• Пожаловаться

Neil Gaiman: Amerykańscy bogowie

Здесь есть возможность читать онлайн «Neil Gaiman: Amerykańscy bogowie» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, год выпуска: 2002, ISBN: 83-89004-10-0, издательство: MAG, категория: Фэнтези / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Neil Gaiman Amerykańscy bogowie
  • Название:
    Amerykańscy bogowie
  • Автор:
  • Издательство:
    MAG
  • Жанр:
  • Год:
    2002
  • Город:
    Warszawa
  • Язык:
    Польский
  • ISBN:
    83-89004-10-0
  • Рейтинг книги:
    4 / 5
  • Избранное:
    Добавить книгу в избранное
  • Ваша оценка:
    • 80
    • 1
    • 2
    • 3
    • 4
    • 5

Amerykańscy bogowie: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Amerykańscy bogowie»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Po trzech latach spędzonych w więzieniu Cień ma wyjść na wolność. Ale w miarę jak do końca odsiadki pozostają tygodnie, godziny, minuty, sekundy, czuje narastający niepokój. Na dwa dni przed zakończeniem wyroku, jego żona, Laura, ginie w wypadku samochodowym w tajemniczych okolicznościach — wszystko wskazuje na zdradę małżeńską. Oszołomiony Cień powraca do domu, gdzie spotyka tajemniczego Pana Środę, twierdzącego, iż jest uchodźcą wojennym, byłym bogiem i królem Ameryki. Razem wyruszają oni w niesamowitą podróż przez Stany, rozwiązując zagadkę morderstw, które co zimę są dokonywane w małym Amerykańskim miasteczku. Jednak podąża za nimi ktoś, z kim Cień musi zawrzeć pokój…W swojej niepokojącej, wciągającej i bardzo osobliwej powieści Neil Gaiman, wyrusza w podróż w poszukiwaniu duszy Ameryki. Książka otrzymała nagrodę Hugo 2002 w kategorii Najlepsza Powieść Roku.

Neil Gaiman: другие книги автора


Кто написал Amerykańscy bogowie? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Amerykańscy bogowie — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Amerykańscy bogowie», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Dla czystej radości — odparł Sweeney, trzeźwy, a przynajmniej nie zdradzający objawów upojenia. — Dla czystej, pieprzonej, ożywczej radości. Nie czujesz jej w swych żyłach? Upajającej jak wiosenne soki. — Krwawiła mu warga. Podobnie kostki Cienia.

— Skąd więc bierzesz te monety? — spytał Cień. Cofnął się i obrócił. Cios wymierzony w twarz trafił go w ramię.

— Powiedziałem za pierwszym razem — mruknął Sweeney — ale ślepy jest ten — auu, dobry! — kto nie chce słuchać.

Cień zaatakował Sweeneya, zmuszając go do wskoczenia na stół. Na ziemię posypały się popielniczki i puste szklanki.

W tym momencie mógł skończyć walkę.

Zerknął na Wednesdaya, który skinął głową. Cień spojrzał w dół na Szalonego Sweeneya.

— Skończyliśmy? — spytał.

Sweeney zawahał się, potem skinął głową. Cień puścił go i cofnął się kilka kroków. Tamten, zdyszany, dźwignął się na nogi.

— Nigdy w życiu! — wrzasnął. — Nie skończy się, póki ja tak nie powiem.

A potem uśmiechnął się szeroko i rzucił naprzód, zamierzając się na Cienia. Po drodze nadepnął na kostkę lodu. Uśmiech na jego twarzy zamienił się w rozpaczliwy grymas, gdy stracił równowagę i poleciał na plecy. Jego głowa z głośnym łoskotem uderzyła o podłogę.

Cień przycisnął go kolanem do desek.

— Pytam po raz drugi: skończyliśmy walczyć?

— Równie dobrze możemy to zrobić — odparł Sweeney, unosząc głowę — bo radość wypłynęła ze mnie, tak jak siki z chłopczyka na basenie w gorący dzień. — Splunął wypełniającą usta krwią, zamknął oczy i zachrapał: głęboko, z godnością.

Ktoś klepną Cienia w ramię. Wednesday wsunął mu do ręki butelkę piwa.

Smakowało lepiej niż miód.

* * *

Cień obudził się wyciągnięty na tylnym siedzeniu samochodu. Poranne słońce świeciło oślepiająco. Bolała go głowa. Podniósł się z trudem, przecierając oczy. Wednesday prowadził. Cały czas nucił coś pod nosem. W uchwycie obok kierownicy tkwił kubek pełen kawy. Jechali autostradą międzystanową. Fotel pasażera był pusty.

— Jak się czujesz tego pięknego ranka? — spytał Wednesday, nie odwracając głowy.

— Co się stało z moim wozem? — spytał Cień. — Wynająłem go.

— Szalony Sweeney go odstawi. To część umowy, jaką ze sobą zawarliście po bójce.

W głowie Cienia pojawiły się nieprzyjemne urywki rozmów z poprzedniego wieczoru.

— Masz więcej kawy?

Mężczyzna sięgnął pod fotel obok i wyciągnął zamkniętą butelkę wody.

— Odwodniłeś się. Na razie to pomoże bardziej niż kawa. Na następnej stacji benzynowej zatrzymamy się i zjemy śniadanie. Musisz się też umyć. Wyglądasz jak coś, co kozioł przywlókł do domu z dworu.

— Kot — poprawił Cień.

— Kozioł — odparł Wednesday. — Wielki, cuchnący kozioł o ogromnych zębiskach.

Cień odkręcił butelkę z wodą mineralną i zaczął pić. Coś brzęknęło w kieszeni jego kurtki. Wsunął do niej dłoń i wyciągnął monetę wielkości półdolarówki: ciężką, ciemnozłotą.

* * *

Na stacji benzynowej Cień kupił zestaw podróżny, składający się z maszynki, miniopakowania pasty do golenia, grzebienia i jednorazowej szczoteczki do zębów wraz z maleńką tubką pasty. Poszedł do męskiej toalety i uważnie spojrzał w lustro.

Jedno oko miał podbite — gdy eksperymentalnie nacisnął powiekę palcem, odkrył, że bardzo boli — dolną wargę mocno spuchniętą.

Cień umył twarz mydłem w płynie, potem namydlił policzki i ogolił się. Umył zęby. Zmoczył włosy i zaczesał do tyłu. Nadal wyglądał kiepsko.

Zastanawiał się, co by powiedziała Laura, gdyby go teraz zobaczyła. Nagle przypomniał sobie, że Laura już nigdy nic nie powie, i ujrzał w lustrze, jak jego twarz przez moment zadrżała. Ale tylko przez chwilę.

Wyszedł.

— Wyglądam koszmarnie — oznajmił.

— Oczywiście, że tak — zgodził się Wednesday.

Wednesday zaniósł do kasy stos przekąsek. Zapłacił za nie i za benzynę, ku irytacji żującej gumę dziewczyny za ladą dwukrotnie zmieniając zdanie co do tego, czy będzie płacił kartą, czy gotówką. Cień patrzył, jak Wednesday coraz bardziej denerwuje się i tłumaczy. Nagle wydał się niezwykle stary. Dziewczyna oddała mu gotówkę i wzięła kartę, potem oddała kwitek z karty i wzięła gotówkę. W końcu zwróciła gotówkę i zabrała inną kartę. Wednesday miał już za moment się rozpłakać: oto starzec, bezradny w obliczu nieubłaganego plastikowego postępu współczesnego świata.

W końcu wyszli z ciepłego budynku stacji. Ich oddechy zaczęły parować w mroźnym powietrzu.

Znów byli na drodze. Za sobą pozostawiali brązowiejące łąki, bezlistne, martwe drzewa. Z przewodu telegraficznego spoglądały na nich dwa czarne ptaki.

— Hej, Wednesday!

— Co?

— O ile się orientuję, w ogóle nie zapłaciłeś za benzynę.

— Ach tak?

— Tak jak ja to widzę, ta dziewczyna zapłaciła ci za przywilej goszczenia twojej osoby na stacji benzynowej. Myślisz, że już się domyśliła?

— Nigdy tego nie odgadnie.

— Kim zatem jesteś? Drobnym oszustem?

Wednesday skinął głową.

— Tak. Chyba tak. Między innymi.

Skręcił w lewo, mijając ciężarówkę. Niebo miało barwę ponurej, jednostajnej szarości.

— Zbiera się na śnieg — oznajmił Cień.

— Tak.

— Sweeney. Czy naprawdę pokazał mi, jak się robi sztuczkę ze złotymi monetami?

— O tak.

— Nie pamiętam.

— Przypomnisz sobie. To była długa noc.

Kilka małych płatków śniegu musnęło przednią szybę samochodu i roztopiło się po sekundzie.

— Ciało twojej żony wystawiono w domu pogrzebowym Wendella — oznajmił Wednesday. — Po lunchu zabiorą ją stamtąd do kaplicy cmentarnej.

— Skąd wiesz?

— Zadzwoniłem, kiedy byłeś w kiblu. Wiesz, gdzie jest dom pogrzebowy Wendella?

Cień skinął głową. Śnieżne płatki wirowały i tańczyły przed nimi.

— To nasz zjazd — rzucił Cień. Samochód zjechał z autostrady i wyminął grupkę moteli, na północ od Eagle Point.

Minęły trzy lata. O, tak. Nowe światła uliczne, nieznane witryny. Cień poprosił Wednesdaya, by zwolnił, gdy mijali Farmę Siły. ZAMKNIĘTE NA CZAS NIEOKREŚLONY, głosił ręcznie wypisany napis na drzwiach. Z POWODU ŻAŁOBY.

W lewo, główną ulicą, obok nowego salonu tatuażu i biura rekrutacyjnego sił zbrojnych, potem Burger King i znajomy, niezmieniony sklep spożywczy Olsena. W końcu żółta ceglana fasada domu pogrzebowego Wendella. Neon w oknie głosił: DOM SPOCZYNKU. Pod nim ustawiono puste kamienie nagrobne, nie naruszone, nie ochrzczone.

Wednesday wjechał na parking.

— Chcesz, żebym poszedł z tobą? — spytał.

— Nieszczególnie.

— To dobrze. — Błysk pozbawionego rozbawienia uśmiechu. — Kiedy ty będziesz się żegnał, ja mogę załatwić kilka spraw. Wynajmę nam pokoje w motelu America. Znajdziesz mnie tam, gdy skończysz.

Cień wysiadł z samochodu, odprowadził go wzrokiem. Potem wszedł do domu pogrzebowego. Pogrążony w półmroku korytarz pachniał kwiatami i pastą do mebli, z lekką nutą formaldehydu. Na jego końcu czekała Kaplica Spoczynku.

Nagle Cień uświadomił sobie, że trzyma w dłoni złotą monetę, przekładając ją, przesuwając, raz po raz, bez końca. Jej ciężar dodawał mu otuchy.

Imię i nazwisko jego żony wypisano na kartce papieru obok drzwi, na końcu korytarza. Wszedł do Kaplicy Spoczynku. Cień znał większość zebranych tu ludzi: koledzy z pracy Laury, kilkoro przyjaciół.

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Amerykańscy bogowie»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Amerykańscy bogowie» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Neil Gaiman: Gwiezdny pył
Gwiezdny pył
Neil Gaiman
Neil Gaiman: Księga cmentarna
Księga cmentarna
Neil Gaiman
Neil Gaiman: M Jak Magia
M Jak Magia
Neil Gaiman
Neil Gaiman: Interświat
Interświat
Neil Gaiman
Neil Gaiman: American Gods
American Gods
Neil Gaiman
Отзывы о книге «Amerykańscy bogowie»

Обсуждение, отзывы о книге «Amerykańscy bogowie» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.