Robert Silverberg - Zamek Lorda Valentine'a

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Silverberg - Zamek Lorda Valentine'a» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Stawiguda, Год выпуска: 2008, ISBN: 2008, Издательство: Solaris, Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Zamek Lorda Valentine'a: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Zamek Lorda Valentine'a»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Pierwszy tom jednego z nasłynniejszych cykli fantasy/science fiction.
Majipoor to olbrzymia planeta, zamieszkana przez wiele ras napływowych, wśród których ludzie są rasą dominującą. Na Majipoor żyją też tubylcy, dziwna i wyobcowana rasa zmiennokształtnych, których wszyscy się boją.
Z racji braku surowców cywilizacja na planecie jest raczej słabo rozwinięta, ale nie brak i zaawansowanych technologii.
Bohaterem jest wędrowiec, zatrudniony jako żongler w objazdowej trupie. Ale sny, które na Majipoor mają niezwykłą moc, ujawniają, że jest on w rzeczywistości Lordem Valentine, władcą planety, w podły sposób pozbawionym władzy.
Wraz z Valentinem przemierzamy kontynenty Majipooru w kierunku ośrodka władzy, jakim jest Zamek.

Zamek Lorda Valentine'a — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Zamek Lorda Valentine'a», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Zrobił jeszcze jeden wysiłek. Skoczył. Udało mu się schwycić fałszywego Koronala za ramię, lecz Barjazid zawył i wyrwał się z uścisku. Posuwając się za nim, Valentine starał się przyprzeć go do ściany i gdy już mu się to prawie udało, Dominin Barjazid wyrwał się i rzucił pędem przez komnatę z krzykiem, w którym strach mieszał się z uczuciem zawodu i rozpaczy. Wpadł do jednej z zasłoniętych wnęk.

— Ojcze, ratuj mnie! — zawołał.

Valentine podążył za nim. Zerwał zasłonę.

Stanął jak wryty. We wnęce krył się potężnie zbudowany starzec o groźnym spojrzeniu ciemnych oczu. Miał na czole złoty diadem, a w dłoniach ściskał kurczowo jakiś mechanizm ze złota i kości słoniowej, oplatany siecią rzemieni i pospinany klamrami. W sali sądowej Koronala znajdował się nie kto inny, jak sam Simonan Barjazid, siejący postrach władca z Suwaelu! To on wysyłał te paraliżujące umysł sny-rozkazy, które omal nie powaliły Valentine' a, a teraz usiłował wysłać jeszcze jeden, lecz przeszkodziło mu w tym szaleństwo własnego syna, który czepiając się jego rąk błagał o pomoc.

Valentine wiedział, że sam się z tym nie upora.

— Sleecie! — zawołał. — Carabello! Zalzanie Kavolu!

Dominin Barjazid szlochał i jęczał. Król Snów kopnął go lekceważąco, jakby chciał się opędzić od ujadającego psa. Valentine wślizgnął się do wnęki, gotów wyrwać z rąk starego Simonana Barjazida maszynę snów.

Już sięgał po nią, gdy zdarzyło się coś jeszcze bardziej zdumiewającego. Twarz Króla Snów zaczęła się rozpływać… Ciało ulegało przemianie… przekształciło w coś potwornego, kanciastego, wydłużonego, z zapadniętymi do środka oczami i nosem, który był zwykłym guzikiem, ledwie widocznymi wargami…

Metamorf.

Wcale nie Król Snów, lecz fałszywy, maskaradowy król, Zmiennokształtny, Piurivar, Metamorf…

Dominin Barjazid z wrzaskiem przerażenia odskoczył od dziwacznej postaci. Rzucił się na ziemię, drżąc i łkając, bijąc głową o ścianę. Metamorf obrzucił Valentine'a spojrzeniem, w którym nie było nic poza nienawiścią, i cisnął w niego maszyną snów. Nim Valentine zdążył się zasłonić, maszyna uderzyła go w pierś i powaliła na plecy. Zauważył jeszcze, jak Metamorf szaleńczym skokiem dopada otwartego okna, przeskakuje przez parapet i ginie w mrokach nocy.

Rozdział 16

Otworzywszy oczy Valentine zobaczył wokół siebie mnóstwo przyjaciół. Sleet, Zalzan Karol, Deliamber, Carabella, Tunigorn; trudno powiedzieć, kto jeszcze przeciskał się przez wąski przedpokój. Wskazał na leżącego bezwładnie Dominina Barjazida.

— Tunigornie, powierzam go twojej opiece. Zaprowadź go w bezpieczne miejsce i dopilnuj, żeby nie stało mu się nic złego.

— Dwór Pinitora, mój panie, będzie najbezpieczniejszy. Postawię na straży dwunastu uzbrojonych ludzi.

Valentine skinął głową. — Dobrze, nie chcę zostawiać go samego. I przyprowadźcie mu lekarza. Przeżył potworny szok i myślę, że mogło mu to zaszkodzić. — Popatrzył na Sleeta. — Przyjacielu, przyniosłeś butelkę wina? Ja też przeżyłem tu kilka wstrząsających momentów,

Sleet podał mu butelkę. Ręce Valentine'a zadrżały i wino omal nie popłynęło na posadzkę.

Kiedy przyszedł do siebie, zbliżył się do okna, przez które wyskoczył Metamorf. Gdzieś w dole, sto stóp poniżej, błyszczały latarnie. W ich świetle zobaczył krąg ludzi i coś, co było przykrytym płaszczem ciałem. Valentine odwrócił się.

— Metamorf — powiedział w zadumie. — Czy to był tylko sen? Widziałem stojącego tu Króla Snów… po czym ten Król zamienił się w Metamorf a… a potem rzucił się przez okno…

Carabella dotknęła jego ramienia.

— Nie chciałbyś odpocząć, mój panie? Zamek już jest zdobyty.

— Metamorf — powtórzył Valentine ze zdziwieniem w głosie. — Co to mogło…

— Metamorfowie byli także w sali maszyn klimatycznych — rzekł Tunigorn.

— Co? — Valentine popatrzył na niego zdziwiony. — Coś ty powiedział?

— Panie mój, Elidath właśnie przybywa z piwnic przynosząc niesamowitą opowieść. — Tunigorn wskazał na wyłaniającego się z tłumu Elidatha, znużonego walką, w poplamionym i poszarpanym stroju.

— Mój panie?

— Maszyny klimatyczne…

— Są nie tknięte, znów wytwarzają powietrze i ciepło.

Valentine westchnął z ulgą. — Dobra robota! Mówiłeś podobno, że byli tam Zmiennokształtni.

— Sali strzegły oddziały w mundurach osobistej gwardii Koronala — rzekł Elidath. — Zażądaliśmy, aby się poddali, lecz nawet ja nie znalazłem posłuchu. Po czym walczyliśmy z nimi i… zabiliśmy ich, mój panie…

— Nie było innego wyjścia?

— Żadnego — odparł Elidath. — Zabiliśmy ich, a oni po śmierci… zamienili się…

— Wszyscy?

— Tak, wszyscy byli Metamorfami.

Valentine zadrżał. Jakaż to dziwna, koszmarna rewolucja! Poczuł ogarniające go zmęczenie. Maszyny życia znów były włączone, Zamek zdobyty, fałszywy Koronal uwięziony, świat uratowany, ład przywrócony, groźba tyranii unicestwiona. Lecz… lecz… lecz dlaczego on był tak straszliwie zmęczony…

— Mój panie — powiedziała Carabella — chodź ze mną.

— Dobrze — odrzekł głucho. — Dobrze, odpocznę chwilę. — Uśmiechnął się nieśmiało. — Zaprowadź mnie na kanapę w garderobie, dobrze, kochanie? Chciałbym z godzinę się zdrzemnąć. Czy pamiętasz, kiedy ostatnio spałem?

Carabella objęła go ramieniem.

— Chyba wiele dni temu?

— Tygodni. Miesięcy. Nie pozwól mi spać dłużej niż godzinę…

— Dobrze, mój panie.

Zwalił się na kanapę, zwinął w kłębek i rozluźnił całe ciało. Carabella zasłoniła okno i przykryła go narzutą. Przez głowę zaczęły mu przepływać kolejno rozświetlone obrazy: Dominin Barjazid czepia się rąk starego człowieka; Król Snów odpycha go ze złością, wymachuje groźną maszyną; Król Snów zmienia kształty; straszliwa twarz Piurivara; potworny krzyk Dominina Barjazida; Metamorf rzuca się przez okno… Nie kończący się ciąg obrazów…

Walcząc z tymi koszmarami odpłynął w sen.

Spał przez godzinę, jak zarządził, a potem jeszcze trochę, aż obudził się pośród złocistego światła poranka. Usiadł. Przeciągnął się. Zamrugał powiekami. Wszystko go bolało. Sen, pomyślał, przyśnił mi się dziki, oszałamiający sen o… nie, nie sen. Nie sen.

— Odpocząłeś, mój panie?

To Carabella, Sleet i Deliamber, którzy czuwali nad nim.

Valentine uśmiechnął się.

— Tak, odpocząłem. I noc minęła. Co się wydarzyło?

— Niewiele — odparła Carabella — poza tym, że powietrze się ociepliło. Zamek świętuje, a po Górze rozchodzą się wieści o zmianach, które zaszły na świecie.

— Ten Metamorf, który wyskoczył przez okno… Czy on nie żyje?

— Nie żyje, mój panie — rzekł Sleet.

— Nosił szaty i insygnia Króla Snów i miał jeden z mechanizmów do przesłań. Co się stało, jak myślisz?

— Mogę tylko zgadywać, mój panie. Rozmawiałem z Domininem Barjazidem… On jest teraz bliski szaleństwa i minie wiele czasu, zanim wyzdrowieje, o ile w ogóle wyzdrowieje… Coś mi opowiedział. W zeszłym roku jego ojciec, Król Snów, poczuł się bardzo chory i sądził, że niebawem umrze. To było jeszcze wtedy, gdy zasiadałeś na tronie.

— Niczego takiego sobie nie przypominam.

— Bo też niczego nie rozgłaszano. Lecz wyglądało to na tyle niebezpiecznie, że sprowadzono z Zimroelu lekarza, który cieszył się wielką sławą — i rzeczywiście Król Snów cudownie ozdrowiał, jak ktoś, kto powstał z łoża śmierci. To wtedy, mój panie, zaszczepił w umyśle swego syna myśl o schwytaniu cię w pułapkę w Tilomon i pozbawieniu tronu.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Zamek Lorda Valentine'a»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Zamek Lorda Valentine'a» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Robert Silverberg - Lord Prestimion
Robert Silverberg
Robert Silverberg - He aquí el camino
Robert Silverberg
Robert Silverberg - Rządy terroru
Robert Silverberg
Robert Silverberg - Poznając smoka
Robert Silverberg
Robert Silverberg - Lord of Darkness
Robert Silverberg
Robert Silverberg - Valentine Pontifex
Robert Silverberg
Robert Silverberg - Valentine Pontífice
Robert Silverberg
Robert Silverberg - Lord Valentine's Castle
Robert Silverberg
Отзывы о книге «Zamek Lorda Valentine'a»

Обсуждение, отзывы о книге «Zamek Lorda Valentine'a» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x