Robert Silverberg - Lord Prestimion
Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Silverberg - Lord Prestimion» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Stawiguda, Год выпуска: 2010, ISBN: 2010, Издательство: Solaris, Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Lord Prestimion
- Автор:
- Издательство:Solaris
- Жанр:
- Год:2010
- Город:Stawiguda
- ISBN:978-83-7590-021-7
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Lord Prestimion: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Lord Prestimion»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Lord Prestimion — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Lord Prestimion», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Tutaj rośliny i zwierzęta były niestrudzonymi wrogami. Wszędzie czaiły się koszmarne, zębate i pazurzaste stwory. Raz za razem trzeba było opuszczać bezpieczne schronienie wewnątrz lataczy, wyjmować miotacze energii i wysadzać uparte plątaniny niebezpiecznych roślin o ostrych liściach, które blokowały przejazd. I po co? Po co? By gonić za niewidzialnym wrogiem, który wymykał im się ze zręcznością bagiennego ognika?
Ale dzisiaj… dzisiaj będzie inaczej. Obiecała im to Pani.
— Czujesz, że jest z tobą? — spytał Gialaurys. Tego dnia on i Septach Melayn jechali w czołowym lataczu. Navigorn był tuż za nimi.
— Tak, czuję ją.
Przesłania spływały na niego przez ostatnie półtora dnia, nieważne czy spał, czy czuwał. Było to coś, czego Septach Melayn nigdy jeszcze nie doświadczył, nawet nie wyobrażał sobie, że to możliwe. Pani była wciąż obecna w zakamarku jego umysłu, mówiła do niego cicho, często nie używając słów, po prostu dotykała go, uspokajała, pocieszała, dawała mu swoją siłę.
Była przy nim teraz.
Wstańcie przed świtem. Wyruszcie bez wahania. Jesteście bardzo blisko wroga.
— Co mówi? — dopytywał się Gialaurys. — Powiedz mi, Septachu Melaynie! Powiedz! Chcę wiedzieć! — był jak wielki, ochoczy, zbyt przyjazny, oswojony zwierzak, który właził Septachowi Melaynowi na głowę. — Czy naprawdę jesteśmy blisko? Dlaczego nic nie widać? Nawet dymu z ognisk?
— Spokojnie, Gialaurysie — powiedział Septach Melayn. Z tym wielkim mężczyzną trzeba było postępować cierpliwie. Miał dobre intencje i serce. — Chmura niewiedzy wciąż zakrywa wszystko przed nami.
— Ale Pani mówi, że się rozwieje…
— Spokojnie, Gialaurysie, spokojnie.
— Jesteś dziś bardzo dziwny, Septachu Melaynie.
— Wyjątkowo zgadzam się z tą opinią. W ogóle nie jestem sobą. Ale daj mi spokój, pozwól wysłuchać wiadomości od Pani bez akompaniamentu twojego basu, dobrze?
— Mówi do ciebie nawet teraz, gdy nie śpisz?
— Proszę — powiedział Septach Melayn tonem ciężkim od irytacji, zmęczenia i gniewu, i tym razem Gialaurys smutno poczłapał do swojej części kabiny. W milczeniu.
Wyruszyli zaraz po wchodzie słońca i teraz, godzinę później, słońce szybko pięło się w górę. Poruszali się przez dżunglę w kierunku północnozachodnim, ale wciąż pozostawali w odległości paru mil od morza. Pani, przemawiająca przez Septacha Melayna ze swojej pozycji u boku Prestimiona, wskazywała im drogę.
Septach Melayn wiedział, że w Stoien miało miejsce jakieś tajemnicze przedsięwzięcie, podjęte pod wodzą Prestimiona i z pomocą Pani. Nie miał pojęcia, na czym polegało, wiedział tylko, że znaleźli jakiś sposób, by uderzyć w Dantiryę Sambaila na odległość i że wkrótce mieli podnieść całun ciemności, który od wielu tygodni powstrzymywał Septacha Melayna i jego armię od zaatakowania wroga, po którego przybyli do tej upiornej dżungli.
Czy naprawdę tak było? A może to tylko halucynacje, stworzone przez jego mózg, wycieńczony długą podróżą? Skąd miał to wiedzieć?
Co miał robić, jeśli nie usłuchać wskazówek, które pojawiały się w jego głowie i mieć nadzieję, że były prawdziwe? Musiał przebijać się wciąż naprzód, póki ta wyprawa się nie skończy, o ile w ogóle spotka ich to szczęście.
Ależ dziwne to wszystko, pomyślał Septach Melayn, wspominając krótki i niespokojny okres dotychczasowych rządów Prestimiona. „Lord Confalume powiedział, że będę następnym Koronalem”, usłyszał od Prestimiona któregoś dnia, kiedy byli dużo młodsi, młodsi o tysiące lat. Cieszyli się wtedy, on, Gialaurys i mały diuk Svor, i pili długo w noc. Pod koniec przyszedł Akbalik i pomógł im dokończyć wino, przyszedł Navigorn i Mandrykarn, który zginął na wojnie, Abrigant i może jeszcze jeden z braci Koronala i nawet Korsibar — tak, Korsibar był wtedy z nimi, radośnie obejmował Prestimiona, jak wszyscy, bo szalony pomysł sięgnięcia po koronę nie przyszedł mu wtedy jeszcze do głowy. Tamtej nocy przyszłość malowała się w jasnych barwach. Ale potem… Uzurpacja, wojna domowa, wymazanie pamięci i te nowe kłopoty z Dantiryą Sambailem. Jak do tej pory całe rządy Prestimiona były czasem smutku i znoju. Jaki zysk z faktu, że Prestimion jest Koronalem miał ktokolwiek z nich, poza niewygodami, bólem, zmęczeniem, smutkiem po stracie drogich przyjaciół?
A teraz… teraz ta potworna, nieskończona podróż przez Stoienzar w pogoni za duchem, który nie dawał się odnaleźć…
Septach Melayn wzdrygnął się. To, jak i wszystko inne, było częścią planu Bogini. Bogini, która kiedyś wezwie ich z powrotem do Źródła, bo takie było przeznaczenie wszystkich, którzy kiedykolwiek żyli, wielkich i małych. Jakie wtedy znaczenie będzie miał fakt, że musieli znosić te chwile niewygody w dżungli, kiedy woleliby bawić się na Zamku?
Dlatego koniec narzekania. Trzeba iść wciąż naprzód, gdziekolwiek będzie trzeba. Wykonywać swoje zadanie, jakiekolwiek by ono było.
Patrzył naprzód przez okno latacza.
— Gialaurysie? — powiedział nagle.
— Powiedziałeś, że nie życzysz sobie rozmów.
— To było wcześniej. Spójrz, Gialaurysie! Spójrz tam! — Septach Melayn gwałtownie zatrzymał latacz i pokazywał na północ gwałtownymi gestami ręki z wyciągniętym wskazującym palcem.
Gialaurys spojrzał we wskazanym kierunku, przecierając oczy.
— Polana? Namioty? — wybełkotał niewyraźnie, zdumiony.
— I polana, i namioty.
— Czy myślisz, że gdzieś tam jest Dantirya Sambail?
Septach Melayn skinął głową. Trafili na skraj prawdziwej drogi, szerokiej na dwa latacze, przecinającej szlak, którym podążali na zachód. Rozpoczynała się na północy, pomiędzy gąszczami manganozy i prowadziła chyba do morza. Przez wyrwę, którą tworzyła w ścianie palm piłowych widać było żółtobrązowe namioty sporej wielkości obozowiska w środku dżungli, dokładnie takiego, jak pospiesznie improwizowane miejsca postoju, których ślady wielokrotnie znajdowali zwiadowcy.
W jego głowie rozbrzmiał słodki głos Pani, mówiącej, że dotarli do końca drogi i powinni szykować się do ataku.
Wysiadł z latacza i podszedł do stojącego za nimi pojazdu Navigorna, który wyglądał z niego ze zdumieniem.
— Widzisz? — zapytał Septach Melayn.
— Co mam widzieć? Gdzie?
— Jak to co? Obóz prokuratora! Otwórz oczy, człowieku! Jest tuż…
Ale kiedy Septach Melayn odwrócił się, by pokazać go Navigornowi, zamrugał z niezrozumienia, zasłonił usta dłonią i zakasłał z zaskoczenia.
Wszystko zniknęło. Albo może nigdy niczego tam nie było. Nie było drogi, przecinającej szlak. Nie było polany, nie było obozowiska, nic poza znajomą, zieloną ścianą palm manganoza.
— O czym ty mówisz, Septachu Melaynie? Co widzisz?
— Nic nie widzę, Navigornie. W tym cały kłopot. Widziałem go, Gialaurys też, chwilę temu… a teraz… teraz…
Septach Melayn całą duszą zawołał Panią, błagając o wyjaśnienie. Z początku nie było odpowiedzi. W ogóle jej przy nim nie było.
Potem poczuł ją znowu. Ale kiedy przyszła, jej obecność była odległa i niejasna, jakby jej siła ogromnie zmalała. Z największym trudem wyłapywał znaczenie strumienia pozbawionego słów kontaktu, który nawiązali.
Powoli zaczynał rozumieć.
To, co zobaczył przed chwilą, droga w dżungli i leżące dalej obozowisko nie było złudzeniem. Wróg, którego tak długo szukali, naprawdę znajdował się tuż za pobliskimi drzewami. Na jedną, krótką, dręczącą chwilę jego oczy mogły przebić chmurę niewiedzy, która tak długo skrywała przed nimi prokuratora.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Lord Prestimion»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Lord Prestimion» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Lord Prestimion» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.