– Dlaczego nie mogę po prostu utrzymać pochłaniającego zaklęcia? – spytał Christian.
– Ponieważ zużywa zbyt dużo energii – odpowiedziała.
Nawet w dżinsach kucyku – i z blizną – udało jej się wyglądać absurdalnie słodko.
– Dodatkowo możesz zabić swojego przeciwnika.
Christian zakpił:
– Dlaczego miałbym nie chcieć zabić strzygi?
– Nie zawsze będziesz walczył z jedną. Albo możesz potrzebować od niej informacji. Niezależnie od tego, powinieneś być przygotowany na obie sytuacje.
Zdałam sobie sprawę, że ćwiczą magię ofensywną. Na widok Taszy radosne podniecenie i zainteresowanie zastąpiła posępność. Lissa nie żartowała mówiąc, że robią "złe rzeczy".
Zawsze podejrzewałam, że praktykują magię ofensywna, ale… łał. Myślenie o tym a widzenie tego na własne oczy było dwiema różnymi sprawami. Używanie czarów jako broni było zakazane. Karalne. Uczniowi eksperymentujący z magią ofensywną mogło to zostać wybaczone i szybko wyegzekwowane w postaci kary, ale dorosły aktywnie uczący nieletniego… tak. Tasza mogła się znaleźć w niezłych tarapatach.
Przez pół sekundy rozważałam pomysł wydania jej, ale natychmiast z tego zrezygnowałam. Mogę jej nienawidzić za to, że zabiera Dymitra, ale jakaś część mnie wierzyła w to, co ona i Christian robią. Dodatkowo, to było po prostu świetne.
– Zaklęcie rozpraszające jest również użyteczne – ciągnęła.
Jej niebieskie oczy stały się intensywnie skupione, jak zawsze gdy moroje skupiali się na używaniu magii. Jej nadgarstek śmignął do przodu i smuga ognia buchnęła przed twarzą Christiana. Nie dosięgła go, ale po tym jak się wzdrygnął, podejrzewałam, że był wystarczająco blisko by poczuć jego ciepło.
– Spróbuj – zaproponowała.
Christian wahał się przez chwilę, po czym zrobił ten sam ruch ręką co Tasza. Promień ognia wystrzelił, ale Christian nie miał nad nim tak dobrej kontroli jak ona. Nie osiągnął swojego celu.
Promień przesunął się w stronę Taszy, ale zanim dotknął jej twarzy rozdzielił się dookoła niej, jakby uderzył w niewidoczną tarczę. Odchyliła kurs rozszczepionych płomieni swoją magią.
– Nieźle – poza faktem, że mogłeś spalić mi twarz.
Nawet ja nie chciałam żeby tak się stało. Ale jej włosy… ah, tak. Zobaczylibyśmy jakby pięknie by wyglądała bez tej kruczoczarnej grzywy. Ona i Christian ćwiczyli jeszcze chwilę. Z biegiem czasu stawał się coraz lepszy, ale oczywiście nie mógł posuwać się w nauce dalej, nie posiadając umiejętności Taszy.
Moje zainteresowanie rosło i rosło, ponieważ wciągali się w to coraz bardziej, i zastanawiałam się nad wszystkimi możliwościami jakie może dawać ten rodzaj magii.
Zakończyli lekcję, gdy Tasza oznajmiła, że musi iść. Christian westchnął, wyraźnie sfrustrowany, że nie był w stanie opanować zaklęcia w godzinę. Jego ambitna natura była prawie tak silna, jak moja.
– Nadal uważam, że byłoby łatwiej po prostu spalić ich całkowicie – przekonywał.
Tasza uśmiechnęła się i zaczesała włosy w koński ogon. Tak. Z pewnością mogłaby poradzić sobie bez tych pięknych włosów, w szczególności odkąd wiedziałam jak bardzo Dymitri lubi długie włosy.
– Łatwiej, bo nie wymaga to tak dużego skupienia. To niechlujstwo. Twoja magia będzie silniejsza na dłuższą metę, jeśli się tego nauczysz. I, jak już mówiłam, to ma wiele zastosowań.
Nie chciałam się z nią zgodzić, ale nic nie mogłam na to poradzić.
– To mogłoby być naprawdę przydatne, gdybyś walczył ze strażnikiem. – powiedziałam podekscytowana. – Zwłaszcza jeśli całkowite spalenie strzygi wymaga tak dużo energii. Dzięki temu można wykorzystać szybki przepływ siły, by odwrócić uwagę strzyg. I to może je rozproszyć, bo nienawidzą ognia. Wtedy strażnik mógłby je zakołkować. Tym sposobem można by zdjąć całą masę strzyg.
Tasza uśmiechnęła się do mnie. Niektórzy moroje – jak Lissa i Adrian – uśmiechali się bez pokazywania swoich zębów. Tasza zawsze pokazywała swoje, wliczając w to kły.
– Dokładnie. Oboje powinniście któregoś dnia zapolować na strzygi. – przekomarzała się.
– Nie sądzę. – odpowiedziałam.
Słowa same w sobie nie były złe, ale ton którego użyłam by je wypowiedzieć, z pewnością był. Chłodny. Nieprzyjazny. Tasza popatrzyła na mnie momentalnie zaskoczona moją nagłą zmianą nastawienia, ale zignorowała ją.
Przez więź poczułam szok Lissy. Jednakże Tasza nie wydawała się tym martwić. Poplotkowała z nami nieco dłużej i oznajmiła Christianowi, że zobaczą się na kolacji. Lissa posłała mi ostre spojrzenie, gdy ona, Christian i ja schodziliśmy w dół spiralnymi schodami prowadzącymi do holu.
– Co to było? – spytała.
– Co, co to było? – zapytałam niewinnie.
– Rose. – powiedziała znacząco. Trudno było odgrywać niewinną, gdy twoja przyjaciółka wiedziała, że możesz czytać w jej myślach. Wiedziałam dokładnie o czym mówiła. – Zachowałaś się wobec Taszy jak jędza.
– Nie byłam taka bardzo jędzowata.
– Byłaś niegrzeczna! – wykrzyknęła, schodząc z drogi grupce morojskich dzieci, które przedzierały się przez hol. Były połączone w pary; a za nimi szedł wyglądający na zmęczonego morojski instruktor.
Położyłam ręce na swoich biodrach.
– Słuchaj, jestem w złym humorze, dobra? Nie spałam za dobrze. Poza tym, nie jestem taka jak ty. Nie muszę być grzeczna przez cały czas.
Jak ostatnio często się zdarzało, nie mogłam uwierzyć w to, co właśnie powiedziałam. Lissa wpatrywała się we mnie, bardziej zdziwiona niż zraniona. Christian spojrzał spode łba, będąc na skraju odburknięcia mi, gdy na moje szczęście zjawił się Mason. Nie potrzebował usztywnienia czy czegoś, choć lekko utykał podczas chodzenia.
– Hej tam, długi-skoczku! – zawołałam wyciągając ku niemu rękę.
Christian odsunął swój gniew na mnie na później i odwrócił się do Masona.
– To prawda, że twoje samobójcze ruchy w końcu cie dogoniły?
Oczy Masona były skupione na mnie.
– Czy to prawda, że spędzasz czasz Adrianem Ivaskhov'em?
– Ja… co?
– Słyszałem, że wczoraj się upiliście.
– Naprawdę? – spytała zaskoczona Lissa.
Popatrzyłam na nich dwoje.
– Nie, oczywiście, że nie! Ledwo go znam.
– Ale go znasz. – naciskał Mason.
– Zaledwie.
– On ma złą reputację – ostrzegła Lissa.
– Tak – przytaknął Christian – Miał bardzo wiele dziewczyn.
Nie mogłam w to uwierzyć.
– Moglibyście nieco zwolnić? Rozmawiałam z nim zaledwie pięć minut! I to tylko dlatego, że zastąpił mi drogę. Gdzie dostaliście takie informacje? – natychmiast, odpowiedziałam na swoje pytanie. – Mia.
Mason kiwnął głową i łaskie wyglądał na zakłopotanego.
– Od kiedy z nią rozmawiasz? – spytałam.
– Po prostu wpadłem na nią, to wszystko – odparł.
– I uwierzyłeś jej? Wiesz, że ona kłamie przez cały czas.
– Tak, ale zazwyczaj w każdym kłamstwie jej prawda. A ty z nim rozmawiałaś.
– Tak. Rozmawiałam. To wszystko.
Naprawdę próbowałam poważnie traktować myśl o spotykaniu się z Masonem, więc nie doceniłam tego, że mi nie wierzył. Rzeczywiście, wcześniej w roku szkolnym bardzo mi pomógł odkrywając kłamstwa Mii, więc byłam nieco zaskoczona, jego nagłą paranoją. Może gdy jego uczucia do mnie wzrosły, stał się bardziej zazdrosny.
Niespodziewanie, Christian był tym, który pospieszył mi z pomocą i zmienił temat.
Читать дальше