Paul Thompson - Pierworodny

Здесь есть возможность читать онлайн «Paul Thompson - Pierworodny» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Pierworodny: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Pierworodny»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Silvanos, dostojny założyciel zjednoczonego państwa elfów znanego jako Silvanesti, umiera i zostaje pochowany w kryształowym grobowcu. Tron Mówcy Gwiazd przechodzi na jego syna — Sithela, który sam jest ojcem dwóch bliźniaczych synów. Książęta Sithas i Kith-Kanan reprezentują rodzące się w narodzie nowe frakcje. Niestabilna sytuację starają się wykorzystać wrogowie — zarówno ci zewnętrzni jak i wewnętrzni. Nieznani najeźdźcy pustoszą dalekie prowincje państwa, narastają niepokoje wśród ludu, mnożą się kolejne spiski pałacowe. Drogi rywalizujących ze sobą braci rozchodzą się. Obaj zmuszeni będą dokonywać dramatycznych wyborów, które położą kres jedności i zadecydują o losach ich rodziny i wszystkich elfów...

Pierworodny — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Pierworodny», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Choć było już lato, Kith-Kanan poczuł przejmujący chłód. Chcąc ogrzać dłonie, wyciągnął je w kierunku ogniska. Gdzieś w ciemności zabrzęczały świerszcze. W konarach drzew odezwały się cykady i nad polaną pojawiły się polujące na nie nietoperze. Nagle książę poczuł się, jak gdyby siedział we wnętrzu wrzącego, bulgoczącego kotła. Przerażony, strzelał oczami, obserwując każdy szelest i skrobniecie w gęstym listowiu. Coś łopotało nad jego głową i wiło się za jego plecami. Kith-Kanan pochwycił wystającą z ogniska gałąź i wyciągnął ją z płomieni. Kiedy machnął nią w kierunku otaczającego polanę mroku, zdało mu się, że coś wycofuje się z powrotem w gęstą ciemność.

Z trudem łapiąc oddech, stanął plecami do ognia. Ściskając żagiew niczym szlachetne ostrze, nie pozwolił, by ciemność zbliżyła się do polany. Po jakimś czasie otaczający go przedziwny zgiełk złagodniał i do czasu, gdy nad drzewami pojawiła się jasna tarcza Solinari, wszystko umilkło.

Wrzuciwszy gałąź z powrotem do dogasającego ogniska. Kith-Kanan ponownie zasiadł przy palenisku. Wkrótce — idąc śladem tysięcy samotnych podróżników — książę zaczął pogwizdywać radosną melodię, która miała na celu odciągnąć uczucie samotności. Była to melodia z jego dzieciństwa — Dzieci Gwiazd.

Zakończył pieśń z chwilą, gdy zaschło mu w gardle. Wówczas też zobaczył coś, co kompletnie zmroziło krew w jego żyłach. Spomiędzy czarnych kolumn potężnych pni spoglądała na niego para czerwonych oczu.

Kith-Kanan starał się zgadnąć, czym mogło być owo stworzenie, ale żadna z możliwości nie przynosiła pocieszenia. Wilk, niedźwiedź, płowa pantera... Oczy mrugnęły i zniknęły w mroku. Młodzieniec zerwał się na równe nogi i pochwycił jeden z otaczających ognisko rozgrzanych kamieni. Cisnął nim w miejsce, gdzie po raz ostatni widział czerwone ślepia. Kamień uderzył głucho w leśne poszycie. Po nim zapadła głucha cisza. Nawet świerszcze umilkły.

Kith-Kanan wyczuł, że jest obserwowany i obrócił się w prawo. Czerwone oczy powróciły i widoczne zaledwie stopę nad ziemią pełzły teraz w jego kierunku.

„Ciemność jest moim wrogiem", zrozumiał nagle. „Cokolwiek zobaczę, mogę z tym walczyć". Chwytając w dłonie garść wyschniętych liści, cisnął ją do ogniska. Chwilę później dogasające płomienie strzeliły w niebo z nową siłą i Kith-Kanan ujrzał przyciśnięte do ziemi długie, smukłe ciało. Czerwone oczy zatrzymały się i niespodziewanie oderwały się od ziemi. To była Anaya.

— Rozmawiałam z Panią Lasu — rzekła chłodno, a jej oczy zalśniły czerwienią w blasku tańczących płomieni. — Mówiłeś prawdę.

Anaya przeszła kilka kroków w bok, nawet przez chwilę nie odrywając wzroku od Kith-Kanana. Pomimo dobrych wieści książę miał wrażenie, ze dziewczyna zaraz się na niego rzuci. Zamiast tego Anaya przykucnęła i wbiła wzrok w ognisko. Z rzuconej w płomienie garści liści pozostała już tylko kupka tlących się popiołów.

— Mądrze zrobiłeś, rozpalając ogień — rzekła. Przywołałam Czarnych Pełzaczy, żeby mieli cię na oku podczas mojej rozmowy z Panią Lasu

Kith-Kanan wyprostował ramiona z wystudiowaną nonszalancją.

— Kim są Czarni Pełzacze? — Pokażę ci. — Anaya podniosła z ziemi uschniętą gałąź i włożyła ją pomiędzy węgielki Przez chwilę znad gałęzi unosiły się gęste kłęby dymu, po czym patyk zajął się ogniem. Trzymając go w dłoni, elfka podeszła do granicy otaczających polanę drzew. Gdy Anaya pokazała mu, co czaiło się w mroku, Kith-Kanan stracił resztki z trudem wywalczonego spokoju.

Każdy pień, każda gałąź i każdy skrawek ziemi pokryte były dywanem czarnych, pełzających stworzeń. Świerszcze, krocionoga koniki potne, pająki rozmaitych rodzajów i rozmiarów, skorki, pluskwy, wielkie jak pięść żuki, karaluchy, gąsienice, ćmy, olbrzymie muchy i cykady... Były, wszędzie wokół, pokrywając sobą dosłownie wszystko. Trwały w bezruchu, wyraźnie na coś czekając.

Anaya wróciła do ogniska, podczas gdy Kith-Kanan stał w miejscu pobladły z obrzydzenia.

— Jaką ty wiedźmą jesteś? — wydyszał. Dowodzisz całym tym robactwem?

— Nie jestem wiedźmą. Las jest mym domem, a ja jestem jego strażniczką. Czarni Pełzacze dzielą go ze mną. Ostrzegłam ich, kiedy opuściłam polanę, więc zgromadzili się, by mieć cię na oku.

— Skoro już wiesz, kim jestem, możesz ich odesłać — powiedział Kith-Kanan.

— Oni już odeszli. Nie słyszałeś? — zakpiła.

— Nie, nie słyszałem. — Kith-Kanan rozejrzał się i dookoła, ocierając rękawem spoconą twarz. Całą uwagę skupił na fascynującej elfce, wymazując z pamięci wspomnienie Czarnych Pełzaczy. Patrząc na jej pomalowane ciało i brudny strój ze skóry jelenia, Kith-Kanan nie potrafił ocenić, ile lat może mieć Anaya, ani nawet na ile wygląda. Elfka siedziała teraz w kucki, leniwie kołysząc się na palcach. Książę dorzucił do ognia kilka gałązek i na polanie zrobiło się trochę jaśniej.

— Pani Lasu mówi, że jesteś tu, żeby odegnać intruzów — powiedziała Anaya. — Słyszałam ich, wyczuwałam ich zapach i widziałam zniszczenia, których się dopuścili. Nigdy nie wątpiłam w słowa wielkiego jednorożca, ale nie wiem, jak mógłbyś kogokolwiek przepędzić. Nie jesteś leśnym strażnikiem i cuchniesz miejscem, gdzie ludzi jest wielu, a drzew nie ma prawie wcale.

Kith-Kanan miał serdecznie dość ciągłych uszczypliwości Kagonesti. Wybaczał je Mackeliemu, który był ledwie chłopcem, ale jeśli chodziło o dzikuskę, tego było już za wiele.

— Jestem księciem Królewskiego Rodu — odparł dumnie. — Szkolono mnie na wojownika. Nie wiem, kim są owi intruzi ani jak wielu ich jest, ale uczynię wszystko, co w mojej mocy, by ich przegnać. Nie musisz mnie lubić, Anayo, ale lepiej nie obrażaj mnie zbyt często. — Po tych słowach wsparł się na łokciach. — W końcu, kto kogo powalił na ziemię?

Elfka szturchnęła gałęzią tańczące płomienie.

— Pozwoliłam, żebyś odebrał mi nóż — odparła beznamiętnie.

Kith-Kanan usiadł zdumiony. — Co zrobiłaś?

— Zdawałeś się tak niezdarny, że nawet nie przyszło mi do głowy, żebyś mógł mi zagrozić. Pozwoliłam ci zdobyć przewagę, żebym mogła zobaczyć, co zrobisz. Nie mogłeś poderżnąć mi gardła tym krzemiennym nożem. Jest tępy jak zęby krowy.

Pomimo złości Kith-Kanan zdał sobie sprawę, że się uśmiecha.

— Chciałaś zobaczyć, czy jestem litościwy, o to ci chodziło?

— Taki był mój cel — odparła.

— W takim razie, chyba rzeczywiście jestem powolnym, tępym przybyszem.

— W twoim ciele drzemie siła — przyznała — ale walczysz niczym spadający głaz.

— Do tego pewnie nie umiem odpowiednio oddychać. — Kith-Kanan zaczynał zastanawiać się, jak przeżył ostatnie dziewięćdziesiąt lat, będąc tak nieudolny.

Wzmianka o oddychaniu przypomniała mu o Mackelim i książę oznajmił Anayi, że chłopiec wciąż nie wróci do domu.

— Czasami Keli pozostaje w lesie nawet dłużej niż teraz — odparła, z lekceważeniem machając dłonią.

Nieobecność chłopca wciąż go niepokoiła, ale Kith-Kanan uświadomił sobie, ze Anaya znała Mackeliego dużo lepiej od niego. W tej samej chwili żołądek księcia postanowił przypomnieć o sobie donośnym burknięciem, na co Kith-Kanan pomasował go, czerwieniąc się ze wstydu.

— Wiesz, strasznie jestem głodny — poinformował elfkę.

Anaya bez słowa zniknęła w głębi dębu. Po chwili wróciła, niosąc ze sobą kawałek wędzonych sarnich żeberek, owiniętych w płaty kory. Kith-Kanan potrząsnął głową, dziwiąc się, gdzie owe przysmaki ukrywały się przez ostatnich kilka tygodni.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Pierworodny»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Pierworodny» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Paul Thompson - The Qualinesti
Paul Thompson
Paul Thompson - Sister of the Sword
Paul Thompson
Paul Thompson - Sanctuary
Paul Thompson
Paul Thompson - Destiny
Paul Thompson
Paul Thompson - The Forest King
Paul Thompson
Paul Thompson - The Middle of Nowhere
Paul Thompson
Paul Thompson - Dargonesti
Paul Thompson
Paul Thompson - Darkness and Light
Paul Thompson
Paul Thompson - Riverwind
Paul Thompson
Paul Thompson - A Hero's justice
Paul Thompson
Paul Thompson - The Wizard_s Fate
Paul Thompson
libcat.ru: книга без обложки
Paul Thompson
Отзывы о книге «Pierworodny»

Обсуждение, отзывы о книге «Pierworodny» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x