Andrzej Sapkowski - Wieża jaskółki

Здесь есть возможность читать онлайн «Andrzej Sapkowski - Wieża jaskółki» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1997, ISBN: 1997, Издательство: SuperNOWA, Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Wieża jaskółki: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wieża jaskółki»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Czwarty tom tak zwanej "Sagi o wiedźminie".
Ciri staje przed swoim przeznaczeniem.
Drakkar wiozący Yennefer trafia w oko czarodziejskiego cyklonu.
Czy wśród przyjaciół wiedźmina ukrywa się zdrajca?
Czwarta, przedostatnia odłona epopei o świecie wiedźmina i wojnach, jakie nim wstrząsają. W zagubionej wśród bagien chacie pustelnika ciężko ranna Ciri powraca do zdrowia. Jej tropem podążają bezlitośni zabójcy z Nilfgaardu. Tymczasem drużyna Geralta, unikając coraz to nowych niebezpieczeństw, dociera wreszcie do ukrywjących się druidów. Czy wiedźminowi uda się odnaleźć Ciri? Jaką rolę odegra osnuta legendą Wieża Jaskółki?

Wieża jaskółki — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wieża jaskółki», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— My się nie boimy — rzekł spokojnie Geralt.

— Pewnie — bartnik zmierzył wzrokiem wiedźmina, Milvę i Cahira, który właśnie wchodził do chałupy, oporządziwszy konie. - Widać, żeście nielękliwe ludzie, bitne a zbrojne. Hę, z takimi, jak wy, nie strach podróżować… Ten, tego… Ale nie masz już jemiolarzy w Czarnym Gaju, próżny tedy wasz trud i wasza droga. Przycisnął ich Nilfgaard, wyżenął z Caed Dhu. Nie masz ich tam już.

— Jak to?

— Tak to. Uciekli Jemiolarze precz.

— Dokąd?

Bartnik popatrzył na swą hamadriadę, milczał chwilę.

— Dokąd? — powtórzył Wiedźmin. Pręgowaty kot bartnika usiadł przed wampirem i przeraźliwie zamiauczał. Hamadriada zdzieliła go miotłą.

— Zły znak, gdy kocur w środku dnia miauczy — wybąkał bartnik, dziwnie zmieszany. - A druidzi… Ten, tego… Uciekli na Stoki. Tak. Dobrze mówię. Na Stoki.

— Dobre sześćdziesiąt mil na południe — ocenił Jaskier dość swobodnym, a nawet wesołym głosem. Ale zamilkł natychmiast pod spojrzeniem wiedźmina.

W ciszy, która zapadła, słychać było jedynie złowróżące miauczenie wypędzonego na dwór kota.

— W zasadzie — odezwał się wampir — to co nam za różnica?

Ranek dnia następnego przyniósł dalsze niespodzianki. I zagadki, które jednak bardzo szybko znalazły rozwiązanie.

— Niech mnie zaraza — powiedziała Milva, która pierwsza wygramoliła się z brogu, rozbudzona rozgardiaszem.

— Niech mnie pokręci. Popatrz no na to, Geralt.

Polana pełna była narodu. Na pierwszy rzut oka widać było, że zebrało się tu z pięć albo sześć bartniczych stanów. Wprawne oko wiedźmina wyłowiło też z tłumu kilku traperów i co najmniej jednego smolarza. Łącznie gromadę należało ocenić na jakichś dwunastu chłopa, dziesięć bab, dziesięcioro wyrostków płci obojga i tyleż małoletnich dzieci. Na wyposażeniu gromada miała sześć wozów, dwanaście wołów, dziesięć krów i cztery kozy, sporo owiec, a także niemało psów i kotów, których szczeki i miauki należało w tych warunkach bezwzględnie uznać za niedobry omen.

— Ciekawym — przetarł oczy Cahir — co to może oznaczać?

— Kłopoty — rzekł Jaskier, wytrzepując siano z włosów.

Regis milczał, ale minę miał dziwną.

— Prosimy śniadać wielmożne państwo — powiedział ich znajomy bartnik, podchodząc do brogu w towarzystwie barczystego mężczyzny. - Gotowe już śniadanie. Owsianka na mleku. I miód… A to, pozwólcie przedstawić: Jan Cronin, starosta nasz bartny…

— Miło mi — skłamał Wiedźmin, nie odpowiadając na ukłon, także dlatego, że kolano bolało go wściekle. - A ta gromada, to skąd się tu wzięła?

— Ten, tego… — bartnik podrapał się w ciemię. - Widzicie, zima idzie… Barcie już połaźbione, zadziatki poczynione… Czas już nam wracać na Stoki, do Riedbrune… Miód odstawić, przezimować… Ale w lasach niebezpiecznie… Samemu…

Starosta bartny zachrząkał. Bartnik spojrzał na minę Geralta i jakby lekko się skurczył.

— Wyście konni i zbrojni — wystękał. - Bitni a śmiali, zrazu poznać. Z takimi jak wy wędrować nie strach… A i wam wygoda będzie… My każdą ścieżkę, każdy dukt, każdy grąd i czahar znamy… I karmić was będziemy…

— A druidzi — powiedział zimno Cahir — wywędrowali z Caed Dhu. Właśnie na Stoki. Cóż za niebywały zbieg trafów.

Geralt powoli podszedł do bartnika. Oburącz ujął go za kabat na piersi. Ale po chwili rozmyślił się, puścił, wygładził odzienie. Nic nie powiedział. O nic nie zapytał. Ale bartnik i tak pospieszył z wyjaśnieniami.

— Prawdę gadałem! Przysięgam! Niech się pod ziemię zapadnę, jeślim zełgał! Uszli jemiolarze z Caed Dhu! Nie masz ich tam!

— I są na Stokach, tak? — zawarczał Geralt. - Tam, dokąd wam droga, całej waszej hałastrze? Dokąd chcecie załatwić sobie zbrojną eskortę? Gadaj, chłopie. Ale uważaj, ziemia gotowa naprawdę się rozstąpić!

Bartnik spuścił wzrok i z niepokojem popatrzył na grunt pod nogami. Geralt wymownie milczał. Milva, zrozumiawszy nareszcie, w czym rzecz, zaklęła paskudnie. Cahir parsknął pogardliwie.

— No? — ponaglił Wiedźmin. - Dokąd wywędrowali druidzi?

— A kto ich, panie, wie, dokąd — wybełkotał wreszcie bartnik. - Ale na Stokach mogą być… Równie dobrze, jak gdzie indziej. Obfitość przecie na Stokach dużych dąbrów, a druidzi radzi dąbrowy mają…

Za bartnikiem stały już, oprócz starosty Cronina, obie hamadriady, matka i córka. Dobrze, że córka wdała się w matkę, nie w ojca, pomyślał machinalnie Wiedźmin, bartnik pasuje do żony jak odyniec do klaczy. Za hamadriadami, jak zauważył, stanęło jeszcze kilka kobiet, znacznie mniej urodziwych, ale o podobnie błagalnym spojrzeniu.

Spojrzał na Regisa, nie wiedząc, śmiać się czy kląć. Wampir wzruszył ramionami.

— Na dobry porządek — powiedział — to bartnik ma rację, Geralt. W sumie jest całkiem prawdopodobne, że druidzi wywędrowali na Stoki. To rzeczywiście dość odpowiedni dla nich teren.

— Owo prawdopodobieństwo — wzrok wiedźmina był bardzo, bardzo zimny — jest według ciebie dostatecznie duże, by nagle zmienić kierunek i powędrować na oślep razem z tymi tu?

Regis znowu wzruszył ramionami.

— A co to za różnica? Zastanów się. Druidów nie ma w Caed Dhu, a zatem ten kierunek należy wykluczyć. Powrót za Jarugę też, jak mniemam, nie może być przedmiotem debaty. Wszystkie pozostałe kierunki są zatem równie dobre.

— Doprawdy? — temperatura głosu wiedźmina dorównała temperaturze wzroku. - A z tych wszystkich pozostałych, który, według ciebie, byłby najbardziej wskazany? Ten wspólny z bartnikami? Czy jakiś całkiem przeciwny? Podejmujesz się określić to w swej bezbrzeżnej mądrości?

Wampir wolno odwrócił się w stronę bartnika, starosty bartnego, hamadriad i innych bab.

— A czegóż to — spytał poważnie — tak lękacie się, dobrzy ludzie, że zabiegacie o eskortę? Co budzi w was strach? Mówcie szczerze.

— Oj, panoczku — zajęczał Jan Cronin, a w oczach jego pojawiła się najprawdziwsza zgroza. - Że też jeszcze pytacie… Nam droga przez Zwilgłe Uroczysko! A tam, panoczku, straszno! Tam, panoczku, są brukołaki, liścionosy, endriagi, inogi a insze plugastwo! Toż ledwo dwie niedziele temu capnął leszy zięcia mego, a tak, że zięć ino zacharczeć zdołał i już było po nim. Dziwota wam, że strach nam tamtędy z babami a dziećmi? Hę?

Wampir spojrzał na wiedźmina, a twarz miał bardzo poważną.

— Moja bezbrzeżna mądrość — powiedział — zaleca mi jako najbardziej wskazany określić kierunek najbardziej właściwy dla wiedźmina.

*****

Ruszyliśmy na południe, ku Stokom, krainie położonej u podnóża Gór Amell. Ruszyliśmy wielkim orszakiem, w którym było wszystko: młode dziewczyny, bartnicy, traperzy, baby, dzieci, młode dziewczyny, gadzina domowa, domowe parafernalia, młode dziewczyny. I cholernie dużo miodu. Wszystko się od tego miodu lepiło, nawet dziewczyny.

Tabor szedł z prędkością pieszych i wozów, tempo marszu nie spadło jednak, bo nie błądziliśmy, lecz szliśmy jak po sznurku — bartnicy znali drogi, ścieżki i groble miedzy jeziorami. A przydała się ta znajomość, oj przydała, bo zaczęło siąpić i nagle cale cholerne Zarzecze utonęło w gęstej jak śmietana mgle. Bez bartników pobłądzilibyśmy bez ochyby albo i potopili się gdzieś na bagnach. Nie musieliśmy też tracić czasu i energii na organizowanie i przyrządzanie spyży — karmiono nas trzy razy dziennie, suto, choć niewyszukanie. I pozwalano po jedzeniu poleżeć chwil kilka brzuchem do góry.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Wieża jaskółki»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wieża jaskółki» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Andrzej Sapkowski - La Dama del Lago
Andrzej Sapkowski
Andrzej Sapkowski - La torre de la golondrina
Andrzej Sapkowski
Andrzej Sapkowski - Żmija
Andrzej Sapkowski
Andrzej Sapkowski - Blood of Elves
Andrzej Sapkowski
Andrzej Sapkowski - Krew Elfów
Andrzej Sapkowski
Andrzej Sapkowski - Pani jeziora
Andrzej Sapkowski
Andrzej Sapkowski - Ostatnie życzenie
Andrzej Sapkowski
Andrzej Sapkowski - Miecz przeznaczenia
Andrzej Sapkowski
Andrzej Sapkowski - Czas pogardy
Andrzej Sapkowski
Andrzej Sapkowski - Chrzest ognia
Andrzej Sapkowski
Отзывы о книге «Wieża jaskółki»

Обсуждение, отзывы о книге «Wieża jaskółki» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x