• Пожаловаться

Siergiej Łukianienko: Lord z planety Ziemia

Здесь есть возможность читать онлайн «Siergiej Łukianienko: Lord z planety Ziemia» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. категория: Фэнтези / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Siergiej Łukianienko Lord z planety Ziemia

Lord z planety Ziemia: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Lord z planety Ziemia»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Były żołnierz wyrusza w galaktyczną wyprawę w nieznany świat. I staje do pojedynku o władzę nad planetą, na której nikt nie wie o istnieniu Ziemi – dobrze ukrytej przed wzrokiem innych przez wszechpotężną rasę. Żeby wrócić na Ziemię, Siergiej musi ją najpierw odnaleźć. Ale naszej planety szuka także ktoś, kto chce ją zniszczyć…

Siergiej Łukianienko: другие книги автора


Кто написал Lord z planety Ziemia? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Lord z planety Ziemia — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Lord z planety Ziemia», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Ostrze „ceremonialnego” miecza miało grubość mikrona albo nawet mniej. To tak jakby zabrakło mu jednego wymiaru – grubości, jakby poprzestał na długości i szerokości. Płaszczyznowy miecz.

Nazwa broni pojawiła się sama. Przekręcałem miecz, obserwując, jak klinga znika i pojawia się znowu. Wąska, niewyobrażalnie ostra płaszczyzna, która przyjęła kształt miecza. Miecz płaszczyznowy…

Krótkim, niezbyt silnym uderzeniem ciąłem leżący na ziemi kamień. Klinga bezszelestnie rozcięła powietrze, przecięła kamień na pół i nie zatrzymując się, weszła w ziemię. Wyhamowałem miecz i przyciągnąłem go do siebie. Ostrze wyszło bez najmniejszego oporu.

Kamień leżał sobie nadal, cały i nieuszkodzony, bez śladu przecięcia. Ze zdumieniem popatrzyłem na niego, potem na miecz. Zabawne. Klinga tak ostra… że nie tnie.

Kopnąłem kamień – i rozpadł na połówki. Krawędź, wzdłuż której się rozdzieliły, była idealnie gładka i lśniąca jak lustro.

Do lasu doszedłem w południe, gdy słońce dopełzło do zenitu i zamarło na niebie, jakby zastanawiając się, czy warto schodzić na dół. Do tego czasu pragnienie zupełnie mnie wykończyło. Nie od razu zrozumiałem, że ciemny pasek na horyzoncie, stopniowo przybierający wygląd zielonych frędzli, to nie tylko drzewa. To również woda. Życie.

Ostatnie metry dzielące mnie od brzegu lasu pokonałem kłusem. To musiał być komiczny widok – ledwie powłóczący nogami człowiek nagle zaczyna biec, zyskując kilka minut i tracąc resztkę sił.

Wody nie było.

Drzewa, z pozoru zupełnie zwyczajne, z kołysanymi wiatrem gałęziami i żółknącymi liśćmi, wyrastały z suchej, twardej jak kamień ziemi. Oszołomiony przeszedłem kilka kroków, rozglądając się na wszystkie strony. Ani źdźbła trawy, ani jednego krzaczka. Tylko pnie metrowej średnicy, pokryte spękaną białą korą. Gdzie, na jakiej głębokości korzenie znajdują tu wodę? Jak mam ugasić pragnienie w tym dziwnym lesie?

Drżący cień liści osłaniał mnie do słońca, przynosząc chwilową ulgę. Chwyciłem najbliższą gałązkę i przesunąłem po niej zaciśniętą dłonią, zdzierając sprężyste, cierpko pachnące liście. Wepchnąłem do ust garść, zacisnąłem szczęki…

Gardło wypełniła gorycz. Ohydny, oleisty smak. Po prostu nie dało się żuć tych liści. Wyplułem zielone świństwo, z trudem powstrzymując torsje. W normalnej sytuacji na pewno bym zwymiotował, ale teraz organizm nie chciał pozbywać się nawet odrobiny płynu.

Powoli dochodziłem do siebie i wtedy usłyszałem za plecami wzgardliwy śmiech. Właśnie w ten sposób, z całej duszy, śmieją się silni, zdrowi ludzie, obserwując wygłupiającego się klauna.

Nie czułem strachu ani ciekawości. Widocznie byłem zbyt zmęczony. Powoli odwróciłem się w stronę źródła dźwięku, kładąc rękę na pistolecie – powodowany raczej odruchem niż lękiem. W śmiechu dźwięczała wrogość, ale nie było groźby.

Stał pięć metrów ode mnie – wysoki, atletycznie zbudowany mężczyzna w dziwacznym stroju. Miał na sobie coś w rodzaju szerokiego, luźnego płaszcza z plamiście zielonego materiału, nie skrywającego sylwetkę, lecz podkreślającego ją w niezrozumiały sposób. Płaszcz zwisał fałdami z ramion, a jednocześnie wydawał się naelektryzowany – w kilku punktach przywierał do ciała, obrysowując jego kontury. Na nogach nieznajomy miał spodnie z karbowanego pomarańczowego materiału, wpuszczone w wysokie buty. Można by powiedzieć, że mężczyzna wygląda komicznie, gdyby spod fałd płaszcza nie wystawała rękojeść miecza – identyczna jak moja, z takim samym czerwonym przyciskiem.

– Kim pan jest? – spytałem ochryple.

Mężczyzna zrobił krok w moją stronę. Kiedy wyszedł z cienia drzew, zrozumiałem, że jest niewiele starszy ode mnie. Smagłą twarz pokrywała gęsta siateczka drobnych, starych blizn. Spod tego zapisanego życiem kryptogramu wyłaniały się nierówne plamy, przypominające ślady oparzeń. A jednak mężczyzna nie wyglądał odpychająco. Z jego rysów można było wyczytać te spokojną ironię, która sprawia, że godzisz się z licznymi wadami właściciela.

– Kim pan jest? – powtórzyłem.

Mężczyzna niespiesznie wyjął z fałd płaszcza miecz. Usłyszałem lekki szelest wysuwającej się z pochwy klingi.

– Jestem żołnierzem imperatora – powiedział półgłosem. – Umrzesz, obcy.

Nie mówił ani po rosyjsku, ani po angielsku, który znałem całkiem nieźle. Kompletnie nieznany język, ale z jakiegoś powodu rozumiałem każde słowo, mało tego, sam się nim posługiwałem!

– Broń się – dodał mężczyzna, wyciągając miecz w moją stronę. – Umrzyj w walce, obcy.

Nacisnął guzik na rękojeści miecza. Po ostrzu prześliznęła się świetlista fala.

Nietrudno wyciągnąć pistolet z kabury. Sekundę później już mierzyłem do mężczyzny. Ogarnęła mnie złość.

– Nie mam zamiaru bawić się w pojedynki – powiedziałem, nie zastanawiając się, czy on mnie rozumie, czy nie. – Nie ruszaj się, bo będę strzelał.

Mężczyzna znowu się zaśmiał, tak samo dobrodusznie jak poprzednio.

– Spróbuj, obcy. Strzelaj.

I ruszył do przodu.

Wycelowałem w bok, w drzewo, zza którego on się wyłonił. Naciskając spust, już wiedziałem, że pistolet nie zadziała.

– Jesteśmy w neutralizującym polu, obcy – powiedział z uśmiechem mężczyzna. – Weź miecz.

Nie wyjmując swojej klingi, patrzyłem, jak idzie w moją stronę. Nie chodziło nawet o to, że nie znałem szermierki, walka na miecze była dla mnie taką samą egzotyką jak rzucanie lassem czy tomahawkiem. W głowie wirowała mi pewna myśl: co się stanie, jeśli uderzą o siebie dwa miecze mogące przeciąć wszystko? Czy oba się złamią? Czy… jeden przetnie drugi?

Sądząc po zachowaniu przeciwnika – raczej to drugie.

Wyciągnąłem wreszcie miecz z pochwy i podobnie jak mój przeciwnik nacisnąłem guzik. Przez klingę przeszła fala białego płomienia.

– Nie rozumiem, o co tu chodzi – starałem się mówić bardzo spokojnie i pojednawczo. – Nie mam żadnych powodów ani tym bardziej chęci, by walczyć tu z kimkolwiek…

Mężczyzna stał dwa kroki ode mnie, na długość miecza w wyciągniętej ręce.

– Jesteś gwardzistą Shorreya – wzruszył ramionami. – Przynosisz nam wojnę. I będziesz musiał zrozumieć, że zwycięstwo władcy wcale nie oznacza zwycięstwa każdego z jego sług.

Zamachnął się mieczem, bezgłośnie przecinając powietrze między nami. Odruchowo, nie uświadamiając sobie bezsensu tego gestu, szarpnąłem swoim mieczem, próbując odbić klingę nieprzyjaciela.

Miecze zderzyły się ze świstem i… jakby ostra brzytwa przecięła kartkę papieru. Trzymałem teraz w ręku krótki, może dwudziestocentymetrowy odłamek. Odrąbane ostrze leżało na ziemi.

– Dobry pomysł, fatalne wykonanie – powiedział z pewnym rozczarowaniem mężczyzna. – Widzę, że przestali uczyć pilotów władania tymi mieczami. Niesłusznie…

Znowu uniósł miecz i zawahał się.

– Możesz dezaktywować swój kombinezon, pilocie. I tak ci nie pomoże, najwyżej przedłuży agonię.

Czułem się bardziej bezbronny niż królik hipnotyzowany przez węża. Chciano mnie zabić – i to nie w ataku gniewu czy za jakąś realną winę, lecz ot tak, jak wyrywa się chwast, który wyrósł na kwietniku.

– Nie umiem dezaktywować kombinezonu. Szczerze mówiąc, nie umiem go nawet aktywować.

– Kłamiesz.

Miecz osaczał mnie z taką szybkością, jakby miał mały silniczek odrzutowy. Miałem wrażenie, że połyskliwe ostrze samo podąża w stronę mojego ciała, a mężczyzna tylko trzyma rękojeść, nie pozwalając mu rozprawić się ze mną zbyt szybko.

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Lord z planety Ziemia»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Lord z planety Ziemia» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Bohdan Petecki: Tylko cisza
Tylko cisza
Bohdan Petecki
Siergiej Sniegow: W Perseuszu
W Perseuszu
Siergiej Sniegow
Siergiej Łukianienko: Dzienny Patrol
Dzienny Patrol
Siergiej Łukianienko
Siergiej Łukjanienko: Czystopis
Czystopis
Siergiej Łukjanienko
Siergiej Łukianienko: Genom
Genom
Siergiej Łukianienko
Отзывы о книге «Lord z planety Ziemia»

Обсуждение, отзывы о книге «Lord z planety Ziemia» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.