• Пожаловаться

Eugeniusz Dębski: Śmierć Magów z Yara

Здесь есть возможность читать онлайн «Eugeniusz Dębski: Śmierć Magów z Yara» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. категория: Фэнтези / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Eugeniusz Dębski Śmierć Magów z Yara

Śmierć Magów z Yara: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Śmierć Magów z Yara»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Powiadają, że Eugeniusz Dębski nie lubi pisać fantasy. Jest on wszakże znany raczej z kryminałów i dreszczowców science-fiction. Mimo to popełnił kilka powieści z gatunku magii i miecza. Jedną z nich, bodajże najwcześniejszą, bo wydaną po raz pierwszy w 1990 roku, jest właśnie Śmierć Magów z Yara. Można by rzec, że autor zmierzył się z fabułą, za którą sam nie przepada. I jaki jest wynik tego "starcia"? Na tylnej części okładki książki napisane jest, że to baśń. I rzeczywiście, narracja jest typowa dla tego rodzaju opowieści. Występują więc w niej liczne, jak najbardziej celowe uproszczenia, chociażby takie, że praktycznie ani jedna kobieta nie pojawia się w powieści, postaci charakteryzują się stalową psychiką i nadludzką wręcz wiarą we własne, mizerne w końcu siły. Bohater niewiele też musi się natrudzić, wypełniając misję, której się podjął. Większość wyzwań i niebezpieczeństw pokonują za niego towarzysze, zwierzęta, przedmioty czy nadludzkie siły. Na swej drodze spotyka on niemal równie wielu przyjaciół, co wrogów. Zawsze umie znaleźć rozwiązanie sytuacji lub kogoś, kto będzie je znał. Sama fabuła jest dość typowa, mamy królewicza o czystym i odważnym sercu, pradawne zło, które opanowało całą krainę oraz ułomek magicznego miecza, jedynego oręża zdolnego pokonać tytułowych magów. Bohater, książę Malcon, jest wybrańcem, wręcz pionkiem w rękach losu i wyższych sił, które chyba naznaczyły go na długo nim się urodził. Dowiedziawszy się, że oto właśnie zostanie królem i jest ostatnim człowiekiem, który może zniszczyć zło w przeklętej krainie Yara, wyrusza bez zastanowienia w straceńczą misję. Bierze ze sobą bojową wilczycę, wiernego rumaka i miecz Gaed. Mimo wielu niespodzianek i przeciwności, od samego początku wiadomo, jaki będzie finał tej przygody. Wrażenia po przeczytaniu z pewnością będą zależeć od nastawienia, upodobań i… wieku. Niżej podpisany uważa, że Śmierć Magów z Yara jest adresowana do młodszych czytelników, a także do osób lubiących baśniowe klimaty. Ktokolwiek szuka mocnej, męskiej akcji o nieoczekiwanych zwrotach, drobiazgowej narracji, wciągających dialogów czy przewrotnego zakończenia, niech sobie tą pozycją nie zawraca głowy, bo się zawiedzie i tylko może, niesłusznie przecież, nisko ocenić prozę Dębskiego. Dobrze jest wiedzieć, jaka to powieść, zanim się ją zacznie czytać, by się później nie zdziwić jej formą i treścią, które trochę mogą budzić skojarzenia z Gwiezdnym pyłem Gaimana. Czy to porównanie zachęcające, czy wręcz przeciwnie, każdy musi już odpowiedzieć sobie sam. Dodatkowym smaczkiem jest umieszczony na końcu Podarunek Nailishii, krótkie opowiadanie opisujące, jak król Cergolus otrzymał niegdyś Gaeda i skąd się wziął półboski byt, który pomaga Malconowi w walce z magami.

Eugeniusz Dębski: другие книги автора


Кто написал Śmierć Magów z Yara? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Śmierć Magów z Yara — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Śmierć Magów z Yara», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Pudło było twarde, chyba z drewna obciągniętego skórą. Skóra wytarła się i trudno było określić jej pierwotną barwę. Tylko na dłuższym boku, tuż przy dnie, widniał cienki pasek ciemnoczerwonej barwy. Mike przyjrzał się skrzyneczce i nie widząc żadnego uchwytu spróbował podnieść wieko.

– He! Nie tak szybko – Paul podszedł i odwrócił pudełko do góry dnem. Nacisnął trójkątny kawałek drewna tworzący jedną z czterech nóżek. Odwrócił skrzyneczkę naciskając mocno bok wieka. Udało się je przesunąć i dopiero wtedy Paul mógł otworzyć tajemniczy schowek.

Wewnątrz leżała rękojeść miecza. Masywny, dość toporny uchwyt zakończony był gałką, która kształtem i wielkością przypominała kurze jajo. Wykonano ją z nieznanego Mike’owi metalu, matowego, a jednak miejscami połyskującego. Z innego metalu zrobiono uchwyt. Przypominał stary, bardzo ciemny, dobrze wypolerowany brąz, poprzecinany cienkimi, jaśniejszymi żyłkami. Interesująco wyglądały dwa pręty, przecinające miecz prostopadle poniżej uchwytu. Stanowiły niezłą ochronę dłoni, choć ich kształt nie kojarzył się Mike’owi z widzianymi dotychczas zabytkowymi egzemplarzami białej broni. Nieznany snycerz skręcił je, jakby od niechcenia, dwukrotnie po każdej stronie uchwytu, po czym pozwolił im się rozejść, pozostawiając niebezpiecznie sterczące ich ostre końce. Dalej widać było tylko ułomek trójkątnego ostrza, nie dłuższy od papierosa. Nawet wgłębienie w czerwonym pluszu, idealnie dopasowane do rękojeści, kończyło się w miejscu złamania klingi. Mike wyjął rękojeść – w ręku okazała się lekka i wygodna – i ciął powietrze. Rozległ się cichy, dość wysoki i melodyjny gwizd.

– O! – Paul podskoczył do Mika i chwycił rękojeść. – Tego nie odkryłem – machnął ręką kilka razy, ale gwizd nie powtórzył się. – Musiałeś jakoś sprytnie ją złapać – oddał rękojeść Mike’owi i poszedł w kierunku foteli stojących naprzeciwko biurka, zabierając po drodze oba drinki.

Mike odłożył rękojeść do pudła i podążył za Paulem, gospodarz sięgnął do kieszeni i wyjął papierosy. Zapalili i prawie jednocześnie wypuścili spore kłęby dymu. Obaj wyglądali na nieco skrępowanych i obaj zdawali sobie z tego sprawę. W końcu Paul machnął ręką z papierosem. Dym wyrysował w powietrzu skomplikowany wzór.

– Nie rozumiem, dlaczego pokazuję ci ten zabytek, nie dając nawet czasu na odpoczynek po podróży. Ale tak mnie to męczy, jakby to była bardzo ważna i nie cierpiąca zwłoki sprawa. Jakbym się bał, że zapomnę – wzruszył ramionami i umoczył wargi w szklance. Mike powtórzył jego gest. – Mam ten miecz kilka lat. Kiedyś strasznie mnie intrygował i bawił, ale później odciągnęły mnie inne sprawy i do dzisiaj w ogóle o nim nie myślałem. Aż nagle… Nie wiem… – wyciągnął rękę ze szklaneczką w stronę Mika i obaj wypili po łyku.

W czasie odgruzowywania piwnicy tego pałacyku znaleźli go robotnicy. Najpierw odłożyłem znalezisko gdzieś do kufra, a potem pewnego dnia wyjąłem i jakiś czas nie robiłem nic innego, tylko starałem się wyjaśnić co to jest i dlaczego jest takie cenne. Bo jeśli ktoś robi specjalne pudełko na ułamaną rękojeść miecza to musi to być z jakiegoś powodu ważne, nie?

Mike skinął głową i wstał. Podszedł do biurka i przyjrzał się rękojeści, a potem wziął całe pudełko i przyniósł do stołu, przy którym siedzieli. Usiadł, trzymając kasetę na kolanach.

– Zacząłem studiować literaturę, żeby wyjaśnić co to za miecz, skąd się tu wziął i dlaczego może być ważny. I wiesz, co mi wyszło? – Paul nachylił się do Mika i wycelował wskazujący palec w szczątki broni. – Nic się tu nie zgadza! Zobacz… – wyprostował kciuk -…miecz jako broń jest znany od epoki brązu, a ten, nie dość, że ma nietypowy jelec – to te poskręcane pręty – pokazał palcem -…to jest dużo starszy niż być powinien. Udało mi się zeskrobać trochę metalu z uchwytu. Żeby było śmieszniej, z głowni, czyli tego złamanego ostrza, nie udało mi się nawet przy pomocy diamentowego wiertła uzyskać nawet opiłka. Rozumiesz? Twarde jak cholera, a za skarby nie powinno być. Coś jak ta kolumna w Indiach, która nie koroduje, a nikt nie wie dlaczego. Może jakbym się uparł, to coś by się i udało zeskrobać, ale po pierwsze, znalazłem pewien dokument i to mnie trochę oderwało od samego miecza, a potem… – skrzywił się -…potem poznałem Jeanette i jakoś tak się wszystko pomieszało…

Paul zamilkł i wbił spojrzenie w ścianę. Mike dotknął rękojeści i przejechał delikatnie palcami po splotach trzonu. Wcale nie były zimne.

– Pokażę ci ten dokument – Paul stęknął i wstał z fotela. – Znalazłem go na dnie szkatuły, dałem do przetłumaczenia i… – Paul podszedł do biurka i zaczął trzaskać szufladami szukając dokumentu. Znalazł go w czwartej i podał Mike’owi, który położył ostrożnie kasetę na stole i otworzył cienką teczkę. Wewnątrz było kilka kartek maszynopisu.

– Żeby było szybciej powiem ci, że to jest fragment spowiedzi jakiegoś szlachetki, który brał udział w trzeciej i czwartej krucjacie. Z tej ostatniej… – Pamiętasz cokolwiek? – zapytał nagle i nie czekając na odpowiedź wyjaśnił: – Rozpoczęła się w 1202 roku, zakończyła w dwa lata później. Zupełnie się nie udała, bo krzyżowcy idąc na Palestynę aby odbić Jerozolimę zostali wciągnięci przez Wenecję w wojnę z Bizancjum i w końcu zdobyli Konstantynopol. Tam właśnie szlachcic de Lavignac w zakamarku splądrowanego pałacyku jakiegoś tureckiego dostojnika znalazł tę kasetę i dużą księgę, której fragment przetłumaczył mu jeniec. To wszystko opowiedział na spowiedzi zakonnikowi z klasztoru w Cannesey. Teraz czytaj, od drugiej strony – Paul odchylił się w fotelu i zapalił papierosa. Poprzedni zgasł w popielniczce. Mike przełożył pierwszą stronę na spód, i pochylił się nad kartką.

Oślim był mi bardzo wdzięczny za uratowanie wnuczki z rąk moich kamratów. Chciał mi oddać swoje oszczędności, alem ja ich nie chciał. Pokazałem mu księgę, com ją był znalazł w pałacu Tuterbeja i kazałem sobie przetłumaczyć. Stary padł przede mną na kołana i błagał, bym odstąpił od zamiaru, alem się zaparł. Tedy on poprosił, abym przyszedł z wieczora, a on mi wtedy rzecz całą przetłumaczy. Uwierzyłem mu i do dziś nie mogę sobie tego darować, bo kiedym przyszedł o zmroku okazało się, że pies ten, rodzinę gdzieś ukrywszy, a przede wszystkim wnuczkę swoją, spalił całą księgę. Gdym to usłyszał, złość mnie wściekła porwała i jużem miał mu głową zdjąć, gdym zobaczył, że kilka kart wyrwanych z onej księgi na stole leży obok rękojeści miecza z puzdra wyjętej. Przemówiłem do siebie i gniew powściągnąłem. Spokojnie go zapytałem po cóż to zrobił, a on płaczem wybuchnął i błagał, bym do niego złości nie żywił. I mówił, że księga ta nikomu niczego dobrego dać nie może, a zło jeno i wszeteczności i ohydy wszelakie. Miała to być księga panowanie Szatana zwiastująca, a każdy, kto ją miał przeczytać, władcy piekielnemu odtąd służyć musiał. Oślim tłumaczył mi, jakoż nawet Turcy księgi tej się bali i przez to ją schowali. Najpierwem się był wystrachał, że tak blisko zło mię było, ale potem, gdym nieco ochłonął, przypomniałem sobie iż nigdym o takowej księdze nie słyszał. A przecie pilniem na nauki uczęszczał i nie masz w mojej okolicy chrześcijanina spieszniej niż ja Panu naszemu służącego. Kazałem zamilczeć Oślimowi, a sam uklęknąwszy pacierz odmówiłem i poleciłem się Najjaśniejszej Panience z Cannesey, a tak uspokojony usiadłem i Oślima zapytałem czemu te kilka kart ostawit. Stary, leżąc na podłodze i niepewny” czy mu aby głowy nie ujmę, wystękał, że chciał choć trocha mojej ciekawości ulżyć i początek onej księgi ostawił. I przeczytał mi ją. Był czas, że pamiętałem każde jego słowo, choć ino raz opowieść słyszałem, ale czas mi z pamięci sito zrobił i niewiela w niej ostało. Imiona były ani flandryjckie, ani weneckie, ani palestyńskie. Teraz myślę, że rację miał stary Oślim i że to Szatan chciał, abym pozapominał wszystko com miał w głowie. Boć przecie pamiętam imię Oślima i wnuczki jego Taflidy i imiona wszystkich moich kamratów zacnych z wypraw obu. A historię miecza onego prawie całą żem przepomniał, a i imion żadnych nie pamiętam. Tedy nad grobem już stojąc przekazuję rękojeść klasztorowi w Cannesey i opowieść moją. Oto com z niej zapamiętał.

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Śmierć Magów z Yara»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Śmierć Magów z Yara» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
libcat.ru: книга без обложки
Iain Banks
Neil Gaiman: M Jak Magia
M Jak Magia
Neil Gaiman
Alessandro Baricco: Jedwab
Jedwab
Alessandro Baricco
Graham Masterton: Brylant
Brylant
Graham Masterton
libcat.ru: книга без обложки
libcat.ru: книга без обложки
Juliette Benzoni
Отзывы о книге «Śmierć Magów z Yara»

Обсуждение, отзывы о книге «Śmierć Magów z Yara» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.