Terry Pratchett - Zimistrz

Здесь есть возможность читать онлайн «Terry Pratchett - Zimistrz» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2007, ISBN: 2007, Издательство: Prószyński i S-ka, Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Zimistrz: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Zimistrz»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Tiffany zrobiła jeden niewłaściwy krok, popełniła jeden drobny błąd… A teraz duch zimy się w niej zakochał. Daje róże i góry lodowe, wyznaje uczucie lawinami i obsypuje płatkami śniegu. Trudno to znosić, kiedy ma się trzynaście lat, ale jest to również trochę no… miłe. „Łojzicku!” A tak, klan Nac Mac Feeglów jest na miejscu, by pomagać i się wtrącać. Ale jeśli Tiffany nie znajdzie rozwiązania, może już nigdy nie przyjdzie wiosna…

Zimistrz — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Zimistrz», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Odwróciła się i zobaczyła zimistrza.

Zapamiętaj to, wtrąciła się Trzecia Myśl. Każdy najdrobniejszy szczegół jest ważny.

Zimistrz był… pustką. Ale płatki śniegu obrysowywały jego sylwetkę, opadały wokół niego tak, jakby spływały po niewidzialnej skórze. Był tylko kształtem, niczym więcej, może z wyjątkiem dwóch malutkich fioletowoszarych punkcików w powietrzu, gdzie można by się spodziewać jego oczu.

Tiffany stała w bezruchu. Umysł jej zamarł, ciało czekało, aż dowie się, co ma robić.

Ręka zbudowana z padającego śniegu wyciągnęła się w jej stronę, ale bardzo powoli — tak człowiek mógłby sięgać do zwierzęcia, którego nie chce wystraszyć. Pojawiło się też… coś, jakieś dziwne poczucie słów niewypowiedzianych, ponieważ nie było głosu, który mógłby je wypowiedzieć; wrażenie dążenia, jakby zimistrz wkładał serce i duszę w tę jedną chwilę, chociaż nie znał znaczenia serca ani duszy.

Dłoń znieruchomiała mniej więcej stopę od Tiffany. Była zaciśnięta w pięść, ale teraz odwróciła się i rozprostowała palce.

Coś błysnęło — koń ze srebra, wisiorek na cienkim srebrnym łańcuszku.

Tiffany sięgnęła ręką do szyi. Przecież miała go na sobie zeszłej nocy! Zanim… poszły… oglądać… taniec…

Zgubiła go. A on znalazł.

To ciekawe, powiedziała Trzecia Myśl, która na własny sposób zajmowała się światem. Nie widzisz tego, co jest ukryte w niewidzialnej pięści. Jak to działa? I co robią te fioletowoszare plamki w powietrzu tam, gdzie mógłby mieć oczy? Dlaczego nie są niewidzialne?

To właśnie całe Trzecie Myśli. Kiedy na człowieka spada wielki głaz, to są te, które myślą: Czy to skała wulkaniczna, jak granit, czy może piaskowiec?

Ta część umysłu Tiffany, która w tej chwili była mniej precyzyjna, patrzyła na dyndającego na łańcuszku srebrnego konia.

Jej Pierwsza Myśl mówiła: Weź go.

Jej Druga Myśl mówiła: Nie bierz. To pułapka.

Jej Trzecia Myśl mówiła: Naprawdę nie bierz. Będzie zimniejszy, niż możesz sobie wyobrazić.

A potem cała reszta jej uciszyła te Myśli i powiedziała: Weź. To coś dla ciebie ważnego. Kiedy go dotykasz, myślisz o domu. Weź!

Wyciągnęła prawą rękę.

Koń upadł jej na dłoń. Odruchowo zacisnęła palce — i rzeczywiście okazał się zimniejszy, niż mogła sobie wyobrazić. Parzył.

Krzyknęła. Śnieżny kontur zimistrza zmienił się w wir płatków. Śnieg wokół niej eksplodował z okrzykiem „Łojzicku!”, a tłum Feeglów pochwycił ją za stopy i poniósł — w pozycji stojącej — przez polanę, a potem z powrotem przez drzwi do chatki.

Tiffany z trudem rozwarła palce i zdjęła z dłoni srebrnego konika. Pozostawił idealny odcisk białego konia na różowej skórze. To nie było oparzenie, to… zamrożenie.

Fotel panny Spisek zadudnił na kółkach.

— Podejdź tu, dziecko.

Trzymając się za dłoń i próbując powstrzymać łzy, Tiffany zbliżyła się do starej czarownicy.

— Stań tutaj, obok fotela. Natychmiast!

Tiffany tak uczyniła. To nie była właściwa chwila na nieposłuszeństwo.

— Chcę ci zajrzeć do ucha! Odgarnij włosy!

Tiffany przytrzymała włosy i skrzywiła się, czując w uchu łaskotanie mysich wąsików. Potem zwierzątko zostało odsunięte.

— Hm… to dziwne — stwierdziła panna Spisek. — Niczego tam nie widzę.

— A co spodziewała się pani zobaczyć? — spytała ostrożnie Tiffany.

— Światło dnia! — warknęła panna Spisek tak głośno, że mysz odbiegła wystraszona. — Czy ty w ogóle nie masz mózgu, dziecko?

— Nie wim, cy kogoś to ciekowi — wtrącił Rob Rozbój — ale ten zimists chyba se ucik. I psestało podoć.

Nikt go nie słuchał. Kiedy czarownice się kłócą, są skoncentrowane.

— To było moje!

— Błyskotka!

— Nie!

— To może nie je najlepsy cos, coby powiedzieć… — ciągnął żałośnie Rob.

— Myślisz, że ci to potrzebne, żeby być czarownicą?

— Tak!

— Czarownica nie potrzebuje żadnych zabawek!

— Pani używała urządzeń!

— Używałam, tak! Ale ich nie potrzebuję!

— Znocy, terozki juz topnie… — Rob uśmiechnął się nerwowo. Tiffany opanował gniew. Jak ta głupia starucha śmie opowiadać, że nie potrzebuje żadnych zabawek?

— Boffo! — krzyknęła. — Boffo, boffo, boffo!

Cisza opadła gwałtownie. Po chwili panna Spisek spojrzała poza Tiffany.

— Wy! Ciut Feeglowe badonie! Wynocha mi stąd, ale juz! I bede widzieć, jak łostaniecie! To sprowa mindzy wiedźmomi!

Pokój wypełnił jakby cichy świst, a potem zatrzasnęły się drzwi do kuchni.

— A więc — rzekła panna Spisek — wiesz o boffo?

— Tak. — Tiffany oddychała z trudem. — Wiem.

— Dobrze. Powiedziałaś komuś?… — Panna Spisek urwała i uniosła palec do warg. A potem stuknęła kosturem o podłogę. — Mówiłom: wynocha, chłystki! Do losu syćkie! Sprawdzić mi, cy on faktycnie posed! I wosymi włosnymi łocami zobocę, cy żeście posłucholi!

Z dołu dobiegł stukot sypiących się ziemniaków — Feeglowie popędzili do zakratowanego okienka.

— Teraz sobie poszli — stwierdziła panna Spisek. — I nie wrócą. Boffo o to zadba.

Jakimś sposobem w ciągu tych kilku sekund panna Spisek stała się bardziej ludzka i o wiele mniej straszna. No… trochę mniej straszna.

— Jak to odkryłaś? Szukałaś specjalnie? Węszyłaś i szperałaś?

— Nie! Ja tak nie postępuję! Odkryłam któregoś dnia przypadkiem, kiedy pani drzemała! — zapewniła Tiffany. Roztarta dłoń.

— Bardzo boli? — Panna Spisek była ślepa, lecz — jak wszystkie doświadczone czarownice, które znają się na swoim fachu — zauważała wszystko.

— Nie, teraz już nie. Ale na początku bardzo. Ja…

— A więc nauczysz się słuchać! Myślisz, że zimistrz odszedł?

— Wydawało się, że zniknął… To znaczy zniknął jeszcze bardziej. Sądzę, że chciał tylko oddać mi wisiorek.

— Uważasz, że naprawdę o coś takiego chodziłoby duchowi Zimy, który włada śnieżycami i mrozem?

— Nie wiem, panno Spisek. On jest jedynym, którego poznałam.

— Tańczyłaś z nim.

— Nie wiedziałam, że do tego dojdzie.

— Mimo to.

Tiffany odczekała chwilę, po czym spytała:

— Mimo to co?

— Taka ogólna mimotowatość. Ten srebrny konik go do ciebie doprowadził. Ale miałaś rację, w tej chwili już go tu nie ma. Wiedziałabym.

Tiffany podeszła do drzwi, zawahała się przez moment, a potem otworzyła je i wyszła. Tu i tam leżało trochę śniegu, lecz dzień znów przypominał jeden z tych zwykłych, szarych zimowych dni.

Ja też bym wiedziała, gdyby tu był, pomyślała. Ale go nie ma.

A jej Druga Myśl spytała: Ach tak? A skąd byś wiedziała?

— Oboje dotknęliśmy konia — mruknęła pod nosem.

Rozejrzała się. Bawiąc się srebrnym łańcuszkiem w dłoni, patrzyła na nagie gałęzie i uśpione drzewa. Lasy zamierały, gotując się do zimy.

Gdzieś tam jest, ale daleko. Pewnie ma mnóstwo pracy, skoro musi zadbać o całą zimę.

— Dziękuję — powiedziała odruchowo, ponieważ mama zawsze ją uczyła, że grzeczność nic nie kosztuje.

Wróciła do chatki. Wewnątrz było bardzo ciepło, ale panna Spisek zawsze miała wielki stos drewna, zbudowany przez Tajemnicę Boffo. Miejscowi drwale dbali, by stos był wysoki. Zmarznięta czarownica może być groźna.

— Napiłabym się czarnej herbaty — powiedziała staruszka, kiedy zamyślona dziewczyna weszła do środka.

Zaczekała, aż Tiffany umyje kubek.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Zimistrz»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Zimistrz» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Zimistrz»

Обсуждение, отзывы о книге «Zimistrz» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x