Terry Pratchett - Ruchome obrazki

Здесь есть возможность читать онлайн «Terry Pratchett - Ruchome obrazki» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2000, ISBN: 2000, Издательство: Prószyński i S-ka, Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Ruchome obrazki: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ruchome obrazki»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Ukryte we wnętrzu kamer chochliki błyskawicznie malują kolejne klatki na celuloidowej taśmie. Świat Dysku odkrywa magię Srebrnego Ekranu! Nie wystarczy jednak usiąść w kinowym fotelu i z przejęciem śledzić losy bohaterów Porwanego wiatrem, najdziwniejszego filmu o Wojnie Domowej, jaki kiedykolwiek powstał. Przede wszystkim trzeba wyjaśnić, jaką tajemnicę skrywa wzgórze Świętego Gaju (czyli Holy Woodu), nie przejmując się tym, że Gaspode, Cudowny Pies, ma wielką ochotę na to, by uratować świat…

Ruchome obrazki — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ruchome obrazki», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Nigdy nie czułem się lepiej. — Dibbler zatarł ręce. — Nigdy. A teraz może pogadamy w cztery oczy, ty i ja. Bo wiesz… — Przyjazne położył dłoń na ramieniu Halogena. — Mam przeczucie, że to może być twój szczęśliwy dzień.

* * *

W ciemnym zaułku siedział Gaspode i mruczał do siebie. — Ha… Zostań, powiada. Daje mi rozkazy. Żefy tylko jego dziewczyna nie musiała znosić u siefie w pokoju okropnego cuchnącego psa. I teraz siedzę tuja, najlepszy przyjaciel człowieka, porzucony na deszczu. Gdyfy padało. Fo może i nie pada, ale gdyfy padało, fyłfym cały mokry. Dofrze fy mu zrofiło, gdyfym teraz wstał i sofie poszedł. Mógłfym to zrofić. W każdej chwili. Wcale nie muszę tutaj siedzieć. Nikt nie przypuszcza, mam nadzieję, że tutaj siedzę, fo mi kazali tutaj siedzieć. Chciałfym zofaczyć takiego człowieka, który mógłfy mi rozkazywać. Siedzę tu, fo mam na to ochotę. Otóż to.

Potem poskomlał trochę i podreptał w cień, gdzie była mniejsza szansa, że ktoś go zobaczy.

W pokoju na górze Victor stał twarzą do ściany. To było poniżające. Jakby nie wystarczyło, że na schodach wpadli na panią Cosmopilite. Uśmiechnęła się do niego szeroko i wykonała skomplikowany gest z intensywnym użyciem łokcia; Victor był pewien, że starsze panie nie powinny znać takich gestów.

Słyszał trzaski i od czasu do czasu szelesty — to Ginger szykowała się do snu.

— Jest naprawdę bardzo miła — powiedziała. — Mówiła mi wczoraj, że miała czterech mężów.

— A jak się pozbyła zwłok? — spytał Victor.

— Absolutnie nie rozumiem, co masz na myśli. — Ginger prychnęła z oburzeniem. — Dobrze, możesz się już odwrócić. Jestem w łóżku.

Victor odetchnął i obejrzał się. Ginger podciągnęła kołdrę pod szyję i trzymała ją tam, jak oblężony garnizon utrzymuje ostatnie barykady.

— Musisz mi obiecać — rzekła — że jeśli coś się stanie, nie będziesz próbował wykorzystać sytuacji. Victor westchnął.

— Obiecuję.

— Chodzi mi o to, że muszę pamiętać o karierze. Rozumiesz chyba.

— Tak, rozumiem.

Victor usiadł przy lampie i wyjął z kieszeni książkę.

— Nie żebym była niewdzięczna ani nic podobnego.

Victor przerzucał pożółkłe stronice, szukając miejsca, gdzie ostatnio skończył. Dziesiątki ludzi spędziły całe życie na wzgórzu Świętego Gaju, najwyraźniej wyłączne po to, żeby podtrzymywać ogień i modlić się trzy razy dziennie. Po co? Kto był Strażnikiem u Wrót?

— Co czytasz? — zapytała po chwili Ginger.

— Taką starą książkę, którą znalazłem — odparł krótko Victor. — O Świętym Gaju.

— Aha.

— Na twoim miejscu spróbowałbym się trochę przespać — poradził. Przesunął się trochę, żeby w słabym świetle lepiej widzieć niewyraźne pismo.

Usłyszał, jak ziewa.

— Czy skończyłam ci opowiadać mój sen? — spytała.

— Chyba nie — odpowiedział tonem, który uznał za uprzejmie zniechęcający.

— Zawsze zaczyna się od góry…

— Posłuchaj, nie powinnaś rozmawiać…

— …a wokół niej są gwiazdy, no wiesz, takie na niebie, tylko że jedna spada na dół i to już wcale nie jest gwiazda, tylko kobieta trzymająca nad głową pochodnię…

Victor powoli wrócił na sam początek książki.

— Tak?

— I ciągle próbuje mi coś powiedzieć, coś, czego nie rozumiem, o budzeniu kogoś, a potem jest mnóstwo świateł i coś ryczy, jakby lew albo tygrys. I się budzę.

Palec Victora obrysował sylwetkę góry pod gwiazdami.

— To na pewno tylko sen — stwierdził. — Niczego nie musi oznaczać.

Oczywiście, wzgórze Świętego Gaju nie było szpiczaste. Teraz nie — ale może kiedyś było, w czasach kiedy w miejscu dzisiejszej zatoki wznosiło się miasto. Na bogów, coś musiało tego miasta naprawdę nienawidzić.

— Zapamiętałaś jeszcze coś ze snu? — zapytał z udawaną obojętnością.

Nie odpowiedziała. Na palcach podszedł do łóżka.

Zasnęła.

Wrócił na krzesło, które zapowiadało, że najdalej za pół godziny stanie się irytująco niewygodne. Zgasił lampę.

Coś pod wzgórzem. Tam czaiło się zagrożenie.

Ale zagrożeniem bardziej bezpośrednim był fakt, że on sam też za chwilę zaśnie.

Siedział w ciemności i martwił się. Jak właściwie należy budzić kogoś, kto chodzi przez sen? Niewyraźnie sobie przypominał, że może to być bardzo niebezpieczne. Słyszał historie o ludziach, którzy śnili, że ścinają im głowy, a potem, kiedy ktoś klepnął ich w ramię, głowy naprawdę im odpadały. Skąd ktoś mógł wiedzieć, o czym śnią martwe osoby, nie zostało wyjaśnione. Może ich duchy przychodziły nocą i stawały przy łóżku, żeby się poskarżyć?

Krzesło zaskrzypiało głośno, kiedy zmienił pozycję. Może gdyby wystawił jedną nogę, o tak, mógłby ją oprzeć o brzeg łóżka. Wtedy gdyby nawet zasnął, nie mogłaby wstać, nie budząc go przy tym.

Właściwie to zabawne. Od paru tygodni całymi dniami brał ją w ramiona, ratował przed wszystkim, za co akurat przebrał się Morry, całował i ogólnie odjeżdżał z nią w stronę zachodzącego słońca, żeby żyć potem długo i szczęśliwie, możliwe, że nawet ekstatycznie. Prawdopodobnie nikt, kto oglądał migawki, nie uwierzyłby, że spędził noc w jej pokoju, siedząc na stołku zrobionym z nierównych desek. Takie rzeczy nie zdarzają się w migawkach. Migawki są o Namyętności w Świecie Ogarniętym Szaleństwem. Gdyby to była migawka, to nie siedziałby tak po ciemku na twardym krześle. Raczej by… no, nie siedziałby tak po ciemku na twardym krześle, to pewne.

* * *

Kwestor zamknął na klucz drzwi gabinetu. Nie miał wyjścia. Nadrektor uważał, że pukanie do drzwi to coś, co przytrafia się innym.

Dobrze przynajmniej, że ten straszny człowiek stracił zainteresowanie dla resografu, czy jak tam Riktor nazwał swoje urządzenie. Kwestor przeżył ciężki dzień — próbował jak zwykle kierować sprawami Uniwersytetu, ale przez cały czas nie mógł zapomnieć, że dokument leży w jego pokoju.

Wyjął go spod dywanu, zapalił lampę i zaczął czytać.

Sam chętnie przyznawał, że nie radzi sobie z mechaniką. Szybko więc ominął fragmenty dotyczące osi, oktironowych wahadeł i powietrza sprężanego w miechach.

Od razu odszukał akapit stwierdzający: Jeśli zatem zakłócenie osnowy rzeczywistości wywoła fale rozchodzące się od epicentrum, wahadło odchyli się, spręży powietrze w odpowiednim miechu i sprawi, ze najbliższy epicentrum ozdobny słoń wypuści do naczynia niewielką ołowianą kulkę. Dzięki temu kierunek i skalę zakłócenia…

…whumm… whumm…

Słyszał nawet tutaj. Ułożyli dookoła kolejne worki z piaskiem, ale nikt już nie śmiał ruszać aparatu. Kwestor spróbował wrócić do lektury.

… można ocenić na podstawie liczby, kierunku i siły…

…whumm… whummWHUMMWHUMM!

Kwestor zauważył, że wstrzymuje oddech.

… wyrzucania kulek. Jak oceniam, w przypadku poważnych zakłóceń…

Plib.

…ich liczba może nawet…

Plib.

… przekroczyć dwie kulki…

Plib.

…wyrzucone na kilka cali…

Plib.

…w okresie około…

Plib.

…jednego…

Plib.

… miesiąca.

Plib.

* * *

Gaspode obudził się i szybko stanął w pozycji znamionującej — miał nadzieję — czujność.

Ktoś krzyczał, ale bardzo grzecznie, jakby chciał, żeby mu pomóc, jednak tylko pod warunkiem że nie sprawi tym zbyt wielkiego kłopotu.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Ruchome obrazki»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ruchome obrazki» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Ruchome obrazki»

Обсуждение, отзывы о книге «Ruchome obrazki» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x