Terry Pratchett - Eryk

Здесь есть возможность читать онлайн «Terry Pratchett - Eryk» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1997, ISBN: 1997, Издательство: Prószyński i S-ka, Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Eryk: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Eryk»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Słyszeliście o Fauście…
To jest Eryk.
Istnieje pewna różnica.
Eryk ma czternaście lat, mieszka na legendarnym i magicznym Świecie Dysku, a także jest pierwszym w historii hakerem demonologii. Na szczęście nie udało mu się wywołać żadnych demonów, wywołał za to Rincewinda (najbardziej niekompetentnego maga w uniwersum) oraz Bagaż (najniebezpieczniejszy sprzęt podróżny na świecie). Kiedy Eryk wypuszcza ich na niczym nie chroniony świat, oczekuje, że Rincewind spełni trzy jego życzenia.
Wiecie przecież. Standardowa trójka. Żyć wiecznie, panować nad światem, spotkać najpiękniejszą kobietę w historii. Właściwie to proste…
Dryfowanie u zarania Czasu, zmiana przyszłości i spotkanie z najbardziej kłopotliwym bogiem historii to zaledwie początek. Stworzenie życia na Dysku to drobnostka. Ponieważ Rincewind trafia w końcu do Piekła. Dosłownie. A ono nigdy już nie będzie takie jak dawniej.

Eryk — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Eryk», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Obejrzał się na Rincewinda i Eryka.

— Równie dobrze możecie mi powiedzieć, co się teraz wydarzy. Jestem przekonany, że wiecie.

— Hm — stwierdził Rincewind.

— Miasto się spali — wyjaśnił Eryk. — Zwłaszcza niebotyczne wieże. Nie zdążyłem ich obejrzeć. — dodał smętnie.

— Kto to zrobił? Ich czy nasi?

— Chyba wasi.

Lavaeolus westchnął.

— To do nich podobne — mruknął. Zwrócił się do Elenory. — Nasi…to znaczy moi ludzie spalą miasto — ostrzegł. — Brzmi to niezwykle bohatersko. Akurat to najbardziej lubią. Może lepiej, żebyś poszła z nami. Zabierz dzieci. Niech to będzie rodzinna wycieczka. Czemu nie?

Eryk przyciągnął ucho Rincewinda do swoich warg.

— To tylko żart, prawda? — zapytał cicho. — Ona nie jest naprawdę piękną Elenorą? Nabierasz mnie?

— Z tymi gorąco krwistymi rasami zawsze tak to wygląda — wyjaśnił Rincewind. — Po trzydziestce piątce zaczynają się szybko starzeć.

— To przez makaron — dodał sierżant.

— Ale czytałem, że była najpiękniejszą…

— No wiesz — mruknął sierżant. — Jeśli masz zamiar wszystko czytać…

— Rzecz w tym — wtrącił pospiesznie Rincewind — co nazywają dramatyczną koniecznością. Nikt by się nie zainteresował wojną stoczoną o całkiem miłą damę, dość atrakcyjną przy sprzyjającym oświetleniu. Prawda?

Eryk był bliski łez.

— Ale tam było napisane, że jej twarz tysiąc okrętów wyprawiła w morze…

— To się nazywa metafora.

— Kłamstwo — wyjaśnił uprzejmie sierżant.

— Zresztą nie powinieneś wierzyć we wszystko, co wyczytasz z Klasyki — dodał Rincewind. — Oni nigdy nie sprawdzają faktów. Usiłują tylko wcisnąć ci legendy.

Lavaeolus tymczasem spierał się zawzięcie z Elenorą.

— Dobrze już, dobrze — powiedział, — Zostań, jeżeli koniecznie chcesz. Co mnie to obchodzi? Dobra, chłopcy. Wracamy. Co wy robicie, szeregowy?

— Jestem koniem, sir — wyjaśnił żołnierz.

— To jest pan kucyk — oznajmiło dziecko w hełmie szeregowego Archeiosa na głowie.

— Kiedy skończycie być koniem, poszukajcie lampy oliwnej. Poobijałem sobie kolana w tym tunelu.

Nad Tsortem huczały płomienie. Od Osi całe niebo rozjaśniła czerwona poświata.

Rincewind i Eryk obserwowali to ze skały na brzegu.

— To wcale nie są niebotyczne wieże — stwierdził po chwili Eryk. — Widzę ich szczyty i z pewnością nie dotykają nieba.

— Pewnie chodziło im o nietykalne wieże. — domyślił się Rincewind, gdy kolejna padła w płomieniach w ruiny miasta. — I z tym też się pomylili.

Przyglądali się chwilę w milczeniu.

— To zabawne — rzekł wreszcie Eryk. — Jak potknąłeś się o Bagaż, upuściłeś lampę i w ogóle.

— Tak — przyznał krótko Rincewind.

— Widocznie historia zawsze znajdzie jakiś sposób, żeby się dopełnić.

— Tak.

— Ale dobrze, że Bagaż wszystkich jakoś uratował.

— Tak.

— Śmiesznie wyglądały te dzieciaki, kiedy siedziały mu na wieku.

— Tak.

— Wszyscy byli chyba zadowoleni.

W każdym razie walczące armie z całą pewnością. Nikt nie pytał o zdanie cywilów, jako że nie można polegać na ich zdaniu o wojnie. Wśród żołnierzy, a przynajmniej wśród żołnierzy pewnej rangi, klepano się po ramionach, opowiadano anegdoty i przyjaźnie wymieniano tarcze. Panowała powszechna opinia, że z pożarami, oblężeniami, armadami, drewnianymi końmi i całą resztą, była to naprawdę znakomita wojna Głośne śpiewy niosły się ponad falami ciemnymi jak wino.

— Posłuchaj tylko — odezwał się Lavaeolus, wynurzając się z mroku między wyciągniętymi na piach okrętami Efebian. — Zaraz zaczną piętnaście zwrotek „Raz młody bosman Filodefus miał wychodne”. Zapamiętaj moje słowa. Banda idiotów z mózgami pod tuniką.

Usiadł na kamieniu.

— Dranie — rzekł z przekonaniem.

— Myślisz, że Elenora wytłumaczy to jakoś swojemu narzeczonemu? — spytał Eryk.

— Chyba tak — mruknął Lavaeolus. — one to potrafią.

— Wyszła za mąż. I miała mnóstwo dzieci — dodał Eryk.

Lavaeolus wzruszył ramionami.

— Szaleńcza chwila namiętności — stwierdził. Spojrzał badawczo na Rincewinda. — Hej ty, demonie — rzucił. — Jeśli wolno, chciałbym zamienić słówko na osobności.

Poprowadził maga między okręty. Stąpał po mokrym piasku, jakby coś ciążyło mu na duszy.

— Dziś w nocy z odpływem wyruszam do domu — rzekł. — nie warto tu tkwić, skoro wojna skończona i w ogóle.

— Dobry pomysł.

— Jeśli czegoś naprawdę nienawidzę, to morskich podróży — wyznał Lavaeolus. Poczęstował kopniakiem najbliższy okręt. — To przez tych idiotów, którzy biegają w kółko i wrzeszczą. Wciągnąć to, opuścić tamto, zrzucić jeszcze coś innego. I dostaję morskiej choroby.

— Ja nie znoszę wysokości — wtrącił współczująco Rincewind.

Lavaeolus raz jeszcze kopnął w burtę. Wyraźnie zmagał się z problemem natury emocjonalnej.

— Rzecz w tym — wykrztusił w końcu — że może wiesz, czy dopłynę cały do domu.

— Co?

— To tylko paręset mil. Podróż nie powinna trwać długo. Jak myślisz?

— No…

Rincewind spojrzał na twarz wodza. Dziesięć lat, myślał. I jeszcze różne dziwaczne przygody ze skrzydlatymi jak i tam i morskimi potworami. Z drugiej strony, czy coś mu przyjdzie z ostrzeżenia?

— Dopłyniesz cały i zdrowy — powiedział. — Jesteś wręcz słynny z tego powodu. Twój powrót do domu przejdzie do legendy.

— — Uff. — Lavaeolus oparł się o kadłub, zdjął hełm i otarł czoło. — Powiem szczerze, że kamień spadł mi z serca. Bałem się, że bogowie mogą się na mnie gniewać.

Rincewind milczał.

— Trochę się irytują, kiedy człowiek zaczyna wpadać na takie pomysły jak drewniane konie labo tunele — mówił dalej Lavaeolus. — Wiesz są tradycjonalistami. Wolą, żeby ludzie zwyczajnie się wyrzynali, Myślałem, rozumiesz, że gdyby pokazać ludziom, jak w łatwiejszy sposób uzyskać to, na czym im zależy, przestaliby się tak bezsensownie zachowywać.

Daleko na brzegu męskie głosy wzniosły się w pieśni:

— Z sześciu westalek z Heliodelifilodelfiboschronenos tyś jedyna…

— To się nigdy nie udaje — stwierdził Rincewind.

— Ale chyba warto próbować. Prawda?

— Jasne.

Lavaeolus klepnął go w plecy.

— Nie martw się tak — powiedział. — Teraz sprawy mogą już tylko iść ku lepszemu.

Weszli w ciemne fale, gdzie stał na kotwicy okręt Lavaeolusa. Rincewind patrzył, jak wódz płynie, wchodzi na pokład, jak wysuwają wiosła — albo może wsuwają, czy jak to się tam nazywa, kiedy wtykają je w te dziury po bokach — i okręt wypływa wolno z zatoki.

Wiatr doniósł jeszcze na brzeg ostatnie słowa:

— Przesuńcie ostry koniec w tę stronę, sierżancie.

— Aye, aye, sir!

— I nie krzyczcie. Czy kazałem wam krzyczeć? Dlaczego wszyscy muszą tak wrzeszczeć? Schodzę pod pokład trochę odpocząć.

Rincewind powlókł się plażą z powrotem.

— Kłopot w tym — powiedział — że sprawy nigdy nie idą ku lepszemu. Zostają takie same, tylko jeszcze bardziej. Ale jego i tak czeka dość zmartwień.

Za plecami Rincewinda Eryk tylko pociągnął nosem.

— To najsmutniejsza rzecz, jaką słyszałem.

Na plaży armie tsortiańska i efebiańska wciąż zawodziły pełnymi głosami przy ogniskach.

— …była z niej wioskowa harpia…

— Chodź — rzucił Rincewind. — Wracamy do domu.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Eryk»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Eryk» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Eryk»

Обсуждение, отзывы о книге «Eryk» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x