Harry Turtledove - Legion Videssos

Здесь есть возможность читать онлайн «Harry Turtledove - Legion Videssos» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1995, ISBN: 1995, Издательство: Amber, Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Legion Videssos: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Legion Videssos»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Imperium szykuje się do wojny z Yezd, ale pojawia się nowe zagrożenie — bunt księcia Draxa i jego wojsk. Zdrada najemników doprowadza Videssos na skraj katastrofy i tylko talent dowódczy Marcusa Scaurusa i zręczna dyplomacja jego sprzymierzeńca zamieniają klęskę w zwycięstwo. Jednak Imperium Videssos w dalszym ciągu czeka walka z Yezd, Do odległej krainy potężnych koczowników wyrusza poselstwo, które ma pozyskać ich pomoc. Jego droga najeżona jest niebezpieczeństwami, o sojusz z koczownikami stara się również Yezd…

Legion Videssos — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Legion Videssos», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Przy takiej ilości okrętów stłoczonych w dokach Videssos, wprost przylegających do siebie burtami, przybycie jednego więcej kupca z Kypas w ziemiach zachodnich nie powinno było zrobić żadnej różnicy. Ale ten okręt zawierał coś więcej niż ładunek wina; wiadomości, które przywiózł, rozeszły się po mieście lotem błyskawicy. Gdy w Videssos dwójka ludzi o czymś się dowiedziała, wiedziało o tym wkrótce całe miasto.

Phostis Apokavkos przyniósł nowiny do koszar legionistów. Był zawsze dobrze zorientowany, zarabiając na życie w złodziejskiej dzielnicy miasta, zanim został przygarnięty przez Rzymian. Teraz wpadł jak szalony do środka, z wściekłością wypisaną na jego pociągłej twarzy.

— Niech szlag trafi plugawych cudzoziemców! — krzyczał.

Głowy poderwały się do góry, ręce instynktownie sięgnęły po broń. Videssos był kosmopolityczne, a zarazem ksenofobiczne; krzyk taki jak ten, zbyt często był hasłem podrywającym motłoch do walk. Żołnierze uspokoili się, gdy zobaczyli, że był to tylko Apokavkos i przeklinali go za ten nagły alarm.

— Czy nas też masz na myśli, Phostis? — zapytał łagodnie Skaurus.

— Co? Och, nie panie! — odrzekł Apokavkos, zszokowany. Jego ręka powędrowała do góry w eleganckim pozdrowieniu legionistów. Czasami był on — pomyślał trybun — bardziej rzymski niż sami Rzymianie. Dali mu szansę, której inaczej nigdy nie miałby na swojej farmie na dalekim zachodzie czy w stolicy, a w zamian zyskali jego pełne oddanie. Teraz golił się jak Rzymianie, przeklinał po łacinie, i jak wszyscy rekruci, którzy dołączyli do ludzi Marka w Videssos, nosił znak legionów na ręce.

— To ci znienawidzeni przez Phosa heretycy z Namdalen, panie — zaczął wyjaśniać. W pewnych kwestiach wciąż był Videssańczykiem.

— Ludzie Utpranda? — niepokój na nowo ogarnął Marka, tak jak i jego żołnierzy. Rzymianie zajmowali się już zamieszkami, rozdzielając miejskie pospólstwo i ludzi z Księstwa. Był to taki rodzaj służby, na myśl o którym każdemu żołnierzowi robiło się niedobrze.

Ale Apokavkos pokręcił głową.

— Nie, to nie ci pluskwiarze; dookoła jest wystarczająco dużo uczciwych ludzi, żeby utrzymać ich w porządku. — Splunął z obrzydzeniem na podłogę. — To banda Draxa.

— O czym ty mówisz?! Wyduś to z siebie, człowieku! — zawołali legioniści, ale Marek czuł, jak cierpnie mu skóra. Miał straszliwe uczucie, że wie, co teraz usłyszy.

— To skurwysyński pirat — mówił Apokavkos. — Wysłać go za Cieśninę Bydła, żeby uciszył rebelię, a już mu się wydaje, że jest królem. Ten gównojad, ten pomiot Skotosa zabrał nasze ziemie na zachodzie!

II

Ziemia! — zawołał obserwator z bocianiego gniazda, wysoko na maszcie „Zdobywcy”. — Och, chwała niech będzie bogom! — wykrzyknął Viridoviks. — Już myślałem, że zapomnieli o tym słowie.

Rumiana zazwyczaj twarz Gala była teraz blada i ściągnięta bólem. Zimny pot pozlepiał jego rude włosy i długie wąsiska. Trzymając się kurczowo relingu na prawej burcie „Zdobywcy”, czekał aż dopadnie go następny atak morskiej choroby.

Nie musiał czekać długo. Podmuch wiatru przyniósł ze sobą smród gorącego oleju i smażonych ryb z kuchni na rufie statku. Wywołało to nowy paroksyzm wymiotów. Po twarzy spływały mu łzy.

— Już trzeci dzień! Byłbym zimnym trupem, gdyby to miało trwać tydzień.

W swym udręczeniu mówił po celtycku, a tego języka nikt na pokładzie — w całym tym świecie — nie rozumiał. To jednak nie dlatego załoga statku i dyplomaci, którym towarzyszył, przyglądali mu się z ciekawością i współczuciem. Wody Morza Videssańskiego były prawie nieruchome i to, że ktoś był w stanie zachorować przy takiej świetnej pogodzie, graniczyło z cudem. Viridoviks przeklinał swój słaby żołądek, ale przerwał, gdy ten znowu zaczął wyprawiać harce.

Z kuchni wyłonił się Gorgidas, trzymający w rękach misę parującego obficie rosołu wołowego. Grek mógł twierdzić, że porzucił medycynę dla historii, ale w głębi serca wciąż był lekarzem. Niepokoił go kiepski stan Viridoviksa tym bardziej, że zupełnie nie rozumiał tej słabości tryskającego zazwyczaj zdrowiem Gala.

— Masz, wypij to — powiedział.

— Weź to ode mnie — skrzywił się Viridoviks. — Nie chcę. Gorgidas zgromił go wzrokiem. Jeżeli cokolwiek w świecie mogło wzbudzić jego gniew, to był to świadomie głupi pacjent.

— Wolisz zamiast tego rzygać powietrzem? Nie przestaniesz, dopóki nie wpłyniemy do portu; lepiej by było, żebyś miał co z siebie wypluwać.

— Jasne, jak i to, że morze to pieprzone, znienawidzone przez bogów miejsce — powiedział Gal, ale pod nieubłaganym spojrzeniem Gorgidasa wysiorbał cały rosół. Kilka minut później zwrócił morzu większość z tego, co wypił.

— Ale syf. Niech śmierdzące gówno pochłonie tego gnojka, co wymyślił okręty. To wstyd, że jestem na jednym z nich z powodu kobiety!

— A czego byś chciał po tym, jak dałeś kosza kochance Imperatora? — zapytał Gorgidas retorycznie.

Bezmyślność Viridoviksa w tej kwestii naprawdę go złościła. Komitta Rhangawe miała temperament wystarczająco gorący, by smażyć na nim mięso, a gdy Viridoviks nie chciał porzucić dla niej innych swych kobiet zagroziła, że pójdzie do Thorisina Gavrasa i powie mu, że Gal ją zgwałcił; stąd jego nagły wyjazd z Videssos.

— Tak, pewnie masz rację, nauczycielu, ale nie musisz mi tu prawić kazań. — Zielone oczy Celta zmierzyły Gorgidasa zimnym spojrzeniem. — Przynajmniej nie uciekam przed samym sobą.

Lekarz odchrząknął. Riposta Viridoviksa była zbyt celna i zbyt prawdziwa, by mógł ją spokojnie zignorować. Gal był barbarzyńcą, ale na pewno nie był głupcem. Po tym jak Kwintus Glabrio zmarł na rękach Gorgidasa, pasja i treść jego życia wydała mu się do niczego nie przydatna. Jaki był z niego pożytek — myślał gorzko — skoro nie umiał uratować kochanka? Historia sprawiała wrażenie, że jest ciekawym zajęciem, nie wymagającym jednocześnie zbytniego zaangażowania.

Wątpił, czy potrafiłby to wytłumaczyć Galowi i nie bardzo też chciał. W każdym razie, jedno zdanie Viridoviksa podsumowało aż nazbyt dobrze wszystkie jego przemyślenia.

Arigh, syn Arghuna, przeszedł przez pokład i dołączył do nich, co uwolniło Gorgidasa od rozmyślań. Nawet ten nomada z dalekiego stepu za rzeką Shaum czuł się na morzu całkiem dobrze.

— Co z nim? — zapytał ostrym, przyciętym przez obcy akcent videssańskim.

— Nie za dobrze — odparł szczerze Grek. — Ale jeśli już widać ziemię, będziemy w Prista jeszcze dziś po południu, a to go powinno wyleczyć.

Płaska, śniada twarz Arigha jak zawsze pozostała niewzruszona, ale jakieś podstępne pytanie czaiło się w jego skośnych oczach.

— Koń też się kołysze, Viridoviksie. Czy ty na koniu też tak chorujesz? Przed nami wiele dni jazdy.

— Nie, nie będę chorował, ty wężu z Arshaum — odpowiedź Viridoviksa okraszona była przekleństwem pod adresem przyjaciela — Gal włożył w nie całą energię, jaka mu jeszcze została. Na koniec dorzucił: — A teraz wynocha, bo wyrzygam się na twoje śliczne skórzane buciki.

Arigh oddalił się, chichocząc.

— Końska choroba — mruczał Viridoviks. — Takie słowa mogą przyprawić człowieka o zimne dreszcze. Epona i jej klacz nie pozwoliłyby na to.

— To twoja celtycka bogini koni? — zapytał Gorgidas, jak zawsze zainteresowany tego rodzaju szczegółami.

— Ta sama. Składam jej ofiary wystarczająco często, choć prawdę mówiąc, nie robiłem tego odkąd jesteśmy w Imperium. — Gal miał zafrasowaną minę. — Powinienem to chyba nadrobić, kiedy tylko dopłyniemy do Pristy. Jeśli dożyję.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Legion Videssos»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Legion Videssos» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Harry Turtledove - Walk in Hell
Harry Turtledove
Harry Turtledove - Krispos the Emperor
Harry Turtledove
Harry Turtledove - Give Me Back My Legions!
Harry Turtledove
Harry Turtledove - Imperator Legionu
Harry Turtledove
Harry Turtledove - Zaginiony Legion
Harry Turtledove
Harry Turtledove - Justinian
Harry Turtledove
Harry Turtledove - Krispos of Videssos
Harry Turtledove
Harry Turtledove - Tilting the Balance
Harry Turtledove
Harry Turtledove - In the Balance
Harry Turtledove
libcat.ru: книга без обложки
Harry Turtledove
Harry Turtledove (Editor) - The Enchanter Completed
Harry Turtledove (Editor)
Harry Turtledove (Editor) - Alternate Generals III
Harry Turtledove (Editor)
Отзывы о книге «Legion Videssos»

Обсуждение, отзывы о книге «Legion Videssos» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x