Honor skończyła żartować z Henke i przeniosła uwagę na admirała White Haven.
— Przepraszam, milordzie: kapitan Henke i Nimitz to starzy znajomi, ale nie powinnam była się zapomnieć. Co pana tu sprowadza, admirale?
— Jestem tu, by przekazać pani wiadomość, lady Honor — odparł spokojnie i bez uśmiechu. — Jej Królewska Mość prosiła mnie, bym się z panią zobaczył.
— Jej Królewska Mość? — Honor odruchowo usiadła prosto.
— Zlecono mi poprosić panią o powrót do aktywnej służby, milady — powiedział cicho.
Zaskoczył go nagły błysk jej ciemnych migdałowych oczu. Otworzyła usta, ale zaraz zamknęła je bez słowa. Zmusiła się, by głęboko odetchnąć, i dostrzegł, jak radość w jej oczach przygasa, przesłonięta świadomością tego, kim jest i kim stała się w ciągu tych ostatnich lat. Widząc to, Hamish Alexander poczuł nową falę szacunku.
— Do aktywnej służby? — powtórzyła Honor. — Jestem zaszczycona, milordzie, ale sądzę, że zarówno pan, jak i Jej Wysokość zdajecie sobie sprawę z innych zobowiązań, które na mnie obecnie ciążą.
— Zdajemy sobie sprawę, podobnie zresztą jak i Admiralicja — odparł równie cicho jak poprzednio. — To, czego tu dokonałaś, pani, nie tylko jako patronka, ale i jako oficer Marynarki Graysona, stanowi wspaniałe osiągnięcie i dlatego Jej Wysokość poleciła mi poprosić panią o powrót do aktywnej służby, a nie jedynie przekazać rozkazy Admiralicji. Poleciła mi także, bym panią poinformował, że ani teraz, ani kiedykolwiek nie będzie pani w tej kwestii rozkazywała. Gwiezdne Królestwo Manticore potraktowało panią bardzo źle i niesprawiedliwie… Proszę pozwolić mi dokończyć, milady. Tak było i oboje o tym wiemy. Konkretnie to Izba Lordów potraktowała panią w sposób zasługujący jedynie na wzgardę. To, co zrobiło to zbiorowisko dziedzicznych samolubów, stanowi plamę na honorze całego Królestwa. Jej Wysokość ma tego świadomość, podobnie jak książę Cromarty. Zdaje sobie z tego sprawę cała Królewska Marynarka, prawie wszyscy obywatele i nawet niektórzy członkowie tego żałosnego zgromadzenia. Nikt, kto zachował choć szczyptę zdrowego rozsądku, nie będzie pani winił, jeśli zdecyduje się pani pozostać na Graysonie, gdzie cieszy się pani szacunkiem, na który pani w pełni zasługuje.
Honor była czerwona jak burak, ale nawet bez więzi z Nimitzem wiedziała, że Hamish Alexander mówi szczerze. I wiedziała też, że to wszystko prawda. A Nimitz jedynie to potwierdzał. Była chyba jedynym człowiekiem, który dzięki więzi empatycznej z treecatem mógł za jego pośrednictwem odbierać uczucia innych osób. Choć nastąpiło to ponad pięć standardowych lat temu, nadal nie do końca uporała się z konsekwencjami i była jedynie wdzięczna, że nie działa to w obie strony. I tak Nimitz ignorował jej życzenia, przekazując emocje rozmówców wtedy, kiedy uważał je za ważne, a nie wtedy, kiedy ona tego chciała. Tak jak choćby w tym przypadku, kiedy zrozumienie, sympatia i szacunek admirała były dla niej niesamowicie zawstydzające. Nazbyt dobrze zdawała sobie sprawę z własnych słabości i błędów, by uważać, że w pełni zasługuje na ów szacunek i podziw.
— Nie to miałam na myśli, milordzie — ponieważ jej głos okazał się dziwnie niski, odchrząknęła, nim dodała: — Rozumiem, dlaczego Izba Lordów zareagowała w ten sposób. Zgadzam się z pańską opinią na ich temat, ale ponieważ sama miałam i mam o przytłaczającej większości z nich jeszcze gorsze zdanie, wiedziałam, jak zareagują, zanim przystąpiłam do działania. Nie zaskoczyli mnie, co naturalnie nie oznacza, że zgadzam się z nimi czy że nie było to przykre doświadczenie. Mówiąc o swoich obowiązkach, miałam na myśli zarówno te wynikające z pozycji patronki Harrington, jak i z bycia admirałem Marynarki Graysona. Nie mogę ich tak po prostu zignorować niezależnie od tego, jak bardzo chciałabym wrócić do służby w Królewskiej Marynarce.
Spojrzała przez ramię na milczącego i nieruchomego LaFolleta stojącego jak zwykle za jej krzesłem. Jego uczucia były bardziej pogmatwane — satysfakcja, że w końcu przyznano jej rację i będzie mogła wrócić do służby, na czym, jak wiedział, najbardziej jej zależało, całkowita zgoda z oceną Alexandra dotyczącą tego, jak ją potraktowano, i obawa, jakie też nowe zagrożenia przyniesie powrót do królewskiej służby dla tej, której zdrowie i życie miał obowiązek chronić. Natomiast nie miał żadnych preferencji co do tego, jak — jego zdaniem — powinna postąpić. Jego obowiązkiem było ją bronić, a nie mówić jej, co ma zrobić. Naturalnie nie przeszkadzało mu to w manipulowaniu nią czy okazywaniu nienagannie uprzejmego oporu, którego muł by się nie powstydził, gdy uważał, że naraża się swym postępowaniem na niebezpieczeństwo. Ani w podejmowaniu natychmiastowego działania, jeśli ktoś ją obraził. Nie miał natomiast zamiaru kierować nią czy dyktować jej, co ma robić. Chciał, by postąpiła tak, jak uzna za stosowne, by zrobiła to, co uważa za słuszne, i z tego właśnie zaufania Honor czerpała siłę.
— Doskonale rozumiem, o co pani chodzi, milady, i szanuję to — przyznał Hamish Alexander. — Tak jak powiedziałem: Jej Wysokość prosi jedynie, by rozważyła pani taką możliwość, i poleciła Admiralicji respektować pani decyzję. Jeśli wybierze pani pozostanie na połowie pensji, nikt nie będzie na panią naciskał, by zmieniła pani zdanie.
— A jakie dokładnie zadanie przewidzieli dla mnie Ich Lordowskie Moście?
— Chciałbym móc powiedzieć, że stosowne do pani osiągnięć i możliwości, milady, ale nie mogę. Zbieramy w tej chwili grupę czterech statków-pułapek, czyli oficjalnie krążowników pomocniczych, która ma zostać skierowana na terytorium Konfederacji Silesiańskiej. Sądzę, że w ogólnych zarysach zna pani panującą tam sytuację?… Tak myślałem. Otóż w rzeczywistości jest ona znacznie gorsza niż pani sądzi, milady. A nie możemy wydzielić i wysłać tam stosownych do potrzeb sił z tego prostego powodu, że ich nie mamy, a z frontu zabrać nie możemy. Musimy jednakże coś zrobić, gdyż straty wśród statków i ich załóg rosną w zatrważającym tempie. A te cztery krążowniki pomocnicze to wszystko, co w tej chwili Admiralicja może tam wysłać. Skoro więc nie dysponujemy stosownymi siłami, zdecydowano, by wysłać najlepszego oficera w nadziei, że zdoła on osiągnąć rezultaty mimo ograniczonych środków.
Honor przez chwilę przyglądała mu się, sprawdzając jego uczucia poprzez Nimitza, nim uśmiechnęła się krzywo, ale tym razem już bez humoru, i oceniła:
— Nie sądzę, by to był jedyny powód, milordzie. Przytaknął bez zdziwienia: zawsze uważał ją za bystrą i inteligentną.
— Bo nie jest, milady. Prawdę mówiąc, gdyby admirał Caparelli mógł to zrobić, awansowałby panią do stopnia flagowego, na który w pełni pani zasługuje, dał eskadrę liniową albo w najgorszym wypadku krążowników liniowych i wysłał pod moje rozkazy. Nie może tego jednak zrobić ze względu na te same czynniki polityczne, które zmusiły go do wysłania pani na połowę pensji. Są one słabsze niż były, ale niestety nadal istnieją i Admiralicja zmuszona jest liczyć się z nimi.
— W takim razie dlaczego mam przyjąć taką ofertę? — spytała, nie ukrywając gniewu, który White Haven w pełni aprobował. — Proszę mi wybaczyć, milordzie, ale to brzmi jak kolejne zesłanie na coś podobnego do placówki Basilisk, tyle że teraz wiem wcześniej, że będę miała za mało sił, by wykonać zadanie.
— W pewnym sensie tak jest. Ale z drugiej strony jest to także okazja powrotu do służby i choć przykro mi to mówić, prawdopodobnie najlepsza, jaka może się zdarzyć w najbliższym czasie. Może mi pani wierzyć, że Admiralicja nader starannie wszystko rozważyła, nim zaproponowała pani to dowództwo. Ani baronowa Morncreek, ani Pierwszy Lord Przestrzeni nie złożyliby tej propozycji, gdyby nie inne powody.
Читать дальше