Andrzej Sapkowski - Wieża jaskółki

Здесь есть возможность читать онлайн «Andrzej Sapkowski - Wieża jaskółki» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1997, ISBN: 1997, Издательство: SuperNOWA, Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Wieża jaskółki: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wieża jaskółki»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Czwarty tom tak zwanej "Sagi o wiedźminie".
Ciri staje przed swoim przeznaczeniem.
Drakkar wiozący Yennefer trafia w oko czarodziejskiego cyklonu.
Czy wśród przyjaciół wiedźmina ukrywa się zdrajca?
Czwarta, przedostatnia odłona epopei o świecie wiedźmina i wojnach, jakie nim wstrząsają. W zagubionej wśród bagien chacie pustelnika ciężko ranna Ciri powraca do zdrowia. Jej tropem podążają bezlitośni zabójcy z Nilfgaardu. Tymczasem drużyna Geralta, unikając coraz to nowych niebezpieczeństw, dociera wreszcie do ukrywjących się druidów. Czy wiedźminowi uda się odnaleźć Ciri? Jaką rolę odegra osnuta legendą Wieża Jaskółki?

Wieża jaskółki — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wieża jaskółki», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Nie pomylił się.

Jeźdźcy, którzy wpadli na przełęcz po mniej niż ćwierć godzinie, zatrzymali się, co prawda, na widok leżącego konia, powrzeszczeli, pokłócili się, obkłusowali przydrożne krzaki, ale prawie natychmiast wznowili pogoń drogą. Niewątpliwie uznali, że z trójki uciekających dwoje jedzie teraz na jednym koniu i będzie można szybko ich dopaść, jeśli nie będzie się mitrężyć. Geralt widział, że niektóre konie pościgu też nie były w najlepszym stanie.

Wśród ścigających niezbyt wiele było czarnych płaszczy nilfgaardzkiej lekkiej jazdy, dominowali kolorowi zbójcy Słowika. Geralt nie mógł dojrzeć, czy sam Słowik bierze udział w pogoni, czy też został i kuruje posieczoną gębę.

Gdy tętent oddalającego się pościgu ścichł, Geralt wstał z kryjówki w paprociach, podniósł i podtrzymał stękającego i pojękującego Cahira.

— Koń jest za słaby, by cię nieść. Będziesz mógł iść?

Nilfgaardczyk wydał odgłos, mogący być równie dobrze potwierdzeniem, jak zaprzeczeniem. Albo czymś innym. Ale nogi przestawiał, a o to głównie szło.

Zeszli do jaru, do koryta strumienia. Cahir ostatnie kilkanaście stóp śliskiej stromizny pokonał dość bezładnym zjazdem. Dopełzł do potoku, pił, obficie zlewał lodowatą wodą opatrunek na głowie. Wiedźmin nie ponaglał go, sam oddychał głęboko, zbierając siły.

Szedł w górę strumienia, podtrzymując Cahira i jednocześnie ciągnąc konia, brodząc w wodzie, potykając się na otoczakach i zwalonych pniach. Cahir po jakimś czasie odmówił współpracy — nie przestawiał już posłusznie nóg, przestał nimi w ogóle poruszać, Wiedźmin zwyczajnie go wlókł. Tak dalej iść się nie dało, tym bardziej, że koryto strumienia zatarasowały progi i wodospady. Geralt stęknął, wziął rannego na plecy. Ciągnięty koń też życia nie ułatwiał. Gdy więc wreszcie wydostali się z jaru, Wiedźmin po prostu zwalił się na mokre poszycie i leżał, dysząc, kompletnie wycieńczony, obok jęczącego Cahira. Leżał długo. Kolano znowu zaczęło pulsować wściekłym bólem.

Nareszcie Cahir dał znowu znaki życia, a wkrótce potem — o dziwo — wstał, klnąc i trzymając się za głowę. Poszli. Cahir początkowo szedł dzielnie. Potem zwolnił. Potem padł.

Geralt wziął go na plecy i taszczył, stękając, osuwając się na kamieniach. Kolano rwał ból, w oczach latały mu czarne i ogniste pszczoły.

— Jeszcze miesiąc temu… — zajęczał z jego pleców Cahir. - Kto by wówczas pomyślał, że będziesz mnie taszczył na grzbiecie…

— Milcz, Nilfgaardczyku… Gdy gadasz, robisz się cięższy…

Gdy wreszcie dotarli do skał i skalnych ścian, było już prawie ciemno. Wiedźmin ani nie szukał jaskini, ani jej nie znalazł — padł bez sił przy pierwszej napotkanej dziurze.

*****

Na spągu jaskini walały się ludzkie czaszki, żebra, miednice i inne kości. Ale — co ważniejsze — były tu i suche gałęzie.

Cahir gorączkował, dygotał, trząsł się w dreszczach. Przyszywanie płata skóry do czaszki za pomocą dratwy i krzywej igły zniósł mężnie i przytomnie. Kryzys przyszedł później, w nocy. Geralt rozpalił w jaskini ognisko, lekceważąc względy bezpieczeństwa. Na zewnątrz mżył zresztą deszcz i wył wicher, mało było prawdopodobne, by ktoś krążył po okolicy i wypatrywał odblasku ognia. A Cahir musiał się ogrzać.

Gorączkował całą noc. Dygotał, jęczał, bredził. Geralt nie zaznał snu — podsycał ogień. A kolano bolało jak cholera.

Chłopisko młode i silne, Cahir rankiem doszedł do siebie. Był blady i spocony, czuło się bijącą od niego gorączkę. Artykulację komplikowały nieco dzwoniące zęby. Ale dało się zrozumieć, co mówił. A mówił przytomnie. Narzekał na ból głowy — objaw raczej normalny u kogoś, komu siekiera zdarła z czaszki skórę wraz z włosami.

Geralt dzielił czas pomiędzy niespokojne drzemki a łapanie ściekającej ze skał deszczówki w zmajstrowane z brzozowej kory kubeczki. I jego, i Cahira dręczyło pragnienie.

*****

— Geralt?

— Słucham?

Cahir poprawił drwa w ognisku za pomocą znalezionej kości udowej.

— W kopalni, gdyśmy się bili… Przestraszyłem się, wiesz?

— Wiem.

— Przez chwilę wyglądało, że wpadłeś w morderczy szał. Że nic już się dla ciebie nie liczy… Oprócz mordowania…

— Wiem.

— Bałem się — dokończył spokojnie — że w amoku zasieczesz tego Schirru. A z zabitego nie wyciągnęlibyśmy przecież informacji.

Geralt chrząknął. Młody Nilfgaardczyk coraz bardziej mu się podobał. Był nie tylko mężny, ale i inteligentny.

— Słusznie zrobiłeś, odsyłając Angouleme — ciągnął Cahir, lekko tylko dzwoniąc zębami. - To nie dla dziewcząt… Nawet takich jak ona. My to sami załatwimy, we dwu. Pójdziemy za pościgiem. Ale nie po to, by mordować w berserkerskim szale. To, co wtedy mówiłeś o zemście… Geralt, nawet w zemście musi być jakaś metoda. Dopadniemy tego półelfa… Zmusimy go, by powiedział, gdzie jest Ciri…

— Ciri nie żyje.

— Nieprawda. Nie wierzę w jej śmierć… I ty też nie wierzysz. Przyznaj.

— Nie chcę wierzyć.

Na zewnątrz świszczał wicher, szumiał deszcz. W jaskini było przytulnie.

— Geralt?

— Słucham.

— Ciri żyje. Miałem znowu sny… Owszem, coś wydarzyło się w Ekwinokcjum, coś fatalnego… Tak, bez wątpienia, ja też to czułem i widziałem… Ale ona żyje… Żyje z pewnością. Spieszmy się… Ale nie do zemsty i mordu. Do niej.

— Tak. Tak, Cahir. Masz rację.

— A ty? Ty nie miewasz już snów?

— Miewam — powiedział z goryczą. - Ale od przekroczenia Jarugi bardzo rzadko. I w ogóle ich nie pamiętam po przebudzeniu. Coś się we mnie skończyło, Cahir. Coś się wypaliło. Coś się we mnie urwało…

— To nic, Geralt. Ja będę śnił za nas obu.

*****

O świcie wyruszyli. Deszcz przestał padać, wydawało się nawet, że słońce próbuje znaleźć jakąś dziurę w zasnuwającej niebo szarości.

Jechali wolno, obaj na jednym koniu z wojskowym nilfgaardzkim rzędem.

Koń człapał po otoczakach, idąc stępa brzegiem Sansretour, rzeczki wiodącej do Toussaint. Geralt znał drogę. Był tu niegdyś. Bardzo dawno temu, wiele się od tego czasu zmieniło. Ale nie zmieniła się dolina i rzeczka Sansretour, która im dalej, tym bardziej stawała się rzeką Sansretour. Nie zmieniły się Góry Amell i górujący nad nimi obelisk Gorgony, Góry Diabła.

Pewne rzeczy miały to do siebie, że po prostu się nie zmieniały.

*****

- Żołnierz nie kwestionuje rozkazów — mówił Cahir, obmacując opatrunek na głowie. - Nie analizuje ich, nie zastanawia się nad nimi, nie czeka, by mu objaśniano ich sens. To jest pierwsza rzecz, której u nas uczą żołnierza.

Możesz się więc domyślić, że nawet przez sekundę nie zastanawiałem się nad rozkazem, który mi wydano. Pytanie, dlaczego to właśnie ja mam pojmać tę cintryjską królewnę czy księżniczkę, nawet mi przez myśl nie przemknęło. Rozkaz to rozkaz. Zły byłem, owszem, bo chciałem zaznać sławy, bijąc się z rycerstwem, z regularnym wojskiem… Ale praca dla wywiadu też jest u nas traktowana jako zaszczyt. Gdybyż tylko jeszcze chodziło o jakieś trudniejsze zadanie, o jakiegoś ważniejszego jeńca… Ale dziewczyna?

Geralt wrzucił do ogniska kręgosłup pstrąga. Przed wieczorem złowili we wpadającym do Sansretour strumyku dość ryb, by się najeść. Pstrągi były na tarle i łatwo dawało się je złapać.

Słuchał opowieści Cahira, a ciekawość walczyła w nim z uczuciem głębokiej przykrości.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Wieża jaskółki»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wieża jaskółki» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Andrzej Sapkowski - La Dama del Lago
Andrzej Sapkowski
Andrzej Sapkowski - La torre de la golondrina
Andrzej Sapkowski
Andrzej Sapkowski - Żmija
Andrzej Sapkowski
Andrzej Sapkowski - Blood of Elves
Andrzej Sapkowski
Andrzej Sapkowski - Krew Elfów
Andrzej Sapkowski
Andrzej Sapkowski - Pani jeziora
Andrzej Sapkowski
Andrzej Sapkowski - Ostatnie życzenie
Andrzej Sapkowski
Andrzej Sapkowski - Miecz przeznaczenia
Andrzej Sapkowski
Andrzej Sapkowski - Czas pogardy
Andrzej Sapkowski
Andrzej Sapkowski - Chrzest ognia
Andrzej Sapkowski
Отзывы о книге «Wieża jaskółki»

Обсуждение, отзывы о книге «Wieża jaskółki» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x