Już jako jeniec RMN Caslet, zresztą za zgodą swojego komisarza, podzielił się informacjami dotyczącymi piratów z Honor Harrington dowodzącą tymże krążownikiem pomocniczym Królewskiej Marynarki. Dzięki temu i wcześniejszej próbie ratowania krążownika został wraz ze swymi oficerami repatriowany, zamiast skończyć w jakimś obozie jenieckim. Było to ze strony Harrington nader uprzejme posunięcie, choć Casletowi solidnie skomplikowało życie. Jedynym, co powstrzymało UB od rozstrzelania go za utratę okrętu, był fakt, iż dowództwo Ludowej Marynarki wydało wszystkim podlegającym admirałowi Giscardowi okrętom rozkaz przyjścia z pomocą każdemu andermańskiemu statkowi zaatakowanemu przez piratów.
Chodziło o to, żeby zyskać wystarczającą przychylność władz Imperium Andermańskiego, by te nie podjęły czynnej akcji przeciw okrętom Ludowej Marynarki działającym tuż za ich granicą i w ten sposób sprowadzającym tam konflikt z Gwiezdnym Królestwem Manticore. Pomysł nie do końca wypalił, bo choć Imperialna Marynarka żadnych działań nie podjęła, to władze Imperium wystosowały taką lawinę ostrych protestów dyplomatycznych, że nie mogło być cienia wątpliwości, czym się skończy realizacja podobnego pomysłu. Rozkaz ten uratował jednak życie Casletowi, gdyż usiłował ocalić frachtowiec andermański, bo takiego transpondera identyfikacyjnego używał w chwili ataku Q-ship Royal Manticoran Navy. A to oznaczało, że Caslet po prostu wykonywał rozkazy.
Dowództwo mimo swych rozlicznych wad zdołało przekonać bezpiekę, że rozstrzelanie oficera za to, że dokładnie wykonał rozkazy, byłoby zwykłym idiotyzmem i miałoby jak najbardziej negatywne skutki dla całej Ludowej Marynarki i nie tylko. Wszystkie rodzaje sił zbrojnych ucierpiały już z tego powodu, iż oficerowie wiedzieli, że mogą zostać rozstrzelani za niewykonanie rozkazów nawet tych niewykonalnych. Natomiast świadomość, że można też zginąć za wykonanie rozkazów, doprowadziłaby do anarchii albo, co gorsza, spontanicznej rewolty w całym wojsku. Oficerowie nie mający nic do stracenia, a w takiej sytuacji by się znaleźli, zwróciliby się przeciwko większemu zagrożeniu, a tym bezwzględnie stałaby się nie Królewska Marynarka, lecz UB. Ktoś w Urzędzie Bezpieczeństwa w końcu to zrozumiał i Caslet ocalił głowę.
Co nie oznaczało naturalnie, że mu wybaczono i zapomniano. Mimo doskonałego przebiegu służby nie przyznano mu dowództwa nowego okrętu i przerzucano z jednego przydziału sztabowego na inny, aż w końcu wysłano do systemu Barnett, co oznaczało definitywny koniec kariery, a najprawdopodobniej i życia.
Teoretycznie mogła to być szansa na „zrehabilitowanie się” — jeśli utrzymają system wystarczająco długo, by ich panowie byli zadowoleni, być może faktycznie go „zrehabilitują”. Mogli też ich obu wycofać przed ostatecznym upadkiem systemu. Tyle że Theisman jakoś nie bardzo mógł w to uwierzyć.
Dopiero w tym momencie zdał sobie sprawę, że ekran monitora podzielony jest na dwie części, a nie jak zwykle na trzy — nieobecny był towarzysz komisarz LePic, jego osobisty pies łańcuchowy. Jak na komisarza był nawet uczciwy, ale też dociekliwy i traktował swoje obowiązki na tyle poważnie, by skutecznie utrudniać wszystkim życie. Ponieważ był wystarczająco inteligentny, by zdawać sobie sprawę z własnej niewiedzy, kwestie operacyjne pozostawiał zawodowcom, których miał zadanie szpiegować. Natomiast upierał się, by być o wszystkim informowanym i brać udział we wszystkich odprawach i naradach sztabu, obojętne czy osobistych, czy tak jak w tym przypadku elektronicznych. Toteż jego nieobecność wystarczyła, by wzbudzić czujność Theismana, której naturalnie nie okazał. Każdy średnio inteligentny oficer od lat zakładał, że wszystkie połączenia, nawet te kodowane czy „bezpieczne”, są jeśli nie nagrywane, to podsłuchiwane. Dlatego w jego głosie, gdy się odezwał, nie było śladu zdziwienia:
— Witaj, Megan… Warner. O co chodzi?
— Właśnie otrzymaliśmy najnowsze informacje o uzupełnieniach z dowództwa floty, towarzyszu admirale — odparła równie spokojnym i neutralnym głosem Hathaway. — Wygląda na to, że dostaniemy więcej okrętów, niż się spodziewaliśmy, i postanowiliśmy z Warnerem jak najszybciej poinformować pana o szczegółach.
— Rozsądna decyzja — pochwalił Theisman, rozsiadając się wygodniej.
To, co usłyszał, nie mogło być prawdziwym powodem, jako że za dwie godziny wyznaczona była rutynowa odprawa całego sztabu. Nawet wiadomość, że leci tu cała Flota Systemowa, mogła poczekać tyle czasu, więc musiało chodzić o coś innego.
— I jakie dokładnie są te dobre wieści? — spytał.
— Przydzielono nam Eskadry Liniowe: 62 i 81 — odpowiedział Caslet i Theisman poczuł, jak jego brwi podjeżdżają w górę. — Sześćdziesiąta Druga ma co prawda siedemdziesiąt pięć procent stanu, a w Osiemdziesiątej Pierwszej brak jednego okrętu, ale to nadal trzynaście okrętów liniowych, towarzyszu admirale.
Theisman przytaknął bez słowa — to rzeczywiście były większe posiłki, niż się spodziewał: liczba okrętów liniowych, które miał do dyspozycji, właśnie wzrosła o prawie trzydzieści procent, co z kolei oznaczało, że Komitet zamierza na serio bronić Barnett. Naturalnie obronić się go nie da, nawet gdyby chciano tego dokonać wszystkimi dostępnymi siłami, ale jeśli dadzą mu dość okrętów, będzie w stanie opierać się wystarczająco długo, by dać Ludowej Marynarce czas. Co prawda pojęcia nie miał, na co też ten czas może zostać spożytkowany, ale to już nie było jego zmartwienie.
Mimo zaskoczenia zdołał zachować tylko średnio zdziwioną minę. Nie skomentował też potknięcia Casleta. Ten najwyraźniej zbyt długo dowodził okrętem, by móc oduczyć się używania formy „sir” czy „ma’am”, obecnie uznanej za nie na miejscu i niedozwolonej. Wymyślił to lata temu jakiś rewolucyjny oszołom, ale to wariactwo przyjęło się wśród komisarzy, regularnie zwracających na takie rzeczy uwagę w donosach pisanych do przełożonych z UB.
Caslet dowodził lekkim krążownikiem Vaubon, a lekkie krążowniki przez większość czasu działały samodzielnie. Choć wbijał podkomendnym do głów nowe zasady słownikowo-grzecznościowe, sam najwyraźniej nie opanował rewolucyjnych zwrotów wystarczająco, by używać ich automatycznie, prawdopodobnie z racji braku regularnego kontaktu z jakimkolwiek starszym od siebie rangą oficerem. Jednak niezależnie od powodów ktoś w jego sytuacji nie powinien pozwolić sobie na jakiekolwiek zachowania sugerujące brak entuzjastycznego poparcia rewolucji.
— To rzeczywiście miła wiadomość — ocenił Theisman. — Są może inne równie przyjemne?
— Są — wtrąciła Hathaway. — Dostajemy flotyllę niszczycieli, większość 121. Eskadry Lekkich Krążowników i pół tuzina ciężkich krążowników. A może też krążownik liniowy, jeśli zdołamy go utrzymać.
Jeżeli ktoś nie znał jej naprawdę dobrze, ton, którym wypowiedziała ostatnie zdanie, wydawałby się mu całkowicie naturalny.
Theisman znał ją naprawdę dobrze.
— Krążownik liniowy zawsze się przyda — ocenił spokojnie. — Wiecie który to?
— Tepes, towarzyszu admirale — odparł Caslet tonem dokładnie takim jak Hathaway.
Theisman poczuł, jak wyraz uprzejmego zainteresowania zastyga mu na twarzy. To był właściwy powód, dla którego oboje chcieli z nim rozmawiać jak najszybciej. I bez LePica. Najprawdopodobniej zorganizowali mu wcześniej jakieś zajęcie, które uniemożliwiało włączenie się do rozmowy.
Tepes bowiem należał do najnowszej klasy krążowników liniowych Warlord, ale nie należał do Ludowej Marynarki. Wchodził w skład sił Urzędu Bezpieczeństwa i jego załogę stanowili co do jednego oficerowie, podoficerowie i personel bezpieki.
Читать дальше