• Пожаловаться

Paul Thompson: Pierworodny

Здесь есть возможность читать онлайн «Paul Thompson: Pierworodny» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. категория: Фэнтези / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Paul Thompson Pierworodny

Pierworodny: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Pierworodny»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Silvanos, dostojny założyciel zjednoczonego państwa elfów znanego jako Silvanesti, umiera i zostaje pochowany w kryształowym grobowcu. Tron Mówcy Gwiazd przechodzi na jego syna — Sithela, który sam jest ojcem dwóch bliźniaczych synów. Książęta Sithas i Kith-Kanan reprezentują rodzące się w narodzie nowe frakcje. Niestabilna sytuację starają się wykorzystać wrogowie — zarówno ci zewnętrzni jak i wewnętrzni. Nieznani najeźdźcy pustoszą dalekie prowincje państwa, narastają niepokoje wśród ludu, mnożą się kolejne spiski pałacowe. Drogi rywalizujących ze sobą braci rozchodzą się. Obaj zmuszeni będą dokonywać dramatycznych wyborów, które położą kres jedności i zadecydują o losach ich rodziny i wszystkich elfów...

Paul Thompson: другие книги автора


Кто написал Pierworodny? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Pierworodny — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Pierworodny», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Mówca spojrzał na piecyk i wciąż tlące się w jego wnętrzu węgle. Przelotne spojrzenie na spisane w wielkie księdze słowa niemalże kosztowało Vedvedsicę wzrok. Jaką przyjdzie zapłacić Sithelowi za poznanie przepowiedni Gileana? Jaką cenę przyjdzie zapłacić Silvanesti?

1

Wiosna — Rok Jastrzębia (2216)

Wiatr rozproszył chmury, które w jaskrawych promieniach słońca zdawały się oślepiająco białe. W przeświecających pomiędzy nimi plamach błękitu śmignęła i zatoczyła krąg mroczna, skrzydlata sylwetka. Z każdym potężnym uderzeniem szerokich skrzydeł stworzenie — dużo większe od ptaka — wzbiło się do góry. Kiedy uniosło się ponad najniższe chmury, zawisło w jednym miejscu, szybko i mocno łopocząc skrzydłami.

Był to gryf — pół lew, pół orzeł. Jego okazała głowa i szyja orła zgrabnie przechodziły w tors i zad lwa. Obrośnięty piórami lwi ogon łopotał na wietrze. Tuż za uzbrojona w potężny dziób głową stworzenia i jego nieruchomymi, złotymi oczami skórzane paski ogłowia łączyły się z przypiętymi do ramion gryfa siodłem. W siodle zasiadała ukryta za lśniącym hełmem postać, odziana w złotozieloną zbroję. Spod brązowego hełmu spoglądała elfia twarz z brązowymi oczami i białymi niczym śnieg włosami.

W dole przed jeźdźcem i jego rumakiem rozciągało się całe państwo Silvanesti. W miejscach, gdzie wiatr przegnał chmury, elf dostrzegł gruby, zielony dywan lasów i pól. Na prawo wiłą się srebrzysta wstążka Thon-Thalasu; Rzeka Władcy opływała leniwie pokryta bujną zielenią wyspę Fallan. Na tej wyspie znajdował się Silvanost, miast tysiąca białych wież.

— Jesteś gotowy, Arcuballisie? — szepnął jeździec do swego wierzchowca. Owinął skórzane lejce wokół silnej, smukłej dłoni. — Teraz! — zawołał, gwałtownym ruchem ściągając wodze w dół.

Gryf opusie głowę i złożył skrzydła. Runęli w dół, niczym grom z jasnego nieba. Młody elf pochylił się ponad szyją gryfa, zanurzając palce w gęstych, miedzianych piórach. Masywne mięśnie, które wyczuwał pod palcami, były napięte w oczekiwaniu. Widział, że świetnie wyszkolony i lojalny wobec swego pana Arcuballis nie rozwinie skrzydeł, dopóki nie usłyszy takiego rozkazu. Gdyby takie było życzenie jeźdźca, gryf runąłby prosto w urodzajną ziemię Silvanesti.

Pozostawili chmury w górze i ich oczom ukazał się rozległy widok na całe królestwo elfów. Bogaty baldachim soczystej zieleni były teraz znacznie wyraźniejszy i jeździec mógł dostrzec wysokie sosny i potężne dęby, których gałęzie strzelały w górę, łącząc niebo z ziemią. Był to widok, który nieliczni mieli okazję podziwiać.

Spadali w dół tysiące stóp, aż do chwili, gdy od ziemi dzieliło ich zaledwie kilkaset stóp. Szaleńczy wiatr wgryzał się w oczy jeźdźca, wyciskając z nich łzy. Ten jednak za wszelką cenę starał się je powstrzymać. Arcuballis nerwowo napiął wciąż złożone skrzydła i wydał z siebie głęboki, gardłowy pomruk. Obaj — jeździec i jego wierzchowiec — byli teraz niezwykle nisko. Elf mógł rozróżnić poszczególne gałęzie drzew i dostrzec gromady ptaków umykających przed rosnącym w oszałamiającym tempie cieniem gryfa.

— Teraz! — Jeździec gwałtownie szarpnął wodze. Szerokie skrzydła rozwinęły się powoli. Zad gryfa opadł w dół, podczas gdy stworzenie majestatycznie unosiło swój łeb. Jeździec poczuł, że ześlizguje się do tyłu, z rozmachem uderzając w tył wysokiego siodła. Gryf szerokim łukiem wzbił się do góry, tnąc powietrze potężnymi skrzydłami. Młodzieniec wypuścił wodze z rąk i stworzenie wyrównało lot. Chwilę później, gwiżdżąc donośnie, wydał swemu rumakowi rozkaz i rozwinięte skrzydła zastygły w bezruchu. Teraz znów gwałtownie opadli ku ziemi. Powietrze był wzburzone, pełne prądów i zawirowań, i gryf, drżąc, miotał się na boki. Jeździec odchylił do tyłu głowę i zaśmiał się.

Przelecieli tuż nad czubkami drzew i nagle gęste lasy ustąpiły miejsca uporządkowanym rzędom drzew, sadom pełnym wiśni, śliw i orzechowców. Pracujące w sadach elfy dostrzegły jedynie gnającą ponad ich głowami potężną sylwetkę i nagła panika wypełniła ich serca. Wielu spośród z nich spadło z drabin, rozsypując kosze pełne owoców. Jeździec przycisnął do ust mosiężny róg i wydobył z niego przenikliwy dźwięk. Gryf także wydal z siebie upiorny wrzask – głęboki, wibrujący pomruk, po części należący do lwa, po części do orła.

Jeździec ponaglił stworzenie, by ponownie wzbiło się do góry. Ogromne skrzydła uderzyły leniwie, unosząc gryfa i dosiadającego go elfa kilkadziesiąt stóp ponad ziemią. Skręcili na prawo, pikując ponad płynącymi powoli wodami Thon-Thalasu. Rzeka tętniła życiem, pływały po niej łodzie – płaskie, zbudowane z bali tratw, popychane przez wysokich, ogorzałych od słońca elfów. Na ich pokładach piętrzyły się naczynia i tkaniny, które niebawem miały zostać sprzedane na odległym, dzikim południu. Dna smukłych czółen elfich rybaków srebrzyły się owocami porannych połowów. Gryf przemknął ponad nimi, z ożywieniem tnąc powietrze skrzydłami. Flisacy i rybacy na chwilę oderwali się od swych obowiązków, obojętnym wzrokiem spoglądając na nowo przybyłych. Wielokrotnie przemierzając wody Thon-Thalasu, niełatwo wpadali w zachwyt, nawet na widok tnącego niebo, królewskiego gryfa.

Lecieli dalej, przecinając rzekę, wprost ku wyspie Fallan. Jeździec prowadził teraz swego skrzydlatego wierzchowca pomiędzy licznymi, białymi wieżyczkami. Robił to tak umiejętnie, że gryf ani razu nie otarł się o żadną z nich czubkiem skrzydeł. Daleko w dole, uliczkami Silvanostu, gnał ich olbrzymi cień.

Wkrótce jeździec dotarł do centralnego punktu miasta, będącego także centralnym punktem życia i lojalności każdego elfa — Wieży Gwiazd. Wysoka na sześćset stóp budowla była najwyższą z silvanestyjskich wież i siedzibą władcy Mówcy Gwiazd.

Siedzący na grzbiecie gryfa młodzieniec zatoczył krąg wokół białej marmurowej iglicy. Znów podniósł do ust róg, wydobywając z niego toporne, beznamiętne ostrzeżenie. Był to żart; niewinna, podniebna zabawa, jednakże w połowie okrążenia dostrzegł stojąca na wysokim balkonie i spoglądająca na miasto samotną sylwetkę. Dopiero wówczas ściągnął wodze i skierował Arcuballisa w kierunku wieży. Odziana w białe szaty białowłosa postać była nikim innym jak Sithelem, Mówcą Gwiazd.

Zaskoczony jeździec niezdarnie zawrócił swego skrzydlatego wierzchowca. Jego oczy przez chwilę napotkały wzrok elfiego monarchy, który po chwili odwrócił się i zniknął we wnętrzu wieży. Młodzieniec pokręcił głową i skierował się w stronę domu. Był w poważnych tarapatach.

Na północ od wieży, po przeciwnej stronie Ogrodów Astarina, znajdował się Pałac Quinari. Mieszkali w nim potomkowie Silvanosa, członkowie Królewskiego Rodu. Pałac nie był otoczony drzewami i składał się z trzech trójpoziomowych skrzydeł, które rozchodziły się w trzech kierunkach od stojącej pośrodku, zbudowanej z różanego marmuru wieży. Wieża pięła się na wysokość trzystu stóp, licząc od jej podstawy do szczytu. Każde z pałacowych skrzydeł uwieńczone było zapierającą dech w piersi kolumnadą, wyciosaną z najszlachetniejszego marmuru, którego gładka lśniąca powierzchnia poprzetykana była delikatnymi zielonymi żyłkami. Kolumny, każda imitująca róg jednorożca, kolejno wyrastały ze swych podstaw, z wdziękiem pnąc się ku górze.

Kiedy w końcu jego oczom ukazał się pałac, serce jeźdźca zabiło mocniej. Ostatnie cztery dni spędził daleko stąd, polując i latając na grzbiecie swego skrzydlatego wierzchowca. Teraz jednak miał wstawić się na umówione spotkanie. Wiedział, że za swe bezczelne zachowanie nieopodal Wieży Gwiazd czekają go nieprzyjemności ze strony samego Mówcy; jednak myśl o nadchodzącej schadzce sprawiły, że na jego twarzy pojawił się uśmiech.

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Pierworodny»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Pierworodny» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Wojciech Kuczok: Gnój
Gnój
Wojciech Kuczok
Andrzej Ziemiański: Przesiadka W Piekle
Przesiadka W Piekle
Andrzej Ziemiański
Terry Pratchett: Czarodzicielstwo
Czarodzicielstwo
Terry Pratchett
Poul Anderson: Zaklęty miecz
Zaklęty miecz
Poul Anderson
Margit Sandemo: Światła Elfów
Światła Elfów
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Pierworodny»

Обсуждение, отзывы о книге «Pierworodny» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.