Станислав Лем - Astronauci
Здесь есть возможность читать онлайн «Станислав Лем - Astronauci» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszaw, Год выпуска: 1951, Издательство: Czytelnik, Жанр: Космическая фантастика, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Astronauci
- Автор:
- Издательство:Czytelnik
- Жанр:
- Год:1951
- Город:Warszaw
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Astronauci: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Astronauci»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Astronauci — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Astronauci», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
I zmierzywszy spokojnym wzrokiem osłupiałego biologa, dodał:
— To nie jest oczywiste.
Tyle pewności było w jego głosie, że uczeni zastygli na sekundę, porażeni wywołanym obrazem niesamowitego świata, na którym istnieją myślące i działające, choć martwe istoty. Przewodniczący, profesor Kluever, wstał i spoglądając to w jedną, to w drugą stroną sali, podniósł ząkę.
— Proszę kolegów — rzekł — wpłynął nagle wniosek, aby zadać ogólnemu zgromadzeniu Komisji Tłumaczy trzy pytania, nad którymi odbędzie się oddzielna dyskusja. Oto one:
1. Czy należy sądzić, że nieznane istoty, zamieszkujące Wenus, zmierzają do zniszczenia życia na Ziemi?
2. Jeżeli tak, to czy należy uważać, że ludzkości może z ich strony zagrażać rzeczywiste niebezpieczeństwo?
3. Jeżeli tak, to czy możemy temu przeciwdziałać? O głos poprosił docent Dżugadze z sekcji logików.
— Uważam — powiedział — że w drodze głosowania można rozstrzygnąć tylko pierwsze pytanie, które odnosi się w większej mierze do naszych przekonań aniżeli do faktów. Zbyt słabo znamy język „raportu”, abyśmy byli stuprocentowo pewni znaczenia ustępu, w którym jest mowa o tak zwanej „inwazji na Ziemię”. Nie znając prawdy na pewno, zdani jesteśmy na nasze przypuszczenia i dlatego wszyscy możemy się na ten temat wypowiedzieć. Natomiast pozostałych pytań nie da się rozstrzygnąć w ten sposób, jak nie da się rozstrzygnąć głosowaniem, czy dach tego budynku jest ze szkła, czy z metalu. W tym celu należałoby po prostu spytać architekta, który go budował. Chodzi bowiem o pewne fakty wiadome specjalistom i oni muszą się w tej sprawie wypowiedzieć.
Wniosek logika przyjęto. Ponieważ sala była wyposażona w specjalne urządzenie, głosowanie szło nadzwyczaj sprawnie. Każdy uczony miał przed sobą trzy guziki: naciskając lewy, głosował „tak”, prawy — „nie”, przyciśniecie zaś środkowego oznaczało, iż wstrzymuje się od głosu.
Gdy przewodniczący dał znak, wszyscy wyciągnęli ręce ku przyciskom i po kilkunastu sekundach automat podał wynik. Z 76 członków Komisji Tłumaczy 68 odpowiedziało na pierwsze pytanie „tak”, 2 głosowało „nie”, a 6 wstrzymało się od głosu. Rzecz charakterystyczna: wstrzymującymi się byli wyłącznie logicy. Tak więc ogromna większość była zdania, iż fatalny ustęp „raportu” mówi o zamierzonej „przez nieznane istoty inwazji na Ziemię. Oznajmiwszy wynik głosowania, przewodniczący odłożył dalszy ciąg debat do wieczora dnia następnego. Do tego czasu miał zostać utworzony komitet dla zredagowania odpowiedzi na drugie i trzecie pytanie. Jakoż astrofizycy, inżynierowie, technologowie i chemicy atomowi ukonstytuowali tak zwaną sekcję specjalną, która obradowała w Małej Sali Instytutu przez całą noc do jedenastej rano, po czym członkowie jej udali się na odpoczynek, by o dziesiątej wieczorem zjawić się na plenarnym posiedzeniu Komisji Tłumaczy.
Referował kwestię profesor Lao — Czu. Na twarzach jego kolegów malowały się wyraźne ślady bezsenności. On jeden wyglądał tak jak zawsze, trzymał się bardzo prosto w swoim kusym trochę, ciemnym ubraniu, z czarnymi włosami, silnie przyczesanymi do okrągłej czaszki.
— Zanim przedstawię główny problem — rzekł Lao — Czu — pozwolę sobie odpowiedzieć na interpelację, którą mi przed chwilą przedłożono. Podpisał ją kolega Sturdy wraz z kilkoma członkami sekcji językoznawczej. Wymienieni koledzy rozumują następująco: ponieważ warunki panujące na Wenus są dla nas zabójcze, to i na odwrót: nasze warunki muszą być zabójcze dla jej mieszkańców. Stąd wniosek, że żadna rozsądna przyczyna nie mogłaby tych skądinąd rozumnych istot nakłonić do przybycia na Ziemię, gdyż nic dobrego by dla nich z tego nie wynikło. Otóż o pierwszej części tego wywodu mogę powiedzieć: non sequitur ! Nie wynika! Szanowni koledzy sądzą, że jeżeli my nie możemy żyć na Wenerze, to i mieszkańcy Wenery nie mogą żyć na Ziemi. To nie wynika z przesłanek. My nie możemy żyć w wodzie, ale ryby dwudyszne mogą żyć na lądzie. Należy wyrazić żal, że docent Sturdy nie wzmocnił swego stronnictwa chociażby jednym logikiem.
Po sali przebiegł delikatny szmer, a uczony chiński z niezmąconym spokojem ciągnął dalej:
— Pozostaje jeszcze kwestia, co dobrego może wyniknąć dla mieszkańców Wenery z przybycia na Ziemie. Tutaj, w nadziei, że nie znudzę szanownego zgromadzenia, ośmielę się przytoczyć starą przypowieść mego wielkiego rodaka, filozofa Czuang — Tsy. Opowiada on, jak to raz dwu filozofów stało na mostku nad rzeczką, przypatrując się igrającym w wodzie rybkom.
Pierwszy z nich rzekł: „Spójrz, jak te rybki wirują i pluskają w wodzie. Na tym polega przyjemność ryb.” Na to drugi: „W jaki sposób ty, który nie jesteś rybą, możesz wiedzieć, co jest przyjemne dla ryb?” A na to pierwszy: „A skąd ty, który nie jesteś mną, wiesz, że ja nie wiem, na czym polega przyjemność ryb?” Otóż ja, proszę kolegów, stoję na stanowisku tego drugiego filozofa. Mogę tylko zazdrościć szanownemu docentowi Sturdy, który tak dobrze wie, na czym polega przyjemność mieszkańców Wenery.
Rozległ się stłumiony śmiech zgromadzonych. Lao — Czu, odkładając kartę z pytaniem, ciągnął wciąż tak samo spokojnym głosem:
— Dwa postawione nam pytania — mówię „nam”, bo odpowiadam w imieniu sekcji specjalnej — potraktowaliśmy łącznie. Otóż sednem problemu jest, czy z jednej planety można porazić drugą. Na to pytanie odpowiadamy: tak jest, można. Ci z obecnych, których miałem radość gościć w naszej wielkiej stacji bewatronowej pod Pekinem, wiedzą doskonale, że półtora roku temu rozpoczęliśmy tam budowę miotacza szybkich deuteronów. Jest to urządzenie bardzo wielkie i potężne. Celem naszego przedsięwzięcia jest wystrzelenie ładunku szybkich deuteronów w Junonę, jedną z tych niewielkich planetek krążących wokół Słońca pomiędzy Marsem a Ziemią. Pocisk, który zamierzamy wysłać, musi całkowicie rozpylić planetką. Spodziewamy się, że reakcja ta da nam możność obserwowania małego pierścienia mgławicowego. Mówiąc po prostu, chcemy stworzyć sztuczny model, ilustrujący powstawanie systemów planetarnych. Mówię o tym projekcie, który od dawna jest już realizowany, ponieważ wyraźnie wykazuje on możliwość zniszczenia jednej planety przez działanie skierowane z drugiej. Oczywiście, planeta, którą obraliśmy sobie za cel, ma zaledwie około 190 kilometrów średnicy w porównaniu z 12 300 kilometrów średnicy Wenery czy 12 600 kilometrów średnicy Ziemi. Jednakowoż chodziło nam o zupełne rozbicie jej na atomy. Żeby zaś uniemożliwić istnienie życia na planecie takiej jak Ziemia, dość byłoby napromieniować ją ładunkiem deuteronów dwa razy większym od tego, jaki zamierzamy wystrzelić w Junonę. Tak więc na oba zadane pytania odpowiadamy twierdząco.
Sekcja, której opinię wyrażam — mówił dalej Lao — Czu — sądzi, że mamy przed sobą trzy drogi postępowania. Po pierwsze, nasunęła się myśl, aby napisać list w języku magnetycznym „raportu” i wysłać go za pomocą rakiety sterowanej na odległość. Niestety, posiadany przez nas zasób słów tego języka jest niewystarczający i nie pozwala na spisanie tego, co byśmy w takim dokumencie chcieli mieszkańcom Wenery zakomunikować. Potwierdziły to próby dokonane wczoraj w nocy. List można by oczywiście zredagować w jednym z języków ziemskich, lecz nie wiadomo, czy mieszkańcy Wenery spróbują odczytać go z takim nakładem trudów, z jakim my pracowaliśmy nad ich „raportem”. Po drugie, można wysłać na Wenus statek, który od roku dokonuje już lotów próbnych, a ostatnio odbył bez lądowania drogę Ziemia — Księżyc — Ziemia. Jak szanowni koledzy dobrze wiedzą, mam na myśli Kosmokratora, którego wylot na Marsa przewidziany był na pierwsze miesiące przyszłego roku. Wreszcie trzecia możliwość to wystrzelenie w Wenus pełnego ładunku deuteronów z naszej stacji bewatronowej pod Pekinem. Ten wariant postępowania jest oczywiście najprostszy i najradykalniejszy, jednakże sekcja specjalna jednogłośnie uważa go za niedopuszczalny, chociażby tylko dlatego, że tak zwana inwazja Wenery na Ziemię jest naszą nie sprawdzoną hipotezą.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Astronauci»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Astronauci» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Astronauci» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.