Andrzej Sapkowski - Czas pogardy

Здесь есть возможность читать онлайн «Andrzej Sapkowski - Czas pogardy» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1995, ISBN: 1995, Издательство: SuperNOWA, Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Czas pogardy: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Czas pogardy»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Drugi tom tak zwanej "Sagi o wiedźminie".
Świat Ciri i wiedźmina ogarniają płomienie.
Nilfgaard najeżdża na sprzymierzone królestwa.
Czy spełni się złowroga przepowiednia?
Ta proza pójdzie dalej w świat, już tam wystartowała. Odwołuje się przecież do tęsknot, emocji i wartości wspólnych; w swojej klasie jest znakomita i niepowtarzalna…
"Polityka"
Chandler zrobił z kryminału moralitet, powieść psychologiczną. Sapkowski podobnie — z opowieści o walkach ze smokami stworzył literaturę najwyższej klasy.
"Życie Warszawy"

Czas pogardy — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Czas pogardy», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Hersztem został Giselher. A przezwali się Szczurami. Ktoś ich kiedyś tak nazwał, a im się to spodobało.

Rabowali i mordowali, a ich okrucieństwo stało się przysłowiowe.

Początkowo nilfgaardzcy prefekci lekceważyli ich. Pewni byli, że wzorem innych band rychło padną ofiarą skoncentrowanego działania rozwścieczonego chłopstwa, że wyniszczą i wyrżną się sami, gdy ilość zgromadzonego łupu zmusi chciwość do triumfu nad bandycką solidarnością. Prefekci mieli słuszność w stosunku do innych szajek, ale mylili się co do Szczurów. Bo Szczury, dzieci pogardy, gardziły łupem. Napadały, rabowały i zabijały dla rozrywki, a zagrabione z wojskowych transportów konie, bydło, ziarno, paszę, sól, dziegieć i sukno rozdawały po wsiach. Garściami złota i srebra płaciły krawcom i rzemieślnikom za to, co kochały ponad wszystko — broń, strój i ozdoby. Obdarowywani karmili ich, poili, gościli i ukrywali, i nawet smagani do krwi przez Nilfgaardczyków i Nissirów, nie zdradzali Szczurzych kryjówek i szlaków.

Prefekci wyznaczyli wysoką nagrodę — i początkowo znaleźli się tacy, którzy połaszczyli się na nilfgaardzkie złoto. Ale nocami chałupy donosicieli stawały w płomieniach, a uciekający z pożaru marli od rozmigotanych kling krążących wśród dymu widmowych jeźdźców. Szczury atakowały po szczurzemu. Cicho, zdradziecko, okrutnie. Szczury uwielbiały zabijać.

Prefekci sięgnęli po wypróbowane przeciw innym bandom sposoby — kilkakrotnie próbowali wkręcić między Szczury zdrajcę. Nie powiodło się. Szczury nie akceptowały nikogo. Zwarta i zbratana szóstka stworzona przez czas pogardy nie chciała obcych. Pogardzała nimi.

Do dnia, w którym zjawiła się zwinna jak akrobatka, szarowłosa małomówna dziewczyna, o której Szczury nie wiedziały niczego.

Oprócz tego, że była taka, jak oni niegdyś, jak każde z nich. Samotna i pełna żalu, żalu za tym, co zabrał jej czas pogardy.

A w czasach pogardy ten, kto jest sam, musi zginąć.

Giselher, Kayleigh, Reef, Iskra, Mistle, Asse i Falka. Prefekt z Amarillo zdziwił się niepomiernie, gdy doniesiono mu, że Szczury grasują w siódemkę.

*****

— Siedmioro? — zdziwił się prefekt z Amarillo, patrząc na żołnierza z niedowierzaniem. - Siedmioro ich było, nie sześcioro? Pewien jesteś?

- Żebym tak zdrów był — powiedział niewyraźnie jedyny ocalały z masakry żołnierz.

Życzenie było jak najbardziej na miejscu — głowę i połowę twarzy wojaka spowijały brudne, przesiąknięte krwią bandaże. Prefekt, który był w niejednej bitwie, wiedział, że żołnierz dostał mieczem z góry — samym końcem brzeszczotu, ciosem od lewej, ciosem celnym, precyzyjnym, wymagającym wprawy i szybkości, wymierzonym w prawe ucho i policzek, w miejsca nie chronione ani szyszakiem, ani żelaznym kołnierzem.

— Opowiadaj.

— Szliśmy brzegiem Veldy w stronę Thurn — zaczął żołnierz. - Był rozkaz, by konwojować jeden z transportów pana Evertsena ciągnący na południe. Napadli na nas przy zwalonym moście, gdyśmy się przez rzekę przeprawiali. Jeden wóz ugrzązł, tedy wyprzęgliśmy konie z drugiego, by go wyciągnąć. Reszta konwoju pojechała, jam został z pięcioma i z komornikiem. I wtedy nas obskoczy-li. Komornik, nim go ubili, zdążył krzyknąć, że to Szczury, a potem już siedli naszym na kark… I wysiekli ich do nogi. Gdym to zobaczył…

— Gdyś to zobaczył — skrzywił się prefekt — dałeś koniowi ostrogę. Ale za późno, by uratować skórę.

— Dopadła mnie — spuścił głowę żołnierz — właśnie ta siódma, com jej z początku nie widział. Dziewuszka. Prawie dzieciak. Myślałem, zostawili ją Szczury z tyłu, bo młoda i niedoświadczona…

Gość prefekta wysunął się z cienia, w którym siedział.

— To była dziewczyna? — spytał. - Jak wyglądała?

— Jak oni wszyscy. Wymalowana i wyszminkowana niby elfka, barwna jak papuga, wystrojona w błyskotki, w aksamit i brokaty, w czapeczce z piórkami…

— Jasnowłosa?

— Chyba, panie. Gdym ją zobaczył, naleciałem koniem, myśląc, choć ją jedną usiekę za towarzyszów, krwią za krew odpłacę… Od prawej ją zaszedłem, by snadniej ciąć… Jak to uczyniła* nie wiem. Alem chybił jej. Jakbym widmo albo zjawę ciał… Nie wiem, jak ta diablica to uczyniła… Chociażem się zastawił, dostała mnie zza zastawy. Prosto w gębę… Panie, ja pod Sodden byłem, pod Aldersbergiem byłem. A nynie od dziewki wypindrzonej pamiątka na gębie na całe życie…

— Ciesz się, że żyjesz — burknął prefekt, patrząc na swego gościa. - I ciesz się, że cię posieczonego na przeprawie znaleziono. Będziesz teraz za bohatera robił. Gdybyś bez walki zwiał, gdybyś bez pamiątki na gębie meldował mi o stracie ładunku i koni, wnet byś na stryczku piętą o piętę stukał! No, odmaszerować. Do lazaretu.

Żołnierz wyszedł. Prefekt odwrócił się w stronę gościa.

— Sami widzicie, wielmożny panie koroner, że nielekka tutaj służba, że nie ma spokoju, że pełne ręce roboty. Wy tam, w stolicy, myślicie, że w Prowincjach bąki się zbija, piwo żłopie, dziewki maca i łapówki bierze. O tym, żeby ludzi albo grosza więcej podesłać, nikt nie pomyśli, tylko rozkazy się śle: daj, zrób, znajdź, wszystkich na nogi postaw, od jutrzni do zmroku lataj… A tu łeb pęka od własnych kłopotów. Takich band jak Szczury grasuje tu z pięć albo sześć. Prawda, Szczury najgorsze, ale nie ma dnia…

— Dosyć, dosyć — wydął wargi Stefan Skellen. - Wiem, czemu ma służyć to wasze biadolenie, panie prefekcie. Ale darmo biadolicie. Z danych rozkazów nikt was nie zwolni, nie liczcie na to. Szczury nie Szczury, bandy nie bandy, macie nadal prowadzić poszukiwania. Wszystkimi dostępnymi środkami, aż do odwołania. To rozkaz cesarza.

— Szukamy od trzech tygodni — skrzywił się prefekt. - Nie bardzo zresztą wiedząc, kogo czy czego szukamy, zjawy, ducha czy igły w stogu siana. A skutek jaki? Tylko mi paru ludzi przepadło bez wieści, ani chybi przez buntowników lub brygantów ubitych. Powiadam wam raz jeszcze, panie koroner, jeśli do tej pory nie znaleźliśmy tej waszej dziewczyny, to już nie znajdziemy. Jeśli nawet taka tu była, w co wątpię. Chyba że…

Prefekt urwał, zastanowił się, patrząc na koronera spode łba.

— Ta dziewka… Ta siódma, która ze Szczurami jeździ… Puszczyk lekceważąco machnął ręką, starając się, by jego gest i mina wypadły przekonywająco.

— Nie, panie prefekcie. Nie wypatrujcie zbyt łatwych rozwiązań. Wysztafirowana półelfka czy inna bandytka w brokatach to z pewnością nie ta dziewczyna, o którą nam chodzi. To z pewnością nie ona. Kontynuujcie poszukiwania. To rozkaz.

Prefekt naburmuszył się, spojrzał w okno.

— A z tą bandą — dodał pozornie obojętnym głosem koroner cesarza Emhyra, Stefan Skellen zwany Puszczykiem — z tymi Szczurami, czy jak im tam… Zróbcie z nimi porządek, panie prefekcie. W Prowincji powinien zapanować ład. Weźcie się do roboty. Wyłapać i powiesić, bez korowodów i ceregieli. Wszystkich.

- Łatwo powiedzieć — mruknął prefekt. - Ale zrobię, co w mej mocy, zapewnijcie cesarza. Wszelako myślę, że tę siódmą dziewczynę od Szczurów warto by jednak dla pewności żywą…

— Nie — przerwał Puszczyk, uważając, by głos go nie zdradził. - Żadnych wyjątków, powiesić wszystkich. Całą siódemkę. Nie chcemy więcej o nich słyszeć. Nie chcemy już o nich słyszeć ani słowa.

KONIEC TOMU DRUGIEGO
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Czas pogardy»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Czas pogardy» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Andrzej Sapkowski - Sezon burz
Andrzej Sapkowski
Andrzej Sapkowski - La Dama del Lago
Andrzej Sapkowski
Andrzej Sapkowski - La torre de la golondrina
Andrzej Sapkowski
Andrzej Sapkowski - Żmija
Andrzej Sapkowski
Andrzej Sapkowski - Blood of Elves
Andrzej Sapkowski
Andrzej Sapkowski - Krew Elfów
Andrzej Sapkowski
Andrzej Sapkowski - Pani jeziora
Andrzej Sapkowski
Andrzej Sapkowski - Ostatnie życzenie
Andrzej Sapkowski
Andrzej Sapkowski - Miecz przeznaczenia
Andrzej Sapkowski
Andrzej Sapkowski - Chrzest ognia
Andrzej Sapkowski
Отзывы о книге «Czas pogardy»

Обсуждение, отзывы о книге «Czas pogardy» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x