• Пожаловаться

Siergiej Łukianienko: Lord z planety Ziemia

Здесь есть возможность читать онлайн «Siergiej Łukianienko: Lord z planety Ziemia» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. категория: Фэнтези / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Siergiej Łukianienko Lord z planety Ziemia

Lord z planety Ziemia: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Lord z planety Ziemia»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Były żołnierz wyrusza w galaktyczną wyprawę w nieznany świat. I staje do pojedynku o władzę nad planetą, na której nikt nie wie o istnieniu Ziemi – dobrze ukrytej przed wzrokiem innych przez wszechpotężną rasę. Żeby wrócić na Ziemię, Siergiej musi ją najpierw odnaleźć. Ale naszej planety szuka także ktoś, kto chce ją zniszczyć…

Siergiej Łukianienko: другие книги автора


Кто написал Lord z planety Ziemia? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Lord z planety Ziemia — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Lord z planety Ziemia», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Oderwałem się ostrożnie od ziemi, wbite w ciało kamyczki odpadły. Zerwałem się i zamarłem, odruchowo przyjmując pozycję obronną.

Kamienisty step ciągnął się aż po horyzont. Żadnej kępki trawy, żadnego krzewu czy drzewa. Ani jednej błękitnej plamki wody. Brunatna równina pod bezchmurnym, dziwnym, ciemnym niebem. I oddycha się tu… inaczej. Powietrze jest jakby przefiltrowane, nie czuć najlżejszego zapachu. Nie wyczuwa się nawet pyłu, co, moim zdaniem, jest w stepie obowiązkowe. Za to słońce wygląda zwyczajnie – złociste, jak u nas.

– Chyba doleciałem – szepnąłem do siebie.

Dokąd mnie przywołałaś, dziewczynko ze snu? Gdzie wyrzucił mnie magiczny pierścionek, talizman, drogocenna zabawka?

Popatrzyłem na siebie i poczułem wstyd. I złość. Nagi atleta. Żebym się tylko nie natknął na jakąś kobietę…

Ale może bym się w ogóle na kogoś natknął! Jak długo człowiek może przeżyć bez wody? Trzy dni? Pięć?

Przypomniałem sobie o pierścionku. Spojrzałem na rękę. Nie znikł, jak zawsze tkwił na serdecznym palcu. Za to znikł brylancik. Nawet nie zostawił śladu w złocie. Cóż, klucz w zamku został przekręcony, bariera stanęła otworem. Nie ma odwrotu.

Rozejrzałem się. Wszędzie to samo – wypalony step, co za różnica, w którą stronę pójdę. Popatrzyłem na słońce i postanowiłem pójść na wschód. Jeśli się oczywiście nie myliłem i teraz jest ranek.

Stopy nie bolały mnie nawet po trzygodzinnej wędrówce na bosaka. Zasługa treningów karate. Czasem odnosiłem wrażenie, że na podeszwach stóp, krawędziach dłoni i kostkach palców zamiast skóry mam zrogowaciałą płytkę, twardą i pozbawioną czucia. Za to strasznie chciało mi się pić. Z żalem wspominałem niedopitą kawę, a obraz czajnika napełnianego zimną wodą z kranu starałem się usunąć ze świadomości. Jeśli tak czuję się po tej raczej krótkiej przechadzce, jutro pragnienie stanie się nie do zniesienia.

W dodatku zakpiło ze mnie słońce, które właśnie niespiesznie zachodziło na rzekomym „wschodzie”. Czyli zamiast poranka wieczór. A ja idę na zachód.

Jasne, to bez różnicy, jaki kierunek wybiorę. Całkiem możliwe, że powinienem iść na północ, gdzie mogłem trafić na jakieś tutejsze megapolis. Niewykluczone też, że na południu znalazłbym ogromne jeziora o brzegach porośniętych jadalnymi owocami. To nieistotne. Irytujący był sam fakt pomyłki.

Gdy słońce do połowy skryło się za horyzontem, zacząłem szykować się do snu, czyli szukać w miarę równego i wolnego od kamieni miejsca. Już się nie przejmowałem swoją nagością. I tak nikt mnie nie widział. Czułem się jak człowiek pierwotny, który nie zdążył jeszcze wynaleźć ubrania.

Co prawda, miałem pierścionek. Czasem dotykałem go opuszkami palców. Czego się spodziewałem? Rady? Wsparcia? Łyku wody? Wezwałaś mnie, dziewczyno moich marzeń, więc przybyłem.

Idę.

Huk zrodził się wysoko w niebie, na zachodzie. Zatrzymałem się, wytężyłem wzrok. I zobaczyłem nad ognistym półokręgiem zachodzącego słońca dwa lecące srebrzyste punkty.

Od razu pomyślałem o samolotach bojowych. Wskazywała na to prędkość lotu i wyraźnie widoczne manewry latających maszyn. Ta, która leciała pierwsza, bez przerwy zmieniała wysokość i prędkość, na przemian pikowała i wzbijała się w górę. Druga synchronicznie powtarzała jego ruchy, coraz bardziej zmniejszając dzielący je dystans.

Zadarłem głowę i obserwowałem lot. Obie maszyny były teraz nade mną, ale wysokość – co najmniej pięć tysięcy metrów – nie pozwalała dostrzec ich kształtu. Po prostu dwa srebrne punkty na ciemnym niebie – tam, dokąd pędziły, słońce jeszcze świeciło.

Czekałem na rozwiązanie sytuacji. Byłem przekonany, że nastąpi. I nastąpiło. Ale nie takie, które wydawało się najbardziej prawdopodobne.

Prześladowcę otoczyła biała chmura, bardziej przypominająca dym niż ogień. Srebrzysta maszyna zaczęła powoli, bardzo powoli odpływać w bok. Połyskliwy obłok przemieścił się w ślad za nią – jak opiłki żelaza pełzną po kartce papieru za silnym magnesem.

Otulona białym płomieniem maszyna zaczęła spadać pionowo, koziołkując, z każdą sekundą nabierając kształtu mniej więcej spłaszczonej kuli. Przez kilka chwil śmiercionośny obłok jej towarzyszył, potem został w tyle i zgasł.

Zestrzelona maszyna spadała prosto na mnie. Zastanawiałem się pospiesznie, czy warto uciekać, a jeśli tak, to w którą stronę. Ale maszyna jeszcze nie straciła do końca sterowności. Na wysokości stu metrów zwolniła i zawisła. Przez chwilę myślałem, że uda jej się szczęśliwie wylądować.

Wtedy rozległ się niegłośny trzask i metalowa kula eksplodowała pomarańczowym płomieniem.

Nabyte w wojsku odruchy nie zawiodły. Skoczyłem, nie zwracając już uwagi na kamienie, i rozciągnąłem się na ziemi, nogami w stronę ognia. Po kosmicznej technice mogłem się spodziewać każdego świństwa, z wybuchem atomowym włącznie.

Odłamki zagrzechotały wokół mnie. Buchnęło żarem, plecy owiał gorący wiatr. Przez kilka sekund w powietrzu wisiał przytłaczający huk, na który ciało zareagowało głuchym bólem. W końcu nawet on ucichł. Brzęczał tylko samotnie kawałek metalu, tocząc się po kamieniach w moją stronę.

Wstałem. Pięć metrów ode mnie podskakiwał w miejscu mały metalowy dysk – ocalały element zniszczonego „samolotu”. Nieopodal ciemniała sterta odłamków, niczym nieprzypominająca spłaszczonej kuli, tak niedawno manewrującej na niebie. Wykorzystywana w tym świecie broń, mimo całej swojej egzotyki, była bardzo skuteczna.

Ominąłem dysk szerokim łukiem, podszedłem do sterty złomu. Znalezienie jakiejś nieuszkodzonej części wydawało się nierealne, ale nawet ostry kawałek metalu bywa czasem bardzo przydatny. Nóż to najprostsza i najpewniejsza broń na świecie. Nie zatnie się, nie skończy mu się magazynek. Ale od swojego właściciela wymaga pewnych umiejętności…

W głębi duszy wiedziałem, że podchodzenie do zniszczonej maszyny jest lekkomyślnością. Mogła być radioaktywna. A jeśli nie, to paliwo mogło być trujące. Gdzieniegdzie po metalowych szczątkach biegały języczki bladego płomienia. Ziemia pod stopami była gorąca. Powtórny wybuch mógł nastąpić w każdej chwili.

Jednak nie doszedłem do resztek maszyny. Kilka metrów od nich zobaczyłem pilota.

Leżał z rozrzuconymi rękami – nieruchoma czarna plama na tle szarego kręgu niewypalonej ziemi. Chyba był humanoidem, choć teraz, antracytowoczarny, przypominał raczej cień, zwęgloną głownię. Dopiero gdy podszedłem bliżej, dostrzegłem, że ogień go oszczędził. Po prostu pilot od stóp do głów był obciągnięty przylegającym, podkreślającym każdy mięsień kombinezonem. Tkanina połyskiwała oleiście, ale nie odbijała czerwonych promieni zachodzącego słońca ani błękitnych błysków dopalającej się maszyny. Materiał jakby wchłaniał padające nań światło, przetwarzając je w lekkie migotanie. Gdzieniegdzie cienka warstewka kombinezonu jakby puchła gronami malutkich kulek, przemieniając się w wąskie taśmy-pasy opinające ciało.

Do pasa pilot miał przypiętą krótką, szeroką kaburę, umieszczoną, ku mojemu zdumieniu, z prawej strony. Na lewym biodrze umocowano długą, płaską pochwę.

Widywałem już różne mundury. I uniformy wojsk byłego Związku Radzieckiego, i pstrokate umundurowanie wojskowych formacji Niepodległych Państw. Pamiętałem mundury „błękitnych hełmów”, oddziałów ONZ, wyskakujących na zakurzonych ulicach Tyraspolu z potężnych helikopterów desantowych o dwóch wirnikach. Międzynarodowe siły powstrzymywania zastąpiły nas, chłopaków ze specnazu, na granicach maleńkiej republiki Naddniestrza…

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Lord z planety Ziemia»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Lord z planety Ziemia» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Bohdan Petecki: Tylko cisza
Tylko cisza
Bohdan Petecki
Siergiej Sniegow: W Perseuszu
W Perseuszu
Siergiej Sniegow
Siergiej Łukianienko: Dzienny Patrol
Dzienny Patrol
Siergiej Łukianienko
Siergiej Łukjanienko: Czystopis
Czystopis
Siergiej Łukjanienko
Siergiej Łukianienko: Genom
Genom
Siergiej Łukianienko
Отзывы о книге «Lord z planety Ziemia»

Обсуждение, отзывы о книге «Lord z planety Ziemia» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.