Robert Jordan - Gilotyna marzeń

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Jordan - Gilotyna marzeń» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Gilotyna marzeń: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Gilotyna marzeń»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Gilotyna marzeń — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Gilotyna marzeń», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Niemniej wszystkie poprzednie zniknięcia stanowiły część kampanii Tuon, mającej na celu zdobycie aprobaty Imperatorowej, oby żyła wiecznie, i oficjalną deklarację sukcesji. Za każdym razem któraś z jej konkurentek do tronu była zmuszona lub ośmielona do działań, które ostatecznie — po ponownym pojawieniu się Tuon — przyczyniały się do obniżenia jej pozycji. Ale co miałby przynieść jej taki gambit, tu i teraz? Niezależnie jak wysilała mózg, Suroth nie potrafiła wyobrazić sobie, jakiego przeciwnika mogła mieć Tuon spoza Seanchan? Przyszło jej nawet do głowy, że być może ona sama stanowiła cel, ale była to myśl przelotna, zrodzona raczej z desperacji, iż nie potrafi nic wymyślić. Wystarczyłyby trzy słowa Tuon, żeby pozbawić ją pozycji w hierarchii Powrotu. I jeden gest — zdjęcie woalu; oto ja, Córka Dziewięciu Księżyców, dowodząca Powrotem, mówię głosem Imperium. Najlżejsze podejrzenie, że Suroth jest Atha’an Shadar , jedną z tych, których po tej stronie Oceanu Aryth nazywano Sprzymierzeńcami Ciemności, wystarczyłoby, żeby ją wydać w ręce Poszukiwaczy. Nie, Tuon chciała uderzyć w kogoś innego, w coś innego. Jeśli wciąż żyła. Ale przecież nie mogło być inaczej. Suroth nie chciała umierać. Musnęła palcami ostrze.

O kogo czy też o co chodziło, było bez znaczenia, liczył się tylko fakt, że rozwiązanie tej kwestii może dostarczyć ewentualnej wskazówki na temat losu Tuon — a to było najważniejsze. Już, mimo starannie rozsiewanych plotek o wyjeździe z niezapowiedzianą inspekcją, wśród Krwi krążyły szepty, że Tuon nie żyje. Im dłużej jej nie będzie, tym szepty będą coraz głośniejsze, a wraz z nimi narastać będzie presja na Suroth, by wróciła do Seanchan i pokajała się. Presji tej mogła stawiać czoło tylko przez jakiś czas, ostatecznie uznana zostanie za sei’mosiev w sposób tak powszechny, że słuchać jej będzie tylko służba i niewolnicy. Będzie musiała chodzić ze wzrokiem wbitym w ziemię. Pomniejsza Krew pójdzie śladem Szlachetnej, być może nawet pospólstwo przestanie z nią rozmawiać. Pewnego dnia obudzi się na statku, nieważne czy będzie tego chciała, czy nie.

Bez wątpienia Tuon nie miała ochoty, by ją znaleziono, wydawało się jednak nadzwyczaj mało prawdopodobne, że kiedy stanie się inaczej, jej niezadowolenie będzie na tyle wielkie, aby pozbawiła Suroth czci i zmusiła do podcięcia nadgarstków — stąd też wynika, że Tuon trzeba za wszelką cenę znaleźć. Jej odnalezieniem zajmowali się wszyscy Poszukiwacze w Altarze, a przynajmniej ci, o których istnieniu Suroth wiedziała. Oczywiście nie wiedziała, kim byli Poszukiwacze należący do Tuon, ale oni prawdopodobnie prowadzili poszukiwania z podwójną zaciętością. Chyba że wiedzieli, co się święci. Ale w ciągu siedemnastu dni na jaw wyszła tylko ta absurdalna historia o ekspropriacjach, jakie Tuon podjęła wobec jubilerów i znał ją już każdy żołnierz. Może więc...

Sklepione łukiem drzwi do przedpokoju zaczęły się powoli otwierać, a Suroth odruchowo zamknęła przyzwyczajone do ciemności oczy, żeby nie oślepiło ich wpadające przez szczelinę światło. Szczelina powiększyła się, a gdy tylko była dostatecznie szeroka, wślizgnęła się przez nią do sypialni jasnowłosa kobieta w przezroczystych szatach da’covale , a potem cicho zamknęła drzwi, zatapiając znów pomieszczenie w całkowitych ciemnościach. Dopiero kiedy Suroth znowu otworzyła oczy, ujrzała mglistą sylwetkę, skradającą się do jej łóżka. A ułamek sekundy później drugą, potężną, w rogu komnaty — to bezgłośnie podniósł się Almandaragal. Lopar był w stanie w jednej chwili pokonać dystans i skręcić kark kobiecie, mimo to Suroth nie wypuściła rękojeści sztyletu. Zawsze lepiej mieć coś w rezerwie, nawet gdy pierwsza linia obrony wydaje się nie do pokonania. Na krok przed łóżkiem da’covale zatrzymała się. W ciszy słychać było wyraźnie jej urywany oddech.

— Zbierasz się na odwagę, Liandrin? — zapytała ostro Suroth. Bez trudu rozpoznała przybyłą po miodowych włosach zaplecionych w liczne warkoczyki.

Da’covale pisnęła, opadła na kolana i pochyliła się, wciskając czoło w dywan. Przynajmniej tyle zdążyła się nauczyć. — Nigdy bym ci nie wyrządziła krzywdy, Wysoka Lady — skłamała. — Przecież dobrze o tym wiesz. — Mówiła szybko, z trudem łapiąc przyspieszony oddech. Przyswojenie sobie, kiedy można, a kiedy nie można się odzywać oraz jak z szacunkiem odnosić się do lepszych od siebie, wydawało się poza jej zasięgiem. — Obie razem służymy Wielkiemu Władcy, Wysoka Lady. Czyż nie okazałam się użyteczna? Przecież usunęłam Alwhin dla ciebie, czyż nie? Powiedziałaś, że chcesz ją widzieć martwą, Wysoka Lady, a ja już dopatrzyłam, żeby umarła.

Suroth skrzywiła się w ciemnościach i usiadła, a prześcieradło ześlizgnęło się na biodra. Tak łatwo było zapomnieć o obecności da’covale , nawet tej szczególnej da’covale , że niekiedy pozwalała sobie na niebaczne słówka tu czy tam. Alwhin nie stanowiła zagrożenia, co najwyżej przysparzała drobnych kłopotów, gdyż nie do końca zręcznie radziła sobie jako Głos Suroth. Osiągnąwszy wysoką pozycję, zdobyła wszystko, na czym jej w życiu zależało, trudno zatem było podejrzewać, że narazi to na szwank najmniejszą bodaj zdradą. Prawda, gdyby skręciła kark, spadając ze schodów, Suroth poczułaby pewną ulgę, pozbywszy się powodu do irytacji, ale wybałuszone od trucizny oczy i posiniała twarz to już trochę za wiele. Ponadto, w gorączce poszukiwań Tuon, oczy Poszukiwaczy zwróciły się na dom Suroth. Sama musiała się tego domagać, właśnie dlatego, że zamordowano jej Głos. Nie miała nic przeciwko ciągłej obecności Słuchaczy; w każdym ważniejszym domu rezydowali Słuchacze. Poszukiwacze, z drugiej strony, nie ograniczali się do biernego słuchania, mogli odkryć więc to, co musiało pozostać ukryte.

Zaskakująco wiele wysiłku kosztowało ją opanowanie gniewu, a jej głos był chłodniejszy, niż zamierzała:

— Mam nadzieję, że nie obudziłaś mnie tylko po to, żeby znowu męczyć błaganiami, Liandrin.

— Nie, nie! — Ta głupia kobieta uniosła głowę i spojrzała jej bezczelnie w oczy! — Przybył oficer od generała Galgana, Wysoka Lady. Czeka, aby towarzyszyć ci w drodze do generała.

Suroth aż coś łupnęło w głowie z irytacji. Ta kobieta zwlekała z dostarczeniem wiadomości od Galgana i zamiast tego patrzyła jej prosto w oczy! Nagle zalała ją ochota, by udusić Liandrin gołymi rękami. Z pewnością druga śmierć, zaraz po pierwszej, zintensyfikowałaby zainteresowanie Poszukiwaczy jej domem, ale wcale nie musieliby się przecież o tym dowiedzieć, a Elbar z łatwością pozbyłby się ciała — znakomicie sobie radził z tego rodzaju zadaniami.

Tyle że bawiło ją posiadanie byłej Aes Sedai, która swego czasu tak się nad nią wynosiła. A proces kształtowania z niej idealnej da’covale obiecywał w przyszłości kolejne rozkosze. Niestety, nadszedł czas, żeby założyć tej kobiecie obrożę. Wśród służby już krążyły denerwujące plotki o marath’damane bez smyczy. Wydziwianiom może nie być końca, kiedy sul’dam odkryje, że Liandrin została w jakiś sposób oddzielona tarczą tak, że nie mogła przenosić, ale dalej nie będzie jasne, dlaczego nie została wcześniej wzięta na smycz. Elbar będzie jednak musiał znaleźć jakąś Atha’an Shadar wśród sul’dam . To zawsze było dość trudne — o dziwo, tylko nieliczne spośród sul’dam polecały się Wielkiemu Władcy — ona zaś podejrzliwie odnosiła się do wszystkich sul’dam bez różnicy... niemniej może Atha’an Shadar okaże się bardziej godna zaufania.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Gilotyna marzeń»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Gilotyna marzeń» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Gilotyna marzeń»

Обсуждение, отзывы о книге «Gilotyna marzeń» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x