• Пожаловаться

Ursu,a Le Guin: Najdalszy brzeg

Здесь есть возможность читать онлайн «Ursu,a Le Guin: Najdalszy brzeg» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. Город: Gdańsk, год выпуска: 1991, ISBN: 83-85276-03-3, издательство: Phantom Press International, категория: Фэнтези / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Ursu,a Le Guin Najdalszy brzeg
  • Название:
    Najdalszy brzeg
  • Автор:
  • Издательство:
    Phantom Press International
  • Жанр:
  • Год:
    1991
  • Город:
    Gdańsk
  • Язык:
    Польский
  • ISBN:
    83-85276-03-3
  • Рейтинг книги:
    5 / 5
  • Избранное:
    Добавить книгу в избранное
  • Ваша оценка:
    • 100
    • 1
    • 2
    • 3
    • 4
    • 5

Najdalszy brzeg: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Najdalszy brzeg»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Arcymistrz Ziemiomorza, zaniepokojony wieściami docierającymi do szkoły czarnoksiężników na Roke, postanawia po latach znów udać się w podróż, by dowiedzieć się, co sprawia, że zaklęcia magów tracą moc, a ludzie zapominają słów pieśni. Wybiera na towarzysza niebezpiecznej wyprawy młodego księcia, który nie zna magii. Dostrzega w nim coś więcej niż tylko oddanie i dzielne serce. Coś, co pozwoli im obu dotrzeć na najdalsze rubieże Archipelagu i stawić czoło nieznanemu.

Ursu,a Le Guin: другие книги автора


Кто написал Najdalszy brzeg? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Najdalszy brzeg — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Najdalszy brzeg», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Za to mam twoje imię, a wraz z nim władzę nad tobą Gedzie Arcymagu. Gedzie, który byłeś Arcymagiem za życia.

— Moje imię nie przyda ci się na nic — odparł Ged. — Nie masz nade mną żadnej władzy. Ja jestem żywym człowiekiem. Moje ciało leży na plaży Selidoru, pod słońcem, na ziemi która się obraca. Kiedy to ciało umrze, znajdę się tutaj — lecz tylko jako imię — samo imię, jako cień. Czy tego nie rozumiesz? Czy nigdy tego nie rozumiałeś, ty, który przywoływałeś tak wiele cieni zmarłych. Nawet mojego pana, Erretha-Akbe, najmędrszego z nas wszystkich? Czy nie rozumiesz, że on, nawet on, jest tylko cieniem i imieniem? Jego śmierć nie pomniejszyła życia. Nie pomniejszyła też jego samego. On jest tam — tam, nie tutaj. Tu nie ma nic, jedynie pył i cienie. Tam on jest ziemią i słonecznym światłem, liśćmi na drzewie i lotem orła. Jest żywy. Wszyscy, którzy kiedykolwiek zmarli, żyją. Żyją odrodzeni, bez końca, bo żadnego końca nie będzie. Wszyscy z wyjątkiem ciebie. Bo ty nie przyjąłeś śmierci.

Tracąc śmierć straciłeś życie i po to, aby ratować siebie. Siebie! Swoją nieśmiertelną jaźń. Czym ona jest? Kim ty jesteś?

— Jestem sobą. Moje ciało nie ulegnie rozkładowi, nie umrze…

— Ciało odczuwa ból, Cob. Żywe ciało starzeje się, umiera. Śmierć jest ceną, jaką płacimy za życie, za wszelkie życie.

— Ja jej nie płacę! Mogę umrzeć i w tej samej chwili żyć znowu. Nie mogę zostać zabity. Jestem Nieśmiertelny, ja jeden jestem nieśmiertelny na zawsze!

— Zatem kim jesteś?

— Nieśmiertelnym.

— Powiedz mi swoje imię.

— Król.

— Powiedz swoje imię. Wyjawiłem ci je przed chwilą. Powiedz moje imię!

— Ty nie jesteś rzeczywisty. Nie masz imienia. Tylko ja istnieję.

— Istniejesz, lecz, bez imienia, bez postaci. Nie możesz zobaczyć światła dnia, nie możesz zobaczyć ciemności. Zaprzedałeś zieleń ziemi, słońce i gwiazdy, aby ratować siebie. Ale nie masz jaźni. Wszystko, co zaprzedałeś jest tobą. Oddałeś wszystko za nic. A teraz szukasz sposobu, aby wciągnąć w siebie cały świat, całe to światło i życie, które straciłeś, aby wypełnić nimi swą nicość. Wiedz jednak, że nie można jej wypełnić. Wszystkie pieśni ziemi, wszystkie gwiazdy niebios nie zdołają wypełnić twej pustki.

W lodowatej dolinie u podnóża gór głos Geda dźwięczał jak żelazo, a ślepiec uginał się pod jego brzmieniem. Po chwili uniósł twarz, na którą padło przyćmione światło gwiazd. Wyglądał tak jakby płakał, lecz nie mógł dobyć łez, nie mając oczu. Jego usta pełne ciemności, otwierały się i zamykały, ale wydobył się z nich tylko jęk. W końcu wypowiedział jedno słowo, z ledwością formułując je wykrzywionymi ustami. Słowo to brzmiało: Życie.

— Dałbym ci życie, gdybym mógł, Cob. Lecz nie mogę. Jesteś martwy. Mogę dać ci jedynie śmierć.

— Nie — krzyknął ślepiec, a potem powtórzył — nie, nie — i skulił się łkając, chociaż jego policzki pozostały suche, jak nurt kamiennej rzeki, w której zamiast wody płynęła sama noc.

— Nie możesz. Nikt nie może mnie uwolnić. Nigdy. Otwarłem drzwi pomiędzy światami i nie mogę ich zamknąć. Nikt nie może. Nigdy nie zostaną zamknięte. One mnie wciągają. Muszę do nich wracać. Muszę je przekraczać i wracać tutaj, do pyłu, zimna i ciszy. One mnie wysysają, lecz nie mogę ich zostawić, nie mogę ich zamknąć. W końcu wyssą całe światło ze świata. Wszystkie wody staną się takie, jak Sucha Rzeka. Żadna moc nie jest w stanie zamknąć drzwi, które ja otworzyłem.

Dziwna była ta mieszanina rozpaczy i mściwości, przerażenia i pychy, w jego słowach i głosie.

Ged zapytał tylko — Gdzie one są?

— Tam. Niedaleko. Możesz tam pójść. Ale nic nie będziesz mógł zrobić. Nie uda ci się ich zamknąć. Nawet gdybyś poświęcił na to całą swą moc, to i tak jej nie wystarczy. Nic nie wystarczy.

— Może — odparł Ged. — Ty wybrałeś rozpacz, pamiętaj jednak, że my tego nie uczyniliśmy. Zaprowadź nas tam.

Ślepiec uniósł twarz, na której strach walczył z nienawiścią. Nienawiść zwyciężyła.

— Nie zaprowadzę — powiedział. Wówczas wystąpił naprzód Arren i rzekł:

— Zaprowadzisz.

Ślepiec stał nieruchomo. Słowa zastygły w lodowatej ciszy i gęstych ciemnościach królestwa zmarłych.

— Kim jesteś?

— Mam na imię Lebannen.

— Ty, który nazywasz siebie Królem, nie wiesz kim on jest?! — Zapytał Ged.

Cob znowu znieruchomiał. W końcu odezwał się, z trudem łapiąc oddech: — Przecież nie żyje, obaj nie żyjecie. Nie możecie wrócić. Nie ma stąd wyjścia. Jesteście tu uwięzieni! — Gdy to mówił, migoczące nad nim światło zgasło. I usłyszeli jak odwraca się i z pośpiechem uchodzi przed nimi w ciemność.

— Światła, panie! — krzyknął Arren. Ged uniósł laskę nad głowę, a białe światło rozproszyło odwieczną ciemność, ukazując skały i cienie, a pomiędzy nimi wysoką, pochyloną postać ślepca idącego w górę rzeki dziwnie pewnym krokiem niewidomego. Za nim podążał Arren z mieczem w ręku, a dalej Ged.

Arren pozostawił w tyle swego towarzysza. Światło stało się niemal niewidoczne, przesłaniane przez głazy i zakręty rzecznego koryta. Odgłos kroków Coba i świadomość jego obecności przed sobą była dla Arrena wystarczającym przewodnikiem. Droga stała się bardziej stroma. Powoli zaczął się do niego zbliżać. Wspinali się teraz stromym wąwozem zawalonym kamieniami. Sucha Rzeka, im bliżej swego źródła tym węższa, wiła się pomiędzy pionowymi ścianami. Skały grzechotały pod stopami i dłońmi, wspinali się bowiem na czworakach. Arren wyczuł końcowe zwężenie ścian i rzucił się gwałtownie do przodu, łapiąc Coba za ramię.

Znajdowali się w skalnym basenie, szerokim na pięć czy sześć stóp, który mógłby być sadzawką, gdyby kiedykolwiek płynęła tam woda. Przed nimi i ponad nimi wznosiło się urwisko ze skał i żużlu, w którym ziała czarna dziura — źródło Suchej Rzeki.

Cob nie próbował się wyrwać z uchwytu Arrena. Stał zupełnie nieruchomo, podczas gdy światło niesione przez Geda zbliżało się, rozjaśniając jego bezoką twarz.

— To jest to miejsce — powiedział wreszcie i coś w rodzaju uśmiechu wykrzywiło jego usta. — To tego szukacie. Widzicie je? Tam możecie się odrodzić. Wszystko co musicie zrobić, to pójść ze mną. Będziecie żyć wiecznie. Razem będziemy królować.

Arren spojrzał na suche, czarne źródło — gardziel wypełnioną pyłem* Miejsce, gdzie martwa dusza wpełzając w ziemię i ciemność odradzała się znowu martwa. Wzbudziło w nim ono taki wstręt, że ochrypłym głosem, walcząc z potwornymi mdłościami, powiedział:

— Niech będzie zamknięte.

— Będzie zamknięte — rzekł Ged, stając obok niego.

Twarz i ręce maga zapłonęły białym światłem. Zdawał się być gwiazdą spadłą na ziemię, pogrążoną w bezkresnej nocy. Przed nim suche źródło — owe drzwi otwarte pomiędzy światami, ziały nicością. Były szerokie i puste, lecz czy głębokie, czy płytkie — tego nikt nie wiedział. Nie było tam nic, na co — mogło paść światło, nic na czym mógłby spocząć wzrok. Były pustką. Nie przedostawało się przez nie światło ani ciemność, życie ani śmierć. Były niczym. Jedynie drogą prowadzącą do nikąd.

Ged uniósł ręce i przemówił.

Arren wciąż trzymał Coba za ramię. Ślepiec położył wolną rękę na skałach urwistej ściany. Obaj stali bez ruchu, spętani mocą czaru.

Całym kunsztem nabytym w ciągu życia, całą siłą swego nieugiętego serca Ged starał się zamknąć te drzwi — aby ponownie ocalić świat. Pod wpływem jego głosu i na rozkaz jego rąk nadających kształty, skały zaczęły się zbliżać do siebie z trudem. Wreszcie spotkały się. Lecz w tej samej chwili światło zaczęło słabnąć. Słabo coraz szybciej, zamierało na dłoniach twarzy i na cisowej lasce Geda — aż w końcu już tylko słabo migotało. W tym nikłym świetle Arren zobaczył, że drzwi są niemal całkowicie zamknięte.

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Najdalszy brzeg»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Najdalszy brzeg» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Ursula Le Guin: Grobowce Atuanu
Grobowce Atuanu
Ursula Le Guin
Ursula Le Guin: Inny wiatr
Inny wiatr
Ursula Le Guin
Margit Sandemo: Przewoźnik
Przewoźnik
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Najdalszy brzeg»

Обсуждение, отзывы о книге «Najdalszy brzeg» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.