• Пожаловаться

Neil Gaiman: Interświat

Здесь есть возможность читать онлайн «Neil Gaiman: Interświat» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. категория: Фэнтези / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Neil Gaiman Interświat

Interświat: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Interświat»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Joey Harker nie jest bohaterem. W istocie potrafi się zgubić nawet we własnym domu. Lecz pewnego dnia Joey naprawdę się gubi. Ze swego świata przechodzi do innego wymiaru. Wędrówka między światami ściąga na niego uwagę dwóch straszliwych potęg. Armie magii i nauki zrobią wszystko, byle zdobyć jego moc, umożliwiającą podróże między wymiarami. Odkrywszy, jak wielkie zło czynią obie potęgi, Joey dołącza do armii, złożonej z różnych wersji samego siebie, pochodzących z alternatywnych Ziemi i bez wyjątku dysponujących podobną mocą. Razem gotowi są walczyć w obronie wszystkich światów.

Neil Gaiman: другие книги автора


Кто написал Interświat? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Interświat — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Interświat», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Wspiąłem się na schody, cały czas zerkając czujnie w niebo i wypatrując gladiatorów na latających dyskach. Nic.

Wszedłem do środka. Nikt nawet na mnie nie zerknął.

Była połowa piątej lekcji i na korytarzach nie kręciło się zbyt wiele osób. Szybkim krokiem ruszyłem w stronę klasy Dimasa, starając się nie biec. Nie należał do moich najulubieńszych nauczycieli – jego dziwaczne sprawdziany były diablo trudne – ale zawsze sprawiał na mnie wrażenie człowieka, który nie traci głowy w nagłych przypadkach.

A jeśli tego, co mnie spotkało, nie można nazwać nagłym przypadkiem, to doprawdy nie wiem, co zasługuje na tę nazwę. No i przecież w gruncie rzeczy to była jego wina.

Prawie biegnąc, dotarłem do klasy. Pan Dimas siedział za biurkiem, oceniając stos prac domowych. Zapukałem do drzwi.

– Wejść – odparł, nie unosząc głowy i nie odrywając wzroku od zeszytu.

Otworzyłem drzwi i podszedłem do biurka. Cały czas pochylał się nad zadaniami.

– Panie Dimas. – Bardzo się starałem, by nie załamał mi się głos. – Ma pan chwilkę?

Nauczyciel uniósł wzrok, spojrzał mi w oczy i upuścił długopis. Po prostu upuścił. Schyliłem się, podniosłem go i odłożyłem na biurko.

– Coś się stało? – spytałem.

Pan Dimas zbladł i – potrzebowałem kilku chwil, by to zrozumieć – wyglądał na szczerze wystraszonego. Opadła mu szczęka. Pokręcił głową w sposób, który mój tato zawsze nazywa otrząsaniem się, i znów na mnie spojrzał. Wyciągnął prawą dłoń.

– Weź mnie za rękę – polecił.

– Uhm, panie Dimas…?

Nagle ogarnął mnie strach, że on też jest częścią obłędu, który zapanował w moim życiu, i ta myśl tak bardzo mnie przeraziła, że się zachwiałem. Bardzo potrzebowałem rady kogoś dorosłego.

Wciąż nie opuszczał ręki. Zauważyłem, że drżą mu palce.

– Wygląda pan, jakby zobaczył ducha – rzekłem.

Spojrzał na mnie ostro.

– To nie jest śmieszne, Joey. O ile jesteś Joeyem. Weź mnie za rękę.

Wsunąłem dłoń między jego palce. Uścisnął ją niemal boleśnie, wyczuwając ciało i kości, a potem puścił i spojrzał na mnie.

– Istniejesz naprawdę – rzekł. – Nie jesteś halucynacją. Co to wszystko znaczy? Jesteś Joey Harker? Z całą pewnością wyglądasz jak on.

– Oczywiście, że jestem Joey.

Przyznaję, jeszcze chwila i rozbeczałbym się jak dziecko. Ten obłęd, czymkolwiek był, nie mógł przecież dotknąć i jego. Pan Dimas był zawsze taki trzeźwy i normalny. No, w pewnym sensie. Kiedy burmistrz Haenkle opisał go w swojej rubryce w kurierze z Greenville jako „szalonego jak pług śnieżny w czerwcu", dokładnie pojąłem, co miał na myśli.

Musiałem jednak opowiedzieć komuś o tym, co się dzieje, i pan Dimas nadal wydawał mi się najlepszym kandydatem.

– Proszę posłuchać – powiedziałem ostrożnie. – Dzisiejszy dzień był… naprawdę dziwny. Uznałem, że tylko pan mógłby to jakoś wyjaśnić.

Choć nadal był blady jak mleko, pokiwał głową. I wtedy ktoś zapukał do drzwi.

– Wejść! – zawołał pan Dimas z wyraźną ulgą.

To był Ted Russell. W ogóle na mnie nie spojrzał.

– Panie Dimas – rzekł. – Mam problem. Jeśli dostanę jedynkę z nauk społecznych, rodzice nie dadzą mi samochodu. A przypuszczam, że postawi mi pan jedynkę.

Najwyraźniej nawet w alternatywnej rzeczywistości pewne rzeczy się nie zmieniały: Ted wciąż był pilny inaczej. Kiedy wszedł do środka, na twarzy pana Dimasa dostrzegłem zawód. Teraz zastąpiła go irytacja.

– A czemu to miałby być mój problem, Edwardzie?

To był pan Dimas, którego pamiętałem. Poczułem ulgę i odezwałem się bez zastanowienia:

– On ma rację, Ted. A poza tym niewypuszczenie cię na ulicę to przysługa dla wszystkich. Jesteś chodzącą zapowiedzią karambolu.

Ted odwrócił się ku mnie; miałem nadzieję, że nie uderzy mnie w obecności pana Dimasa. Ted Russell lubił bić wszystkich mniejszych od siebie, co oznaczało przeważającą większość szkolnej populacji. Uniósł rękę, a potem zobaczył, że to ja.

Zamarł z uniesioną pięścią.

– Matko boska – rzekł; słyszałem każde słowo – to sąd nade mną. – I wybuchnął płaczem. A potem wybiegł z klasy. Biegł tak jak ja wcześniej, ile sił w nogach.

Spojrzałem na pana Dimasa, on także popatrzył na mnie. Potem zahaczył stopą nogę pobliskiego krzesła i przyciągnął je ku mnie.

– Usiądź – rzekł. – Opuść głowę, oddychaj powoli.

Posłuchałem. I dobrze, bo świat – a przynajmniej ta klasa – zaczął jakby falować. Po jakiejś minucie wszystko się uspokoiło i uniosłem głowę. Pan Dimas mnie obserwował.

Wyszedł z sali, wrócił po kilku sekundach z papierowym kubkiem.

– Pij.

Wypiłem wodę. Pomogło. Odrobinę.

– A wcześniej myślałem, że mam dziwaczny dzień. Teraz jest już zupełnie odjechany. Może mi pan to wytłumaczyć?

Przytaknął.

– Częściowo owszem, bez trudu. W każdym razie mogę ci wyjaśnić reakcję Edwarda. I moją. Bo widzisz, w zeszłym roku Joey Harker miał wypadek. Utonął w Grand River Falk

Chwyciłem nadciągający obłęd i odepchnąłem go ze wszystkich sił.

– Nie utonąłem – zaprotestowałem. – Mocno mnie poobijało i musieli mi założyć cztery szwy na nogę, a tato oznajmił, że to będzie dla mnie nauczką, której nigdy nie zapomnę, bo próba spłynięcia z wodospadu w beczce to najgłupsza rzecz, jaką kiedykolwiek zrobiłem, a ja odparłem, że nie zrobiłbym tego, gdyby Ted nie nazwał mnie tchórzem…

– Utonąłeś – odparł stanowczo pan Dimas. – Pomogłem wyciągnąć twoje ciało z rzeki. Przemawiałem na twoim pogrzebie.

– Och…

Przez chwilę obaj milczeliśmy, aż w końcu cisza stała się nieznośna i musiałem się odezwać.

– I co pan powiedział? – spytałem. A was na moim miejscu by to nie zainteresowało?

– Miłe rzeczy – odparł. – Mówiłem, że miałeś dobre serce i że podczas pierwszego półrocza wciąż się tutaj gubiłeś. Opowiadałem, jak musieliśmy wysyłać ekipy poszukiwawcze, by doprowadzić cię bezpiecznie na gimnastykę czy do pracowni chemicznej.

Czułem, jak pieką mnie policzki.

– Super – mruknąłem z całym sarkazmem, na jaki zdołałem się zdobyć. – Chciałbym, żeby tak właśnie mnie zapamiętano.

– Joey? – spytał łagodnie pan Dimas. – Co ty tu robisz?

– Już mówiłem. Mam strasznie dziwny dzień.

Zamierzałem właśnie wszystko mu wyjaśnić i założę się, że coś by wymyślił, nim jednak zdołałem powiedzieć coś jeszcze, w sali zrobiło się ciemno. Nie tak ciemno jak wtedy, gdy słońce chowa się za chmurą albo kiedy mówimy sobie: „Hej, ale ciemno, idzie straszna burza" czy nawet jak: „Rany, założę się, że tak właśnie wygląda zaćmienie słońca". To była ciemność niemal dotykalna, coś namacalnego, wyraźnego i zimnego.

A w ciemności pojawiły się oczy.

Mrok zaczął się zlewać w kształt. To była kobieta. Miała długie czarne włosy i duże usta, jak modne gwiazdy filmowe za czasów mojego dzieciństwa. Była drobna, raczej chuda, a jej oczy jaśniały tak mocną zielenią, że wyglądały, jakby nosiła szkła kontaktowe. Tyle że ich nie nosiła.

Wyglądały jak oczy kota. Nie chodzi mi o kształt, po prostu patrzyła na mnie jak kot na ptaka.

– Joseph Harker – powiedziała.

– Tak – odparłem. Co, biorąc pod uwagę okoliczności, nie było chyba najmądrzejsze, bo wtedy rzuciła na mnie zaklęcie.

Nie potrafię tego lepiej wyjaśnić. Poruszyła palcem w powietrzu, kreśląc jakąś figurę – jaśniejący symbol, który wyglądał trochę jak chiński, a trochę jak egipski i zawisł w powietrzu po tym, jak jej palec przestał się poruszać. Jednocześnie coś powiedziała. To słowo zaczęło wibrować i odbijać się echem od ścian pokoju, i oba razem, słowo i gest, wypełniły mi głowę, a ja zrozumiałem, że muszę podążać za nią całe życie, nieważne dokąd pójdzie.

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Interświat»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Interświat» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Marek Huberath: Miasta Pod Skałą
Miasta Pod Skałą
Marek Huberath
P. Cast: Naznaczona
Naznaczona
P. Cast
Siergiej Łukjanienko: Czystopis
Czystopis
Siergiej Łukjanienko
Updike John: Of the Farm
Of the Farm
Updike John
Отзывы о книге «Interświat»

Обсуждение, отзывы о книге «Interświat» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.