Poul Anderson - Zaklęty miecz

Здесь есть возможность читать онлайн «Poul Anderson - Zaklęty miecz» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1991, ISBN: 1991, Издательство: Alfa, Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Zaklęty miecz: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Zaklęty miecz»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Zaklęty miecz jest spragniony! Rozszczepia najtęższe żelazo. Śpiewa o rozłupanych czerepach. Gasi pragnienie w strumieniach krwi.
Trwa straszna wojna między Królestwem Elfów a chłodną krainą Trollów, które starły się w najkrwawszej z bitew. I jedyną nadzieją Elfów jest porwany przez nich młodzieniec, Skaflok…

Zaklęty miecz — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Zaklęty miecz», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Nieodgadniony wyraz skośnych, błękitnobiałych oczu więźnia zawsze w jakiś sposób mroził krew w żyłach odmieńca. Walgard uśmiechnął się szeroko, żeby ukryć strach.

— Czy domyślasz się, dlaczego tu jestem? — zapytał ochryple. Chwiał się na nogach.

Imryk nic nie opowiedział. Walgard uderzył go w usta. Odgłos uderzenia, które rozkołysało ciało więźnia, zabrzmiał niezwykle głośno w ciszy lochów. Dżinn cofnął się, a jego oczy i kły zabłysły w mroku.

— Dobrze wiesz, jeśli mózg nie wysechł ci w czaszce — powiedział odmieniec. — Przychodziłem tu już i znowu przyjdę.

Zdjął bicz z półki na ścianie i przesunął palcami po rzemieniach. Jego oczy zabłysły. Zwilżył spieczone wargi.

— Nienawidzę cię — rzekł. Zbliżył twarz do twarzy Imryka. — Nienawidzę cię za to, że mnie spłodziłeś. Nienawidzę cię za to, że pozbawiłeś mnie należnego mi dziedzictwa. Nienawidzę cię za to, że jesteś tym, czym ja nigdy nie będę i nie chciałbym być — przeklętym Elfem! Nienawidzę cię za twoje złe czyny. Nienawidzę cię, ponieważ nie mam pod ręką twego przeklętego wychowanka i ty mi musisz wystarczyć — teraz!

Podniósł bicz. Dżinn wcisnął się w kąt celi, najdalej jak mógł. Imryk nie wydał żadnego dźwięku ani się nie poruszył.

Kiedy Walgarda rozbolała jedna ręka, używał drugiej. A gdy ta się zmęczyła, rzucił bicz na podłogę i odszedł.

Zaczynał trzeźwieć i ból głowy pospołu z chłodem w sercu zastąpiły opary wina. Kiedy podszedł do okna, usłyszał szum deszczu.

Znienawidzone przez Trollów lato, za którym Walgard tak tęsknił w zimie, marząc, by mógł leżeć w zielonych dolinach nad brzegami rzek, a które spędził na próżno uganiając się za elfowymi banitami albo dusząc się w murach Elfheugh — wreszcie się kończyło. Bliski był też koniec Trollheimu. Nie było żadnych wieści z Walonii. Ostatnia mówiła o polu pełnym trupów.

Czy ten deszcz nigdy nie przestanie padać? Walgard wzdrygnął się, spoglądając przez okno na przemoczony świat. Błyskawica rozdarła niebo, a huk gromu przeszył odmieńca do szpiku kości.

Powlókł się na górę do swoich komnat. Trollowi wartownicy leżeli pogrążeni w pijackim śnie — ha, czy oni wszyscy byli opojami i mordercami współplemieńców? Gdzie wśród tej cuchnącej i kłótliwej hordy znaleźć kogoś, przed kim mogły otworzyć serce?

Poszedł do sypialni i stanął w drzwiach, Leea usiadła na łożu. Ona przynajmniej nie robiła z siebie suki jak inne Elfiny, pomyślał odmieniec, i dawała mu pocieszenie, gdy lękał się o siebie.

Błyskawica znów przeszyła powietrze. Podłoga zadrżała od łoskotu gromu. Wiatr zawył i cisnął deszcz o szyby. Gobeliny zafalowały i światło świec zamrugało w zimnym powiewie.

Walgard usiadł ciężko na brzegu łoża. Leea zarzuciła mu ramiona na szyję. Spoglądała na niego tajemniczo jak księżyc; jej uśmiech, jedwabista skóra i zapach kusiły, choć pozbawione były ciepła. Zapytała słodko: — Co robiłeś, panie mój?

— Wiesz co — mruknął — i zastanawiam się, dlaczego nigdy nie próbowałaś mnie powstrzymać.

— Silni robią ze słabymi, co zechcą. — Wsunęła mu rękę pod odzienie, dając jasno do zrozumienia, co może z nią zrobić, lecz Walgard nie zważał na to.

— Tak — odparł i zacisnął zęby. — Dobre to prawo, kiedy jest się silnym. Ale teraz Trollowie przegrywają — ponieważ Skaflok, a wszystko wskazuje na to, że to musi być on — wrócił z mieczem, który zmiata przed sobą wszystko. Więc jakie jest teraz prawo?

Odwrócił się i spojrzał na nią ponuro. — Rzeczą, której zupełnie nie mogę zrozumieć, jest upadek wielkich twierdz. Nawet zwycięska w polu armia Elfów powinna połamać sobie zęby na takich fortyfikacjach. Przecież niektórych z nich Elfowie nigdy nie wypuścili z rąk pomimo sił, które rzuciliśmy przeciwko nim. Część wzięliśmy głodem, większość poddała się bez walki, tak jak ta. Wszystkie były silnie obsadzone wojskiem i dobrze zaprowiantowane — i utraciliśmy je, skoro tylko dotarł do nich jakiś oddział Króla Elfów. — Potrząsnął głową. — Dlaczego?

Chwycił ją szorstko za ramiona. — Elfheugh nie padnie. Nie może! Utrzymam je, nawet gdyby sami bogowie wystąpili przeciwko mnie. Ha, tęsknię za bitwą — nic tak nie rozweseliłoby mnie i moich zmęczonych żołnierzy. I pobijemy ich, słyszysz? Odrzucimy ich i umieszczę głowę Skafloka na pice na murach.

— Tak, panie mój — zamruczała Elfina, nadal uśmiechając się tajemniczo.

— Jestem silny — warknął. — Kiedy byłem Wikingiem, zabijałem mężów gołymi rękami. Nie boję się niczego i jestem chytry. Odniosłem wiele zwycięstw i odniosę jeszcze więcej.

Ręce opadły mu bezwładnie, a oczy pociemniały.

— Ale co z tego? — szepnął. — Dlaczego jestem taki? Dlatego, że Imryk takim mnie uczynił. Ukształtował na obraz i podobieństwo Ormowego syna. Tylko dlatego żyję, a moja siła, wygląd i mózg są identyczne jak u Skafloka.

Podniósł się z trudem, wpatrzył się przed siebie jak ślepiec i wrzasnął: — Czymże jestem, jak nie cieniem Skafloka?! Błyskawica przeleciała po niebie, rozwidniając je piekielnym ogniem. Zagrzmiało. Wiatr zawył. Deszcz zabębnił o szyby. Zimny powiew zdmuchnął świece.

Walgard chwiał się na nogach i szukał po omacku ścian. — Zabiję go — mamrotał. — Pogrzebię głęboko pod dnem morza. Zabiję Imryka, Fredę i ciebie, Leeo — wszystkich, którzy wiedzą, że naprawdę nie żyję, że jestem duchem ukształtowanym na podobieństwo człowieka… zimnym ciałem, moje ręce są zimne…

Koła wozu Thora zaturkotały na niebie. Walgard zawył: — Tak, rzuć tu młotem! Hałasuj, póki jeszcze możesz! Tymi zimnymi rękami uchwycę kolumny boskich pałaców i zniszczę je! Zdepczę cały świat. Przywołam burzę, mrok i lodowce z północy i wiatr będzie rozsypywał popioły na moich śladach. Jestem Śmiercią!

Ktoś jak szalony walił w drzwi, lecz ledwie było go słychać poprzez szum deszczu i wycie wichury. Walgard warknął jak dzikie zwierzę. Chwycił za szyję zmęczonego, przemoczonego Trolla.

— Zacznę od ciebie — powiedział. Piana wystąpiła mu na usta. Posłaniec szamotał się, ale jego siły okazały się niewystarczające, żeby rozerwać ten uścisk.

Kiedy Troll runął martwy na podłogę, szał bojowy opuścił Walgarda. Drżący i słaby oparł się o framugę drzwi. — To było nierozsądne — szepnął.

— Może byli z nim inni — odezwała się Leea. Wyszła na półpiętro i zawołała: — Hej, tam! Jarl chce mówić z kimś, kto niedawno przybył.

Drugi Troll, równie zmęczony jak pierwszy, z otwartą raną na policzku, chwiejnym krokiem wszedł po schodach tak, aby mogli go widzieć, lecz nie próbował dotrzeć do komnat jarla. — Wyruszyło nas piętnastu — wyjęczał. — Pozostało tylko dwóch, Hru i ja. Banici nie odstępowali nas przez całą drogę.

— Jakie wieści nieśliście?

— Elfowie wylądowali w Anglii, panie. Słyszeliśmy też, że irlandzcy Sidhowie pod wodzą Luga Długorękiego są w Szkocji.

Walgard skinął głową.

XXVI

Pod osłoną jesiennej burzy Skaflok przeprawił przez Kanał najlepszych elfowych wojowników. Dowodził tą armią, gdyż Król Elfów pozostał, by pokierować resztą zastępów, które miały wyprzeć ostatnich Trollów z kontynentalnych ziem Alfheimu. Król przestrzegł go, że zdobycie Anglii nie będzie łatwe, a gdyby Trollowie odparli ten atak, Brytania stanie się dla nich punktem zbornym, później zaś bazą dla przeciwnatarcia.

Skaflok wzruszył ramionami. — Mój miecz przynosi zwycięstwo — rzekł.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Zaklęty miecz»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Zaklęty miecz» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Poul Anderson - The Shield of Time
Poul Anderson
libcat.ru: книга без обложки
Poul Anderson
Poul Anderson - Flandry of Terra
Poul Anderson
Poul Anderson - Delenda est
Poul Anderson
Poul Anderson - Az egyetlen játék
Poul Anderson
Poul Anderson - De Tijdpatrouille
Poul Anderson
libcat.ru: книга без обложки
Poul Anderson
Poul Anderson - Komt Tijd
Poul Anderson
Poul Anderson - Le bouclier du temps
Poul Anderson
Poul Anderson - Pod postacią ciała
Poul Anderson
Отзывы о книге «Zaklęty miecz»

Обсуждение, отзывы о книге «Zaklęty miecz» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x