Madeline Hunter - Zaraza

Здесь есть возможность читать онлайн «Madeline Hunter - Zaraza» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Исторические любовные романы, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Zaraza: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Zaraza»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Sprawiając dobre uczynki, szlachetni ludzie nie myślą o wdzięczności.
Anna de Leon z pewnością nie oczekiwała, że Morvan Fitzwaryn, którego przyjęła w czasie zarazy do swego zamku i opiekowała się nim, dopóki nie wyzdrowiał, będzie chciał się odwdzięczyć, uwodząc ją.
Dzielnej, przyzwyczajonej do wydawania rozkazów dziewczynie opieranie się temu przystojnemu mężczyźnie przychodzi coraz trudniej, a, niestety, jeśli chce pokonać dawnego wroga, będzie zdana na pomoc Morvana. Tylko czy wróg poza murami zamku jest bardziej niebezpieczny od sojusznika w twierdzy?

Zaraza — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Zaraza», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Morvan widział już kiedyś wyraz ekstazy na twarzy Anny, wtedy gdy pędziła galopem, a wiatr rozwiewał jej włosy. Pragnął patrzeć na nią, kiedy będzie ją brał, gdy w zmysłowym zapomnieniu odda mu się bez reszty.

– Sir Morvanie! – Głos dziewczyny wdarł się w jego marzenia i sprowadził go na ziemię.

Czy on oszalał?! Przecież wyspowiadał się dzisiaj i był teraz wolny od grzechu. A oto siedział tu i rozmyślał o uwiedzeniu dziewicy wybawionej przez anioła od śmierci i poświęconej Bogu. Odnosił jednak dziwne wrażenie, jakby same niebiosa miały udział w jego pragnieniach.

– Sir Morvanie – powtórzyła Anna i klepnęła szachownicę. – Twój ruch.

Wziął do ręki pionek i znów spojrzał na nią tym odbierającym spokój wzrokiem. W klasztorze nauczono Annę powściągliwości i spokoju, ale jej wystudiowana rezerwa teraz rozwiała się jak dym.

Nigdy dotychczas nie doświadczyła czegoś podobnego. Tego typu poczucie więzi mogło się zrodzić, kiedy opiekowała się umierającymi, ale nigdy nie pojawiało się tak niespodzianie. Nawet z Ascaniem, kiedy oboje w chwili śmiertelnego lęku wracali myślą do czekających na nich klasztorów, nawet wówczas to poczucie więzi narastało o wiele wolniej.

Później, kiedy zaraza rozszalała się na dobre, Anna bała się tej nienaturalnej intymności, bała się miłości i bólu, które ta bliskość za sobą pociągała. Śmierć takiego człowieka stawała się potem dla niej jeszcze cięższa do zniesienia. Czuła wdzięczność do losu, że dla większości chorych była jedynie panienką i pielęgniarką. I nikim więcej.

A teraz to. Inne. Silniejsze. Nawet w pewien sposób niebezpieczne.

Morvan chciał czegoś więcej. Czuła, że jego dusza wyrywa się ku niej.

Podtrzymywała rozmowę, bo w chwilach milczenia natychmiast w jej głowie kłębiły się dziwne myśli, które ją denerwowały. Opowiadała rycerzowi o swych wysiłkach, by zapewnić przyszłość rodowym włościom i związać je z Bretanią, o wysyłanych do Anglii listach do księcia, w których prosiła o przysłanie opiekuna i o zgodę na małżeństwo Catherine. Rozwodziła się nad problemami z obroną dóbr. Mówiła o tym, jak i kiedy zachorował jej brat, o ucieczce kilku zbrojnych po jego śmierci i o rozprzestrzenianiu się zarazy wśród pozostałych. W końcu Ascanio wybrał i przeszkolił w rycerskim rzemiośle kilku synów wolnych chłopów z majątku. Zaraza wreszcie dała im odetchnąć, ale pojawił się problem grasujących w okolicy band złodziei.

– Dlaczego nie wyszłaś za mąż? – zapytał Morvan w samym środku opowieści o rozlicznych problemach Anny. – Gdybyś to zrobiła, majątek przypadłby tobie.

– Przypadłby mojemu mężowi.

– Ale jednak byłabyś tu panią.

Nie miała ochoty o tym rozmawiać. Podejrzewała, że nikt na świecie, nawet ten mężczyzna, nie byłby w stanie zrozumieć.

– Tylko na tyle, na ile on by mi zezwolił. Rolą kobiety jest służyć mężowi. Wolę już służyć Bogu.

– Jeśli pragniesz wolności, klasztor jest ostatnim miejscem, w którym mogłabyś ją odnaleźć.

– Ależ w klasztorze jest więcej wolności, niż mógłbyś przypuścić! Natomiast szlachetnie urodzona mężatka jest całkowicie ubezwłasnowolniona. Bardziej niż pracujące w polu wieśniaczki czy też kupieckie córki w miasteczkach. Ja nie jestem stworzona do takiego życia. I nie mam zamiaru zmuszać się do bycia kimś, kim nie jestem, żeby tylko zadowolić męża.

Morvan wpatrywał się w szachownicę, jakby nie mógł oderwać od niej wzroku.

– Niczego nie będzie ci brakowało?

Nagle podniósł na nią oczy. Płonął w nich ten sam ogień, który widziała, gdy wychodziła po południu z jego szałasu. Przez chwilę czuła się jak zahipnotyzowana. Ogarnęło ją jakieś nieznane podniecenie. Nie było to nieprzyjemne.

– Znowu będę musiała obywać się bez koni i polowania. Pewnego dnia mogę pożałować, że nie mam dzieci. Czego jeszcze mogłabym żałować?

Wspaniałe oczy Morvana zabłysły. Uśmiechnął się.

– Myślę, że sama nie wiesz, o czym mówisz.

Anna poczuła się jak złapana w pułapkę. Znów zaczęło narastać w jej ciele jakieś radosne podniecenie. Z tego rycerza promieniowała dziwna siła. Bardzo potężna, bardzo sugestywna i bardzo męska. Wola i siła Anny zniknęły nagle, pozostawiając ją całkowicie bezbronną i wystawioną na ciosy.

Instynkt podpowiadał jej, że powinna wyjść. Natychmiast.

Wstała.

– Zrobiło się już późno, a mam z rana mnóstwo rzeczy do robienia. I, co najważniejsze, musisz porządnie wypocząć.

Płaszcz dziewczyny leżał na pryczy. Morvan wstał, wziął okrycie i podszedł do Anny. Z trudem odparła potrzebę cofnięcia się. Okrył jej ramiona i zapiął broszę pod szyją. Wykonywał wszystkie czynności bardzo wolno i dziewczyna z każdą chwilą czuła się bardziej skrępowana jego bliskością.

Znów zalała ją fala dziwnych emocji.

Morvan położył dłonie na ramionach dziewczyny i spojrzał na nią oczami, które lśniły jak ciemne klejnoty. Pochylił głowę i lekko dotknął wargami jej ust w delikatnym pocałunku.

Przeszył ją gwałtowny dreszcz, jakby całe ciało zaczęło krzyczeć.

Wzrok mężczyzny trzymał ją na uwięzi. Uświadomiła sobie, że wpatruje się w niego jak schwytane w pułapkę zwierzę, i z trudem zdołała otrząsnąć się z zauroczenia. Oczy anioła ciemności, powiedziała Catherine. A może to tylko początek gorączki? Na tę myśl w Annie obudziła się pielęgniarka. Dotknęła twarzy Morvana, żeby sprawdzić temperaturę.

Ujął ją za nadgarstek i przytrzymał dłoń dziewczyny na swej twarzy.

– Chcę, żebyś została – szepnął, całując jej rękę, aż dreszcze przebiegły przez całe ramię Anny.

Reakcja była tak gwałtowna, że konwulsyjnie złapała oddech. I nagle zrozumiała. To było tak niedorzeczne, tak absurdalne, że zamarła ze zdumienia. W czasie epidemii wielokrotnie obserwowała, że mężczyźni próbowali ułatwić sobie oczekiwanie na to, co przyniesie los, kładąc się na kobietach. Ale ona oczywiście nigdy nie była tą dziewczyną, którą mieli na myśli. Po prostu nie należała do kobiet, które budzą w mężczyznach pożądanie. Ten rycerz najprawdopodobniej sądził, że jest jedyną dostępną mu kobietą.

Delikatnie cofnęła dłoń.

– Nie mogę.

Odeszła. Była dziwnie wstrząśnięta. Nie czuła się urażona, raczej zaskoczona. Zdawała sobie sprawę, że mężczyźni miewają tego typu potrzeby i że niekiedy bywają one przemożne. Potrzeba Morvana musiała być wyjątkowo potężna, skoro wyciągnął rękę nawet po taką kobietę jak ona.

Gdy zatrzymała się na progu szałasu, stanął przy niej. Czuła, że ciepło jego ciała rozgrzewa jej ramię i bok. Powietrze wokół nich aż wibrowało od napięcia.

– W mieście jest pewna kobieta, która nigdy nie choruje i nie boi się zarazy. Poślę po nią. Przyjdzie – powiedziała Anna, wpatrując się w ciemności przed wejściem.

Czuła, że Morvan się jej przygląda. Może zaszokowało go, że zaproponowała mu coś podobnego.

– Dziewki mnie nie interesują.

Zmieszała się. Czyżby go źle zrozumiała? Lekko dotknęła jego ramienia, żeby przeprosić za to, co między nimi zaszło, i zrobiła krok, żeby odejść.

Zatrzymał ją w pół kroku. Osłupiała, bez tchu, poczuła, że Morvan ją przyciąga i odwraca twarzą do siebie. Jego oblicze w słabym świetle odległego ogniska wydawało jej się surowe. Trzymał ramiona dziewczyny, jakby chciał ją podnieść po góry.

– Nie musisz odchodzić. Zostań ze mną.

– Prosisz o zbyt wiele. Nawet chrześcijańskie miłosierdzie ma pewne granice.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Zaraza»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Zaraza» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Zaraza»

Обсуждение, отзывы о книге «Zaraza» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x