Andrzej Sapkowski - Pani jeziora

Здесь есть возможность читать онлайн «Andrzej Sapkowski - Pani jeziora» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1999, ISBN: 1999, Издательство: SuperNOWA, Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Pani jeziora: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Pani jeziora»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Piąty tom tak zwanej "Sagi o wiedźminie".
Potwór zaatakował z ciemności, z zasadzki, cicho i wrednie.
Zmaterializował się nagle wśród mroku jak wybuchający płomień.
Jak jęzor płomienia.
Piąty — i ostatni — tom sagi o wiedźminie Geralcie, pięknej czarodziejce Yennefer i Cirilli — dziecku przeznaczenia.
Jaki los czeka wiedźmina? Czy dane mu będzie połączyć się z miłością jego życia? Czy ziści się złowieszcza przepowiednia i czy przetrwa świat ogarnięty morderczą wojną? Świat elfów, ludzi i krasnoludów.

Pani jeziora — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Pani jeziora», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Andrzej Sapkowski

Pani Jeziora

Rozdział pierwszy

I jechali dalej, aż przybyli nad jezioro o wodach rozlanych szeroko i pięknie. A pośrodku samym onego jeziora zobaczył Artur ramię w biały atłas przyodziane, miecz cudnej roboty dzierżące. Potem zasię ujrzeli pannę, śmiele stąpającą po wód zwierciadle.

— Cóż to za panna tak czarowna? — spytał Artur.

— Zwą ją Panią Jeziora — odrzekł Merlin.

Thomas Malory, Le Morte Darthur

Jezioro było zaczarowane. Nie było co do tego żadnych wątpliwości.

Po pierwsze, leżało tuż obok gardzieli zaklętej doliny Cwm Pwcca, doliny tajemniczej, wiecznie otulonej mgłą, słynącej z czarów i zjawisk magicznych.

Po drugie wystarczyło popatrzeć.

Tafla wody była głęboko, soczyście i niezmącenie niebieska, iście niczym wyszlifowany szafir. Była gładziutka jak zwierciadło, do tego stopnia, że przeglądające się w niej szczyty masywu Y Wyddfa wyglądały piękniej jako odbicie niż w rzeczywistości. Od jeziora wiało zimnym ożywczym powiewem, a dostojnej ciszy nie zmącało nic, nawet plusk ryby czy krzyk wodnego ptaka.

Rycerz otrząsnął się z wrażenia. Ale miast kontynuować jazdę grzbietem wzgórza, skierował konia w dół, ku jezioru. Zupełnie jakby przyciągany magiczną mocą czaru drzemiącego tam, w dole, na dnie, w otchłani wód. Koń stąpał płochliwie wśród pokruszonych skał, cichym pochrapywaniem dając znać, że i on wyczuwa magiczną aurę.

Zjechawszy na sam dół, na plażę, rycerz zsiadł. Ciągnąc rumaka za tręzle, zbliżył się do skraju wód, gdzie drobna fala igrała wśród kolorowych otoczaków.

Klęknął, chrzęszcząc kolczugą. Płosząc narybek, rybki malutkie i żywe jak igiełki, nabrał wody w złączone dłonie. Pił ostrożnie i powoli, lodowato zimna woda drętwiła wargi i język, kłuła zęby.

Gdy zaczerpywał ponownie, doleciał go dźwięk niesiony po powierzchni jeziora. Uniósł głowę. Koń chrapnął, jak gdyby potwierdzając, że i on słyszał.

Nadstawił uszu. Nie, to nie było złudzenie. To, co słyszał, to był śpiew. Śpiewała kobieta. Może raczej dziewczyna.

Rycerz, jak wszyscy rycerze, wychował się na powieściach bardów i opowieściach rycerskich. W tych zaś w dziewięciu przypadkach na dziesięć dziewczęce pienia lub zawodzenia były przynętą, idący za ich głosem rycerze regularnie wpadali w pułapki. Nierzadko śmiertelne.

Ale ciekawość przemogła. Rycerz, końcem końców, miał dopiero dziewiętnaście lat. Był bardzo odważny i bardzo nierozsądny. Słynął z jednego, znany był z drogiego.

Sprawdził, czy miecz dobrze chodzi w pochwie, po czym podciągnął konia i ruszył plażą w kierunku, z którego dobiegał śpiew. Nie musiał iść daleko.

Brzeg zalegały wielkie głazy narzutowe, ciemne, wyślizgane do połysku, rzekłbyś, zabawki olbrzymów ciśnięte tu niedbale lub zapomniane po skończonej zabawie. Niektóre głazy leżały w wodzie jeziora, czerniały pod przeźroczystą taflą. Niektóre wystawały nad powierzchnię, omywane falką wyglądały jak grzbiety lewiatanów. Ale najwięcej głazów leżało na brzegu, od plaży aż po las. Część zagrzebana była w piasku, wystając częściowo tylko, pozostawiając domysłom, jak wielkie są w całości.

Śpiew, który rycerz słyszał, dochodził właśnie zza tych przybrzeżnych. A dziewczyna, która śpiewała była niewidoczna. Pociągnął konia, trzymając go za munsztuk i chrapy, tak by nie rżał i nie prychał.

Odzienie dziewczyny spoczywało na jednym z głazów leżących w wodzie, płaskim niczym stół. Ona sama, naga, zanużona do pasa, myła się, pluskając i podśpiewując przy tym. Rycerz nie rozpoznawał słów.

I nie dziwota.

Dziewczyna, głowę stawiłby w zakład, nie była człowiekiem z krwi i kości. Świadczyło o tym szczupłe ciało, dziwny kolor włosów, głos. Był pewien, że gdyby się odwróciła, zobaczyłby wielkie oczy o kształcie migdałów. A gdyby odgarnęła popielate włosy, dostrzegłby jak nic szpiczasto zakończone małżowiny uszne.

To była mieszkanka Faërie. Wróżka. Jedna z Tylwyth Teg. Jedna z tych, które Piktowie i Irlandczycy nazywali Daoine Sidhe, Ludkiem Wzgórz. Jedna z tych, które Sasi nazywali elfami.

Dziewczyna przestała na chwilę śpiewać, zanurzyła się po szyję, zaprychała i nad wyraz pospolicie zaklęła. Rycerz to jednak nie zmyliło. Wróżki, jak powszechnie było wiadomo, umiały kląć po ludzku. Niejednokrotnie plugawiej niż stajenni. A bardzo często była klątwa wstępem do jakiegoś złośliwego figla, z zamiłowania do których wróżki słynęły — na przykład zwiększenia komuś nosa do rozmiarów nasiennego ogórka albo zmniejszenia komuś męskości do rozmiarów ziarenka bobu.

Rycerza nie pociągała ni pierwsza, ni druga ewentualność. Już, już sposobił się do dyskretnego odwrotu, gdy nagle zdradził go koń. Nie, nie jego własny wierzchowiec, który trzymany za chrapy był spokojny i cichutki jak myszka. Zdradził go koń wróżki, kara klacz, której rycerz początkowo nie dostrzegł między głazami. Teraz smoliście czarna kobyłka grzebnęła kopytem żwir i zarżała powitalnie. Ogier rycerza targnął łbem i odpowiedział grzecznie. Aż echo poszło po wodzie.

Wróżka wyprysnęła z wody, przez moment prezentując się rycerzowi w całej miłej dla oka okazałości. Rzuciła się ku skale, na której leżała odzierz. Ale miast chwycić jakie giezło i okryć się skromnie, elfka porwała miecz i z sykiem wydobyła go z pochwy, obracając żelazem nad podziw zręcznie. Trwało to jeden krótki moment, po którym wróżka ukucnęła lub uklękła, kryjąc się w wodzie aż po nos i wystawiając nad powierzchnię wyprostowaną rekę z mieczem.

Rycerz otrząsnął się z osłupienia, puścił wodze i zgiął kolano, klękając na mokrym piasku. Od razu pojął bowiem, kogóż to ma przed sobą.

— Bądź pozdrowiona — zabełkotał, wyciągając ręce. - Wielki to honor dla mnie… Wielki zaszczyt, o, Pani Jeziora. Miecz ten przyjmę…

— Może byś tak wstał z kolan i odwrócił się? - wróżka wystawiła usta nad wodę. - Może by się tak przestał gapić? I pozwolił mi się ubrać?

Usłuchał.

Słyszał, jak chlupie, wychodząc z wody, jak szeleści odzieniem, jak klnie z cicha, wyciągając je na mokre ciało. Przyglądał się karej klaczy o sierści gładkiej i lśniącej jak krecie futerko. Był to niezawodnie koń wielkiej krwi, niezawodnie zaczarowany. Niechybnie również mieszkaniec Ferie, jak i jego właścicielka.

— Możesz się odwrócić.

— Pani Jeziora…

— I przedstawić.

— Jestem Galahad, z Caer Benic. Rycerz króla Artura, pana zamku Kamelot, władcy Letniego Kraju, a także Dumnonii, Dyfneint, Powys, Dyfed…

— A Temeria? — przerwała. - Redania, Rivia, Aedirn? Nilfgaard? Te nazwy mówią ci coś?

— Nie. Nigdym nie słyszał.

Wzruszyła ramionami. W ręku, oprócz miecza, trzymała buty i koszulę, wypraną i wyżętą.

— Tak myślałam. A jaki dziś mamy dzień roku?

— Jest — otworzył usta, zdziwiony do granic — druga pełnia po Beltane… Pani…

— Ciri — powiedziała machinalnie, kręcąc ramionami, by lepiej ułożyć odzienie na schnącej skórze. Mówiła dziwnie, oczy miała zielone i wielkie.

Odruchowo odgarnęła zmoczone włosy, a rycerz westchnął mimowolnie. Nie tylko dlatego, że jej ucho było zwyczajne, ludzkie, żadną miarą elfie. Policzek miała zdeformowany dużą brzydką blizną. Zraniono ją. Ale czy wróżkę można zranić?

Zauważyła spojrzenie, zmrużyła oczy i zmarszczyła nos.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Pani jeziora»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Pani jeziora» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Andrzej Sapkowski - Sezon burz
Andrzej Sapkowski
Andrzej Sapkowski - La Dama del Lago
Andrzej Sapkowski
Andrzej Sapkowski - La torre de la golondrina
Andrzej Sapkowski
Andrzej Sapkowski - Żmija
Andrzej Sapkowski
Andrzej Sapkowski - Blood of Elves
Andrzej Sapkowski
Andrzej Sapkowski - Krew Elfów
Andrzej Sapkowski
Andrzej Sapkowski - Ostatnie życzenie
Andrzej Sapkowski
Andrzej Sapkowski - Miecz przeznaczenia
Andrzej Sapkowski
Andrzej Sapkowski - Czas pogardy
Andrzej Sapkowski
Andrzej Sapkowski - Chrzest ognia
Andrzej Sapkowski
Отзывы о книге «Pani jeziora»

Обсуждение, отзывы о книге «Pani jeziora» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x