— Prosiłeś mnie o opinię.
— Istotnie. A ty, jak zawsze, mi ją przedstawiasz. To dziwne — cesarz westchnął. — Skończ z tymi wykrętami, Aralu. Z tego nie uda ci się wywinąć.
Pozwól, że przedstawię w skrócie idealnego kandydata. Regencja wymaga człowieka o niekwestionowanym autorytecie, najwyżej w średnim wieku, mającego za sobą lata służby wojskowej. Powinien być popularny wśród swych oficerów i ludzi, dobrze znany ogółowi, a przede wszystkim szanowany przez Sztab Generalny. Dostatecznie bezwzględny, by przez szesnaście lat dzierżyć w tym domu wariatów niemal absolutną władzę, i dostatecznie uczciwy, by pod koniec tego okresu przekazać ją chłopcu, który bez wątpienia będzie idiotą -ja sam nim byłem w tym wieku, podobnie jak ty, z tego co pamiętam — i oczywiście szczęśliwie żonatym. To zmniejsza pokusę zostania sypialnianym cesarzem za pośrednictwem księżniczki. Krótko mówiąc, ciebie.
Vortala uśmiechnął się szeroko, Vorkosigan zmarszczył brwi. Żołądek Cordelii ścisnął się nagle.
— O, nie! — powiedział stanowczo Vorkosigan. — Nie zrzucisz na mnie tego brzemienia. To groteskowe. Ja, ze wszystkich ludzi na tej planecie, miałbym zająć miejsce jego ojca, przemawiać do niego głosem ojca, stać się doradcą jego matki — groteskowe to niewłaściwe słowo — to nieprzyzwoite. Nie.
Vortalę zdumiał ten gwałtowny sprzeciw.
— Mogę zrozumieć odrobinę powściągliwości, Aralu, ale nie przesadzaj, Jeśli boisz się o wynik głosowania, już to załatwiliśmy. Wszyscy uważają, że jesteś najlepszym kandydatem.
— Z pewnością nie wszyscy. Vordarian natychmiast stanie się moim wrogiem. Podobnie minister Zachodu. A co do władzy absolutnej, sam wiesz najlepiej, że to tylko złudzenie, chimera, mit oparty na — Bóg jeden wie, czym. Magii, tajemnych sztuczkach, wierze we własną propagandę.
Cesarz ostrożnie wzruszył ramionami, starając się nie poruszyć rurek.
— Cóż, to już nie mój problem. Teraz należy to do księcia Gregora i jego matki. Oraz człowieka, który da się przekonać, by stanąć w potrzebie u ich boku. Jak myślisz, ile czasu wytrzymaliby bez pomocy. Rok? Dwa?
— Sześć miesięcy — mruknął Vortala.
Vorkosigan potrząsnął głową.
— Już raz przyszpiliłeś mnie swoim gdybaniem. Przed Escobarem. Wtedy te argumenty były fałszywe — choć potrzebowałem nieco czasu, by sobie to uświadomić — i są fałszywe teraz.
— Nie fałszywe — zaprzeczył cesarz. — Ani wtedy, ani teraz. Muszę w to wierzyć.
— Tak — ustąpił nieco Vorkosigan. — Wiem, że musisz. — Jego twarz stężała, gdy sfrustrowany przyglądał się leżącemu w łóżku mężczyźnie. — Czemu to muszę być ja? Vortala ma większe zdolności polityczne. Za księżniczką stoi prawo. Quintillan znacznie lepiej orientuje się w sprawach wewnętrznych. Masz nawet lepszych strategów militarnych: Vorlakiala. Albo Kanziana.
— Ale trzeciego nie zdołasz już wymienić — mruknął cesarz.
— No, może nie. Musisz jednak zrozumieć moje stanowisko. Nie jestem niezastąpiony, mimo że najwyraźniej tak uważasz. Wręcz przeciwnie.
— Z mojego punktu widzenia masz dwie niepowtarzalne zalety. Pamiętam o nich od dnia, kiedy zabiliśmy starego Yuriego. Zawsze wiedziałem, że nie będę żył wiecznie — kiedy walczyłem z Cetagandanami jako uczeń twojego ojca, moje chromosomy wchłonęły zbyt wiele śladowych trucizn. Wówczas nie dbałem o środki ostrożności, nie spodziewałem się, że kiedykolwiek się zestarzeję. — Cesarz uśmiechnął się ponownie i skupił wzrok na niepewnej, zafascynowanej Cordelii. — Z pięciu ludzi, którzy wedle prawa i zasad dziedziczenia wyprzedzają mnie w linii do korony Imperium Barrayaru, ty jesteś pierwszy. Ha! Podejrzewałem, że nie mówiłeś jej o tym. Nieładnie, Aralu.
Cordelia, czując nagłą słabość, odwróciła zdumione szare oczy w stronę Vorkosigana, który z irytacją potrząsnął głową.
— Nieprawda. Tylko według prawa salickiego.
— Nie będziemy o tym dyskutować. Niezależnie od wszystkiego, każdy kto chciałby pozbawić tronu księcia Gregora, powołując się na argumenty prawa i dziedziczenia, musiałby najpierw pozbyć się ciebie albo ofiarować ci Imperium. Wszyscy wiemy, jak trudno cię zabić. Jesteś też jedynym człowiekiem — jedynym z całej listy — co do którego, pamiętając rozwleczone szczątki Yuriego Vorbarry, mogę powiedzieć z całą pewnością, że rzeczywiście nie chce zostać cesarzem. Inni mogą uważać, że skrywasz swoje pragnienia. Ja wiem lepiej.
— Dziękuję choć za to — burknął Vorkosigan z ponurą miną.
— Gwoli zachęty pragnę zauważyć, że nie ma lepszego stanowiska niż regent, aby zapobiec tej ewentualności. Gregor to twoja jedyna szansa, chłopcze. Jedynie on stoi pomiędzy tobą a tronem. Gdyby nie Gregor, znalazłbyś się na celowniku. On jest twoją jedyną nadzieją.
Książę Vortala odwrócił się do Cordelii.
— Lady Vorkosigan, czy moglibyśmy usłyszeć pani opinię? Najwyraźniej zna go pani bardzo dobrze. Proszę mu powiedzieć, że jest właściwym człowiekiem na to stanowisko.
— Kiedy tu przybyliśmy — powiedziała wolno Cordelia — słysząc niejasne wzmianki o stanowisku pomyślałam, że może namówię go, aby je przyjął. Potrzebuje pracy. Został do niej stworzony. Przyznaję, że nie spodziewałam się czegoś takiego. — Nie spuszczała wzroku z haftowanej kołdry cesarza, zafascynowana misternymi barwnymi wzorami. — Ale zawsze uważałam, że próby, którym się poddajemy, stanowią dar. Zaś wielkie próby, to wielki dar. Jeśli poniesiemy klęskę, trudno, ale niepodjęcie próby oznacza odrzucenie daru i coś jeszcze gorszego, bardziej nieodwracalnego niż zwykle nieszczęście. Rozumiecie, co mam na myśli?
— Nie — odparł Vortala.
— Tak — rzucił Vorkosigan.
— Zawsze sądziłem, że teiści są znacznie bardziej bezwzględni niż ateiści — dodał Ezar Vorbarra.
— Jeżeli wierzysz, że coś jest złe — ciągnęła Cordelia, zwracając się do Vorkosigana — to twoja sprawa. Może na tym właśnie polega próba? Ale jeśli kieruje tobą jedynie lęk przed porażką, nie masz prawa odrzucać daru.
— To niewykonalne zadanie.
— Czasami tak bywa.
Odprowadził ją na bok; stanęli razem przy wysokim oknie.
— Cordelio, nie masz pojęcia, jakie czekałoby nas życie. Czy sądziłaś, że nasze osobistości otaczają się odzianą w liberie służbą wyłącznie dla ozdoby? Jeśli mają chwilę spokoju, zawdzięczają to jedynie czujności dwudziestu ludzi. Nie wolno nam żyć w pokoju. Trzy pokolenia cesarzy próbowały wykorzenić przemoc w naszym życiu, wciąż jednak jeszcze do tego daleko. Nie wierzę, abym zdołał odnieść sukces tam, gdzie on poniósł klęskę. — Jego spojrzenie powędrowało w bok, w stronę wielkiego łoża.
Cordelia potrząsnęła głową.
— Klęska nie przeraża mnie tak jak kiedyś. Ale jeśli chcesz, zacytuję ci coś. “Wygnanie narzucone sobie jedynie dla własnej wygody oznacza rezygnację z jakiegokolwiek honoru. Ostateczną klęskę, po której nie ma już nadziei na zwycięstwo”. Sądzę, że człowiek, który to powiedział, odkrył coś ważnego.
Vorkosigan uniósł wzrok, wpatrując się w przestrzeń.
— Nie mówię teraz o łatwym życiu, lecz o strachu. Prostym, porażającym strachu.
Uśmiechnął się ze smutkiem.
— Wiesz, kiedyś uważałem się za odważnego człowieka, póki na nowo nie odkryłem, na czym polega tchórzostwo. Zapomniałem jak to jest spoglądać sercem w przyszłość.
— Ja też.
— Nie muszę przyjąć tej propozycji. Mogę ją odrzucić.
Читать дальше