Andrzej Sapkowski - Wieża jaskółki

Здесь есть возможность читать онлайн «Andrzej Sapkowski - Wieża jaskółki» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1997, ISBN: 1997, Издательство: SuperNOWA, Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Wieża jaskółki: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wieża jaskółki»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Czwarty tom tak zwanej "Sagi o wiedźminie".
Ciri staje przed swoim przeznaczeniem.
Drakkar wiozący Yennefer trafia w oko czarodziejskiego cyklonu.
Czy wśród przyjaciół wiedźmina ukrywa się zdrajca?
Czwarta, przedostatnia odłona epopei o świecie wiedźmina i wojnach, jakie nim wstrząsają. W zagubionej wśród bagien chacie pustelnika ciężko ranna Ciri powraca do zdrowia. Jej tropem podążają bezlitośni zabójcy z Nilfgaardu. Tymczasem drużyna Geralta, unikając coraz to nowych niebezpieczeństw, dociera wreszcie do ukrywjących się druidów. Czy wiedźminowi uda się odnaleźć Ciri? Jaką rolę odegra osnuta legendą Wieża Jaskółki?

Wieża jaskółki — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wieża jaskółki», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

W otwartych wrotach baraku, będącego magazynem narzędzi, stało trzech mężczyzn. Dwaj byli krótko ostrzyżonymi osiłkami o niskich czołach i niezawodnie niskim pomyślunku. Trzecim — tym, który ich okrzyknął — był niezwykle wysoki, ciemnowłosy, przystojny mężczyzna.

— Niechcący słyszałem rozmowę, która poprzedziła zajście — powiedział mężczyzna. - Nie bardzo chciało mi się wierzyć w zabicie wiedźmina, myślałem, że to czcze przechwałki. Teraz już tak nie myślę. Wejdźcie tu, do baraku.

Angouleme slyszalnie wciągnęła powietrze. Spojrzała na wiedźmina i ledwo dostrzegalnie kiwnęła głową.

Mężczyzna był półelfem.

*****

Półelf Schirru był wysoki — miał dobrze ponad sześć stóp wzrostu. Długie ciemne włosy nosił związane na karku w opadający na plecy koński ogon. Mieszaną krew zdradzały oczy — duże, kształtu migdałów, zielonożółte jak u kota.

— Wyście więc zabili wiedźmina — powtórzył, uśmiechając się nieładnie. - Uprzedzając Homera Straggena, zwanego Słowikiem? Ciekawe, ciekawe. Jednym słowem, to wam mam zapłacić pięćdziesiąt florenów. Drugą ratę. Straggen dostał więc swoje pół setki za darmo. Bo chyba nie przypuszczacie, że wam odda.

— Jak ja się ze Słowikiem ułożę, to już moja rzecz — powiedziała Angouleme, siedząca na skrzyni i machająca nogami. - A umowa względem wiedźmina była o dzieło. I to myśmy tego dzieła dokonali. My, nie Słowik. Wiedźmin w ziemi. Jego kompani, wszyscy troje, w ziemi. Wychodzi, kontrakt wykonany.

— Tak przynajmniej twierdzicie. Jak to się odbyło? Angouleme nie przerwała machania nogami.

— Na starość — oznajmiła swym zwykłym bezczelnym tonem — spiszę historię mego żywota. Opiszę w niej, jak odbywało się to, jak tamto, a jak owamto. Do tego czasu musicie wziąć na wstrzymanie, panie Schirru.

— Aż tak się tego wstydzicie — zauważył zimno mieszaniec. - Więc aż tak wrednie i zdradziecko tego dokonaliście.

— Przeszkadza wam to? — odezwał się Geralt.

Schirru spojrzał na niego bacznie.

— Nie — odrzekł po chwili. - Wiedźmin Geralt z Rivii nie zasługiwał na lepszy los. Byt to naiwniak i głupiec. Gdyby miał ładniejszą, uczciwszą, honorową śmierć, powstałyby legendy. A on nie zasługiwał na legendę.

- Śmierć jest zawsze taka sama.

— Nie zawsze — pokręcił głową półelf, wciąż usiłując zajrzeć w skryte cieniem kaptura oczy Geralta. - Zapewniam, że nie zawsze. Domyślam się, że to ty zadałeś śmiertelny cios.

Geralt nie odpowiedział. Czuł przemożną ochotę, by chwycić metysa za koński ogon, zwalić na podłogę i wydusić z niego wszystko, co wie, kolejno wybijając zęby głowicą miecza. Powstrzymywał się. Rozsądek podpowiadał, że wymyślona przez Angouleme mistyfikacja mogła dać lepsze rezultaty.

— Jak chcecie — rzekł Schirru, nie doczekawszy się odpowiedzi. - Nie będę nalegał na relację z przebiegu zdarzenia. Najwyraźniej niesporo wam jakoś mówić o tym, najwyraźniej nie bardzo jest się czym chwalić. Jeśli, oczywista, wasze milczenie, nie wynika z czegoś zupełnie innego… Na przykład z tego, że w ogóle nic się nie zdarzyło. Macie może jakieś dowody na prawdziwość waszych słów?

— Obcięliśmy zabitemu wiedźminowi prawą dłoń — odparła beznamiętnie Angouleme. - Ale później porwał ją szop pracz i zeżarł.

— Mamy więc tylko to — Geralt wolno rozpiął koszulę i wyciągnął medalion z głową wilka. - Wiedźmin nosił to na szyi.

— Poproszę.

Geralt nie wahał się długo. Półelf zważył medalion w dłoni.

— Teraz wierzę — powiedział wolno. - Bibelot silnie emanuje magią. Coś takiego mógł mieć tylko Wiedźmin.

— A Wiedźmin — dokończyła Angouleme — nie dałby go sobie zdjąć, gdyby jeszcze dychał. Znaczy się, to jest dowód murowany. Kładźcie więc, panku, forsę na stół.

Schirru pieczołowicie schował medalion, wyjął zza pazuchy zwitek papierów, położył je na stole i rozprostował dłonią.

— Proszę pozwolić.

Angouleme zeskoczyła ze skrzyni, podeszła, małpując i kręcąc biodrami. Pochyliła się nad stołem. A Schirru błyskawicznie ucapił ją za włosy, zwalił na blat stotu i przyłożył nóż do gardła. Dziewczyna nie zdążyła nawet wrzasnąć.

Geralt i Cahir mieli już miecze w dłoniach. Ale za późno.

Pomocnicy półelfa, osiłki o niskich czołach, dzierżyli w rękach żelazne haki. Ale nie kwapili się podchodzić.

— Miecze na podłogę — warknął Schirru. - Obaj, miecze na podłogę. Inaczej poszerzę tej dziwce uśmiech.

— Nie słuchaj… — zaczęła Angouleme i skończyła wrzaskiem, bo półelf zakręcił wpitą w jej włosy pięścią. I nadciął skórę puginałem, bo po szyi dziewczyny pociekł lśniący czerwony wężyk.

— Miecze na ziemię! Ja nie żartuję!

— A może się jakoś dogadamy? — Geralt, nie bacząc na wrzący w nim gniew, zdecydował się grać na zwłokę. - Jak ludzie kulturalni?

Półelf zaśmiał się jadowicie.

— Dogadać? Z tobą, wiedźminie? Mnie tu przysłano, bym z tobą skończył, nie gadał. Tak, tak, odmieńcze. Tyś tu udawał, jasełki odgrywał, a ja rozpoznałem cię od razu, od pierwszego rzutu oka. Dokładnie mi cię opisano. Domyślasz się, kto mi cię tak dokładnie opisał? Kto dał mi dokładne wskazówki, gdzie i w jakiej kompanii cię znajdę? O, z pewnością się domyślasz.

— Puść dziewczynę.

— Ale ja cię znam nie tylko z opisu — kontynuował Schirru, ani myśląc puścić Angouleme. - Ja cię już widziałem. Ja cię nawet kiedyś śledziłem. W Temerii. W lipcu. Jechałem za tobą aż do miasta Dorian. Do siedziby jurystów Codringhera i Fenna. Kojarzysz?

Geralt obrócił miecz tak, by klinga zaświeciła w oczy półelfa.

— Ciekaw jestem — powiedział zimno — jak zamierzasz wybrnąć z tej patowej sytuacji, Schirru. Ja widzę dwa wyjścia. Pierwsze: natychmiast puścisz dziewczynę. Drugie: zabijesz dziewczynę… A w sekundę później twoja krew pięknie ubarwi ściany i sufit.

— Wasza broń — Schirru brutalnie szarpnął Angouleme za włosy — ma znaleźć się na ziemi, zanim doliczę do trzech. Potem zacznę dziwkę kroić.

— Zobaczymy, ile zdążysz ukroić. Ja myślę, że niedużo.

— Raz!

— Dwa! — zaczął własne liczenie Geralt, zawijając sihillem syczącego młyńca.

Z zewnątrz dobiegł ich łomot kopyt, rżenie i prychanie koni, okrzyki.

— I co teraz? — zaśmiał się Schirru. - Na to czekałem. To już nie pat, lecz mat! Przybyli moi przyjaciele.

— Doprawdy? — powiedział Cahir, wyglądając oknem. - Widzę uniformy cesarskiej lekkiej kawalerii.

— A więc to mat, ale dla ciebie — rzekł Geralt. - Przegrałeś, Schirru. Puść dziewczynę.

— Akurat.

Drzwi baraku ustąpiły pod kopnięciami, do środka wkroczyło kilkunastu ludzi, w większości czarno i jednolicie umundurowanych. Wiódł ich jasnowłosy brodacz ze srebrnym niedźwiedziem na naramienniku.

— Que aen suecc's? — spytał groźnie. - Co się tu dzieje? Kto odpowiada za tę rozróbę? Za te trupy na dziedzińcu? Gadać mi tu natychmiast!

— Panie dowódco…

— Glaeddyvan vort! Rzucić miecze!

Posłuchali. Bo mierżono do nich z kusz i arbaletów. Puszczona przez Schirru Angouleme chciała zerwać się ze stołu, ale nagle znalazła się w uścisku krępego, kolorowo odzianego draba o wyłupiastych jak u żaby oczach. Chciała krzyknąć, ale drab zacisnął jej na ustach urękawiczoną pięść.

— Powstrzymajmy się od przemocy — zaproponował chłodno Geralt dowódcy z niedźwiedziem. - Nie jesteśmy przestępcami.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Wieża jaskółki»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wieża jaskółki» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Andrzej Sapkowski - La Dama del Lago
Andrzej Sapkowski
Andrzej Sapkowski - La torre de la golondrina
Andrzej Sapkowski
Andrzej Sapkowski - Żmija
Andrzej Sapkowski
Andrzej Sapkowski - Blood of Elves
Andrzej Sapkowski
Andrzej Sapkowski - Krew Elfów
Andrzej Sapkowski
Andrzej Sapkowski - Pani jeziora
Andrzej Sapkowski
Andrzej Sapkowski - Ostatnie życzenie
Andrzej Sapkowski
Andrzej Sapkowski - Miecz przeznaczenia
Andrzej Sapkowski
Andrzej Sapkowski - Czas pogardy
Andrzej Sapkowski
Andrzej Sapkowski - Chrzest ognia
Andrzej Sapkowski
Отзывы о книге «Wieża jaskółki»

Обсуждение, отзывы о книге «Wieża jaskółki» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x