— A ich główne siły nie mogą przebywać na orbicie Graysona?
— Naturalnie, że mogą. — Thurston był zaskoczony szybkością, z jaką tamten doszedł do tego wniosku, i nie całkiem udało mu się to ukryć.
Preznikov na szczęście był tym bardziej rozbawiony niż urażony.
— A na czym konkretnie polega ten zakład? — spytał złośliwie.
— Jak szybko opuszczą orbitę, by dołączyć do jednostek, które już widzimy.
— Na tyle szybko, by zdążyli najpierw zjednoczyć siły, a potem spotkać się z nami, prawda? — Preznikov nadal nie do końca rozumiał, o co chodzi.
— Oczywiście, że prawda, towarzyszu komisarzu. Ale sposób, w jaki to zrobią, powie nam sporo o tym, jak dobry jest dowodzący nimi oficer.
— W jaki sposób? — W oczach komisarza błysnęło autentyczne zainteresowanie.
Thurston sklął się w duchu za gadatliwość, ale teraz nie miał już wyjścia — musiał wyjaśnić.
— Nadal dzieli nas od Graysona ponad sto dziewięćdziesiąt milionów kilometrów albo dziesięć minut i siedem sekund świetlnych. Jest to skuteczny zasięg sensorów grawitacyjnych, toteż bez trudu zauważymy sygnatury ich napędów, ale nasze sensory nie są zbyt dokładne, toteż jeśli nie będą to naprawdę silne sygnały, nie odkryjemy z tej odległości nic konkretniejszego. Dlatego też dopóki nie uruchomią napędów, nie mamy pojęcia, co konkretnie siedzi na orbitach parkingowych. Nie mówiąc o tym, że dowiemy się i tak z dziesięciominutowym opóźnieniem.
Dla przykładu: ponieważ uaktywnili generatory osłon w fortach orbitalnych, jesteśmy w stanie je widzieć i zlokalizować; jak długo tego nie zrobili, pozostawały dla nas niewidoczne. Tak na marginesie to jest ich więcej, niż zakładały analizy wywiadu — przerwał, czekając, aż Preznikov da znak, że nadąża za jego tokiem rozumowania, i dopiero gdy to nastąpiło, ciągnął: — Jeżeli nasze analizy są właściwe, to nie powinni dysponować niczym cięższym od krążownika liniowego, a okręt tej klasy może wyciągnąć pięćset dwadzieścia g. Natomiast superdreadnaught klasy DuQuesne może osiągnąć maksymalne przyspieszenie czterysta dwadzieścia pięć g. Wywiad ocenia, że nowe kompensatory grawitacyjne RMN, którymi na pewno dysponuje Marynarka Graysona, mogą pozwolić na dwu-, trzyprocentowe zwiększenie prędkości, co dałoby do czterystu czterdziestu g, zakładając, że zdążyli je zamontować, a tak należy założyć wbrew temu, co uważają analitycy wywiadu. Liczby, które podałem, to maksymalna prędkość bez żadnego marginesu bezpieczeństwa, a w ten sposób latać nie lubi żadna flota. Najczęściej osiąga się prędkości rzędu osiemdziesięciu procent maksymalnych, co daje około trzysta pięćdziesiąt g dla superdreadnaughtów z nowymi kompensatorami. Jeżeli zauważone przez nas sygnatury napędów będą poruszać się z tą szybkością lub zbliżoną, oznaczać to będzie, że operacja „Pozór” nie powiodła się do końca i nie wszystkie okręty liniowe opuściły system. To z kolei będzie oznaczało konieczność zmiany planów ataku. Z drugiej strony im szybciej ruszą nam na spotkanie, tym lepsze dane uzyskamy o ich dowódcy. Naprawdę ciężko jest siedzieć bezczynnie i obserwować zbliżanie się takiej armady jak nasza, ale dobry, doświadczony dowódca tak właśnie by postąpił. Dla niego najważniejsze jest to, by zdążyć skoncentrować wszystkie dostępne okręty przed nawiązaniem kontaktu z nami, a nie by zrobić to jak najszybciej. Im dłużej będzie czekał, tym więcej informacji uzyska o naszych siłach i zamiarach. A nam z kolei tym trudniej przyjdzie modyfikować plany w razie niespodzianki. Biorąc pod uwagę dysproporcję sił, jakiej oczekujemy, nie powinno to zrobić większej różnicy, ale to kwestia profesjonalizmu. Dobry dowódca poczeka do ostatniej chwili, nim przystąpi do akcji, niezależnie czy będzie sądził, że zdoła nas powstrzymać czy też nie, bo w tej sytuacji jest to bez znaczenia. To prawie odruchowe działanie, tym bardziej rozsądne, jeśli dysponuje się systemem wczesnego ostrzegania, którego nie ma przeciwnik, i zna się jego siły. Im dłużej nie ujawnia, się własnych, tym lepiej, a to oznacza jak najpóźniejsze uruchomienie napędów. Natomiast jeśli dowódca jest niedoświadczony, będzie chciał coś zrobić jak najszybciej. W tym przypadku jak najprędzej zjednoczyć siły. Będzie bardziej odczuwał napięcie wywołane oczekiwaniem, a jeśli nie jest pewien swych możliwości, będzie wolał reagować na nasze poczynania niż przejmować inicjatywę. W takim przypadku sensowne będzie szybsze ujawnienie się, by zobaczyć, jak na to zareagujemy, i spróbować to wykorzystać… W ten sposób jednakże pozwoli nam narzucić warunki walki, co tak na marginesie jest nadal kardynalnym błędem regularnie popełnianym przez naszą flotę w starciach z Royal Manticoran Navy. Ujmując rzecz w skrócie: jeśli dowódca graysoński poczeka do końca i wyprowadzi swe okręty z orbity z. dużym przyspieszeniem, będzie to znaczyło, że jest dobry i ma doświadczenie, jeśli zrobi to wcześniej i wolniej, to jest albo niedoświadczony, albo nerwowy, co w obu przypadkach sprowadza się do tego samego: nie jest pewny swych umiejętności. A wiedza, z jakim dowódcą przyjdzie nam walczyć, to połowa sukcesu, towarzyszu komisarzu.
— …nadal zbliżają się z przyspieszeniem cztery koma cztery kilometra na sekundę kwadrat, milady — zameldował komandor Bagwell.
Honor siedziała tak, jak jej było najwygodniej, ale zachowując pozory pewności siebie. Wszyscy musieli się zorientować, że to jedynie poza, bo nie miała żadnych powodów do zadowolenia. Miała natomiast nadzieję, iż nie wiedzą, że tym razem pozycja miała także ukryć zmęczenie, bo brak jej było sił, by siedzieć prosto. Wiedziała, jak jest wyczerpana, co nie znaczyło, że miała zamiar to okazać.
Słysząc meldunek, potarła czubek nosa i zmusiła się do myślenia, co nie było najłatwiejsze przy tak zmęczonym umyśle.
Dobrą wiadomość, o ile można to było tak nazwać, stanowiło to, że przeciwnik nie miał nic cięższego od pancernika. Przy masie czterech i pół miliona ton okręty klasy Triumphant, stanowiącej podstawową klasę pancerników Ludowej Marynarki, dysponowały czterdziestoma pięcioma procentami uzbrojenia jej okrętów i trzydziestoma procentami potencjału obronnego jej jednostek przed modernizacją.
Złą było to, że nadlatywało ich trzydzieści sześć, wspartych przez dwadzieścia cztery krążowniki liniowe, dwadzieścia cztery krążowniki, trzydzieści osiem lekkich i czterdzieści dwa niszczyciele. Podczas gdy ona miała do dyspozycji sześć superdreadnaughtów, czternaście krążowników liniowych (wliczając te, które gnały teraz na złamanie karku z rozmaitych miejsc w systemie, by zdążyć połączyć się z siłami głównymi), dziesięć ciężkich krążowników, czterdzieści lekkich i dziewiętnaście niszczycieli. W systemie Yeltsin znajdowało się co prawda jeszcze osiem krążowników liniowych — 1. Eskadra Krążowników Liniowych Marka Brentwortha — ale nie zdążyłyby do niej dołączyć, zanim napastnicy dotrą do Graysona, więc przy pomocy nadajnika grawitacyjnego poleciła mu wyłączyć napędy i utrzymywać pozycję, nie ujawniając się, w oczekiwaniu na dalsze rozkazy. Ponieważ Mark postąpił tak, zanim jeszcze nadszedł jej rozkaz, pozostały nie wykryte przez nieprzyjaciela, mimo iż znajdowały się o mniej niż osiem milionów kilometrów od miejsca, w którym wyszedł on z nadprzestrzeni. Gdyby tego nie zrobił i próbował lecieć w kierunku Graysona, napastnicy zdołaliby bez trudu dogonić jego okręty, dysponując większą prędkością bazową.
Główny problem sprowadzał się do tego, że przeciwnik był silniejszy. Dysponowała co prawda przewagą techniczną, gdyż sprzęt i uzbrojenie prawie w całości zostały wyprodukowane w Królestwie Manticore, ale to miało znaczenie jedynie tak długo, jak długo walka odbywała się na dużą odległość. A pojedynek rakietowy w tym przypadku także miał swoje mankamenty, gdyż pancerniki dysponowały dużą ilością wyrzutni — każdy miał zaledwie piętnaście procent siły ognia broni energetycznej jej superdreadnoughta, ale trzydzieści procent salwy rakietowej. Powód był prosty — z założenia miały trzymać się poza zasięgiem dział okrętów liniowych. W porównaniu do krążowników liniowych (nie mówiąc już o lżejszych okrętach) pancerniki były nieruchawe, ale i tak mogły osiągnąć większe przyspieszenie niż dreadnaughty czy superdreadnoughty. A to oznaczało, że powinny względnie łatwo unikać jej okrętów i choć pancerniki były znacznie delikatniejsze, a co za tym idzie łatwiejsze do zniszczenia, to biorąc pod uwagę liczbę okrętów, przeciwnik mógł wystrzelić dwie rakiety na każdą wystrzeloną przez jej eskadrę, co przy dłuższym pojedynku rakietowym miało ogromne znaczenie. Mogła to zrównoważyć użyciem zasobników holowanych, ale tylko w pierwszej salwie, czyli wystrzelonej z największej odległości. Zasobniki bowiem były nader łatwe do zniszczenia i nie było sensu próbować użyć ich później — straty przewyższyłyby korzyści.
Читать дальше