Robert Jordan - Triumf Chaosu

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Jordan - Triumf Chaosu» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Triumf Chaosu: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Triumf Chaosu»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Triumf Chaosu — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Triumf Chaosu», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Razem z Elayne zachowałyby tę wiedzę dla siebie, gdyby mogły, ale Birgitte wiedziała o wszystkim od samego początku, a Siuan i Leane trzeba było powiedzieć. Siuan wiedziała dość na temat okoliczności, w jakich doszło do pojmania Moghedien, by zażądać pełnych wyjaśnień, a poza tym wiedziała, jak należy na obie wpłynąć, by uzyskać stosowne wyjaśnienia. Nynaeve i Elayne znały część tajemnic Siuan i Leane; tamte zaś znały wszystkie sekrety jej i Elayne, z wyjątkiem prawdy o Birgitte. Tworzyło to razem kruchą równowagę, z lekką przewagą po stronie Siuan i Leane. Ponadto strzępki rewelacji Moghedien zawierały informacje o rzekomych spiskach knutych przez Sprzymierzeńców Ciemności, a także aluzje odnośnie do zamierzeń innych Przeklętych. Jedynym sposobem bezpiecznego przekazania tych informacji było udawanie, że ich źródłem są agenci Siuan i Leane. Nic na temat Czarnych Ajah — pochowały się gdzieś głęboko, a poza tym od dawna dementowano fakt ich istnienia — aczkolwiek Siuan to właśnie interesowało najbardziej. Sprzymierzeńcy Ciemności budzili jej odrazę, ale sama idea Aes Sedai składających przysięgę Czarnemu wystarczała, by jej gniew potęgował się do lodowatej wściekłości. Moghedien twierdziła, że boi się podejść blisko do jakiejkolwiek Aes Sedai, w co akurat można było uwierzyć. Strach stanowił nieodłączną cechę charakteru tej kobiety, toteż nie dziwiło, że ze względu na swe zdolności prowadzenia mrocznych knowań zasłużyła na miano Pajęczycy. Jak to wszystko podsumować, była znaleziskiem zbyt cennym, by przekazywać ją w ręce kata, aczkolwiek większość Aes Sedai zapewne nie miałaby co do tego najmniejszych wątpliwości. Większość z nich zapewne nie zechciałaby także skorzystać z tego, czego by się od niej dowiedziała, ani też dać temu wiary.

Nynaeve — nie po raz pierwszy — poczuła ukłucie winy zmieszanej z odrazą. Czy wiedza, ile by jej nie było, rzeczywiście usprawiedliwiała ochronę Przeklętej przed sprawiedliwością? Wydanie jej równałoby się karze, straszliwej zapewne, która spotkałaby wszystkie osoby zaangażowane w spisek, nie tylko ją, również Elayne, Siuan i Leane. Wydanie jej równałoby się wyjawieniu sekretu Birgitte. I tyle wiedzy by przepadło. Moghedien mogła nie wiedzieć nic o Uzdrawianiu, ale udzieliła Nynaeve kilkanaście wskazówek odnośnie do rozmaitych splotów Mocy, a w głowie musiała skrywać znacznie więcej: Do czego mogła w końcu dojść, posiłkując się tym wszystkim?

Nynaeve nabrała wielkiej ochoty na kąpiel i nie miało to nic wspólnego z upałem.

— Porozmawiamy o pogodzie — oznajmiła zrzędliwym tonem.

— Na kontrolowaniu pogody znasz się lepiej niż ja. — W głosie Moghedien pobrzmiewało znużenie; jego echo przemknęło również przez bransoletę. Na temat pogody padło już dość pytań. — Ja wiem tylko, że to, co się teraz dzieje, to dzieło Wielkiego... Czarnego. — Miała dość tupetu, by to przejęzyczenie pokryć przymilnym uśmiechem. — Żaden śmiertelnik nie jest tak silny, by do tego stopnia zmienić klimat.

Nynaeve musiała się mocno starać, żeby nie zazgrzytać zębami. Elayne znała się lepiej na pracy z pogodą niż ktokolwiek w Salidarze i twierdziła dokładnie to samo. Również to o Czarnym, aczkolwiek musiało to być jasne dla każdego durnia, skoro w czasie, gdy powinien dawno już spaść śnieg, panował taki upał, nie spadła nawet kropla deszczu i strumienie wysychały.

— To w takim razie porozmawiamy o stosowaniu różnych splotów przydatnych do Uzdrawiania chorób.

Kobieta twierdziła, że kiedyś trwało to dłużej niż w obecnych czasach, za to cała niezbędna siła brała się z Mocy, nie zaś z chorego i przenoszącej kobiety. Utrzymywała oczywiście, że mężczyźni dysponowali wtedy większą wprawą w niektórych odmianach Uzdrawiania, ale Nynaeve i oczywiście nie miała zamiaru jej uwierzyć.

— Musiałaś przynajmniej raz widzieć, jak to robiono.

Zabrała się za wypłukiwanie samorodków złota z tego potoku nieczystości. Część tej wiedzy była bardzo cenna. Żeby tak jeszcze pozbyć się tego wrażenia, jakby się grzebało w szlamie.

Elayne nie przystanęła, gdy już się znalazła na zewnątrz; zamachała tylko do Birgitte i poszła dalej. Birgitte, ze złotymi włosami zaplecionymi w skomplikowany warkocz sięgający pasa, bawiła się z dwoma małymi chłopcami, nie przestając jednocześnie obserwować wąskiej alejki; jej łuk stał obok, wsparty o zawalający się płot. Albo raczej próbowała się z nimi bawić. Jaril i Seve patrzyli tylko szeroko rozwartymi oczyma na kobietę odzianą w dziwaczne, szerokie żółte spodnie i kusy ciemny kaftanik, i nie sposób było wymusić na nich żadnej innej reakcji. W ogóle się nie odzywali. Byli rzekomo dziećmi “Marigan”. Birgitte była szczęśliwa, bawiąc się z nimi, i jednocześnie odrobinę smutna; zawsze lubiła bawić się z dziećmi, zwłaszcza z małymi chłopcami, i zawsze tak się wtedy czuła. Elayne wiedziała o tym równie dobrze, jakby to były jej własne uczucia.

Gdyby uznała, że Moghedien odpowiedzialna jest za ich stan... Ale tamta twierdziła, że tacy już byli wtedy, gdy wyszukała ich — uliczne sieroty — w Ghealdan, po to, by stanowili część jej legendy, zaś niektóre z Żółtych sióstr mówiły, że chłopcy widzieli za dużo okropności podczas zamieszek w Samarze. Elayne dawała temu wiarę, bo sama widziała tam zbyt wiele. Żółte siostry twierdziły, że czas i należyta opieka ich uleczy. Elayne miała nadzieję, że to prawda. Miała nadzieję, że tym sposobem nie pozwala osobie odpowiedzialnej umknąć przed sprawiedliwością.

Nie chciała teraz myśleć o Moghedien. Matka. Nie, o niej z pewnością nie chciała myśleć. Min. I Rand. Musi istnieć jakiś sposób, żeby się z tym wszystkim uporać. Ledwie zerknąwszy na Birgitte, która odpowiedziała na pozdrowienie skinieniem głowy, popędziła w górę alejki i wybiegła na główną ulicę Salidaru prażącą się pod bezchmurnym niebem południowych godzin.

Salidar opuszczony został wiele lat wcześniej, nim Aes Sedai, zmuszone do ucieczki w wyniku zamachu stanu dokonanego przez Elaidę, zaczęły się w nim osiedlać, ale już nowe strzechy wieńczyły domy noszące ślady rozlicznych napraw i łatań, również te trzy duże kamienne budynki, w których w przeszłości mieściły się gospody. Jeden, ten największy, niektórzy nazywali Małą Wieżą; to w niej właśnie spotykała się Komnata. Oczywiście zrobiono tylko to, co niezbędne; szyby w wielu oknach były popękane, często w ogóle ich brakowało. Ważniejsze sprawy czekały na załatwienie niźli wypełnianie ubytków w ścianach czy malowanie. Nie brukowane ulice wyglądały tak, jakby zaraz miały się rozejść w szwach, taki bowiem panował na nich tłok. Mijała nie tylko Aes Sedai, lecz również Przyjęte w sukniach z kolorowymi lamówkami i śmigłe nowicjuszki w czystej bieli, Strażników, którzy poruszali się ze śmiertelną gracją lampartów, zarówno ci szczupli jak i ci zwaliści, służbę, która w ślad za Aes Sedai uciekła z Wieży, nawet kilkoro dzieci. Oraz żołnierzy.

Tutejsza Komnata przygotowywała się do narzucenia swoich żądań Elaidzie, siłą w razie konieczności, natychmiast po wybraniu nowej Zasiadającej na Tronie Amyrlin. W pomruk tłumów wcinał się daleki szczęk młotów dobiegający z kuźni za wsią, oznajmiając o podkuwanych koniach i naprawianych zbrojach. Ulicą przejechał wolno mężczyzna o kwadratowej twarzy, o ciemnych włosach gęsto przyprószonych siwizną, w kolorowym kaftanie i wyszczerbionym napierśniku. W trakcie torowania sobie drogi przez ciżbę lustrował wzrokiem grupki mężczyzn z długimi pikami albo łukami przewieszonymi przez ramię. Gareth Bryne zgodził się zorganizować pobór i przejąć dowództwo armii Salidaru; Elayne żałowała, że nie wie dokładnie, ani jak do tego doszło, ani też dlaczego. Miało to coś wspólnego z Siuan i Leane, ale nie umiała rozwikłać tej zagadkowej sytuacji. Mężczyzna poniewierał obiema kobietami, zwłaszcza Siuan, rzekomo egzekwując jakąś przysięgę, której treści Elayne nie znała. Dotarły do niej jedynie gorzkie utyskiwania Siuan, że na domiar wszystkiego musi utrzymywać w czystości jego izbę i odzienie. Skarżyła się, a jednak robiła to; przysięga musiała być zaiste bardzo wiążąca.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Triumf Chaosu»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Triumf Chaosu» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Robert Jordan - As Chamas do Paraíso
Robert Jordan
Robert Jordan - Het Licht van Weleer
Robert Jordan
Robert Jordan - Hart van de Winter
Robert Jordan
Robert Jordan - Het Pad der Dolken
Robert Jordan
Robert Jordan - Vuur uit de hemel
Robert Jordan
Robert Jordan - La grande caccia
Robert Jordan
Robert Jordan - Cesta nožů
Robert Jordan
Robert Jordan - Pán chaosu
Robert Jordan
Отзывы о книге «Triumf Chaosu»

Обсуждение, отзывы о книге «Triumf Chaosu» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x