Lois Bujold - Stan niewolności

Здесь есть возможность читать онлайн «Lois Bujold - Stan niewolności» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1997, ISBN: 1997, Издательство: Prószyński i Spółka, Жанр: Космическая фантастика, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Stan niewolności: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Stan niewolności»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Utopijna opowieść o genetycznie zmodyfikowanych ludziach, przystosowanych do życia w nieważkości. Bez kontaktu z innymi Ziemianami czworączki prowadzą sielankowy żywot, ale tylko do momentu, gdy interesy konsorcjum łożącego na projekt, w trakcie którego powstali, przestają być ich interesami.

Stan niewolności — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Stan niewolności», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Popatrz, można go wziąć na ręce, całkiem jak dziecko.

Obraz skurczył się, by pokazać, jak człowiek z dołu, właściciel kota, bierze go na ręce i wynosi. Obaj wyglądali na bardzo zadowolonych.

— Cóż, może niedługo pozwolą ci mieć dziecko — pocieszyła ją Claire.

— To nie to samo — odparła Silver. Nie mogła się powstrzyrnać przed rzuceniem nieco zazdrosnego spojrzenia na Andy’ego, który spał zwinięty w powietrzu, blisko matki. — Zastanawiam się, czy kiedykolwiek będę miała szansę polecieć na dół.

— Brrr. A kto by chciał? Zdaje się, że tam jest bardzo nieprzyjemnie. I niebezpiecznie.

— Ci z dołu jakoś sobie radzą. A poza tym wszystko, co jest chociaż trochę interesujące, wydaje się… wydaje się pochodzić z planet. — I wszyscy interesujący ludzie, dodała w myśli. Pomyślała o byłym nauczycielu pana Van Atty, panu Grafie, którego spotkała wczoraj, w czasie swojej zmiany w Hydroponice. Kolejny ktoś z nogami, kto jeździł w różne miejsca i robił różne rzeczy. On naprawdę urodził się na starej Ziemi, jak zapewniał pan Van Atta.

Rozległo się stłumione pukanie do drzwi dźwiękoszczelnej kulistej kabiny i Silver nacisnęła przycisk zdalnego otwierania drzwi. Siggy, w żółtej koszulce i szortach pracowników Konserwacji Systemów Wentylacyjnych, wsunął głowę do środka.

— Teren czysty, Silver.

— Dobra, wchodź.

Siggy wślizgnął się do środka. Silver wcisnęła przycisk zamykający drzwi, a Siggy odwrócił się, sięgnął do torby z narzędziami przypiętej do paska, podważył płytkę w ścianie i zablokował mechanizm drzwi. Płytkę zostawił odchyloną, na wypadek gdyby wydarzyło się coś niespodziewanego, na przykład gdyby doktor Yei zapukała do drzwi, żeby pogodnym głosem zapytać, co robią. W tym czasie Silver zdążyła już zdjąć tylną pokrywę z holowidu. Siggy delikatnie sięgnął do wnętrza, by przyczepić własnej roboty zagłuszacz głównego kabla. Ktokolwiek sprawdzałby na podglądzie, co oni oglądają, straciłby obraz.

— To świetny pomysł — oznajmił Siggy z entuzjazmem. Claire miała jednak wątpliwości.

— Jesteście pewni, że nie będziemy mieli kłopotów, jeżeli nas złapią?

— Nie widzę powodu — odparła Silver. — Pan Van Atta wyłącza wykrywacz dymu w swoim apartamencie, kiedy chce zapalić.

— Myślałem, że tym z dołu nie wolno palić na pokładzie — powiedział zaskoczony Siggy.

— Pan Van Atta mówi, że to przywilej związany ze stanowiskiem — wyjaśniła Silver. — Chciałabym mieć jakieś stanowisko…

— Czy dał ci kiedyś zapalić? — spytała Claire tonem pełnym obrzydzenia i fascynacji zarazem.

— Raz.

— O rany — Siggy uśmiechnął się z podziwem. — Jak było? Silver skrzywiła się.

— Średnio. To smakowało raczej okropnie. Miałam potem czerwone oczy. Naprawdę nie rozumiem, co w tym takiego niezwykłego. Może ci z dołu mają jakieś reakcje biochemiczne, których my nie mamy. Spytałam pana Van Attę, ale on się tylko śmiał.

— Och. — Siggy skupił uwagę na holowizyjnym obrazie. Trójka czworaczków usadowiła się wokół odtwarzacza. W bąblu zapanowała pełna oczekiwania cisza, podczas gdy muzyka grała, a przed ich oczami obracały się grube czerwone litery — “Więzień Zendy”.

Sceneria ukazywała bardzo szczegółowo autentyczną ulicę z początków cywilizacji, jeszcze sprzed epoki podróży kosmicznych, a nawet elektryczności. Czwórka lśniących koni z dzwoniącą uprzężą ciągnęła ozdobne pudło na kółkach.

— Czy nie możesz zdobyć więcej filmów z serii “Ninja z Bliźniaczych Gwiazd”? — poskarżył się Siggy. — Znów te starożytne bzdury. Ja chcę coś realistycznego, jak ta scena z pogonią przez pas asteroidów… — Jego ręce goniły jedna drugą, gdy jednocześnie wydawał nosowe dźwięki, mające sugerować odgłosy maszyn pracujących na wysokich obrotach.

— Zamknij się i popatrz na zwierzęta — uciszyła go Silver. — Tak ich dużo, a to nawet nie jest zoo. Pełno ich tam jak śmieci.

— Właśnie, śmieci — zachichotała Claire. — Wiesz, one przecież nie noszą pieluszek. Zastanów się nad tym.

Siggy pociągnął nosem.

— Ziemia musiała być wtedy naprawdę obrzydliwym miejscem. Nic dziwnego, że ludzie mieli nogi. Chcieli być jak najdalej w powietrzu od…

Silver gwałtownym ruchem wyłączyła holowid.

— Jeżeli nie możecie wymyślić żadnych lepszych tematów do rozmowy — oznajmiła groźnie — to ja wracam do siebie. Razem z moim filmem. A wy możecie sobie oglądać “Techniki oczyszczania i konserwowania dla Działu Przetwarzania Żywności”.

— Przepraszam. — Siggy objął swe ciało obiema parami ramion, zwinął się w małą kulkę i starał się przybrać pełen skruchy wyraz twarzy. Claire powstrzymała się od dalszych komentarzy.

— No — Silver włączyła z powrotem holowid i dalej oglądali już w zupełnej ciszy. Kiedy pojawiły się sceny z pociągami, nawet Siggy przestał się wiercić.

Leo energicznie rozpoczął swój pierwszy wykład:

— Oto typowa długość spawu zrobionego wiązką elektronów…

Pomajstrował chwilę przy holowidzie i półprzeźroczysty, świecący niebieskim światłem kształt, przedstawiający wytworzony przez komputer obraz oryginalnego obiektu prześwietlonego promieniami rentgena, pojawił się na środku sali.

— Rozsuńcie się, dzieciaki, żeby wszyscy mogli dobrze się przyjrzeć.

Zasłuchane czworaczki rozsunęły się, tworząc w powietrzu kulisty kształt. Każdy automatycznie podał ręce sąsiadom, by wszyscy mogli odsunąć się na podobną odległość. Doktor Yei, która przysłuchiwała się wykładowi, unosiła się dyskretnie z tyłu. Sprawdzała jego polityczną poprawność, jak przypuszczał Leo, któremu to zresztą wcale nie przeszkadzało. Nie zmienił, ze względu na jej obecność, ani jednego słowa w swoim wykładzie. Kazał komputerowi obrócić obraz, żeby każdy mógł go obejrzeć ze wszystkich stron.

— A teraz powiększmy tę część. Widzicie przekrój zrobiony za pomocą strumienia mocno skoncentrowanej energii, znany wam z kursu podstawowego. Zauważcie te małe, okrągłe wgłębienia tutaj… — Znowu powiększył obraz. — Jak sądzicie, czy spaw jest wadliwy czy nie?

Omal nie dodał: “Kto wie, ręka do góry”, ale w ostatniej chwili uświadomił sobie, że tutaj polecenie to byłoby zupełnie niezrozumiałe. Kilkoro spośród ubranych na czerwono studentów rozwiązało problem za niego, krzyżując górne ręce na piersiach i robiąc niepewne miny. Leo skinął głową w stronę Tony’ego.

— To bąbelki gazu, prawda, proszę pana? Spaw musi być wadliwy.

Leo uśmiechnął się, wdzięczny za jasną wypowiedź.

— Tak, to rzeczywiście bąbelki gazu. Ale, o dziwo, kiedy je zbadamy dokładniej, nie wydadzą się defektami. Przepuśćmy czujnik komputera przez całą długość, patrząc na odczyt licznika. Jak widzicie — cyferki migały w rogu obrazu, podczas gdy przekrój się przesuwał — w żadnym punkcie przekroju nie pojawiają się więcej niż dwie banieczki, a nigdzie nie zajmują one więcej niż pięć procent danego fragmentu. Poza tym kuliste puste przestrzenie są najmniej szkodliwe ze wszystkich. Defekt nie będący zagrożeniem nazywamy przerwą.

Leo przerwał uprzejmie, a dwa tuziny głów pochyliły się jednocześnie, by podkreślić ten przyjemnie jednoznaczny fakt na autotranskrypcji swoich tabliczek świetlnych, trzymanych przez dolną parę rąk.

— Kiedy dodam, że ten spaw znajduje się w ścianie pojemnika do przechowywania płynów o stosunkowo niskim ciśnieniu, a nie na przykład w komorze napędowej wielkiego pchacza, gdzie wywierane ciśnienie jest o wiele większe, trudność w zdefiniowaniu będzie jasna. Bo w komorze napędowej taki defekt jak ten byłby już niebezpieczny. — Zmienił obraz na inny, tym razem świecący na czerwono. — Oto widok tego samego spawu wytworzony na podstawie pulsacyjnego ultradźwiękowego skanu odbiciowego. Wygląda zupełnie inaczej, prawda? Czy ktoś może zidentyfikować tę przerwę?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Stan niewolności»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Stan niewolności» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Stan niewolności»

Обсуждение, отзывы о книге «Stan niewolności» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x