Patricia McKillip - Harfista na wietrze

Здесь есть возможность читать онлайн «Patricia McKillip - Harfista na wietrze» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2000, ISBN: 2000, Издательство: MAG, Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Harfista na wietrze: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Harfista na wietrze»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Mistrz zagadek Morgan nadal nie zna celu, dla którego żyje ani znaczenia gwiazdek, widniejących na jego czole. Królestwo drży w posadach, pustoszą je hordy tajemniczych zmiennokształtnych, którzy wydali wojnę rodzajowi ludzkiemu. Wobec zupełnej bierności Najwyższego, Morgan zmuszony jest wziąć na siebie odpowiedzialność za cały świat.
Nominowana do nagrody Hugo w 1980.

Harfista na wietrze — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Harfista na wietrze», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Ogrzawszy się, Morgon ściągnął na siebie uwagę Aloila. Wielki czarodziej urwał w pół zdania i zaaferowany jeszcze rozmową spojrzał nań płonącym wzrokiem nad ogniskiem. W jego błękitnych oczach pojawiło się zdumienie.

— Morgon…

— Szukam Yrtha — odezwał się Morgon. — Astrin powiedział mi, że go tu zastanę. — Talies uniósł cienkie brwi i chciał coś powiedzieć. Ale zamiast tego wstał, podszedł do królewskiego namiotu i odchylił połę. Powiedział coś i po chwili z namiotu wynurzył się Mathom.

— Yrth był tu przed chwilą — powiedział Talies i Morgon odetchnął. — Jest gdzieś w pobliżu. Jak, na Hel, udało ci się przedostać przez Wichrową Równinę?

— Nocą. Pod postacią wrony. — Spojrzał w czarne, badawcze oczy króla An.

— Można tu zamarznąć na śmierć — powiedział Mathom, ściągając opończę i narzucając ją na ramiona Morgona. — Gdzie zostawiłeś moją córkę?

— Śpi w Caerweddin. Przyleci za mną, kiedy się obudzi.

— Przez Wichrową Równinę? Sama? Niezbyt się o siebie troszczycie. — Podsycił ogień i płomienie strzeliły pod niskie konary dębu.

— Czy Yrth był u ciebie? — spytał Morgon, owijając się szczelnie opończą. — Dokąd poszedł?

— Nie wiem. Chyba na kubek grzanego wina. To nie jest pora roku dla starców. Czemu pytasz? Masz tu dwóch wielkich czarodziejów, obaj do twoich usług. — Nie czekając na odpowiedź, zerknął pytająco na Aloila. — Jesteś sprzęgnięty z jego umysłem. Gdzie teraz jest?

Aloil, wpatrzony w płonące dębowe polana, pokręcił głową.

— Może drzemie. Jego umysł jest wyciszony. Zmęczyła go podróż przez Ymris.

— Morgona, jak widzę, też — zauważył Talies. — Dlaczego Yrth nie podróżował z tobą?

Morgon nie wiedział, co na to odpowiedzieć. Przesunął ręką po włosach i zobaczył przelotny błysk w kruczych oczach.

— Yrth miał, bez wątpienia, swoje powody — powiedział Mathom. — Człowiek bez oczu widzi cuda. Zatrzymałeś się w Caerweddin? Czy Astrin nadal ma na pieńku ze swoimi dowódcami?

— Być może. Ale prowadzi całą armię na Wichrową Równinę.

— Jak to? — żachnął się Aloil. — Nic mi nie powiedział, a widziałem się z nim trzy noce temu.

— Wyruszył na moją prośbę — odparł Morgon. — Jest już w drodze.

Zaległo milczenie. Obok ogniska przejechał na koniu wartownik w złotej zbroi nałożonej na objedzony przez robactwo szkielet. Mathom odprowadził go wzrokiem.

— A co widzi człowiek o jednym oku? — mruknął i zaraz odpowiedział sam sobie, drżącym głosem: — Death… Śmierć.

— Nie pora teraz na zagadki — odezwał się Aloil. — Jeśli droga między Umber a Tor jest przejezdna, będzie na równinie za cztery dni. Jeśli nie… przygotuj się lepiej do marszu na północ, żeby śpieszyć mu z odsieczą. Gdyby wpadł w pułapkę, nim by dotarł do równiny, wytraciłby wszystkie siły Ymris. Mógłby stracić Ymris. Czy wiesz, co czynisz? — zwrócił się do Morgona. — Posiadłeś potężną moc. Ale czy jesteś gotów z niej korzystać?

Talies położył mu dłoń na ramieniu.

— Masz umysł ymriskiego wojownika — powiedział — zdecydowany i pełen poezji. Ja również nie jestem mistrzem zagadek, ale żyję od wieków w Trzech Prowincjach i nauczyłem się subtelności. Czy nie rozumiesz, do czego zmierza Naznaczony Gwiazdkami? Ściąga siły królestwa na Wichrową Równinę, bo nie zamierza walczyć sam. Wichrowa Równina. Astrin to przewidział. Yrth to przewidział. Tam rozegra się rozstrzygająca bitwa…

W oczach Aloila pojawiły się iskierki nadziei. Przeniósł wzrok na Morgona.

— Sądzisz, że na Wichrowej Równinie jest Najwyższy?

— Sądzę — odparł Morgon — że gdziekolwiek jest, to jeśli go szybko nie odnajdę, wszyscy zginiemy. Rozwiązałem o jedną zagadkę za dużo. — Pokręcił głową, kiedy obaj czarodzieje otworzyli usta, by coś powiedzieć. — Idźmy na Wichrową Równinę. Tam podzielę się z wami odpowiedziami, które znalazłem. Tam od razu powinienem się udać, ale myślałem, że może… — Urwał. Mathom dokończył za niego:

— Myślałeś, że Yrth tam jest. Harfista z Lungold. — Wydał z siebie chrapliwy dźwięk, przywodzący na myśl kruczy chichot. Wpatrywał się w ogień, tak jakby widział w nim końcowy fragment jakiegoś snu. Odwrócił szybko wzrok, ale Morgon zdążył jeszcze zobaczyć jego oczy, czarne i bez wyrazu, jak oczy jego umarłych toczonych przez prawdę.

* * *

Morgon stał pośród drzew na skraju Wichrowej Równiny. Zapadał zmierzch, a on patrzył, jak noc wsysa w siebie znowu wyludnione miasta i wysokie, szumiące trawy. Stał tak od wielu godzin nieruchomo, jak stary, zakorzeniony głęboko w ziemi dąb, nie zdając sobie z tego sprawy. Bezgwiezdna noc nasączała czernią nawet lśniące jak klejnoty kamienie, z których wzniesiono wieżę. W końcu drgnął, powróciła mu świadomość własnego ciała. Kiedy zrobił krok w stronę wieży, rozstąpiły się niespodziewanie chmury. W przestrzeń między nimi dryfowała samotna gwiazda.

Zatrzymał się u stóp schodów i spojrzał w górę, tak jak za pierwszym razem, pewnego dżdżystego jesiennego dnia przed dwoma laty. Przypomniał sobie, że wówczas nie wzbudziły jego zainteresowania. Odwrócił się i odszedł. Schody były ze złota i zgodnie z legendą wiły się w nieskończoność, odrywając na zawsze od ziemi.

Morgon pochylił głowę, jakby ruszał pod silny wiatr, i wstąpił na nie. Ściany wieży były z płonącej, lśniącej, międzygwiezdnej czerni. Złote schody okrążały spiralnie rdzeń wieży, pnąc się łagodną stromizną w górę. Po pierwszym okrążeniu czerń przeszła w intensywny karmazyn. Wiatr się wzmógł. Stopnie przybrały barwę kości.

Po trzecim okrążeniu głos wiatru znowu uległ zmianie. Pojawiły się w nim tony, które wydobywał z harfy na północnych rubieżach. Ręce świerzbiały go, by chwycić za harfę i zawtórować ich pieśni. Ale się opanował. Gra na harfie mogłaby go teraz kosztować życie. Po czwartym okrążeniu ściany stały się złote, a kolor schodów przywodził na myśl gwiezdny żar. Schody wiły się bez końca w górę; równina i zburzone miasto były coraz dalej i dalej. Im wyżej, tym chłodniejszy był wiatr. Na dziewiątym poziomie Morgon odniósł wrażenie, że wspina się na górę. Wiatr, schody i ściany były tu przeźroczyste jak stopniały śnieg. Spirala schodów stawała się coraz ciaśniejsza, z czego wywnioskował, że niedaleko już do szczytu. Ale na następnym poziomie wszedł w niesamowitą ciemność, tak jakby schody tutaj wykuto z nocnego wiatru. Ta ciemność zdawała się nie mieć końca, ale kiedy wreszcie się z niej wynurzył, zobaczył księżyc dokładnie tam, gdzie widział go ostatnio. Piął się dalej. Ściany przybrały piękną barwę szarego przedświtu; schody były bladoróżowe. Wiatr dął bezlitośnie, odzierał go z ludzkiej postaci. Na wpół człowiek, na wpół wiatr, szedł dalej, a barwy wokół zmieniały się jak w kalejdoskopie. I w końcu zrozumiał, jak zrozumiało to wielu przed nim, że może krążyć tak wśród tych przemian w nieskończoność.

Zatrzymał się. Nie widział już miasta w dole. Spojrzał w górę i zobaczył tuż nad sobą zwodniczy szczyt wieży. Ale z takiej odległości widział go już od kilku godzin. Zrodziło się w nim podejrzenie, że brnie przez jakiś senny koszmar, który od tysięcy lat zalega pomiędzy tymi zapomnianymi kamieniami. I nagle uświadomił sobie, że to nie sen, lecz iluzja, starożytna zagadka powiązana z czyimś umysłem, i że on od samego początku nosi w sobie odpowiedź na nią.

— Death — powiedział cicho. — Śmierć.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Harfista na wietrze»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Harfista na wietrze» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Patricia McKillip - The Tower at Stony Wood
Patricia McKillip
Patricia McKillip - Harfner im Wind
Patricia McKillip
Patricia McKillip - The Bell at Sealey Head
Patricia McKillip
Patricia McKillip - The Bards of Bone Plain
Patricia McKillip
Patricia McKillip - Voci dal nulla
Patricia McKillip
Patricia McKillip - Una culla in fondo al mare
Patricia McKillip
Patricia McKillip - La maga di Eld
Patricia McKillip
Patricia Mckillip - La citta di luce e d'ombra
Patricia Mckillip
Patricia McKillip - Dziedziczka Morza i Ognia
Patricia McKillip
Patricia McKillip - Harpist In The Wind
Patricia McKillip
Отзывы о книге «Harfista na wietrze»

Обсуждение, отзывы о книге «Harfista na wietrze» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x