko, z większym przejęciem, niż się po niej spodziewał. – Służący nie muszą tego robić. Nie zamierzam ich o to prosić.

– Ależ, Ellie, przecież właśnie po to mamy służących! Płacę im sowicie za utrzymywanie Wycombe Abbey w czystości, a to jest po prostu bardziej śmierdzący bałagan niż zwykle.

Ellie popatrzyła na niego z podejrzanie błyszczącymi oczami.

– Pomyślą, że ja to zrobiłam. Nie chcę tego,

Charles uświadomił sobie, że tu chodzi o jej dumę, a ponieważ sam sporo na ten temat wiedział, nie naciskał. Powiedział jedynie:

– A więc dobrze. Nalegam tylko, żebyś oddała mi łopatę. Jakiż byłby ze mnie mąż, gdybym pozwolił żonie wykonywać najcięższą pracę!

– Nie ma mowy! Masz skaleczoną rękę.

– Ta rana nie jest aż tak poważna.

Ellie prychnęła.

– Być może zapomniałeś, że to ja cię szyłam wczoraj wieczorem. Najlepiej wiem, na ile to poważne.

– Eleanor, oddaj mi łopatę!

– Nigdy w życiu!

Charles skrzyżował ręce i przyglądał jej się spod oka. Boże, ależ ona uparta!

– Ellie – powiedział. – Proszę, daj mi łopatę.

– Nie.

Wzruszył ramionami.

– No dobrze, wygrałaś. Nie będę pracował łopatą.

– Wiedziałam, że to zrozumiesz.

– Moje ramię – powiedział Charles, przyciągając ją do siebie. – Właściwie działa bardzo dobrze.

Łopata upadła na ziemię, a Ellie wykręciła szyję, żeby móc na niego spojrzeć.

– Charles? – spytała z wahaniem. Uśmiechnął się przebiegle.

Pomyślałem, że mógłbym cię pocałować

– Tutaj? – jęknęła.

– Mhm.

– Ale tu cuchnie!

– Potrafię to zignorować, jeśli i ty potrafisz.

– Ale dlaczego?

– Dlaczego chcę cię pocałować?

Kiwnęła głową.

– Pomyślałem, że może to powstrzymałoby cię od gadania o tej idiotycznej łopacie.

Zanim Ellie zdążyła cokolwiek powiedzieć, nachylił się i mocno przycisnął wargi do jej ust. Ellie nie rozluźniła się, zresztą Charles wcale się tego nie spodziewał, ale ogromną przyjemność sprawiało mu trzymanie w ramionach tej zdecydowanej na wszystko, przedsiębiorczej osóbki. Ellie była jak mała lwica, potrafiła się ogniście bronić, a Charles stwierdził, że pragnąłby, aby wszystkie te uczucia kierowały się ku niemu. W jakiś sposób jej upór co do jego odpoczynku w czasie, gdy ona będzie wykonywać ciężką pracę, wcale nie uraził jego męskiej dumy. Po prostu poczuł, że jest kochany.

Kochany? Czy właśnie tego pragnął? Wcześniej sądził, że pragnie małżeństwa podobnego do związku jego rodziców.

Sądził, że będzie żył własnym życiem, a Ellie swoim, i że oboje będą z tego zadowoleni. Tymczasem jego młoda żona pociągała go w sposób, jakiego się nigdy nie spodziewał, jakiego istnienia nigdy nie podejrzewał. I wcale nie był zadowolony tego małżeństwa. Pragnął jej, pragnął jej rozpaczliwie, a ona zawsze znajdowała się jakby poza jego zasięgiem.

Charles odrobinę uniósł głowę i popatrzył na Ellie. Oczy miała zamglone, miękkie usta rozchylone. Nie rozumiał, dlaczego wcześniej tego nie zauważył, ale musiała być najpiękniejszą kobietą na całym świecie i właśnie ją trzymał teraz w objęciach i…

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Urodzinowy prezent»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Urodzinowy prezent» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Urodzinowy prezent»

Обсуждение, отзывы о книге «Urodzinowy prezent» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x