• Пожаловаться

Terry Pratchett: Wolni Ciutludzie

Здесь есть возможность читать онлайн «Terry Pratchett: Wolni Ciutludzie» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, год выпуска: 2005, ISBN: 83-7337-935-5, издательство: Prószyński i S-ka, категория: Фэнтези / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Terry Pratchett Wolni Ciutludzie
  • Название:
    Wolni Ciutludzie
  • Автор:
  • Издательство:
    Prószyński i S-ka
  • Жанр:
  • Год:
    2005
  • Город:
    Warszawa
  • Язык:
    Польский
  • ISBN:
    83-7337-935-5
  • Рейтинг книги:
    3 / 5
  • Избранное:
    Добавить книгу в избранное
  • Ваша оценка:
    • 60
    • 1
    • 2
    • 3
    • 4
    • 5

Wolni Ciutludzie: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wolni Ciutludzie»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Na farmie Dokuczliwych coś dziwnego zaczyna się dziać — z rzeki wyskakuje potwór, na ścieżce pojawia się jeździec bez głowy, a na wzgórzach postacie z koszmarów. I na dodatek Królowa kradnie małego braciszka Akwili — Bywarta (ale może był on wart ukradzenia). Akwila postanawia go odzyskać (choć bez małego płaksy w domu mogłoby być nieco spokojniej). Do walki posłuży jej patelnia, książka z magicznymi przepisami, która niegdyś należała do jej babci (tak naprawdę "Choroby owiec"), chyba przydałaby się jej jeszcze jakaś pomoc... — Na litość! A o nas nic nie powiesz, głupku?! ... no tak, oczywiście. Ma jeszcze pomoc Fik Mik Figli, czyli Wolnych Ciutludzi, bitnych złodziejaszków, małych błękitnych praludzików, którzy zostali wyrzuceni z Krainy Baśni za niestosowne zachowanie... Prześmiewcza mądra powieść czerpiąca pełnymi garściami ze świata wyobraźni, by wzbogacić Świat Dysku.

Terry Pratchett: другие книги автора


Кто написал Wolni Ciutludzie? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Wolni Ciutludzie — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wolni Ciutludzie», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Akwila płakała i płakała. Babcia delikatnie podniosła ją, jakby trochę niepewnie, posadziła sobie na kolanach i kołysała, nazywając „swoim małym mendelkiem”, czemu leżące u jej stóp dwa psy pasterskie Grzmot i Błyskawica przyglądały się w niemym zdziwieniu. Babcia zazwyczaj nie zajmowała się dziećmi, ale może dlatego że nie beczały.

Gdy Akwila przestała płakać, bo zabrakło jej już sił, babcia położyła ją na dywaniku i otworzyła piec, a wtedy dziewczynka zobaczyła, jak jagnię ożywa.

Kiedy trochę dorosła, dowiedziała się, że „mendel” oznaczał piętnaście, ale już dawno słowo to wyszło z użycia. Starsi ludzie posługiwali się takimi wyrażeniami, gdy liczyli coś, co uznawali za ważne. Ona była piętnastą wnuczką babci Dokuczliwej.

A kiedy była jeszcze większa, zrozumiała, czym jest piec, który dawał im ciepło. Jej matka kładła w nim ciasto, żeby urosło, a kot Szczurołów często układał się w środku do snu, zdarzało się, że na cieście. Było to odpowiednie miejsce, by ożywić słabą owcę, która urodziła się w śnieżną noc i prawie zamarzła na śmierć. Tak to działało. Nie było w tym żadnej magii. Ale wtedy wydawało się magią. A to, że Akwila zrozumiała, czemu coś się dzieje, nie odebrało tamtej chwili jej znaczenia.

* * *

— To wspaniałe, ale nadal nie jest to prawdziwe czarowanie — odezwała się panna Tyk, kolejny raz niszcząc nastrój. — Poza tym nie musisz mieć wśród przodków czarownicy, by zostać czarownicą. Choć oczywiście dziedziczenie pomaga.

— Chodzi ci o dziedziczenie talentu? — zapytała Akwila, marszcząc brwi.

— Też, choć raczej myślałam o kapeluszu. Jeśli miałaś babkę, która może zapisać ci w spadku spiczasty kapelusz, oszczędzi ci to mnóstwa pieniędzy. Takie kapelusze strasznie trudno dostać, szczególnie na tyle mocne, by wytrzymały rozwalanie się domu. Czy pani Dokuczliwa miała coś w tym rodzaju?

— Nie sądzę — odparła Akwila. — Rzadko nosiła coś na głowie, chyba że była strasznie mroźna zima. Wtedy robiła ze starego worka na zboże rodzaj kaptura. Hm… czy to się liczy?

— Może, może. — Po raz pierwszy panna Tyk troszeczkę zmiękła. — Czy masz jakieś rodzeństwo?

— Mam sześć sióstr — odparła dziewczynka. — Ja jestem najmłodsza. Większość już z nami nie mieszka.

— Ale nie jesteś rozpieszczonym najmłodszym dzieckiem, ponieważ masz małego braciszka — powiedziała panna Tyk. — Jedyny chłopak w rodzinie. To musiała być radosna niespodzianka.

W tym momencie Akwila uznała, że irytuje ją lekki uśmieszek czający się na twarzy panny Tyk.

— Skąd wiesz, że mam brata? — zapytała.

Uśmieszek zniknął. Panna Tyk pomyślała: To dziecko jest zbyt bystre.

— Po prostu zgadłam. — Nikt nie lubi się przyznać do szpiegowania.

— Używasz persykologii, by mnie rozpracować?

— Chyba masz na myśli psychologię — poprawiła ją panna Tyk.

— Wszystko jedno. I pewnie myślisz sobie, że go nie lubię, bo rodzice bez przerwy nad nim jojczą i rozpuszczają go jak dziadowski bicz, co?

— Coś takiego przemknęło mi przez myśl. — Panna Tyk uznała, że nie musi się martwić sprawą szpiegowania. Była czarownicą i tym dało się wyjaśnić wszystko. — Przyznaję, fakt, że użyłaś go jako przynęty dla potwora, dał mi co nieco do myślenia — dodała.

— Sprawia mnóstwo kłopotów! — wykrzyknęła Akwila. — Ciągle każą mi się nim opiekować, a on bez przerwy chce słodyczy. Ponadto musiałam myśleć szybko.

— Zgadza się — przyznała panna Tyk.

— Babcia zrobiłaby coś z tym rzecznym potworem — mówiła Akwila, ignorując jej słowa. — Nawet jeśli jest rodem z książki. — I na pewno zrobiłaby coś z tym, co się przydarzyło starej Lucjanowej, dodała już do siebie. Powiedziałaby coś i ludzie by jej posłuchali…

Zawsze słuchali, gdy babcia mówiła. Mów za tych, którzy nie mają głosu, powtarzała zawsze.

— Zgadzam się z tobą — powiedziała panna Tyk. — Zrobiłaby. Czarownice załatwiają różne sprawy. Mówiłaś, że rzeka w miejscu, gdzie wyskoczyła Jenny, jest bardzo płytka? I że świat wyglądał na zamazany i niepewny? I że coś szeleściło?

— Tak właśnie było! — Akwila rozpromieniła się.

— Aha. Dzieje się coś złego.

Dziewczynka się zmartwiła.

— Czy mogę to powstrzymać?

— Teraz zrobiłaś na mnie wrażenie — powiedziała panna Tyk. — Nie zapytałaś: „Czy ktoś może to powstrzymać?” ani „Czy możemy to powstrzymać?”. Zapytałaś: „Czy mogę to powstrzymać?”. Znakomicie. Potrafisz wziąć na siebie odpowiedzialność. To bardzo dobry początek. I nie tracisz głowy. Ale nie, nie możesz tego powstrzymać.

— Przywaliłam w głowę Jenny o Zielonych Zębach.

— Szczęśliwy traf — orzekła panna Tyk. — Możesz mi wierzyć, że spotkasz na swej drodze gorsze od niej. Jestem przekonana, że czeka nas wielki najazd i chociaż jak na dziewczynkę jesteś dość sprytna, masz tyle szans co twoje owce w śnieżną noc. Trzymaj się od tego z daleka. A ja postaram się sprowadzić pomoc.

— Od barona?

— Na litość boską, nie! On na nic się nie nada.

— Ale przecież chroni nas — powiedziała Akwila. — Tak zawsze powtarza moja mama.

— Naprawdę? Przed czym?

— Chyba… przed… atakiem, tak mi się wydaje. Mój ojciec mówi, że przed innymi baronami.

— Ma wielką armię?

— No, jest sierżant Roberts i Kevin, i Neville, i Trevor — wyliczała Akwila. — Dobrze ich znamy. Głównie pilnują zamku.

— Czy któryś z nich dysponuje magiczną mocą?

— Widziałam kiedyś, jak Neville robił sztuczki karciane.

— Zabawa w czary do niczego się nie nada, gdy masz do czynienia z kimś takim jak Jenny — stwierdziła panna Tyk. — Nie ma tu in… czy nie ma tu w ogóle żadnych czarownic?

Akwila zawahała się.

— Była stara pani Lucjanowa — powiedziała wreszcie.

No tak. Mieszkała całkiem sama w dziwnym domku…

— Dobre imię — uznała panna Tyk. — Chociaż nie wydaje mi się, bym je kiedyś słyszała. Gdzie ona jest?

— Umarła w śniegu zeszłej zimy.

— A teraz powiedz to, czego mi nie mówisz. — Głos panny Tyk ciął ostro jak brzytwa.

— No… ona żebrała, tak myśleli ludzie, ale nikt nie otworzył drzwi i… to była zimna noc… umarła.

— Była wiedźmą, tak?

— Wszyscy tak mówili. — Akwila nie miała najmniejszej ochoty o tym rozmawiać. Nikt z okolicy nie lubił wracać do tego tematu.

— I nikt nawet nie zbliżał się do zgliszczy jej domku.

— Ale ty tak nie uważasz?

— No… — Akwila wierciła się. — Bo wiesz… syn barona, Roland… mógł mieć jakieś dwanaście lat. Ostatniego lata pojechał sam do lasu, tylko z psami, i potem psy wróciły bez niego.

— A pani Lucjanowa mieszkała w tym lesie? — zapytała panna Tyk.

— Tak.

— I ludzie myśleli, że go zabiła? — dopytywała się dalej. Westchnęła. — Prawdopodobnie myśleli, że upiekła go w piecu czy coś w tym stylu.

— Nikt nigdy niczego nie powiedział. Ale coś takiego chodziło im po głowach.

— A czy wrócił jego koń?

— Nie. I to było bardzo dziwne, bo gdyby pojawił się na wzgórzach, ludzie by go zobaczyli i…

Panna Tyk założyła ręce na piersi, pociągnęła nosem i uśmiechnęła się uśmiechem, w którym nie było ani odrobiny wesołości.

— Łatwe wytłumaczenie — stwierdziła. — Pani Lucjanowa musiała mieć duży piec, co?

— Nie, tak naprawdę bardzo niewielki — odparła Akwila. — Głęboki jedynie na dziesięć cali.

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Wolni Ciutludzie»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wolni Ciutludzie» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Terry Pratchett: Blask fantastyczny
Blask fantastyczny
Terry Pratchett
Terry Pratchett: Czarodzicielstwo
Czarodzicielstwo
Terry Pratchett
Terry Pratchett: Wyprawa czarownic
Wyprawa czarownic
Terry Pratchett
Terry Pratchett: Kapelusz pełen nieba
Kapelusz pełen nieba
Terry Pratchett
Terry Pratchett: Johnny i zmarli
Johnny i zmarli
Terry Pratchett
Becca Fitzpatrick: Szeptem
Szeptem
Becca Fitzpatrick
Отзывы о книге «Wolni Ciutludzie»

Обсуждение, отзывы о книге «Wolni Ciutludzie» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.